#16 ' Scottowie, miło was znowu widzieć. '

1.9K 163 280
                                    

- Wiesz, że pięknie wyglądasz? - Zapytał retorycznie Daniel, spoglądając w moją stronę, gdy poprawiałam sukienkę przed lustrem.

Nie zauważyłam, nawet kiedy minęły święta, a nadszedł sylwester. Te miłe chwile zawsze tak szybko mijały, a święta w rodzinnym gronie zawsze inaczej się wspominało.

Oczywiście przed tak wielkim wydarzeniem, jak całonocny bankiet na statku, musiałam wyglądać, jak na gościa takowego wydarzenia przystało. Teoretycznie nie musiałam, bo Degory tego nie wymagał z wiadomych przyczyn, ale byłoby to po prostu głupie posunięci z mojej strony, gdyż każdy tam zapewne miał wyglądać, jak milion dolarów.

No ja wyglądałam, jak jakieś pół lub ćwiartka, ale nie najgorzej, a komplement od Daniela podniósł mnie trochę na duchu.

Miałam na sobie czarną, opinającą sukienkę z brokatu. Cała lśniła i podkreślała mój niewielki biust swoim dość dużym dekoltem w serek. Moim zdaniem była trochę za krótka, bo sięgała ledwo połowy uda, a jej dół był jakby przez siebie przewiązany, tworząc trochę większą szparę pomiędzy udami. Była śliczna, wytworna i idealnie pasująca na taką okazję, ale nie czułam się w niej w pełni swojo.

Rano pojechaliśmy z Danielem do Victorii, by ją kupić oraz podskoczyliśmy do kosmetyczki i fryzjera. Przypomniała mi się pierwsza gala w Splinder Springs, którą tak samo celebrowaliśmy.

Fryzjerka podkręciła mi delikatnie grzywkę, polokowała włosy i przywiązała dookoła głowy delikatny warkoczyk, który był wykonany jakąś trudną techniką. Makijaż był dość mocny, ale nie wulgarny. Dominowały brązowe kolory, a moje oko zostało podkreślone przez sztuczne rzęsy, które wyglądały moim skromnym zdaniem obłędnie.

Daniela tez ładnie podrasowali, a w czarnym, opinającymi garniturze i długim krawacie, wyglądał przecudownie i męsko.

Popsikałam się na koniec perfumem, który wrzuciłam do torebki. Poczułam dłonie na moich biodrach i ciepły oddech na karku, który wywoływał gęsią skórkę i przyjemny dreszcz.

Chłopak złożył delikatny pocałunek z zagłębieniu mojej szyi i zaczął schodzić coraz to niżej i spokojniej.

- Nie mogę się doczekać, aż zdejmę dzisiaj to z ciebie. - Rzucił, całując mnie w szczękę i oplatając talię swoimi twardymi dłońmi.

Prychnęłam, przewracając oczami i trącając go torebką w brzuch.

*

- To tutaj? - Zapytałam, patrząc na wielki, naprawdę wielki port z wieloma chyba kilometrowymi jachtami.

- Któryś z tych, ale jeszcze nie wiem jaki. - Mruknął, parkując auto na parkingu. - Nie zapomnij zabrać ubrań z bagażnika, chyba że chcesz spać nago.

Zaśmiałam się, wychodząc i poprawiając swoją sukienkę.

Degory, kiedy z nim rozmawiałam, oznajmił mi, że na jachcie mamy zarezerwowany już pokój sypialniany, na którymś tam piętrze. Ponoć większość gości miało tam również zarezerwowane pokoje, a parę miało odpłynąć w nocy łódką, co brzmiało dość niebezpiecznie i chyba nie zgodziłabym się na to za żadne skarby, ale to nie była moja sprawa.

Wygramoliłam się z pojazdu, zabierając z bagażnika swoją torebkę, w którą o dziwo wpakowałam wszystkie najważniejsze rzeczy. Złapałam pod ramieniem Daniela i zaczęliśmy kroczyć za innymi równie wytwornie ubranymi osobami.

Weszliśmy na molo, szukając Degorego na którymś z jachtów. Spojrzałam na ekran telefonu, odczytując wiadomość od mężczyzny i dowiadując się, że bankiet miał się odbyć na białym jachcie z wielką cyfrą osiemnaście na czele.

Red KingdomWhere stories live. Discover now