Rozdział 29

12.3K 460 175
                                    

Wtulona w aksamitną poduszkę, wypłakiwałam morze łez. Pragnęłam, aby cały ten dzień okazał się zwykłym koszmarem, aby zdrada Charlotte i Aiden'a była tylko wymysłem mojego mózgu.

Zacisnęłam dłonie na miękkich brzegach poduszki i przycisnęłam do niej swoją twarz, rozpłakując się przy tym jeszcze bardziej. Od początku nie powinnam była ufać nikomu. Nie myślałam racjonalnie. Dałam się im omotać, jak bezradna mała dziewczynka.

Byłam zbyt słaba. Zbyt słaba, aby oprzeć się ich fałszywie serdecznym i pomocnym charakterom. Zbyt słaba, aby logicznie myśleć.

Ale koniec tego. Przyjmę te ciosy, przeboleję ich obłudę i pokażę im, że nie tak łatwo jest mnie złamać. Ja Rosemary Beamount, będę walczyć dalej. Dowiem się prawdy i odzyskam wolność.

***

Od feralnego dnia minął tydzień. Z każdym dniem czułam się lepiej i pomału godziłam się z faktem, że swoją walkę, stoczę w samotności. Bez pomocy innych.

Z początku było mi trudno. Zdrada, której doświadczyłam, ciągle mnie prześladowała, nie dawała o sobie zapomnieć. Gdy jednak w końcu pogodziłam się z myślą, że dałam się zwyczajnie wykorzystać, ból, który odczuwałam, znacznie zmalał.

Oczywiście, nie zniknął całkowicie. Ciągle gdzieś we mnie był. Kłębił się w moim wnętrzu, jak kurz na nietykanych od lat meblach. Zagłuszony i wyparty czekał, aż w końcu ktoś go zetrze.

Dni mijały jeden za drugim. Zbliżał się koniec jesieni, a za oknem tworzyła się pochmurna aura.

Siedziałam na łóżku w tureckim przysiadzie i byłam pochłonięta czytaniem jednej ze znalezionych na regale książek - "Bez słów" autorstwa Mii Sheridan. Postać samotnego Archera, naprawdę mnie intrygowała.

Czując narastający głód, z niechęcią oderwałam się od lektury i podeszłam do stojącego przy ścianie regału z zamiarem odłożenia jej na miejsce. Gdy wsunęłam ją pomiędzy inne powieści, mój wzrok przykuł cienki zeszyt z poszarpanym grzbietem.

Nie chcąc go jeszcze bardziej uszkodzić, delikatnie wysunęłam go spomiędzy ułożonych obok siebie utworów i pełna ciekawości zajrzałam pod jego okładkę.

Już po zobaczeniu jego pierwszej strony, zrozumiałam, że nie jest to zwykły zeszyt. Na białych lekko pożółkniętych stronach, znajdowały się niedbale napisane słowa z błędami ortograficznymi.

4 maja 2007 roku

Dziś tato był na mnie zły. Bardzo zły. Strasznie się go bałem. Muwił, że nie jestem nic wart. Muj tato, mnie uderzył. To bolało.

To był pamiętnik jakiegoś dziecka. Dziecka, które cierpiało. Nie mogąc przejść obok tego obojętnie, otworzyłam kolejną stronę.


9 grudnia 2008 roku

Jutro są moje urodziny! Nie mogę się doczekać. Tato, obiecał mi wyjątkowy prezent.

10 grudnia 2008 roku

Dziś zabiłem jakiegoś Pana. Postrzeliłem go pistoletem, kturego dostałem od taty. Chce mi się płakać. Ale tato nie może zobaczyć, że płaczę. Nie chciałem tego zrobić, ale on mnie zmusił. Powiedział, że inaczej skrzywdzi mamusię.

Sold to The Devil Where stories live. Discover now