Rozdział 63: Audrey

8.6K 674 64
                                    

- Podobno nie jestem w twoim typie, kochanie – powachlowałam rzęsami, wchodząc do gabinetu Damona.

Towarzyszył mi Matt, którego spotkałam przy recepcji. Damon stanął w lekkim rozkroku i gromił Matta wzrokiem, ale ten nic sobie z tego nie robił. Był równie rozbawiony, co ja.

- Uduszę cię...- wycelował w niego palec. - PRZYJACIELU...- dodał głośniej.

Matt zakaszlał, po czym rzucił:

- Zapominasz, że jestem również przyjacielem Audrey.

Usta Damona wygięły się w uśmiechu.

- Kochanie...- przeszedł do tłumaczeń, na co czekałam. - Nie mówiłem tego poważnie...próbowałem sam siebie do tego przekonać...Odpychałem to...no wiesz co...

- Uczucia – Matt bez ogródek wszedł mu w słowo.

Zaśmiałam się i zarzuciłam Damonowi ręce na szyję.

- Lubię się z tobą droczyć.

- Zauważyłem – kiwnął.

- Jak się czujesz, panie prezesie? - przygryzłam wargę.

- Jeszcze nie objąłem stanowiska – odparł skromnie.

- Ale to już postanowione. Twój ojciec obwieścił ten fakt przed zarządem. Odkąd wróciliście z Florydy, wszyscy gadają tylko o tym – oznajmił Matt, opierając się tyłem o blat biurka.

Damon zmarszczył czoło.

- Wszyscy gadają...Czemu mnie to nie dziwi...Nie mają co robić, tylko gadają...

- Luzik prezesie – roześmiał się Matt. - Z innej beczki...za kilka miesięcy zwalnia się posada dyrektora marketingu...

- Tak...Miałem co do tego pewien pomysł, ale...to już zależy od Audrey...Nie chcę jej do niczego namawiać – spojrzał na mnie znacząco, na co moje serce poderwało się w piersi. Pomyślał o mnie w takiej sprawie. - Wiem, że myślisz o propozycji Willa – przeniósł na mnie wzrok.

- Naprawdę miałeś mnie na uwadze? Brakuje mi doświadczenia...

- Jesteś pierwszą osobą, o której pomyślałem – nie odrywał ode mnie oczu. - Wdrożymy cię...ale Will...- zawahał się.

- Rozmawiałam z Willem i szczerze...nadal nie wiem, co robić. Przyjaźnimy się, ale trochę się boję...że wspólny biznes mógłby coś popsuć, no i...możliwe, że zmodyfikujemy nieco plany...

- Tak? - zainteresował się.

Matt przysłuchiwał się naszej rozmowie z rosnącym zainteresowaniem.

- Mogłabym współpracować z nim jedynie przy wybranych projektach. Dzięki temu zdobywałabym doświadczenie w różnych obszarach...rozwijałabym się i mogłabym nadal pracować z tobą...

- Nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę, że cię mam – objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. - A jeśli jeszcze...zgodziłabyś się ze mną zamieszkać, byłbym największym szczęściarzem na świecie - palnął tak nieoczekiwanie, że wbiło mnie w podłogę.

Dosłownie zamarłam. Na krótką chwilę.

- Nie za szybko...na takie decyzje?

- Oboje jesteśmy pewni swoich uczuć, szaleję za tobą, ciężko wytrzymać mi dzień bez ciebie...tęsknię nawet za...twoim gadulstwem – wyliczał.

Kątem oka obserwowałam, jak Matt tłumi śmiech.

- Wiesz...Damon...Nawet mi się porządnie nie oświadczyłeś – odparłam całkiem poważnie, zakładając ręce na piersi.

You Knock On My DoorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz