rozdział 35

220 15 6
                                    

Pov Betty
- jak ty to zrobiłaś no powiedz-
- Kuzynko to więzi- uśmiechnęła się-
- no za dużo mi to nie dało- Zaśmiała się -
- widzisz kuzyneczko gdy bardzo długo z kimś przebywasz albo rozmawiasz albo nawet przez jakiś czas mieszkasz z kimś tak jak ja i V zaczynasz się przezwyczajać do tego co robi i jak się zachowuje i nawet z czasem zaczynacie mieć te same myśli- przerwała na oddech- wtedy po jakimś czasie twoje myśli stają się takie jak tej osoby i się wypełniacie wzajemnie-
- szkoda- pomyślałam-
- czemu- ona powiedziała-
- hmmm?- spytałam-
- czemu szkoda?- powiedziała a ja znów się na nią spojrzałam wzrokiem które mówi coś jest z tobą nie tak i czy wszystko okej-
- bo ja nie mieszkam z żadną przyjaciółką ani nie jestem z nikim tak blisko tak jak ty i Veronica- powiedziałam-

Pov Cheryl
-teraz masz mnie i V i Toni i nawet Juga- uśmiechnęłam się do kuzynki-
- dziękuję- przytuliła mnie i po chwili puściła-
- do usług- uśmiechnęłam się- to co wracamy?- spytałam- robi się ciemno-
- eee tak- otworzyła drzwi i wróciłyśmy do sali-
- wróciłyśmy- powiedziałam wchodząc z Betty do sali-
- wreszcie bo słuchacie- powiedział Jug-
- no?- powiedziała B na znak żeby kontynuował-
- pomyśleliśmy że może dobrze by było gdyby Betty zamieszkała u ciebie Cher na jakiś czas...-
- ludzie...- przerwałam mu-
- właśnie o tym mówiliśmy za drzwiami- Betty przerwała mi-
- wooooo- powiedziała Toni- telepatia-
- oh TT mam lepsze wyjaśnienie- zrobiła pytająca minę i spojrzała na V i Juga-
- jakie?- spytała V-
- widziałam wasz cień gdy staliście za drzwiami- zaśmiałam się na widok ich twarzy-
- co czemu ja nie widziałam?- spytała Betty-
- stałaś tyłem do drzwi- odpowiedziałam-
- wróżbitka Cheryl- dodał Jughead-
- ale moja pamiętajcie o tym- powodziała odrazu Toni po czym ją pocałowałam-
- tylko twoja- powiedziałam-
- agh cukrzyca- zaśmiała się Veronica- nie będę protestować że tylko twoja tym razem-
- dziękuję pięknie- powiedziała Toni-
- boje się zaprotestować- B wybuchła śmiechem po słowach V- z czego się śmiejesz-
- "boje się zaprotestować"- zaśmiała się jeszcze głośniej-
- co się dziwisz dwoje Serpents z nożami w kieszeni- spojrzał pierw na Juga a potem na TT-
- jeszcze dwoje- powiedział Jug-
- przychodzi Fangs tak późno?- spytałam-
-nieee- powiedziała z uśmiechem Toni-
- więc jak?- spytała V-
- proste- uśmiechną się Jughead-
- kochanie czy chciałabyś oficjalnie wstąpić do Serpents?- zamilkłam,  bardzo chciałam ale byłam jednocześnie przerażona ryzykiem-
- po twoich akcjach ratunkowych w których uratowałaś Toni, Fangs i Sweetpea'ego a także Betty, Veronice i jej rodziców należy Ci się nagroda i pomyślałem razem z Toni że nadawałbyś się do Serpents- powiedział Jug-
- nie tylko dzięki odwadze ale przede wszystkim dzięki twojej lojalności i zawziętości- Toni uśmiechała się i złapała mnie za rękę- Cheryl kochanie  potrzebują Cię tam... ja Cię potrzebuję- dodała a mi nie wiem czemu naleciały łzy do oczu-
- Cheryl to może być trudne ale warte- powiedziała V- znaczy martwię się o to że coś może ci się stać ale będę z ciebie strasznie dumna-
- to jak Cher?- spytał Jug-
- nie wiem czy dobrze myślę ale zgadzam się i to bardzo chętnie spędzę więcej czasu z Toni- spojrzałam na dziewczynę- a w dodatku będę jak kolwiek pożyteczna-
- co ty gadasz?- spytał Jughead-
- hmm?- spojrzałam na niego-
- pożyteczna?- spytał-
- tak?- nie wiedziałam o co chodzi-
- przecież każdemu pomagasz, wspierasz i zawsze jesteś gdy cię potrzebujemy albo gdy źle się czujemy ty przyjeżdżasz nie ważne która godzina i siedzisz z nami i się troszczysz-
- ostatnio, ale większość życia ja robiłam z siebie ofiarę V to potwierdzi- każdy spojrzał na dziewczynę a ona na mnie-
- większość życia a znam cię naprawdę bardzoo długo- przedłużyła wyraz- miałaś okropne dzieciństwo i dorastanie- podeszła bliżej- tego co przeżyłaś ty nie przeżyłam ja, Jug, Betty i pewnie nawet Toni-
- akurat Betty miała ciężkie dorastanie- rozejrzałam się- pamiętasz Blackhood?-
- pamiętasz, twój tata? Handlarz narkotykami, strzelił własnemu synowi w głowę zabijając go, twoja matka która zaczęła.. sama wiesz po śmierci twojego taty który popełnił samobójstwo wieszając się- położyła mi rękę na ramieniu- rodzice nie dostrzegali tego jaka wspaniała byłaś i jesteś, było ślepo zapatrzeni w Jasona i tylko nim się opiekowali a ciebie odrzucali albo traktowali jak wyrzutka albo gdy twoje matka dowiedziała się o Heather i twojej orientacji?- 

Pov Betty
-- przytuliłam Cheryl--
- pamiętasz to wszystko?- poczułam jak kiwa głowa ale nic nie mówi- żałuję że mnie przy tobie wtedy nie było- przytuliłam ją mocniej-
- ja też żałuję, chciałabym wtedy przy tobie być- Toni dołączyła do mnie i Cheryl przytulając nas-
- ja starałam się być- powiedziała V-
- ty zawsze byłaś... dziękuję- szybko odpowiedziała Cheryl-
- a ja przepraszam- powiedział Jughead a my się odsunęłyśmy od siebie i stanęliśmy jak na rozkaz w linii zdziwione-
- co za co?- spytała-

Pov Jughead
- że mój tata pomógł twojemu przy morderstwie- powiedziałem i zjechałem wzrokiem na podłogę-
- przecież to nie ty to zrobiłeś a zresztą to było dawno temu a twój tata nie zabił go tylko pomógł schować ciało- odziwo tym razem swobodnie o tym mówiła, nie płakała wspominając o Jasonie a nie było widać że miałaby płakać- mój tata był potworem nie twój a zresztą twój tata uratował moje życie- podeszła bliżej- nie masz za co przepraszać-
- mimo to czuję się winny- powiedziałem a dziewczyna mnie przytuliła co odwzajemniłem- dziękuję tego potrzebowałem- i w tym momencie dotarło od mnie że nie jestem i nie byłem zakochany w Cheryl, gdy mnie przytuliła poczułem ciepło którego brakowało mi od zerwania z Betty, odnalazłem w Cheryl przyjaciółkę której potrzebowałem i miałem uczucie które odebrałam jako zakochanie a tak naprawdę cały czas chodziło tylko o przyjaźń-
- A teraz przytulas- cały czas była jedną ręką przytulona do mnie a drugą wystawiała do dziewczyn-
- z wami są zawsze najlepsze- powiedziała Toni przytulając się do nas-
-nie zaprzeczamy- doszły dziewczyny i staliśmy tak kilkanaście sekund-
- chyba nie mówiłam wam ale jutro wychodzę rano z Betty, jedziemy do jej domu po rzeczy i żeby porozmawiać z jej mamą- powiedziała Cher siadając na łóżku-
- git! Czyli teraz będziecie mieszkać razem?- spytałem-
- chyba tak a w zasadzie to napewno bo nie ważne co powie ciocia- uśmiechnęła się do Betty- nie wiem na jak długo ale może zostać ile chce mi to nie będzie przeszkadzać a nawet lepiej bo nie będę się tak nudzić- uśmiechnęła się- a jak cos to będziemy się nudzić razem-
- masz rację- powiedziała Betts- razem zawsze raźniej-
- Jug?- spytała Toni po dłuższej ciszy-
- słucham- odpowiedziałem-
- kiedy będzie następne zebranie Serpents na część nowego węża?- spytała-
- dla mnie mógłby być nawet jutro- powiedziałam i odrazu to cofnąłem- albo lepiej nie może być za trzy dni?- spytałem patrząc na Cheryl-
- mi pasuje- powiedziała Cheryl-
- mi w sumie też- dodała Toni-
- jesteśmy zaproszone?- spytała Betty-
- jeśli to ja dołączam do gangu musicie tam być obowiązkowo- zaśmiała się Cher-

1111 słów. Kolejny rozdział po dłuższej przerwie ( wybaczcie) teraz postaram się pisać codziennie . Buziaki ❤️

i think i fell in love with her- CHONI & BERONICA❤️🐍Where stories live. Discover now