Rozdział 28

234 18 0
                                    

PERSPEKTYWA ZAYNA

Czekałem, wydawało się wieczność, na przyjście Eve do naszego pokoju hotelowego. Więc, kiedy w końcu zapukała do drzwi, zerwałem się z łóżka, by otworzyć.  Spędziłem przynajmniej godzinę przed lustrem, zastanawiając się co chcę powiedzieć.

– Hej – odetchnęła z uśmiechem.

Odwzajemniłem jej gest i odsunąłem się na bok, by mogła wejść.

– Hej – moja odpowiedź była nieco opóźniona, ale to nie wydawało się jej przeszkadzać. Biorąc pod uwagę, że zachowywała się normalnie, nie nawaliłem całkowicie.

– Chciałem z tobą porozmawiać.

– O czym?

– Um, wiesz. O tym co stało się wcześniej. – niezręcznie podrapałem się po karku. Na pewno nie tak wyglądało moje zachowanie przed lustrem.

– Idź na całość – skrzyżowała ręce na piersiach i czekała aż coś powiem.

Odchrząknąłem, cała przemowa którą ćwiczyłem wyleciała mi z głowy. Świetnie.

– Chciałem cię przeprosić za ignorowanie tego ranka i za zachowywanie się dziwnie. Ja po prostu… – przerwałem, zastanawiając się czy nie lepiej wyłożyć wszystkie karty na stół. Kiedy o tym myślałem, nie chciałem. – Jesteś cudowną dziewczyną, a ja cieszę się, że mam kogoś takiego jak ty w swoim życiu.

Nie mogłem nic wyczytać z jej twarzy. Wyglądała, jakby próbowała ułożyć odpowiedź w swojej głowie.

– Wybaczam ci – powiedziała, po prostu się uśmiechając.

– Naprawdę? – ulżyło mi, że nie żywi do mnie urazy.

Eve skinęła głową, nieco uroczyście. Zastanawiałem się, co by było gdybym przyznał, że naprawdę ją kocham. Czy byłaby smutna?

– Wszystko w porządku? – zapytałem, gdy starannie usiadła na łóżku. Czułem się źle, że z powodu ciąży, każdy jej ruch był jak walka.

– Tak, jest dobrze, tylko on dużo kopie. Ciągle. – mruknęła.

Działo się to dość często, i zdawało się być niewygodne dla Eve.

– Czy jest coś, co mogę zrobić?

– Możesz wyłączyć światło, żebym mogła się przespać. – Eve zamknęła oczy i położyła dłonie na swoim brzuchu. Pozycja, którą zazwyczaj oglądałem.

Posłusznie wyłączyłem światło.

– Coś jeszcze?

– Nie – szepnęła sennie – Dziękuję.

– Nie ma za co kochanie – odpowiedziałem spokojnie, gładząc jej włosy – Słodkich snów.

* * *

– Więc ci wybaczyła? – Louis zapytał przez telefon. Po jego tonie głosu, wydawało mi się, że jest zaskoczony.

– Tak, nie mogę w to uwierzyć. –  westchnąłem świadomie.

– Kiedy wreszcie dorośniesz i jej powiesz? – zapytał poważnie.

– Nie wiem, Lou. Naprawdę nie wiem.

– Może powinieneś porozmawiać z Liamem. Zna ją najlepiej – zaproponował Louis.

– Tak. – zamarłem, patrząc na Eve która twardo spała – wykluczając to, że gdy tylko mu powiem, wykastruje mnie.

Louis naprawdę bardzo starał się nie śmiać.

Changes (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz