#21 ' To ja mogłam umrzeć. '

1.5K 157 160
                                    

Momentalnie przed moimi oczami pojawił się mrok. Nie był on spowodowany uderzeniem, czy inną równie dynamiczną czynnością, a słowami, w które nie byłam w stanie uwierzyć.

Przecież to nie mogła być prawda, że osoba, która kochała mnie nad swoje życie, odeszła. Ona nie mogła tego zrobić, nie mogła nas zostawić i odejść.

Oddech zastał mi w gardle, wypuszczając jedynie ciche i urwane westchnięcie z moich zesztywniałych ust.

Daniel próbował odpiąć moje nogi, ale paraliż, jaki przeszłam, uniemożliwiał mu całkowicie współpracę ze mną. Nie ruszyłam się ani na chwilę, a jedynie przechodziłam wewnętrzną wojnę z samą sobą, której nikt inny nie mógł usłyszeć.

Nie mogłam się z nią pożegnać, nie wiedziała, jak bardzo ją kochałam. Chciałam jej to powiedzieć, przytulić i nie wypuszczać. To, że jej nie było, musiało być jakimś nieśmiesznym i tragicznym żartem.

Ona zapewniła mi dom, opiekę, miłość, a ja nawet nie byłam w stanie być z nią w ostatnich momentach jej życia. Cały mój dziecięcy świat wspomnień się rozsypał, wrzucając mnie w otchłań rozpaczy.

Nie wiedziałam, czy chciałam wiedzieć, jak umarła. Nie przyswajałam tej wiedzy. Odpychałem te myśli najbardziej, jak się tylko dało, próbując sobie wmówić, że żyłam w jakiejś innej rzeczywistości, albo w śnie, z którego pragnęłam się wybudzić.

Prosiłam o pomoc, klęcząc na kolanach, a nikt nie był w stanie zapewnić mi tego, co przez tyle lat dawała mi ona. Śmierć rodzica od dawien dawna była czymś, czego nie chciało się przeżywać i wywierało ogromny wpływ na życie dziecka. Nieważne było to, ile ono miało lat, bo osoby młode, te po studiach czy po pięćdziesiątce zawsze przeżywały tę stratę.

Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że nie zdawałam sobie sprawy z jej odejścia. Nikt nie był na to przygotowany i gotowy, bo mama była okazem zdrowia i piękna, jakiego nigdy nie widziałam.

No właśnie, była.

Była najcudowniejszą kobietą, jaką mogłam kiedykolwiek mieć u swojego boku, a fakt, że nie zawsze byłam dla niej odpowiednio dobra, zabijał mnie. Chciałam cofnąć czas, by ją przeprosić i zapewnić, że zawsze będę ją kochać i że żałowałam każdego słowa, które ją zraniło. Ona zasługiwała na więcej, a dostała jedynie zniszczone dziecko, przez które musiała zginąć.

Przepraszam mamo.

- Chcę pojechać do taty. - Powiedziałam, przysuwając się bliżej chłopaka, który czuł moją rozpacz.

- Najpierw musisz zobaczyć, co się stało w ciągu tych dwóch tygodni. - Oznajmił oschle, podnosząc mnie niczym mąż pannę młodą.

Nie miałam pewności, czy dałabym radę wyjść o własnych siłach, więc dziękowałam Danielowi za to, że sam na to wpadł i był w stanie się mną zająć.

Wyszliśmy z piwnicy, pnąc się po umazanych krwią schodach na górę, gdzie pierwszą rzeczą, jaką ujrzałam, był zabity brunet, który mnie wcześniej więził.

Patrząc na niego, nie czułam skruchy. Wręcz cieszyłam się, że taki potwór opuścił nas, choć zasługiwał na gorętsze tortury.

Poza nim nie zauważyłam żadnych innych ofiar, co ucieszyło mnie i zmartwiło w jednym. W środku stał Styles, Victor i Noen, którzy trzymali Peytona, trzymając przy jego szyi nóż.

- Przewieźcie go do bunkra, a Olivia się nim zajmie, tak samo, jak Harper. - Powiedział pewnym tonem Daniel, na co inni przytaknęli, wyprowadzając go z domu.

Red KingdomWhere stories live. Discover now