15. Allisson

89 21 17
                                    

Rozpaczliwie próbowałam wyrwać się z okropnego snu ukazującego mi po raz kolejny sceny z wypadku. Trzask. Chłód. Ból. Wszystko wydawało się takie prawdziwe, choć wiedziałam, że to tylko wspomnienia. Próbowałam jakoś zapanować nad ciałem. Szarpnąć ręką. Uchylić trochę powiekę. Ugryźć się w język. Cokolwiek, bylebym tylko wróciła na jawę.

W końcu, gdy scena z tego feralnego dnia zakończyła się łamaniem kości przez zmiażdżone blachy samochodu, wszystko w jednej chwili zniknęło.

Pierwszym, co zauważyłam, gdy tylko otworzyłam oczy, była inna pościel. Potem dopiero dotarło do mnie, że nie leżałam w swoim łóżku, ani tym bardziej pokoju.

Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozszalały oddech sprawiał, że niemalże zachłystywałam się powietrzem. Bolała mnie twarz oraz okolice szyi, a skóra piekła, jakby ktoś smagnął mnie pokrzywą.

W końcu udało mi się odzyskać spokój. Zwlokłam się na podłogę, a bose stopy klapnęły o zimne drewno. Spojrzałam przez okno. Po widoku za szybą zorientowałam się, że znajdowałam się w mieszkaniu Kaidena. Chyba nigdy wcześniej nie byłam w tym pokoju. Dziwne. Jak się tu znalazłam?

Podeszłam do przesuwnych drzwi i tak jak myślałam — znalazłam za nimi łazienkę. Zbliżyłam się do lustra, ale szybko odskoczyłam od niego z piskiem, zauważając swoje odbicie. Co ta dziewczyna robiła w nocy?!

Na szyi i poniżej niej tkwiły liczne zadrapania rzucające się nieprzyjemnie w oczy swoją czerwonobrunatną barwą. Wokół ran zrobiły się siniaki sprawiające, że wyglądałam jak po torturach jakiejś mafii. To wrażenie potęgował opuchnięty policzek, który jakimś cudem zabarwił się na wszelkie kolory tęczy.

Musiałam odnaleźć Hayesa i wyciągnąć od niego bardzo dokładną relację z wczorajszego bankietu. Zastawiałam się też, dlaczego byłam w jego mieszkaniu. Miałam nadzieję, że on i Gertie nie... Oczywiście nie miałabym nic przeciwko, bo Kaiden i ja się tylko przyjaźniliśmy, ale nie chciałam, żeby wykorzystał biedną dziewczynę, która nie znała życia. Gdybym się dowiedziała, że zrobił coś wbrew jej woli, to straciłby to, co dla każdego mężczyzny było najcenniejsze.

Wyszłam najpierw z łazienki, a potem z pokoju i ruszyłam na poszukiwania pana domu. Zastałam go w kuchni, ubranego w garnitur i gotowego, żeby wyjść do pracy. Spojrzał na mnie, a gdy dostrzegł, jak wyglądam, cały pobladł.

— Gertie, może pojedziemy do szpitala? Wyglądasz... Jakby to powiedzieć, żeby cię nie obrazić? — Ostatnie zdanie wymamrotał tak, że ledwo je usłyszałam.

— Gertie chwilowo zniknęła — odparłam. — Możesz mi powiedzieć, co tu się dzieje?

— Och, Allisson... Szczerze powiem, że to niedobrze, że akurat ciebie tu dzisiaj widzę.

— Milutki jak zawsze... — Podeszłam do stołu i usiadłam na jednym z krzeseł. — Wyjaśnij mi teraz, co się stało. Dlaczego jestem u ciebie? Czy wy coś... Wiesz, że nie miałabym nic przeciwko, ale...

— W żadnym wypadku! — szybko mi przerwał. — To jest sprawa, o której powinna ci opowiedzieć Gertie, ale jak na złość nie możecie być naraz w jednym miejscu i to ja muszę się ze wszystkiego tłumaczyć — fuknął niezadowolony.

Po chwili jednak zrobił rozanieloną minę, bo o czymś sobie przypomniał.

— Może sprawdź, czy Gertie nie zostawiła dla ciebie jakiejś wiadomości. Nie chciałbym się niepotrzebnie produkować. — Zaczął powoli wycofywać się do korytarza. — Jeśli jednak nie zastaniesz żadnych wyjaśnień, to opowiem ci wszystko, jak wrócę. Do zobaczenia!

Copycat ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz