Rozdział 35

299 20 0
                                    

PERSPEKTYWA EVE

Jeśliby zabrać ten cały rozdzierający ból, presję, zirytowanie oraz wrzaski i puścić to w nie pamięć, rodzenie dziecka nie było wcale takie złe. Nawet Zayn nie mógł sprawić, żeby to doświadczenie było choć trochę lepsze. 

Doktor siedział na końcu szpitalnego łóżka, mówił mi, że muszę przeć mocniej. Chciałam go udusić! Dlaczego on nie próbował wypchać cholernego dziecka ze swojego ciała?

W sali ze mną były dwie pielęgniarki, doktor i oczywiście Zayn, który pozwalał mi ściskać swoją dłoń tak mocno, że aż stała się niebieska.

Lekarz wciąż wypowiadał słowa na zachętę, abym parła, jednak nie byłam na nich skupiona. Byłam zdeterminowana na tym, aby wypchać z siebie dziecko.

– To już prawie koniec. Widzę jego główkę. – lekarz poinformował mnie podekscytowany. – Dalej, Eve. Przyj!

– Ugh! – jęknęłam głośno, kiedy użyłam całej swojej energii, aby przeć tak mocno jak tylko mogłam.

– Jego główka jest na zewnątrz! Możesz to zrobić, Eve! To już prawie koniec! – Doktor Cooley zachęcał mnie.

Skupiłam się na przeniu i ściskaniu ręki Zayna, tak ciasno jak tylko mogłam. Dałam z siebie wszytko. To było absolutnie niesamowite, kiedy mój syn był już po za moim ciałem. 

– O mój Boże. – Oddychałam, kiedy moje plecy bezwładnie opadły na łóżko. Byłam wyczerpana.

– Chcesz przeciąć pępowinę? – usłyszałam jedną z pielęgniarek pytającą Zayna, który spojrzał na mnie z prośbą o zgodę. Pokiwałam głową, a on przeciął niepewnie pępowinę. Chwilę później moje dziecko zaczęło płakać. Dałam się ponieść emocją. Pozwoliłam aby łzy wypłynęły z moich oczu, Zayn podszedł do mnie i przytulił mnie mocno. Nie mogłam uwierzyć, że on był tu. O 22:42, 02.08.2013 roku. Ważył 3,04kg* i był trochę małym chłopcem, ale miał pucołowate policzki i co za tym szło pulchne ciałko.

Miał moje brązowe oczka, długie rzęsy, skórę, pełne usta Andrew oraz perfekcyjny mały nosek. Moje dziecko było absolutnie urocze. 

Pielęgniarka zabrała go i umyła, a następnie owinęła go w kocyk i podała mi.

Nie ma wspanialszego uczucia na świecie, niż trzymanie swojego dziecka po raz pierwszy, przyrzekam. Kiedy trzymałam swoje śpiące dziecko, a Zayn stał obok mnie patrząc na jego dopiero co oczyszczoną twarz, czułam niewyobrażalne szczęście i komfort. 

Byliśmy rodziną.

– Jak chcesz go nazwać? – pielęgniarka zapytała mnie z podkładką w swoich dłoniach. Myślałam nad tym przez długi czas. Miałam już coś na myśli i było to idealne kiedy zobaczyłam moje dziecko. Pasowało do niego perfekcyjnie.

– Aiden Liam Payne. – odpowiedziałam. Pielęgniarka potwierdziła pisownię, a następnie dała mi do podpisania parę papierów.

– Chcesz go potrzymać? – zapytałam Zayna. Pokiwał głową z podnieceniem i ostrożnie wziął Aidena w swoje ramiona. Sposób w jaki Zayn popatrzył na niego sprawił, że zachciało mi się płakać. Mogłam stwierdzić, że go kochał. – Jest idealny, prawda?

– Tak, jest idealny. – Zayn nie przerwał patrzenia na Aidena, kiedy zaczął go delikatnie kołysać. – Cześć Aiden. – zagruchał.

– Gratuluję. – Doktor Cooley uśmiechnął się do nas. Nie spostrzegłam nawet, że wciąż był w sali.

– Dziękuję. – mocno uniosłam kąciki swoich ust.

– Zostaniesz tutaj na kilka dni, ale później będziesz mogła spokojnie opuścić szpital. Możesz zaprosić gości, jeśli chcesz.– powiedział.

Changes (tłumaczenie)Where stories live. Discover now