Rozdział 12

8.1K 373 105
                                    

Tak jak obiecałam, wleciał kolejny.
W tym tygodniu rozdziały będą pojawiać się codziennie do piątku. W poniedziałek nie było żadnego, więc dziś są dwa.

Miłego czytania!

Przed rezydencją czekał na nas czarny mercedes. Aiden wyprzedził mnie i jak przystało na dżentelmena, otworzył mi drzwi. Zrobiło to na mnie niemałe wrażenie, gdyż faceci, z którymi widywałam się wcześniej, byli zwykłymi dupkami i nigdy nie zrobiliby czegoś takiego.

- Dziękuję. - Odparłam z uśmiechem na twarzy i usiadłam na miejscu pasażera.

Zielonooki zamknął drzwi. Obszedł samochód dookoła i usiadł obok mnie.

- Lepiej zapnij pasy. - Powiedział stanowczo.

Zrobiłam to, co kazał. Chłopak już nic więcej nie mówiąc, z piskiem opon ruszył przed siebie. Przerażona zacisnęłam swoją dłoń na brzegu siedzenia. Moje mięśnie napięły się. Wzięłam głębszy wdech i wielkimi, wystraszonymi oczami, spojrzałam na chłopaka.

- Nie mów, że się boisz. - Uśmiechnął się i zerknął w wewnętrzne lusterko.

- Nie boję się. - Odparłam, próbując być jak najbardziej przekonująca.

- Więc przyśpieszę. - Roześmiał się i niedowierzająco pokręcił głową.

- Może lepiej nie.

Aiden przytaknął skinieniem głowy i nieco zwolnił. Wyglądało na to, że naprawdę lubił się ze mną droczyć. Jechaliśmy krętymi drogami, a wokół nas rozciągały się same pola i lasy. Potajemnie przyglądałam się skupionemu na jeździe chłopakowi. Na jego policzkach znajdowały się ledwo widoczne piegi. Usta chłopaka były lekko zaróżowione, a cera opalona.

- Zaraz będziemy na miejscu. - Oznajmił. Wyjrzałam za okno. Moim oczom ukazała się jedna z bogatych dzielnic jakiegoś miasta.

Nie byłam tu nigdy wcześniej. Wszystkie domy były ogromne i wykonane w nowoczesnym stylu. Wokół nich rozciągały się wielkie ogrody. Okolica ta była naprawdę zadbana. Miasto, w którym mieszkałam wcześniej, znacznie różniło się od tego miejsca. Wszędzie pałętały się podejrzane typy, budynki były stare i zniszczone, a na ulicach było pełno śmieci. Byłam podekscytowana. Ciekawiło mnie miejsce imprezy i to jak potoczy się dzisiejsza noc.

- Ładnie tu. - Oznajmiłam, ciągle wpatrując się w szybę samochodu.

- Czy ja wiem. Według mnie przeciętnie. - Odparł niewzruszony.

Nie mówiłam już nic więcej. Cieszyłam się, że zgodziłam się na propozycję Aiden'a. Miałam już dość siedzenia w tej przeklętej rezydencji. Chciałam się zabawić, zaszaleć. Zatrzymaliśmy się pod jednym z ogromnych domów. Na ulicy znajdowało się sporo ekskluzywnych i drogich samochodów. Aiden wysiadł z mercedesa i przeszedł go na około. Otworzył mi drzwi i z uśmiechem na twarzy, podał rękę. Położyłam swoją dłoń na jego i wyszłam z pojazdu. Nadal nie mogłam przyzwyczaić się do tego, jak mnie traktował.

- Ruszajmy na bal księżniczko. - Rzekł seksownym głosem. Czułam przyjemne dreszcze, rozchodzące się wzdłuż mojego kręgosłupa. Wszystko to przypominało bajkę, w której to ja byłam główną bohaterką. Miałam nadzieję, że bajka ta skończy się happy endem, że nie przerodzi się w żaden koszmar.

Chwilę później znajdowaliśmy się już w środku budynku. Przepchaliśmy się przez tłum pijanych ludzi i weszliśmy do sporego salonu.

- Myślałem, że nie wpadniesz. Kim jest twoja przyjaciółka brachu? - Zatrzymał nas wysoki blondyn. Zachowywał się tak, jakby dobrze znał zielonookiego.

- Rose to moja przyszła dziewczyna. - Roześmiał się. Posłałam mu gniewne spojrzenie, ale on tylko przewrócił oczami. - A to Liam, mój kumpel.

Blondyn wyciągnął rękę w geście przywitania. Zrobiłam to samo i posłałam mu lekki uśmiech.

- Miło cię poznać. Niestety muszę uciekać. Eric nie potrafi sobie poradzić z głośnikami, dlatego, na razie jest tak cicho. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze później. - Oznajmił i po pożegnaniu się z Aiden'em wyszedł z pomieszczenia.

Usiedliśmy na skórzanej kanapie, na której znajdowali się już znajomi zielonookiego. Męska część grupy przywitała mnie naprawdę ciepło. Tylko dziewczyny patrzyły na mnie tak, jakbym była tu piątym kołem u wozu. Próbowałam unikać ich wzroku, ale za każdym razem, gdy Aiden zwracał na mnie uwagę, one szeptały coś między sobą.

- Aiden skarbie, kim jest twoja koleżanka? - Zapytała w końcu jedna z nich.

- Nie twoja sprawa Sophia. - Warknął poirytowany.

- Tylko pytam. Czemu jesteś taki agresywny?

- Bo chuj ci do tego.

- Żebyś wiedział. Już zapomniałeś gdzie był twój chuj zeszłej nocy? - Zapytała z wściekłością w głosie.

- Aiden to mój znajomy, nic więcej. - Posłałam jej sztuczny uśmiech, nie patrząc nawet na chłopaka. Brunetka uśmiechnęła się z wyższością i poprawiła swoje długie włosy.

- Tak też myślałam, złotko. Zdziwiłabym się, gdybyście byli parą. - Oblizała swoje napompowane usta i kątem oka zerknęła na patrzącego na mnie bruneta. - Aiden lubi zabawy na jedną noc. Przyprowadza dziewczyny na imprezy, bawi się z nimi, a potem je porzuca i wraca do mnie. Tak samo będzie z tobą. Czy nie taka jest prawda? - Rozejrzała się dookoła, czekając, aż któryś z jej znajomych potwierdzi jej wersję. Nie stało się tak, ale nikt też nie zaprzeczył.

- Zamknij się. - Uderzył pięścią w stół, przez co kilka znajdujących się na nim kubków upadło na ziemię. - To nie do końca prawda. - Dotknął mojej dłoni i wbił swoje zielone oczy wprost we mnie.

Nagle z głośników zaczęła grać muzyka. Było tak głośno, że nie słyszałam już tego, co mówił do mnie chłopak. Zaufałam mu, wcześniej go nie poznając. To była tylko i wyłącznie moja wina. Wysunęłam swoją dłoń spod jego i wstałam na równe nogi. Nie oglądając się za siebie, ruszyłam w kierunku wyjścia.

Byłam wściekła. Miałam gdzieś Aiden'a i to jak na mnie działał. Zawsze popełniałam ten sam błąd- za szybko obdarzałam zaufaniem innych. Byłam za bardzo naiwna. Na mojej drodze pojawiali się tylko niewłaściwi mężczyźni. Miałam ochotę pozostawić całą tę mafijną rodzinkę i uciec, gdzieś gdzie mnie znajdą, ale nie mogłam. Musiałam poznać prawdę na temat swoich biologicznych rodziców.

Nie wiedząc, co powinnam ze sobą zrobić, ruszyłam na przechadzkę po ogrodzie. Podziwiałam piękne kwiaty, wysokie drzewka o przeróżnych kształtach i posągi. Czułam się tu tak spokojnie, jak nigdzie indziej. Świeże powietrze i otaczająca mnie zieleń, uspokajały mnie.

- Zgubiłaś się mała? - Głęboki męski głos wyrwał mnie z zamyśleń. Odwróciłam się w jego kierunku i prawie zamarłam.

Sold to The Devil Where stories live. Discover now