Rozdział 25.

2.9K 201 6
                                    

- Taaaaak.

- Nie robisz sobie jaj?!

- Nieeeee.

Kimberly krzyknęła radośnie, na co ja odsunęłam telefon od ucha.

- To takie supeeer! My się przyjaźmimy i Harry z Niallem też! - Kim cieszyła się z całej sytuacji bardziej niż ja.

- To fajnie, że jesteś zadowolona...

- A Ty nie? - jej entuzjazm ostygł.

- Po prostu - westchnęłam - nie wiem jak to będzie, nie miałam nikogo nigdy wcześniej... - potarlam dłonią o kark.

- Nie przejmuj się! - pocieszyła mnie - Niall jest w porządku, więc nie masz się czym martwić! Ale... Co jak Max będzie próbował coś więcej? Co z nim?

- Pff! A co z Jakiem, Kimuś? - spytałam przekornie

- Ammm... Chyba muszę kończyć - zaśmiała się.

- Powinniście pogadać. - zmieniłam ton głosu na poważny - Zdajesz sobie sprawę z tego, że jemu łatwo nie przejdzie?

Kim jeszcze chwilę się wykręcała, po czym sprytnie zmieniła temat i znów rozmawiałyśmy o Niallu. Po dobrych kilku minutach rozłączyłyśmy się. Spojrzałam na zegarek i złapałam się za głowę. 23:15, jeszcze nie mam odrobionych lekcji, bo niestety z tego ochrony nie mamy, a jutro trzeba wstać o 5:30 na trening. Brawo, Flo.

Szybko wzięłam chłodny prysznic, by dodatkowo się orzeźwić. Wybiegłam z łazieni i siadłam przy biurku. Popatrzyłam na książki i jedyne co z siebie wydałam to krótki jęk. "Wolę się wyspać, choć trochę, lekcje zrobię przed kolejnymi lekcjami" pomyślałam po czym zgasiłam światło, położyłam się do łóżka, ustawiłam budzik i zasnęłam.

*

Z samego rana, mama weszła by obudzić mnie na trening i zgrała się idealnie z budzikiem. Nie mogłam się ruszyć z łóżka, byłam zaspana do tego stopnia, że nie rozumiałam co mama do mnie mówi i byłam przekonana, że dźwięk budzika to tylko jeden z elementów mojego snu. W końcu jednak udało mi się wziąć się w garść i wyjść spod ciepłej kołdry. Szybko się odświeżyłam, ubrałam, spakowałam plecak i zeszłam na śniadanie. Jogurt z owsianką i banan, całkiem smacznie. Parę minut później siedziałam już w samochodzie razem z mamą i jechałyśmy w stronę basenu.


- Zabierzesz się z kimś do szkoły? - spytała kiedy zatrzymałyśmy się pod pływalnią.

- Po Kimmi przyjeżdża Harry, więc dołączę do nich.

- W porządku - mama pocałowała mnie w policzek - miłego treningu i do zobaczenia wieczorem - uśmiechnęła się co odwzajemniłam, po czym wysiadłam z auta.

Udałam się do szatni i szybko przebrałam w kostium, złapałam potrzebny sprzęt i poszłam w stronę hali basenowej. Na moje nieszczęście był na niej tylko Max.

- Witaj, Max - spojrzałam się na chłopaka i uśmiechnęłam łagodnie.

- Dzień dobry, Florence - zrobił to samo - dziś pływamy własny trening, według uznania.

Oooo idealna wiadomość. Byłam tak zmęczona, że słowa Maxa były jak błoga melodia dla moich uszu.

- To dobrze, bo jestem tak wykończona, że wolę pływać to, co uważam - odetchnęłam z ulgą.

- Było spać w nocy, a nie romansować z tym Horanem całym - parsknął śmiechem.

- Max... - spojrzałam wymownie na chłopaka i pokręciłam głową.

- Nie wiem co w nim widzisz - mruknął i chyba od razu pożałował, że takie, a nie inne słowa opuściły jego usta.

- Co? - udałam, ze nie rozumiem

- Nic, nic, Ludwig i Jake już idą - kiwnął głową na wyjście z szatni, w którym pojawiła się dwójka wysokich chłopaków.

Kiedy rozmawiałam z Ludwigiem, Max porwał gdzieś Jake'a by porozmawiać na osobności. Długo to nie potrwało, bo za chwilę przyszła reszta zawodników łącznie z trenerem i zaczęliśmy trening.

*

Gdy wyszłam z szatni, przy wejściu czekał już Styles.

- Dzień dobry, Haroldzie, zabieram się z wami do szkoły - poinformowałam.

- Fajnie, że pytasz - wywrócił oczami

- Nie muszę, twoja kobieta mi pozwoliła - zaśmiałam się i on również.

- Myślałem, że Nialluś po ciebie przyjedzie - rzucił z przekąsem.

- Styles... jakby mi nie było szkoda tej suszarki, która właśnie trzymam, to bym nią w ciebie rzuciła - zagroziłam w żartach.

- Wstydzisz się swojego chłopaka? - zaczął mnie przedrzeźniać.

- A co on taka pepla że już wszystko wiesz? - wystawiłam mu język

- Akurat - zrobił przerwę - moja Kimmi to taka pepla, jak to ujęłaś, bo od niej wiem jako pierwszej, ale tak, Niall też mi powiedział.

- Zero dyskrecji w tych czasach - machnęłam teatralnie ręką.

Kiedy skończyłam moją wypowiedź zza ściany wyłoniła się Kim, tłumacząc, dlaczego tak długo się przebierała i że już się suszy i jedziemy.

I tak było. Po chwili odjeżdżaliśmy spod basenu, a po kilkunastu minutach byliśmy pod szkołą.

- Co macie pierwsze? - spytał Harry.

- Angielski, już wprost nie mogę się docz...

Kim kontynuowała wypowiedź, ale przestałam jej słuchać bo skupiłam wzrok na Niallu i Rebbece, których było widać w oddali. Pokazałam przyjaciółce i jej chłopakowi, że idę już w kierunku głównego wejścia.

Całą drogę, która miała może trzydzieści metrów długości, zastanawiałam się czemu on jeszcze w ogóle zaczyna rozmowę z tą suką, skoro go denerwuje.

- Skończ! Nie rozumiesz, że nic nigdy do ciebie nie czułem i to się nie zmieni? - usłyszałam gdy podeszłam bliżej.

• believe me • [niall horan fanfiction]Where stories live. Discover now