#5 ' Nie umiemy być ze sobą szczerzy. '

2.3K 210 654
                                    

- Stresujesz się? - Zapytał kierujący Noen.

Czułam, jak mój brzuch skręca się w każdy możliwy sposób, a poddenerwowanie sięgało zenitu.

Jechaliśmy do jakiegoś oddalonego o trzy godziny od Porter Brook miasta, w którym miała się odbyć impreza. Nie mogłam jechać z Danielem, ponieważ zawsze ktoś by mógł podejrzeć, że się koło niego znów obracam i wywęszyć podstęp.

Nie narzekałam, bo podróż z tak cudowną i ciepłą osobą, jak Noen była świetna. Chłopak sypał żartami i próbował naprawić mi humor najbardziej, jak tylko potrafił, ale nie do końca jednak dało się to osiągnąć. W końcu jechałam na spotkanie ze starszyzną.

- Cholernie. - Odparłam, wzdychając głęboko.

Byłam już mocno umalowana, moje oczy zmieniły kolor na niebieski, a długa peruka na mojej głowie miała kolor jasnego, platynowego blondu. Wyglądałam zupełnie, jak inna osoba, a musiałam jeszcze się przebrać w strój, który miał więcej odsłaniać niż zasłaniać i maskę na twarz.

Przez tydzień praktycznie nie spałam i aby myślałam o wszystkim, co się wydarzyło. Stres zjadał mnie od środka i nie potrafiłam kontrolować swoich emocji. Próbowałam utrzymywać rodziców w niewiedzy, gdyż uważałam, że nie warto było ich niepokoić jednorazową akcją.

Moje rozkojarzenie tyczyło się również szkoły. Na lekcjach nie byłam w stanie się skupić, a ludzie, którzy patrzyli na mnie jeszcze uważniej niż wcześniej, byli przeze mnie ignorowani. Codziennie czułam i słyszałam ich, jak rozmawiali na temat przybycia Daniela do szkoły, a ja gdy tylko ktoś próbował mnie zapytać, o co chodziło, po prostu krzyczałam.

Porozmawiałam z Gwen, a ta zrozumiała i przebaczyła mi wszystko, bo byłam chodzącym kłębkiem nerwów, zmieszanym z osobą, która miałaby zaraz się rozpłakać. Ambler była jednak też cudowną i niezastąpioną przyjaciółką, a jedyne, o co mnie poprosiła razem z Carmine, to o pilnowanie ich chłopków na dzisiejszej imprezie. W końcu dziewczyn się raczej na takie spotkania nie zapraszało, ale nawet jeśli dostały propozycje przyjścia, to chłopacy im zabronili.

Jedyną dość dziwną rzeczą, jaka się wydarzyła w ostatnim czasie w szkole, było nagłe zniknięcie Harper. Od zeszłego piątku, kiedy Daniel wleciał do naszej szkoły, nie pojawiła się w niej ani razu. Codziennie przypominałam sobie, że chyba miała zamiar mi coś tamtego dnia powiedzieć, ale ja wyszłam z klasy, nie próbując z nią nawet nawiązać jakiejkolwiek konwersacji. W pewnym sensie obawiałam się, że było to coś poważnego oraz że było to związane ze mną lub Danielem. Wszystko stało się w takim czasie, że moja teoria sprawiała wrażenie coraz bardziej wiarygodnej.

- Jak się mocno denerwujesz, to mam blanta w schowku. - Zaproponował, uśmiechając się perliście. - Tylko pamiętaj o tym, by twój partner nigdy nie palił marychy przed seksem, bo mu nie stanie.

Zaśmiałam się, gdyż kolejny raz brunet chwilowo poprawił mi humor. Było to cudowne, że próbował sprawić, bym tylko się uśmiechnęła. Moją głowę jednak zaprzątała od pewnego czasu jedna sprawa, a ten moment był idealny, do zapytania się o to.

- Noen, mam ważne pytanie, które nie daje mi spokoju. - Zaczęłam, a chłopak wytężył wzrok i słuch. - Bo chodzi o to, że nadal spotykasz się z Carmine, a Daniel...

- Carmine podstawiła swojemu bratu warunki, gdyż to, co zrobił, było dość popieprzone i powiedziała, że jak ich nie spełni, to ma się do niej i mnie nigdy nie odzywać, a że reszta była po naszej stronie, to nawet się nie stawiał i od razu zgodził. - Wyjaśnił. - Był również przybity faktem, że odszedłaś. Był co najmniej rozbity, więc potrzebował pomocy. - Westchnął, kręcąc głową. - Nie umiałem się na niego długo gniewać i mu przebaczyłem. Aktualnie jest między nami bardzo dobrze i widać po nim, że się stara, a przy tym wyjaśnił mi całe swoje zachowanie. Lekki niesmak pozostał, ale nie mogę go winić. Gdyby mnie takie coś spotkało, to nie wiem, czy bym nie zabił od razu.

Red KingdomWhere stories live. Discover now