Rozdział 34.

2.7K 192 11
                                    

Przebudziłam się około godziny dziewiątej i pewnie gdyby nie słońce wpadające przez szpary między czarnymi zasłonami, jeszcze spałabym smacznie. Mrugnęłam parę razy by nabrać ostrości i sprytnie wyślizgnęłam się z ramion Nialla, tak by go nie obudzić. Chłopak w reakcji lekko się skrzywił, obrócił na drugi bok i usnął ponownie. Jako że łóżko było dopasowane do wnęki w ścianie, zejście z niego było trudnym zadaniem, ponieważ jedyną drogą wyjścia była strona, na której spał blondyn. Ostrożnie oparłam ręce na pościeli i dużym łukiem przeniosłam jedną i drugą nogę nad śpiącym Horanem stawiając je kolejno na podłodze.

"Florence Water - agent specjalny" pomyślałam i nachyliłam się nad Niallem by pocałować go lekko w głowę i następnie wyjść z pokoju do łazienki, gdzie wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic.

Po ukończeniu całej rutynowej porannej toalety, odezwała się we mnie pływacka natura, a mianowicie wieczny głód. Zbiegłam na dół po schodach i krzyknęłam "dzień dobry!" ale nie doczekałam się odzewu. Zajrzałam do kuchni, gdzie na jednym z blatów leżała mała karteczka w brzoskwiniowym kolorze, który swoją drogą był naprawdę ładny.

"Pojechaliśmy do Cioci Lindy, będziemy wieczorem, zróbcie sobie śniadanie! :-) Obiad jest w lodówce. Flo, czuj się jak u siebie!  :-)

Mama"

Uśmiechnęłam się czytając drugie zdanie. Pani Horan jest świetną kobietą. Długo nie czekając zajrzałam więc do lodówki i wyjęłam z niej kilka jajek i parę plasterków szynki. W szafce obok znalazłam przyprawy i talerze. Zaczęłam robić jajecznicę, która była jednym z nielicznych dań, które potrafię przygotować. Gdy jedzenie było już gotowe, wlałam do szklanek soku owocowego i pobiegłam na górę by obudzić Nialla.

- Zrobiłam śniadanie!  - krzyknęłam.

Odsłoniłam zasłony, wpuszczając do pokoju światło i siadłam okrakiem na blondynie szczerząc się przy tym od ucha do ucha. Byłam dumna, że zrobiłam dla niego śniadanie i miałam nadzieję, że go to uszczęśliwi.

- Floo... - jęknął cicho i położył sobie na głowie poduszkę.

- No proszę, wstań, bo wystygnie! - zabrałam mu jego "słoneczną osłonę" i złapałam za nadgarstki.

- Co wystygnie? - przeciągnął pytanie i skrzywił się odwracając głowę od okna.

- No śniadanie!

- Zrobiłaś śniadanie? - zdziwił się.

- No tak! - kiwnęłam energicznie głową, a uśmiech nie schodził mi z twarzy - Bo twoi rodzice pojechali do cioci...

- Lindy.

- Tak, właśnie! - krzyknęłam radośnie.

- No, dobra, to idę - zaśmiał się.

Niall poszedł jeszcze do łazienki, więc ja szybko zbiegłam na parter i postawiłam w jadalni dwa talerze, na które nałożyłam jajecznicę z szynką oraz dwie szklanki z sokiem, widelce i kilka bułek, które pani Horan zdążyła zakupić przed wyjściem.

- Ładnie pachnie. - usłyszałam głos zbliżającego się Nialla - Oby było smaczne. - zaśmiał się.

- Nieważne, jakie jest, masz to zjeść i powiedzieć, ze Ci smakuje! - wystawiłam mu język.

Chłopak sięgnął po pierwszy kęs, a ja oparłam się łokciami o blat stołu i skupiłam na nim wzrok. Wydawał się to zauważyć, bo uniósł ze zdziwienia brwi po czym ostrożnie włożył do ust widelec.

- I jak?! - zapytałam od razu.

- Pyszna. - stwierdził krótko.

Ułożyłam usta w podkówkę i skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.

- Nie no! Naprawdę! Nie żartowałem, jest pyszna!

Po raz kolejny szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy, bo przecież udało mi się zrobić śniadanie, które mu smakowało. Gdy już byłam spokojna, zaczęłam jeść swoją porcję.

- Tyle radości, bo zrobiła śniadanie... - zaśmiał się cicho i pokręcił głową z niedowierzaniem.

*

Gdy wróciłam do domu, miałam pół godziny do przyjścia Kimberly, którą Harry miał podwieść do mnie po obiedzie.

ja : to w końcu zostałas tam jeszcze na obiad?!

Kimi : nieeeee, Harry zabrał mnie do kfc

ja : mrr... romantycznie!

Kimi : proszę się nie nabijać droga pani! wiesz co on mi powiedział?!

ja : że kupił Ci mały kubełek zamiast dużego?

Kimi : Flo!!!!!

ja : spokojnie hahah

Kimi : że Rebbeca została główną cheerleaderką, a co to znaczy?

ja : ze będzie więcej machać jej krzywymi nogami?

Kimi : główna może ustalać godziny prób, a wiesz co to z kolei oznacza?

ja : że zmienią jej się godziny pracy pod latarnią? wybacz musiałam to napisać.

Kimi : to pewnie też! Aleee! ustaliła godziny prób w czasie treningów chłopców!

ja : pieprzysz! ale franca!

- Nope! - krzyknęła wchodząc do mojego pokoju.

- Co ty tu robisz?! - zdziwiłam się na widok przyjaciółki, miała być trochę później.

- Ładnie mnie witasz - zaśmiała się - dobra, skończy temat tej panny, bo muszę Ci opowi...

- Czekaj! - krzyknęłam i spojrzałam na Kimberly z przerażeniem - Trener dzwoni.

- Może po prostu jutro nie ma treningu?

Kimberly nie wyglądała na przejętą i rzuciła się plecami na róg mojego łóżka łapiąc za małego pluszowego lwa i bawiąc się jego łapkami.

Popatrzyłam jeszcze chwilę na wyświetlacz komórki. Moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że to nie będzie nic związanego z treningiem. Przełknęłam ślinę i przesunęłam do góry ikonkę zielonej słuchawki.

- Halo? Tak, jestem w domu. A no, w sumie nic, przed chwilą wróciłam i Kimberly do mnie przyszła. Aha... to się dobrze składa? Bo we dwie łatwiej? Słucham?!

Kimberly zerwała się z łóżka i przyłożyła ucho do komórki z drugiej strony.

- Ale trenerze, ja nie wiem czy sobie poradzę. Ona jest bardzo malutka. Ach... ufa nam trener... No wiem, że ja je lubię, ale to ogromna odpowiedzialność. No teraz rodzice są, ale mieli iść dziś na mecz. Aaa... trener z żoną też idzie na mecz? No wiem, to jest oczywiste, że tam jest za głośno. Jest trener pewny? To miłe, że ma trener do nas takie zaufanie. Okej, czyli o 19:20? Okej, to do zobaczenia! A! Trenerze! Niech trener weźmie jedzenie i te inne rzeczy higieniczne. Dobra, no, tak, tak, okej, to do zobaczenia, no, do widzenia! - w końcu zakończyłam wyczerpującą rozmowę.

- I co teraz? - Kim spytała zmartiwona.

- No jak to co? Wieczorem mamy robotę opiekunek dla małej Missy. - wzruszyłam ramionami.

To będzie ciężkie zadanie.

_____________________________

Witajcie! <3

Na sam początek - jestem mega szczęśliwa, bo ostatni rozdział bardzo Wam się podobał i jeszcze nigdy wcześniej nie napisaliście tylu komentarz co pod 33.! :D druga rzecz jest taka, że "Believe me" przekroczyło 25 tysięcy przeczytań! :D jesteście wielcy, bardzo się cieszę! :D

W ten weekend miałam dwudniowe zawody, więc nie miałam jak napisać rozdziału, dlatego siadłam teraz i napisałam choć taki lekki, krótki, którego rozwinięcie już niebawem :* mam nadzieję, że mimo wszystko Wam się spodoba :D <3

xoxo

PS. nie pamiętam czy podałam już wcześniej imię córki trenera, jeśli tak i teraz je przekręciłam to wybaczcie mi! haha :D



• believe me • [niall horan fanfiction]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang