6. Allisson

169 26 68
                                    

Wepchnęłam Kaidena do pokoju, a ten niespodziewanie stracił równowagę i wylądował na łóżku. Podparł się na łokciach zszokowany, a ja chcąc odzyskać uwagę mężczyzny, podeszłam bliżej i chwyciłam za jego koszule. Szarpnięty do góry Hayes spojrzał na mnie przerażony, zapewne zaskoczony tym, że nie stanowiłam zwyczajowej oazy spokoju. Nie przejęłam się tym zbytnio. Interesowało mnie tylko jedno.

— Mów, co wiesz. — Niemalże świdrowałam go wzrokiem z nadzieją, że szybko wyśpiewa mi wszystkie informacje.

— Czy to jest jakieś pieprzone przesłuchanie, Allisson? Niemalże kopniakiem wrzuciłaś mnie do pokoju, a teraz szarpiesz, jakbym był bezradnym chłopcem gnębionym przez kolegów z klasy.

Wypuściłam materiał spomiędzy zaciśniętych pięści, a potem pomogłam Kaidenowi wstać z łóżka. Faktycznie zareagowałam zbyt impulsywnie, ale czekałam na kontakt od mężczyzny aż trzy dni a teraz, gdy w końcu miałam informacje na wyciągnięcie ręki, nie potrafiłam się pohamować.

Oczekiwanie na jakąkolwiek wiadomość od Hayesa okropnie mi się dłużyło, zwłaszcza że każdy kolejny dzień zmniejszał szansę na powodzenie naszego planu. Kiedy więc w końcu otrzymałam upragnionego SMS-a, wprost nie mogłam pohamować swojej ekscytacji. Chciałam. Już. Wiedzieć.

— Skoro nareszcie stoisz, a nie leżysz, w końcu mógłbyś mi powiedzieć, czego dowiedziałeś się o zabiegu. A raczej o tym, jak wywołać niepożądane skutki.

— Od czego by zacząć... — Wciąż zdezorientowany Kaiden pogładził palcami brodę. — Cytrusy.

— Cytrusy?!

— Tak, cytrusy.

— Czy to sobie stroisz jakieś żarty?! Zacznij być poważny, Kai.

— Ale ja jestem poważny. Podobno zawierają w sobie jakąś substancję, która niekorzystnie wpływa na mocowania implantu. Wszelkie cytryny, pomarańcze oraz grejpfruty są na liście rzeczy zakazanych i absolutnie nie można ich spożywać po tym zabiegu. No chyba, że ktoś chce uzyskać taki efekt, jakiego my pragniemy. Nie wiem tylko, czy zanim te owoce cokolwiek by zdziałały, nie upłynęłoby zbyt wiele czasu, a jak dobrze wiesz, każda minuta jest na wagę złota.

— Cholera jasna, to co ja mam zrobić? — Wsunęłam palce w jasne kosmyki włosów i nerwowo za nie pociągnęłam.

Kaiden otworzył usta, ale nie zdążył mi nic odpowiedzieć. Drzwi skrzypnęły, gdy moja matka uchyliła je i stanęła w progu, uważnie nam się przyglądając.

— Jutro masz umówiony wywiad w Blue Bird. — Skrzywiła się. — Ubierz się elegancko i zasłoń porządnie tę twarz.

— Ale jak to? Skąd nagle ten wywiad?

— Ludzie w mieście spekulują. Musisz pokazać, że żyjesz i masz się dobrze. Wymyśl jakąś przekonującą bajeczkę, w którą wszyscy uwierzą.

Odwróciła się do nas plecami, ale zanim jeszcze wyszła, zatrzymała się na chwilę.

— Pamiętaj też, by nie zrobić wstydu. Liczę na to, że nowe ciało nie ujęło ci zbyt wiele inteligencji. Wystarczy, że twarz tej dziewczyny jest dość — zrobiła pauzę, szukając odpowiedniego słowa — prostacka.

A potem wyszła. Siedziałam przez chwilę w osłupieniu, ale szybko przypomniałam sobie, że tego typu złośliwości były u niej na porządku dziennym. Nawet przed zabiegiem ciągle wypominała mi, że mój wygląd nie należał do perfekcyjnych i nakłaniała do skorzystania z usług kliniki medycyny estetycznej. Mimo że zabiła we mnie resztki poczucia własnej wartości, wciąż opierałam się przed korektą twarzy. Teraz zapewne już od tego nie ucieknę.

Copycat ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz