- Trenerze! Jak to 200 motylem? Czy trener sobie robi przysłowiowe jaja?! - krzyknęłam za wysokim mężczyzną, który ze śmiechem oddalał się w kierunku pokoju trenerów - Niech mnie trener nie olewa! - podbiegłam do niego - Nie popłynę tego na mistrzostwach! Nigdy nie pływałam tego dystansu! To morderstwo! Rozumie trener? Trener mnie morduuujeeee! - krzyknęłam z rozpaczą w głosie.
- Nie mazgaj się i idź już do szatni bo się spóźnisz na lekcje i ten twój chłoptaś się wkurzy jak będziesz za długo się suszyć - wyszczerzył się i pomachał mi na pożegnanie.
- Co?! Jaki chłoptaś?!
- Do popołudnia, Flo! - usłyszałam głos zza drzwi.
- Olał mnie. - powiedziałam do siebie.
"Super. Miesiąc do najważniejszych zawodów a on mi każe się przygotowywać do dystansu, którego nigdy nie pływałam. To tak jakbym szykowała się do samobójstwa." pomyślałam i ostatni raz spojrzałam z nienawiścią na drzwi od trenerskiego pokoju. "Obrażam się na niego. Tak." kontynuowałam moje przemyślenia i weszłam do szatni. Szybki prysznic i biegiem do szafki. W całości ubrana wyszłam do przedsionka z suszarkami i usiadłam obok Ludwika.
- Hej, hej! Skąd ten entuzjazm? - zaśmiał się ironicznie.
Wydusiłam z siebie teatralny szloch i oparłam głowę na ramieniu chłopaka.
- No spokojnie! Nie wiem co się stało, ale dasz radę. - pogłaskał mnie po głowie.
- Mam dół psychiczny. 200 jardów motylem wywołało ból psychiczny.
- Nie gadaj że płyniesz to na krajowych!
- Tak.
Ludwik wybuchł śmiechem i po chwili można było usłyszeć jeszcze kilka męskich głosów dopytujących co się stało. Patty ochoczo udzielił odpowiedzi i wtedy już cała siódemka śmiała się do rozpuku.
- Zawsze można liczyć na wasze wsparcie - pokiwałam głową i zwinęłam suszarkę do plecaka - Ludwik, dasz radę odwieźć mnie do szkoły?
- Jasne- odpowiedział od razu.
- O, to mnie też! - krzyknął Jake.
- W takim razie, zbieramy się - powiedział Patty i wszyscy wyszliśmy z budynku.
- Niall po Ciebie nie przyjeżdża? - spytał gdy wsiedliśmy do auta.
- Nie, wyjeżdżają jutro na rozgrywki i odsypia.
- No i Jake, jakbyś nie zrezygnował to też byś jechał - rzucił do blondyna.
- Ta, ale wolę skupić się na jednym - odpowiedział patrząc w okno - wolę jechać na krajowe i widziec jak Florence męczy się na 200 jardów motylem, niż grać w rozgrywkach stanowych - zaśmiał się i po chwili dołączył do niego Ludwik.
"Haha, bardzo śmieszne" mruknęłam pod nosem i oparłam głowę na szybie. Nie zwracając uwagi na dalszy przebieg ich rozmowy.
ja : gdzie się podziewałaś dziś rano? hmm?
Kimi : zaspałam, wkurzył się?
ja : trener? nah. zapisywał tylko nasze starty na mistrzostwa, musisz mu je podać do dwunastej
Kimi : okii, napiszę do niego
ja : będziesz w szkole?
Kimi : już jestem ;)
- Prawda, Flo? - usłyszałam głos mojego przyjaciela.
- Co? - podniosłam głowę znad telefonu.
- No zgadzasz się ze mną?
- Jak zawsze, Jake - mruknęłam obojętnie i odpięłam pasy gdy zobaczyłam, że podjechaliśmy przed znienawidzony przeze mnie budynek - dzięki Ludwiczku, kochany! - cmoknęłam w powietrze i wysiedliśmy z auta.
Kilka metrów od parkingu do wejścia głównego przeszliśmy w ciszy i dopiero gdy przekroczyliśmy próg szkoły uderzyła w nas fala hałasu. Ten dzień będzie okropny. Czuję to. Nie wykazuję najmniejszej chęci by być teraz w tym miejscu, najchętniej nie szłabym tu w ogóle, ale rodzice nie byliby zadowoleni gdybym bez powodu uciekła ze szkoły. Trudno, muszę wytrzymać sześć godzin, a potem będę wolna. Powolnym krokiem podeszłam do mojej szafki i włożyłam do niej książki, które potrzebne mi będą dopiero później. Po zamknięciu drzwiczek ukazał się zza nich nikt inny jak mój kochany kuzyn Alexander Water.
- Czego tu szukasz? - mruknęłam układając zaraz po tym usta w wąską kreskę.
- Co ty taka NIE-W-SOSIE?! Ha! Rozumiesz? Sosie! A ja mam kanał kulinarny! Ha! - wyszczerzył się ukazując swoje idealnie białe zęby, których wybielanie kosztowało na pewno niemało.
- Nie jesteś zabawny. Ktoś ci już to kiedyś powiedział? - spojrzałam na niego z politowaniem i postukałam mu w czoło palcem.
- Oj daj spokój, Flosiu! - zdjął moją rękę ze swojego czoła - To było zabawne! Po prostu jesteś zazdrosna, bo ty nie masz tak dobrego poczucia humoru.
- Dokładnie, Alex. Przejrzałeś mnie. To dokładanie to, o czym mówisz.
- Wiedziałem! - pstryknął palcami.
- Dobra, idź do swojej szatni, żebyś przez przypadek nie wszedł do damskiej - wygoniłam blondyna.
Po przebrnięciu przez chmurę wymieszanych zapachów dezodorantów, która unosiła się w szatni, udało mi się przywitać z panną Scott, która w rogu pomieszczenia spisywała pracę domową na nasze "ulubione" lekcje literatury.
- Witaj śpiąca królewno.
- Dzień dobry, delfinistko.
- Już wiesz? - spytałam ściągając jeansy i o mało co nie lądując przy tym twarzą na podłodze.
- Jake mi powiedział, spotkaliśmy się na korytarzu - zaśmiała się.
- Masakra, nie wiem co mu strzeliło do gło... - przerwałam, gdy zobaczyłam, że do szatni wchodzi nikt inny jak znienawidzona przeze mnie suka.
Skierowała na mnie swój wzrok, po czym bez zawahania podeszła i stanęła w minimalniej odległości ode mnie. Panna na szpilce, w krótkiej spódniczce i dopasowanej bluzce, od razu zmierzyła mnie wzrokiem.
- Nie rozumiem Nialla, wiesz? - zaczęła.
- Nie rozumiem czemu tu jesteś, skoro nie masz teraz wychowania fizycznego, wiesz?
- Próba. Zespół musi przećwiczyć to, co wczoraj uzgodniłam z twoim.. pf... chłopakiem. - uśmiechnęła się wrednie, co jednak nie zrobiło na mnie większego wrażenia.
- Ach, o to chodzi. To ćwiczcie, ćwiczcie, miłej próby. - uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam z szatni, zostawiając Rebbecę z dziwnym grymasem, który utrzymywała na twarzy.
- Nie jesteś ciekawa co takiego robiliśmy? - krzyknęła za mną gdy wychodziłam z szatni.
- Nie. - rzuciłam obojętnie i skierowałam się na halę.
__________________
Na wstępie - jeszcze raz przepraszam wszystkich, którzy czekali na rozdział za tak długą nieobecność!
W dalszych rozdziałach czeka nas więcej Natalie, którą dopiero poznacie, więcej Alexa, Rebbeca będzie starała się namieszać - z niewiadomym tego skutkiem ;)
Piszcie jak wrażenia i czy podoba Wam się nowy rozdział! :)
Do następnego! <3
xoxo
+ wybaczcie za Ludwik/Ludwig w poprzednich rozdziałach xd ostatecznie Patty jest LudwiKiem haha :D
YOU ARE READING
• believe me • [niall horan fanfiction]
FanfictionNie cierpię go! Nie przepadam za nim. Może... Nie jest taki zły?