Rozdział 16

7.1K 333 40
                                    

- Jak wy wyglądacie? - Ellie ujęła swojego syna za podróbek i z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy obejrzała jego rany. Miał rozcięty policzek i uszkodzoną wargę. Jednak nie wyglądał tak źle, jak jego kuzyn. Aiden miał posiniaczone i spuchnięte oko oraz rozcięty łuk brwiowy.

- Przestań. - Odepchnął jej dłoń i obdarzył ją zimnym spojrzeniem. Noah nawet własną matkę traktował z dystansem i obojętnością.

Kobieta od razu oderwała od niego dłoń i przeniosła swoje spojrzenie na zielonookiego. Aiden widząc zawód w jej oczach, natychmiast odwrócił wzrok i zajął miejsce za stołem.

- To nic takiego, ciociu. - Wypalił po chwili.

Nie chciałam się im przyglądać. Nie miałam ochoty przypominać sobie o wydarzeniach z ostatniej imprezy. Myśl o tym, jak Czarnowłosy gładził skórę na moich plecach, przyprawiała mnie o dreszcze.

Pragnęłam uniknąć jego gniewnego spojrzenia. Wiedziałam, że tak samo, jak ja żałuje tego, co między nami się wydarzyło.

Pamiętałam, jak jego szorstkie dłonie z niewyobrażalną delikatnością doprowadzały mnie do granic szaleństwa, jak moje ciało reagowało na jego bliskość.

Jego wzrok tamtej nocy wydał mi się być inny. Prawdziwy. Co z tego, że było to tylko złudzenie? Że tak naprawdę brunet, nie chciał mi zrobić krzywdy, tylko dlatego, że był odurzony i nie myślał trzeźwo? Przecież to tylko szczegół.

- Aiden, proszę. - Westchnęła i z bezradności podniosła swoje ręce do góry, chcąc dać im do zrozumienia, że się podaje.

Gdy atmosfera nieco się rozluźniła, zajęliśmy się śniadaniem. Nikt nic nie mówił. W pomieszczeniu panowała idealna cisza. Nie podnosiłam wzroku. Nie chciałam, aby spotkał się z kimkolwiek z domowników, a przede wszystkim z Noah'em.

Nałożyłam na talerz plastry bekonu i jajka, a potem napełniłam stojącą przede mną szklankę sokiem pomarańczowym. Byłam okropnie głodna.

Zajęłam się jedzeniem. Nie odrywałam wzroku od talerza. Nie chciałam tego robić. Tak było bezpiecznej. Wolałam nie narażać się na niezręczne spojrzenia.

- Mam dla was dobrą lub złą wiadomość. - Zachrypnięty głos starszego mężczyzny przywrócił mnie do rzeczywistości.

- Jaka wiadomość? - Ton głosu bruneta przyprawił mnie o gęsią skórkę. Siedział na drugim końcu stołu, co naprawdę mnie cieszyło, jednak nie mogłam pozbyć się uczucia, że cały czas przeszywa mnie swoim morderczym spojrzeniem.

Może tylko sobie to wmawiałam i za bardzo przejmowałam się ostatnią nocą. Noah już pewnie o wszystkim zapomniał, a nawet jeśli nie to, to co się między nami wydarzyło, było nieważne. To tylko parę chwil. Błędnych chwil.

- Jak wiecie, mieliśmy wyjechać z kraju. Jednak przez moje interesy, jesteśmy zmuszeni przełożyć nasz wyjazd. - Odparł.

- Ale Edgar obiecałeś, że w końcu się stąd wyrwiemy. Mieliśmy odpocząć. - W głosie jego żony mieścił się smutek.

- Wiem. Tak czy inaczej, wyjeżdżamy stąd do Nowego Jorku.

- Chyba sobie kpisz.

- Ellie, to nie była prośba a rozkaz.

Poczułam ulgę. Nie miałam ochoty na tak daleką podróż. Wizja przeprowadzki do kraju moich marzeń z ludźmi, którzy traktowali mnie jak przedmiot, nie była wcale przyjemna.

Po śniadaniu wróciłam do pokoju. Udało mi się uniknąć spotkania twarzą w twarz zarówno z Noah'em, jak i Aiden'em. Byłam szczęśliwa z tego powodu.

Mój organizm był naprawdę wyczerpany. Nim się obejrzałam, zasnęłam i obudziłam się dopiero wieczorem. Za szklanymi oknami panowała ciemność.

Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na krześle przed łóżkiem siedział Czarnowłosy. Wzdrygnęłam się na jego widok. Przez moment myślałam, że to tylko wytwór mojej wyobraźni.

- Wreszcie wstałaś. - Powiedział grubym głosem.

Wtedy Dotarło do mnie, że to nie wytwór wyobraźni, a prawdziwy diabelski chłopak. Przyglądał mi się z obojętnością. Nie wiedziałam, co tu robił i jak długo tu był.

„Wreszcie wstałaś” - w mojej głowie echem rozbrzmiały jego słowa. Musiał czekać aż się obudzę. Dlaczego jednak sam nie przerwał mojego snu? Jeśli chciał ze mną porozmawiać albo po prostu na mnie nawrzeszczeć, mógł zwyczajnie wyrwać mnie ze snu.

- Co robisz w moim pokoju Noah? - Podniosłam się do pozycji siedzącej i poszłam mu pełne zdziwienia spojrzenie. Mój głos był nieco zachrypnięty, a serce na jego widok podchodziło mi do gardła.

Oblizał swoje blade usta i odłożył telefon, który trzymał w ręku na łóżko. Splótł swoje dłonie ze sobą i oparł łokcie o kolana, tak że jego szorstkie dłonie znajdowały się pod podbródkiem.

- Siedzę, jak widać.

- To wiem, ale dlaczego tu siedzisz? - Przewróciłam oczami na jego odpowiedź.

- Chciałem pogadać o... - Zająkał się przez chwilę, ale potem natychmiast dodał -... o tym, co między nami zaszło. - Burknął, spuszczając wzrok na ziemię.

- Nie ma o czym gadać. - chwyciłam brzeg kołdry i podciągnęłam ją do góry. Czułam się trochę nieswojo, będąc z nim w jednym pokoju i mając na sobie tylko szerszą koszulkę, która dostałam od Charlotte oraz majtki.

- Masz rację. - Zamyślił się na chwilę i powrócił do kontaktu wzrokowego. - Chciałem Ci tylko powiedzieć, że to był błąd. Nie wiem, jak mogłem być tak blisko z kimś takim, jak ty.

Auć. To mnie naprawdę zabolało. Czy naprawdę jestem taka zła?

- Żałuję tego tak samo, jak ty.

Mówiłam prawdę. Żałowałam tego, że spotkałam go w tym cholernym ogrodzie. Żałowałam, że ujęłam jego dłoń i pociągnęłam go na środek parkietu. Żałowałam, że byłam tak blisko tego diabła.

- Kłamiesz. Widziałem, jak reagowałaś na mój dotyk. - Uśmiechnął cię cwaniacko, tak że kącik jego ust podniósł się nieco do góry.

- Ty też się nie opierałeś. - Odbiłam piłeczkę z powrotem w jego kierunku.

- Zamknij się. - Warknął, chcąc najprawdopodobniej mnie wystraszyć.

- Bo co? Znów mnie... - Nie dał mi dokończyć, bo w mgnieniu oka znalazł się na łóżku przede mną i owinął swoje wielkie dłonie wokół mojej szyi.

Jego kolano znalazło się między moimi nogami, a ręce zaciskały się na mojej skórze. Moje serce bilo niewyobrażalnie głośno. Patrzyłam w jego ciemne tęczówki, widząc w nich tylko mrok i gniew. Przerażał mnie. Przerażał mnie na tyle, że nie potrafiłam nawet mrugnąć.

Moje plecy przywierały do zagłówka łóżka. Nie miałam żadnej drogi ucieczki. Nie byłam też w stanie się ruszyć, czy też drgnąć. Jego twarz była blisko mojej. Czułam, jak jego ciepły oddech muskał moją twarz.

- Bo cię zajebie. Naprawdę to zrobię. - Warknął.

Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział.

Mam nadzieję, że mi wybaczycie.

❤️

Sold to The Devil Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz