Rodział 5.

4.4K 268 8
                                    

W sobotę, bo trenigu (który dziś był w terenie) wróciłam do domu głodna, zmęcozna, brudna i bez chęci na cokolwiek. Gdy tylko wpadłam do domu, pobiegłąm do łazienki zeby wziąć prysznic. Zawidrował mój telefon i ku mojemu zdziwieniu to nie była Kimi ani Jake.

niall.h : Florence, czy to Ty?

flo_water : jesteś jedyną osobą, która zwraca się do mnie TYLKO pełnym imieniem. wgl skąd znasz mój nick?

niall.h : bo ja jestem oryginalny! a co do nicku, mam swoje źródła..

flo_water: zauważyłam, ze jesteś dość oryginalny...

niall.h : ha! obserwujesz mnie, wiesz jaki jestem 8)

flo_water: chciałbyś

niall. h : co Ty taka oschła? :(

flo_water : nie mogę teraz pisać

niall.h : dlaczego? zawsze jest dobry czas by popisać. no chyba że jesteś w łazience : o

flo_water: żebyś wiedział :)))))) mam zamiar wziąć prysznic, a nie chcę zamoczyć telefonu więc papa!

niall.h : o no popatrz, ja to umiem wyczuć moment ;]

niall.h : ej no odpisz

niall.h : florence water!

niall.h : masz mnie nie olewać

flo_water : oj biedactwo. wgl powiedz mi jak to jest, jak jesteśmy sami jesteś dla mnie miły, a przy kimś to...

niall.h : ok. porszę bardzo

niall.h : masz 1,5 godziny i masz być gotowa, nigdzie nie wychodzić i czekać, aż po Cb przyjadę.

flo_water: no chyba sobie jaja robisz.

niall.h : no to zobaczysz.

Co za człowiek! Musiałam zadzwonić do Kim.

- Kimberly - zaczęłam rozmowę

- Wow Flo, cóż za poważny ton głosu! Słyszałaś już o tym, ze jedziesz ze mną, Harrym, Niallem i jeszcze paroma chłopakami z drużyny nad wodę?

- Och... więc o to chodziło Horanowi... - wszystko już bło jasne - kazał mi być gotową za 1,5 godziny i czekać na niego, co mnie troooszeeeeczkęęęę, zdziwiło...

- Hahaha, taak.. własnie, tak w ogóle to miałąm do Ciebie dzwonić czy mogę wpaść do Ciebie za godzinkę, bo musimy porozmawiać i chłopaki zabraliby nas już razem od Ciebie z domu.

- Jasne, wpadaj, przecież masz wejściówkę do mojego domu 24/7! - obydwie się zaśmiałyśmy.

Skończyłam prysznic i pobiegłam na dół spytać rodziców o zgodę na wypad z Kimi i chłopakami. Przekonanie mamy i taty zajęło mi pół godziny. W trakcie musiałam jeszcze dzwonić do Kim i upewniać się czy Jake będzie i dobiero to uspokoiło rodziców. Mają do niego zaufanie, do Kim też, ale ona jest dziewczyną i twierdzą, ze nawzajem się nie obronimy gdyby coś. Tak czy inaczej, ostatecznie zgodzili się bym pojechała.

Cieszyłam się z tego, że jedziemy wszyscy razem, ale bałam się, ze przy reszcie chłopaków Niall nie będzie dla mnie zbyt miły...

Około kwadrans później usłyszłam jak klamka od drzwi mojego pokoju się porusza i oto weszła do środka Kimberly. Przytuliłyśmy się na powitanie i Kim od razu zaczęła temat, na który miałyśmy porozmawiać:

- Flo, wczoraj było genialnie! - powiedziła z maślanymi oczami i rzuciła się na moje łóżko zrzucając przy tym z niego wszystkie maskotki i część poduszek.

- Mmmm... kolacja z Harrym! - poruszyłam brwiami - ale wiesz, niech moje maskotki nie cierpią z tego powodu! - zaśmiałyśmy się.

Zaczęłam zbierać maskotki (mój pokój w niektórych miejscach, mimo moich siedemnastu lat, przypomina salę przedszkolną), poduszki i układałam je na łóżku, a Kimi opowiadała wszystko co działo się wczoraj wieczorem. W końcu złapała białego, pluszowego zajączka i bawiąc się jego uszami, powiedziała "pocałowaliśmy się na koniec". Szczęka mi opadła! Nie wiedziałam, że to aż tak szybko się rozkręci!

- Fajną masz minę! - zaczęła się śmiać ze mnie

- Zaskoczyło mnie to! Ale jeju! To takie awwww! Tak się cieszę!

- Ja też! Ale... nie wiem czy to oznacza, że ze sobą chodzimy.... - dodała ze smutną miną

- .. jak to nie wiesz? - zapytałam zdziwiona

- No nie wiem, czy to było wiesz, coś znacząceog dla niego.

- Ok, więc jeśli dziś pocałuje Cię na przywitanie to mamy gotową odpowiedź, jeśli nie, pogadaj z nim, albo ja to zrobię! - zagroziłam jej w żartach

- O nie, nie, nie! Ty z nim nie gadasz! - wybuchłyśmy śmiechem.

Przyszykowałyśmy się na wyjście, dziś było dość ciepło więc obydwie założyłyśmy krótkie spodenki, okulary przeciwsłoneczne i przewiewne bluzki. Nie musiałyśmy długo czekać na chłopaków. Telefon kim zaczął dzwonić, a gdy ta chciała po niego podbiec wywróciła się na dywanie lądując na tyłku. Obydwie ponownie wybuchłyśmy śmiechem, a Kim śmiała się do tego stopnia, że po jej policzkach spływały łzy, co skutkowało rozmazaniem tuszu do rzęs. Chłopcy musieli na nas jeszcze trochę poczekać, bo moja bff stwierdziła, że musi poprawić makijaż. Nie wiem po co się malowała skoro jechałyśmy nad  wodę, ale już nawet jej o to nie pytałam. Usłyszałam wibracje telefonu.

niall.h : ruszcie tyłki.

flo_water : może trochę milej?

niall.h : gdy byłem milszy miałaś z tym problem.... kobiety.....

flo_water : cicho! :*

niall.h : oooo buziaczek jak słodko!

flo_water : phi! ;d już idziemy.

Pożegnałyśmy się z moimi rodzicami i wyszłyśmy przed dom. Zobaczyłyśmy dwa samochody, nie były z tych tanich... Stali przy nich Horan i Styles. Zawołali nas machnięciem ręki, więc Kim podbiegła do Harrego, a ten pocałował ją na przywitanie, otworzył drzwi pasażera i poczekał aż wsiądzie. Gdy Harry szedł do swoich drzwi, Kim odsunęła szybę, uśmiechnęła się do mnie szeroko i pokazała dwa kciuki skierowane do góry. Odwzajemniłam gest i podeszłam powoli do samochodu Nialla.

- Myślałam, że jedziemy jednym samochodem.

- Niee, samochód Harrego jest dwuosobowy, a mój tył jest załadowany rzeczami, które zabieramy.

- No trudno...

- Wsiadaj - rzucił i usiadł na swoim miejscu.

"Dzięki Horanie za uprzejmość" pomyślałam i uniosłam jedną brew w geście zdziwienia i jednocześnie zażenowania sytuacją. Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy.

_______________________________

W następnym rozdziale będzie ciąg dalszy całego wypadu ^^

Mam nadzieję, że moje ff zaczyna się rozkręcać :D

xoxo

PS. nie sprawdzałam rozdziału, jeśli będą jakieś błędy to z góry przepraszam :)

• believe me • [niall horan fanfiction]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon