𝚇. Ś𝚖𝚒𝚎𝚛𝚌𝚒 𝚄𝚔𝚘𝚌𝚑𝚊𝚗𝚒𝚎

38 16 43
                                    

Puste, zasłonięte mgłą pośmiertną tęczówki
Przeżarte robactwem powieki
Ach i przede wszystkim ta jakże
Kusząca,
Blada skóra

Zimno bije od ciała
Jeszcze nie czuć woni rozkładu
A on podchodzi bliżej
I dłoń swą kładzie na dłoni sztywnej

Liczy na odwzajemnienie dotyku
{Ostatecznie ciepła żywych się boi}
Lecz jak widać dama niezbyt pragnie
Uczynić mu tą przyjemność

Ostatecznie powoli się zniża
Całuje jej białe niczym to śnieg czoło
Obejmuje mocno jej ciało
I zrozpaczony przyciska do piersi

Powoli zdejmuje jej odzienie
Całuje chłodne, zasinione usta
Przesuwa dłońmi po ciele
Czułością obdarowuje wielce

Ostatecznie i tak nazwą go
Obrzydliwym zboczeńcem
Nekrofilem najstraszniejszym
Mordercą i jeszcze co więcej

Lecz on równie z chęcią
Położyłby się z lubą w grobie
Lecz nie dane było im marzenie
Osamu Dazai'a

Podwójne samobójstwo
Miało być przeznaczeniem
Ale ostatecznie nie zostało

Spełnionym jego życzeniem.

Wiersze ZaginioneWhere stories live. Discover now