#14 ' Chcę się z tobą kochać. '

2.4K 193 312
                                    

Następny dzień był pochłonięty pakowaniem rzeczy do Anglii. Obudziliśmy się dość późno nawet, jak na mnie, ale nie musieliśmy się tym totalnie martwić, gdyż nasz lot był dopiero w nocy.

Gdy się spakowaliśmy, mieliśmy jeszcze pełno czasu dla siebie. Miałam wrażenie, że Daniel się trochę dziwnie w stosunku do mnie zachowywał, ale wolałam nie pytać, o co chodziło. W końcu wcześniejszego dnia nastąpił teoretyczny przełom, o którym oboje chyba myśleliśmy.

Późnym popołudniem pojechaliśmy do miasta, skąd wylatywały samoloty. Stawiliśmy się przed czasem i po tym, jak przeszliśmy bramki, z którymi na szczęście nie było większego problemu, siedzieliśmy koło sklepów ze słodyczami i ogólnym jedzeniem.

- Coś ci jest? - Zapytałam w końcu, wyciągając w stronę chłopaka swoje ręce, które położyłam na stoliku. - Przepraszam za twoje ramię, bo...

- Nie, nic mi nie jest. - Odpowiedział, łapiąc moje dłonie. - Natomiast ramieniem się nie przejmuj. Przynajmniej masz pewność, że nikt się do mnie nie dobierze, bo takie oznakowanie go skutecznie odstraszy.

Miał w pewnym sensie rację, bo ślady po moich zębach były bardzo widoczne. Czerwone ślady, które nie zdążyły się zagoić, były chyba najgorszą formą znakowania, jaką mogłam wybrać. Wcześniejszego dnia natomiast niezbyt o tym myślałam.

Westchnęłam niezbyt przekonana. Niedługo po tym otworzono nam wejścia do samolotu, więc zaczęliśmy się tam od razu kierować. Oddaliśmy bagaże, zabierając ze sobą jedynie te podręczne i usiedliśmy na naszych miejscach. Ja siedziałam akurat od strony okna, więc teoretycznie wszystko doskonale widziałam, ale z uwagi, że była noc, to wszystko przybierało trochę innego tonu.

Zapieliśmy pasy, czekając na start samolotu, który odbył się niedługo po tym. Położyłam głowę na ramieniu blondyna, czując, że stres zaczyna mnie atakować. Był to mój pierwszy lot, więc zupełnie nie wiedziałam, czego powinnam była się spodziewać.

Silniki zaczęły głośno pracować, a ja już wiedziałam, że zaraz opuścimy to miejsce. Gdy wzbiliśmy się w powietrze, a ja poczułam się, jak na kolejce górskiej, podskoczyłam i poczułam, jak moje uszy się zaciskają.

Wyjrzałam przez okno, obserwując żółte lampki, które były naprawdę domami lub jakimiś firmami. Wszystko z tej perspektywy wydawało się tak małe i ciekawe.

Przez większość czasu w samolocie spałam. Było to cholerne jedenaście godzin, w których robiło mi się trochę niedobrze, więc odreagowywałam, śpiąc.

Gdy znajdowaliśmy się w Luton, z którego musieliśmy przetransportować się do Londynu busem, byłam tak padnięta, że nawet przez drogę do stolicy Wielkiej Brytanii nie byłam s tanie podziwiać widoków za oknem. Przez ponad godzinę spałam, a gdy zostaliśmy wysadzeni na Baker Street, poczułam, jak cholernie zimno tam było.

- W Anglii jest zimno, więc zapinaj tę kurtkę skarbie, bo zaraz sam to zrobię. - Mruknął Daniel, od razu po wyjściu z autobusu.

Powiedział on, że Scarlett będzie za jakieś czterdzieści minut i weźmie od nas bagaże i zawiezie je do mieszkania chłopaka. Mieliśmy na nią czkać w „Kitchen at Holmes", która była jednym z najbardziej ciekawiących mnie restauracji.

Weszliśmy do środka, zasiadając przy czarnych, przytulnych fotelach. Otworzyliśmy menu, chcąc w końcu coś zjeść, bo przekąski, które sobie zabraliśmy na drogę, były zdecydowanie zbyt małą ilością. Zamówiłam sobie pyszne spaghetti z pistacjami, ricottą i bazylią, a Daniel Ravioli z ricottą i czarną truflą.

Gdy kończyliśmy jeść, do środka weszła fioletowowłosa dziewczyna, której nie dało się nie zauważyć. Podeszła do nas, przesuwając się do stolika, rozmawiając chwilę z Danielem i praktycznie wychodząc z naszymi torbami i życząc nam przyjemnej wycieczki.

Red KingdomWhere stories live. Discover now