Drown your sorrows

1.9K 214 165
                                    

-Nie- kiwał głowa idąc w moją stronę- nie, nie- powtarzał.- wiem że wyglada to źle. Ale to nie jest to na o czym myślisz.- złapał mnie za ramiona.

-Wiesz co myśle?- spojrzałem na niego, odpychając jego dłonie.- myśle że związałem się nie tylko z bokserem ale także z kolejnym dupkiem.

-Jimin, nie- ze smutnym wyrazem twarzy zbliżył się do mnie.

Swoją pieść wycelowałem w jego brzuch. Chłopak się skulił, przyjmując mój cios.

-Nie zbliżaj się do mnie.

Po czym wyszedłem z sypialni. Łzy leciały a ja poczułem że na tym świecie nie ma osoby która nie chciałaby mojej krzywdy. Czemu muszę zawsze wybierać mężczyzn którzy mnie niszczą? Dlaczego mam szczęście do takich którzy mnie zdradzają? Co ze mną jest nie tak? To wszystko zdażyło się zbyt szybko. Miesiąc temu myślałem że to zwykła kłótnia, która zaraz minie. Jak to wszystko mogło runąć od tak? Dlaczego mój świat przestał być stabilny? Czy to właśnie w tym momencie zawalił mi się grunt pod nogami? A może to się zdarzyło dużo wcześniej? Po
prostu tego nie czułam. Już miałem nacisnąć za klamkę, gdy nagle jego dłoń złapała moją. Dopiero teraz zrozumiałem że musiał mnie gonić.

-Błagam, daj mi chociaż wyjaśnić- był rozżalony.

-Zakończmy to.- Patrzyłem na ścianę.

-Co ty wygadujesz?- jego głos z każdą chwilą był coraz bardziej załamany.

-4 lata temu, kiedy się przed tobą otworzyłem i wyznałem ci jak bardzo zostałem zraniony przez mojego byłego.- spojrzałem na niego.

I chodź widziałem ból w jego oczach to ten w moich był o wiele silniejszy. Nie miałem zamiaru sobie przerywać.

-Pamiętam jak bolało cię słuchanie że ktoś mnie tak zranił.- odwróciłem wzrok nie mogąc na niego patrzeć- Gdy przypominam sobie tamten dzień. Przed oczami mam twoje zmartwione oczy i zaciśniętą pieść. Wiedziałeś że boje się komuś zaufać, że boje się kogoś znowu pokochać. Obiecałeś mi że już nigdy się tak nie poczuje. I dziękuje że dotrzymałeś tej obietnicy.-znowu spojrzałem w jego oczy.- Tylko zapomniałeś dodać że sprawisz że poczuje się jeszcze gorzej- wyrwałem jego dłoń z mojej. Po czym stamtąd wyszedłem.

Nie miałem pojęcia co zrobię. Ale byłem pewny że nie jestem w stanie prowadzić wiec ruszyłem przed siebie. I tak długo szedłem aż napotkałem na swojej drodze monopolowy.

*Perspektywa Jungkooka*

Liczyłem że ten dzień nie nadjedzie. Choć sam zleciłem planowanie tego wieczoru, Gabrielowi. To nadal miałem złudne nadzieje że uda mi się z tego wykręcić. W tej chwili w moim domu odbywał się bankiet charytatywny. I mimo tego że moje chęci do pomagania biedniejszym nie malały. To wizja ludzi których strój będzie kosztował więcej niż to co zamierzają ofiarować tej fundacji. Wywoływał u mnie obrzydzenie. Niestety to w takim towarzystwie się obracałem. I dla dobra firmy musiałem to akceptować. Stałem pośród kobiet w balowych sukniach i mężczyzn w eleganckich smokingach kiedy w przejściu zobaczyłem szukającego mnie wzrokiem Gabriela.

-Przeproszę Państwa na momencik- Kulturalnie się uśmiechnąłem.

I odstawiając Kieliszek szampana na tacy kelnera. Podszedłem do Gabriela. Gdy byłem już przy nim, nachylił się do mojego ucha i powiedział mi coś czego bym się nie spodziewał. Spojrzałem na niego niedowierzając w to co mówi. Mężczyzna kiwnął głowa, tak jakby chciał pokazać że to się dzieje naprawdę. Bez zastanowienia ruszyłem w stronę wyjścia. Prowadzony przez Gabriela, wyszedłem tylnymi drzwiami, na swój ogród. Na końcu działki, na trawniku zobaczyłem leżącego z butelką wódki Jimina. Nad nim stało 2 ochroniarzy którzy pilnowali by nie ruszył się dalej. Rozejrzałem się dookoła, zdając sobie sprawę że obserwują nas też inni pracownicy. Parkingowi, kelnerzy a nawet pokojówki które musiały wyjść z kuchni. Każdy był zainteresowany tym co się tutaj dzieje.

Memorable • jikook • pl •Where stories live. Discover now