rozdział 22

321 16 20
                                    

Pov Toni
- witajcie panie!- zaśmiał się Sweetpea się z Fengsem- mamy go- wytargali go z auta-
- Proszę proszę o to Archie Andrews, woskowy który bije kobiety- spojrzałam na niego a on wyciągnął broń i zaczął mierzyć- -Veronica za mnie- schowałam dziewczynę za mną-
- oj Veronica przecież wiesz że nic Ci nie zrobię gdy jest tu Cheryl, ona nie da mi Cię skrzywdzić ale ojejku jej tu teraz nie ma- zaśmiał się -
- Archie odłuż pistolet- powiedziałam spokojnie-
- bo co?! Może mi coś zrobisz?- spojrzał na chłopaków- a wy?! Kim ona dla was jest?- spytał chłopaków-
- jest dla nas jak siostra a zwłaszcza dla mnie- powiedział Fangs i dodał- jeśli jej coś zrobisz nie skończy się to dla ciebie tak dobrze więc radzę Ci odłuż broń-
- a co wy mi możecie zrobić to ja w każdej chwili mogę was zabić- spojrzał na Veronice

Pov Veronica
- ale nie musisz! Od kiedy taki jesteś co?-spytałam-
- jaki silniejszy czy stanowczy bo taki byłem zawsze- odpowiedział a ja przeszłam przed Toni-
- słaby! od kiedy sobie nie radzisz i nie wiesz jak nad sobą panować?!- krzyknęłam mu w twarz a on mnie pociągną w swoją stronę i przyłożył pistolet do mojej głowy-
- Archie nie próbuj- krzyknęła przerażona Toni-
- a jak masz zamiar mnie powstrzymać?! Ty nie jesteś na tyle głupia żeby ze mną zadzierać jak Cheryl!- powiedział-
- ona nie jest głupia!- krzyknęłam równo z Toni- to ona mnie obroniła i uderzyła Ciebie- próbowałam się wyrwać -
- ale już Ci nie pomoże- zabrał pistolet z mojej głowy i mierzył w chłopaków gdy zobaczył że podeszli bliżej nas-
- cofnij się już!- krzykną- albo ją zabiję!- zamknęłam oczy gdy znów przyłożył mi pistolet do skroni-
- Archie ona ma rację kiedyś taki nie byłeś- powiedział Fangs-
- a jaki byłem?!-
- przyjacielski, kochany i zrobił byś wszystko dla przyjaciół a teraz chcesz ich zabić?!- podkreślił ostatnie słowo wykrzykując je-
- a myślisz że przez kogo się taki stałem? Gdy tylko tu wróciłem byłem szczęśliwy że zobaczę się z Ronnie a potem...- ktoś mu przerwał-
- chciałeś ją uderzyć ale coś Ci nie wyszło- otworzyłam oczy czując jak Archie mnie puszcza łapiąc się za rękę która trzymał broń dostał w nią tak że z wyprostowanej była zgięta-
-Archie!-  krzyknęłam gdy ponownie zobaczyłam broń w dłoni Archiego celującego we mnie-
- czekaj!- zatrzymała go- zanim zrobisz coś głupiego, zastanów się chwilę! Kogo chcesz zabić?!- krzyknęła Cheryl-
- Veronice!- krzykną głośniej-
- za co?!- spytała głośnym tonem-
- za co? Ty się mnie pytasz za co?! Dobrze wiesz! Jak ona może mnie już nie kochać pewnie sobie innego znalazła! I napewno Ty jej kazałaś- zaczął celować w Cheryl a chłopaki stanęli przed Toni tak aby ją osłonić-
- nie kocha Cię już bo ją biłeś! Znęcałeś się nad nią za każdym razem gdy miałeś jakiś problem lub nie kontrolowałeś swoich emocji- zobaczyłam że spływa jej łza po poliku- dlaczego? Dlaczego znęcałeś się nad nią?!- podeszła bliżej niego-
- bo nie panuje nad sobą okej! A od kiedy byłam na wojnie i zginą mój przyjaciel którego mogłem uratować ale zostawiłem go na śmierć, patrząc na to jak jeszcze przed śmiercią go torturowali, nie radzę sobie po prostu!- krzykną-
- ale dlaczego na niej, rozumiem twój ból mój brat nie żyje pamiętasz?- uspokoiła się-
- to coś innego a Ronnie zawsze była gdy musiałem się wyżyć na kimś- spojrzał na mnie- ale to nie znaczy że ma mnie już nie kochać - znów mierzył we mnie i naładował broń-

Pov Cheryl
-- spojrzałam na Toni czy wszystko dobrze a ona tylko wskazała gestem ruchu głowy na Veronice-
- stój! Co masz zamiar zrobić? Zabić ją i siedzieć kilka lat za morderstwo?! Myślisz że uda Ci się uciec?- zasłoniłam Veronice sobą-
- nie, bo ja mam zamiar zabić was wszystkich- odpowiedział już nie krzycząc-
- i co myślisz że nie dowiedzą się kto to zrobił? Archie 3 osoby z gangu Serpents i uczennice myślisz że nie wezmą pod uwagę Ciebie?!- spojrzałam mu w oczy- i szepnęłam- Betty wie co zrobił a napewno ją spytają-
- Co mówisz chętnie tego posłucham!- powiedział podniesionym głosem-
- Betty o wszystkim wie! Wie co zrobiłeś mi i Veronice- złapałam za sobą Veronice za rękę-
- Co? Skąd? Nie ważne! Ją zabiję zaraz po was! Od kogo zacząć?- zastanowił się-  proste od kogo to wszystko się zaczęło!- spojrzał na V-
- nie dam Ci jej skrzywdzić!- krzyknęłam-
- a ja nie dam Ci skrzywdzić jej!- Toni wybiegła zza chłopaków i złapała mnie za rękę-
- a my nie pozwolimy Ci skrzywdzić żadnej z nich- Fangs i Sweetpea stanęli przed nami-
- nie stop!- wyszłam na sam przód- i podeszłam przed broń w dłoni Archiego- chcesz kogoś zabić?-
- bardzo chętnie- odpowiedział-
- to czemu nas huh? Zabij może siebie? Co?- jednym szybkimi ruchem broń z jego ręki znalazła się w mojej a zaraz po tym kopnęłam go obcasem w piszczel tak że wylądował na kolanach- kto tu teraz ma broń?- schyliłam się-
- pamiętasz co ci powiedziałam ostatnio w domu V?- spytałam ale on nie odpowiedział- pamiętasz?!!- krzknęłam-
- że mam więcej nie zjawiać się w jej domu...- przerwałam-
-i!?-
- i żebym nie próbował jej więcej skrzywdzić bo nie skończy się to dla mnie dobrze- odpowiedział-
- Brawo dobrze że umiesz pamiętać szkoda że nie umiesz tego robić-
- i co teraz zabijesz mnie?!- spytał głośno-
- nie! Nie jestem tobą! Ani moim ojcem! Ale przysięgam że zapłacisz za wszystko co zrobiłeś komu kolwiek i kiedy kolwiek- powiedziałam cichszym tonem- chłopaki możecie?- spytałam-
- a oni zabrali go do Auta i wsiedli z nim tak że nie miał jak uciec-
-- obróciłam się w stronę dziewczyn i obie się na mnie rzuciły--
- hej wszystko dobrze spytałam pierw Toni a potem Veronice-
- tak dzięki Tobie- powiedziały równocześnie-
- to dobrze, Toni przyjechałam twoim motocyklem miałam kluczyk- powiedziałam- zawieziesz V do domu?- spytałam-
- tak a co z tobą?- spytała-
- spokojnej kochanie teraz już jest dobrze- uśmiechałam się- ja zawiozę Archiego tam gdzie jego miejsce- przytuliłam je-
- bądź ostrożna proszę- powiedziała Veronica-
- obiecuję ale wy też tak?- spytałam-
- obiecujemy- przytuliłyśmy się jeszcze raz i wsiadłam do auta a one poszły w stronę motocykla-
|W aucie|
- no Archie żałujesz?- odwróciłam się w stronę chłopak-
- tak ale nie tego- zdziwiłam się -
- a więc czego?- spytałam-
- tego że jej nie zabiłem- uśmiechną się a ja obróciłam się bardziej w jego stronę i uderzyłam go z pięści w nos najmocniej jak umiałam-
- a ja żałuję że wtedy Cię nie zabiłam- odwróciłam się w stronę kierownicy i pojechałam w stronę posterunku gdzie od niedawna pracował tata Jugheada, oby go tam nie było-
-- na posterunku--
- chłopaki trzymacie go- spytałam dając znak że wychodzimy z auta-
- tak, wychodzimy Andrews- powiedział Sweetpea-
- jasne jasne już- spojrzała na mnie a Sweetpea go pociągną żeby wysiadł-
- Jest pan FP Jones?- spytałam głośno gdy przekraczaliśmy próg drzwi-
- Cheryl co wy tu robicie i czemu chłopaki trzymacie Archiego?- spytał Jughead i tego się obawiałam- Cheryl o co chodzi?- spytał znów-
- Archie chciał nas zabić, chciał zacząć od Veronici, mnie, Toni oraz Sweetpea i Fangsa- powiedziałam-
- co jak to?!- spojrzała na Archiego- ty debilu jak mogłeś?!- podniósł głos-
- Potem miała być Betty ale nie zabiłem nikogo a żałuję najbardziej tego że Ronnie dalej żyje- teraz Jug go uderzył w twarz tak że gdyby chłopaki go nie trzymali upadł by na ziemię-
- ty podły fałszywy "przyjacielu" - wziął ostatni wyraz w cudzysłowie-
- oj Juggie żałuj że nie widziałeś jak u niej ostatnio byłem- uśmiechnął się -
- zabiję Cię- zaczął go bić-
- Jugh- Jug- Jughead!- nie mogłam dojść do słowa bo nie mógł się uspokoić- Chętnie bym ci pomogła go zabić ale nie tak i nie tutaj- ostatni raz go uderzył po tym jak skończyłam mówić-
- Jughead przestań! Cheryl co tu się dzieje?!- krzykną FP a ja do niego podeszłam-
- Archie próbował zabić Veronice, mnie, Toni  i chłopaków- spojrzał na nich-
- Cheryl co z Toni?!- zmartwił się-
- wszystko dobrze jest z Veronicą u niej w domu a co się stało- spytałam-
- obiecałem jej dziadkowi gdy dołączyła z Fangsem do gangu że będzie bezpieczna nie pozwolę żeby ktoś ją skrzywdził- powiedział-
- ja również to moja dziewczyna- powiedziałam z uśmiechem który nie pasowała do sytuacji w jakiej byliśmy-
- co super gratuluję!- przytulił mnie i też się uśmiechną-
- halo, Tato?- przywrócił oczami na Archiego-
- a no tak już- zakuł Archiego i zabrał go gdzieś a nam kazał jechać do domów więc tak zrobiliśmy, odwiozłam Sweetpeaiego i Fangsa do domy w Sauth Side i pojechałam do domu V gdzie była moja dziewczyna i najlepsza przyjaciółka, Jughead pojechał swoim motocyklem-

Kolejny rozdział a w ogóle może ktoś mi powiedzieć jak odmienia się imię Sweetpea? Bo szczerze nie mam pojęcia czy dobrze napisałam. 1421 słów mam nadzieję że będę miała więcej weny do pisania i rozdziały będą częściej 😘😘❤️
Buziaki😘

i think i fell in love with her- CHONI & BERONICA❤️🐍Où les histoires vivent. Découvrez maintenant