Rozdział 5

377 20 9
                                    

Ubiegły tydzień był dla mnie ciężki. Zaczęłam czuć się coraz bardziej nieswojo.

Pewnego dnia będę wymiotować.

Pewnego dnia będę naprzykrzać się atrakcyjnym chłopcom, z którymi żyję, a frustracja będzie mnie drażnić.

Pewnego dnia będę bardzo humorzasta.

Pewnego dnia będę ciągle sikać i jeść wszystko co wpadnie mi w ręce.

Och, kogo ja oszukuję? Każdego dnia byłam brudnym połączeniem wszystkich tych rzeczy! I czułam się źle w stosunku do chłopców, którzy codziennie mieli ze mną do czynienia. Ale to był dzień, wizyty u lekarza, który ma sprawdzić, czy wszystko jest w porządku.

– Gotowa? – zapytał Liam, on i Zayn zaprowadzili mnie do samochodu.

Przełknęłam głośno ślinę.

– Tak myślę.

Niall i Harry chcieli mieć dzień gry w golfa, a Louis spędzał dzień ze swoją dziewczyną Eleanor. Jeszcze nie spotkałam ani jej, ani Danielle, ale byłam pewna że stanie się to niebawem. Tylko Zayn był wolny i tylko on przyjął naszą ofertę, gdy spytaliśmy się, czy chce iść z nami.

Byłam zbyt zdenerwowana, by zobaczyć jak sobie radzę. Bardzo starałam się jeść zdrową żywność, tak jak pisali w książkach dla ciężarnych matek, ale czasami naprawdę potrzebowałam lodów.

– Nie denerwuj się Eve – powiedział Zayn z tylnego siedzenia, kiedy znaleźliśmy się na szpitalnym parkingu.

Nie odpowiedziałam. Zamiast tego westchnęłam i spojrzałam na swój brzuch. Miałam w zwyczaju robić to za każdym razem, gdy czułam się źle, lub niepewnie. Musiałam tylko pamiętać dlaczego to wszystko się dzieje. Dla dziecka. Zasłużyło na o wiele więcej niż to, co mogę mu dać.

Nim się zorientowałam, w trójkę siedzieliśmy w poczekalni, uprzedzając wywołanie mojego imienia. Czekaliśmy około piętnastu minut.

– Muszę iść do toalety – powiedział Liam. Zayn siedział obok mnie przeglądając magazyn, a ja wpatrywałam się w tanie tapety, po prostu mając nadzieję.

– Eve Payne? – zapytała pielęgniarka, czytając moje imię z kartki trzymanej w ręku. Spojrzałam na Zayna, wiedząc, że Liam wciąż jest w toalecie.

– Pójdę z tobą, jeśli chcesz – powiedział cicho. Przygryzłam wargę, czując się dziesięć razy bardziej zdenerwowana.

– Dobrze – wyrzuciłam z siebie, wstając z siedzenia i podążając za pielęgniarką.

Skierowano nas do małego pokoju z krzesłem, podobnego do dentysty. Nikogo tam nie było.

– Lekarz zaraz do was przyjdzie – powiedziała pielęgniarka, zanim gdzieś wyszła. Przebrałam się w szpitalną koszulę, która była na mnie za duża.

Zayn nic nie powiedział, tylko spojrzał na mnie. Mój brzuch był jeszcze dość płaski. Chłopcy wciąż mogli pokazywać się ze mną publicznie, bez posądzania mnie o ciąże.

– Grosik za twoje myśli? – zaskoczył mnie Zayn, wyrywając tym samym z własnego świata.

– Po prostu martwię się o dziecko i chcę się upewnić czy wszystko w porządku – odpowiedziałam od razu.

Już miał coś powiedzieć i mogę stwierdzić, że wypowiedź miała być głęboka, bo zrobił długą pauzę, ale lekarz go uprzedził otwierając drzwi.

– Witajcie – uścisnął moją dłoń, a następnie Zayna – Jestem doktor Cooley.

– Eve – uśmiechnęłam się przyjaźnie.

Changes (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz