#4 ' Zrobię to. '

Start from the beginning
                                    

Zapakowałam swoje toboły i ruszyłam z prędkością światła do wyjścia, gdyż chciałam uniknąć jakiejkolwiek rozmowy. Przeczuwałam, że Harper miała również zamiar zacząć do mnie mówić, a ja nie miałam siły z nimi rozmawiać. Niestety ten dzień nie był mi również przychylny, co wczorajszy.

Był nawet gorszy.

- Mari King? - Zwrócił się do mnie jakiś niższy ode mnie brunet na korytarzu.

- Em, tak? - Zapytałam, nerwowo przewracając oczami.

- Jakiś chłopak cię szuka, bo wbił nam na fizykę. Sądzę, że jest w szkole. - Mruknął nastolatek, odchodząc korytarzem i rzucając mi dość pełne respektu spojrzenie.

Ale, że niby kto mnie szuk...

Nie.

Nie i nie.

Kolejny raz w mojej głowie wyświetliły się wspomnienia po starej imprezie, gdy chowałam się w zasranym kantorku. Wtedy bałam się, że go przypadkiem kolejny raz spotkam, a teraz chodziłam po wielkiej szkole w poszukiwaniu narwanego blondyna, który straszył pięć lat od siebie młodsze dzieci.

Wszystko tak szybko się zmieniło, ale jego obecność w moim posranym życiu wracała do mnie, jak bumerang. Nawet jak rzuciłam nim daleko i myślałam już, że nie wróci, to się myliłam. On zawsze wracał i nieważne, ile go nie było w moim życiu, w końcu znów szturmował moją głowę swoją osobą.

Czy ja właśnie zmierzałam z powrotem do chłopaka, od którego miałam trzymać się z daleka? Chciałam się pojawić w jego drzwiach z uśmiechem i stwierdzić, że może nie zginę po raz kolejny?

Początkowo jeszcze się wzbraniałam, że może szuka mnie ktoś inny, ale po wzroku ludzi, których mijałam na korytarzu, doskonale wiedziałam, że to był on. Kiedy wszystkie szeptu dobiegały do moich uszu, modliłam się, by nie zrobił niczego głupiego.

Kiedy usłyszałam jego głos dochodzący z górnej damskiej toalety, uderzyłam się w głowę przez jego nienormalną desperację związaną z próbą odnalezienia mnie.

- Człowieka nigdy na oczy nie widziałaś? - Rzucił jakiejś dziewczynie z równoległej klasy, która od razu przestraszona odwróciła wzrok i próbowała się wycofać z pomieszczenia. - Gdy wy wchodzicie do męskich kibli, by ominąć kolejkę do damskiego, to jest spoko. Jednak gdy chłopak wjedzie do babskiego kibla, to jest wydarzenie roku.

Blondynka wymknęła mnie biegiem w drzwiach, rzucając mi lekko wystraszone i zdenerwowane spojrzeniem, zanim zostawiła nas samych w pomieszczeniu.

- To, że jesteś nienormalny, to już wiemy. - Zaczęłam, podnosząc lekko głos. - Nie możesz jednak wpadać do mojej szkoły, gdy mam lekcje i robić wszystko, co ci się żywnie podoba.

- Nie narzekaj już. - Przewrócił oczami, szukając czegoś po kieszeniach. - Jestem tu od piętnastu minut, a już zrobiono mi z parę zdjęć i dałem nawet jeden autograf. - Zaśmiał się, wyjmując paczkę, z której wziął papierosa.

Wsadził sobie go do ust, ale zanim zdążył uruchomić zapalniczkę, ukradłam mu fajkę, wrzucając nieużytą sztukę do kieszeni bluzy i mordując go spojrzeniem.

- Nie będziesz wchodził do mojej szkoły, jak do swojego domu, a na pewno nie będziesz tu palił papierosa. - Warknęłam, pokazując mu palcem wskazującym na moje czoło, które zaczęłam pukać, pokazując mu gestem, jak bardzo ma nasrane w głowie. - Jesteś naprawdę posraną istotą, ale nie sądziłam, że aż tak.

Daniel westchnął niby urażony i rzucił mordercze spojrzenie dziewczynie, która akurat chciała wejść do toalety. Przecież każdy się go bal, a ja byłam tą, która zawarła pakt z diabłem. Może dlatego moje piekło nie było aż tak złe.

Red KingdomWhere stories live. Discover now