On mnie potrzebuje | Zaplątan...

By Nex-exe

1.7K 205 316

Gdy Roszpunka wyrusza w podróż, Varian zostaje zabrany do lochu. Arianna jednak czuje, że za jego gniewem kry... More

1. Powrót do Nowej Corony
2. W celi
3. Osobliwy gość
4. Pomoc?
5. Zasługuję na to
6. Proszę, zostań ze mną...
7. Poza lochami
8. Siniaki i złamane kości
9. Bandaże i gołe ręce
10. Nieporozumienie
11. Król vs Królowa
12. Przebłyski w ciemności
13. Młoda pokojówka
14. Przebudzenie
15. Wspomnienia
16. Co to za łańcuch?
17. Niewinność
18. Łyżka i argument
19. Trzy dni
20. Wytchnienie
21. Koszmary
22. Niespodzianka dla Variana.
23. Fiolka
BARDZO ważne informacje
24. Szok i pamięć
I/N
25. Wbrew sobie
27. Łzy złamanego serca
28. Powrót do życia

26. Nie ty też...

26 4 1
By Nex-exe


Varian miał zaledwie cztery lata, ale był na tyle duży, by zauważyć, że nagle wszyscy ludzie z jego wioski zaczęli rzucać mu współczujące spojrzenia ze smutkiem w oczach. Rozmawiali z innym dorosłym, ponownie mu się przyglądali, kręcili głowami, a potem rozmawiali tak, jakby go tam nie było.

W miarę upływu dni nikt nie wyjaśnił czterolatkowi, co się stało. Większość ludzi w wiosce uważała, że ​​najlepiej nie mówić dziecku o traumatycznym wydarzeniu. Niektórzy po prostu nie przejmowali się tym, ufając, że dzieciak się dostosuje. Quirin był w zbyt głębokiej żałobie, żeby rozmawiać z kimkolwiek, nie mówiąc już o znalezieniu słów dla swojego syna. Więc jedyne, co Varian wiedział, to to, że jednego dnia jego mama była tutaj, a następnego po prostu... nie było jej.

Nie zdając sobie z tego sprawy, dziecko dorastało z absolutnie przerażającą pewnością, że wszystko może Ci zostać odebrane w mgnieniu oka, bez logicznego powodu i bez wyjaśnienia.

Mały Varian nie chciał, aby jego tata czuł się jeszcze gorzej,więc nie zadawał pytań. A także dlatego, że kiedy masz cztery lata i nie jesteś na tyle dojrzały, by wiedzieć, że nie jesteś odpowiedzialny za wszystkie krzywdy świata, chłopiec mocno wierzył, że to, że jego mama odeszła było jego winą; że ​​musiał zrobić coś złego, chociaż nie wiedział co.

Oczywiście młody naukowiec doszedł do wniosku, że to samo może się przytrafić jego ojcu. I to stało się jego największym lękiem.

Dlatego Varian był bardzo oddany ciężkiej pracy każdego dnia, aby pokazać swojemu tacie, że jego syn jest wyjątkowy. Aby był dumny i miał dobry powód do pozostania z nim.
Żeby nigdy nie zniknął ze jego życia.


Varian nie zdołał uciec przed bólem w błogiej nieświadomości.

Nie, Remyus wiedział, że musi czuwać. Cały jego system odpornościowy zwolniłby obronę i trucizna z łatwością przejęłyby kontrolę.

Tak więc lekarz użył więcej gorącej wody w palenisku i dodał trochę octu. Zmusił Variana do obudzenia się, kładąc miskę przed jego twarzą. Wydobywała się z niej para, która przypominała sztylety w nosie. Varian zamrugał kilka razy i rozejrzał się, rozglądając się z boku na bok. Potrzebował kilku sekund, aby przyjrzeć się otoczeniu. Zarejestrował również, że jego mdłości nadal nie były tak silne jak wcześniej, ale wystarczająco, aby były bardzo nieprzyjemne. Jego żołądek wciąż był do góry nogami i bolesny. Całe jego ciało było mroczne.

Chłopiec zadygotał, gdy zdał sobie sprawę, że jest trzymany w ramionach Remyusa, bojąc się, że starzec jest tutaj, aby jeszcze raz wlać eliksir do gardła. Nie chciał znowu czuć lejka w ustach.

- Spokojnie. Nie zamierzam cię skrzywdzić, Varian. Przykro mi z powodu wcześniejszego, ale nie miałem wyboru - powiedział Remyus, kładąc pacjenta z powrotem na łóżku.

Varian trzymał usta zamknięte i próbował przybrać wyzywającą minę. Ale był zdecydowanie zbyt wyczerpany, by kogoś przestraszyć. Mimo to Remyus postanowił dać chłopcu trochę miejsca i poszedł do kominka, aby dołożyć kolejny polan.

„Musisz być zimny, ale tego należy się spodziewać", powiedział od niechcenia. - Koce, które ci dałem, zapewnią ci ciepło, więc proszę, miej je przy sobie, nawet jeśli się pocisz.

Varian miał zamiar odpowiedzieć. Ale zimny pot rzeczywiście ogarnął jego drobną sylwetkę. Czuł zawroty głowy i nie mógł się skupić. Oddychanie było trudne.

Postanowił dać odpocząć swoim urazom i po prostu skupić się na znoszeniu tych niewygód. Chociaż nadal był zły z powodu lejka, fakt, że Remyus nie był członkiem rodziny królewskiej, ułatwił Varianowi pozwolenie przejść temu aktu (albo aktowi? nie wiem).

Jego oczy nagle rozszerzyły się i wydał głośne westchnienie, gdy jego umysł dogonił to, co widziały jego przekrwione oczy. Królowa. Widział, jak upadła na podłogę, zanim stracił przytomność.

Z trudem odwrócił głowę na bok, a serce przestało bić mu w piersi. Już jej tam nie było.

Przepadła.

Tak jak mama.

**********

W dużej i bogato zdobionej królewskiej sypialni panowała niesamowita cisza, kiedy Fryderyk siedział obok nieprzytomnej żony, trzymając ją za rękę i starając się powstrzymywać łzy.

Był na siebie wściekły. Za to, że nie widział jak miłość jego życia wyczerpuje się dla chłopca. Czuł też, że zawiódł Roszpunkę. Dał jej słowo, że uzyska pomoc dla Variana i nie można było powiedzieć, że wykonał dobrą robotę. Chłopiec został pobity, otruty i podduszony. Potężny władca Korony nie był nawet w stanie zapewnić podstawowej ochrony fizycznej.

Przynajmniej Arianna próbowała mu pomóc. Ale jakim kosztem.

A teraz król mógł mieć tylko nadzieję i modlić się, że Varian przeżyje. Nie chciał być tym, który miałby powiedzieć swojej żonie, że dzieciak zmarł.

**********

Zmartwiony odgłos Ruddigera zaalarmował Reymusa i natychmiast zorientował się, że coś jest nie tak z chłopcem.

Kiedy podszedł bliżej, stary lekarz był w szoku kiedy dowiedział się, dlaczego.

Varian płakał.

Z dłonią jedynej dostępnej ręki zaciśniętą w pięść, przyciśniętą do lewego oka, niekontrolowanie szlochał. Gorące łzy spływały mu po policzkach i zanikały we włosach. Całe jego ciało drżało.

Nie mógł mówić, ledwo mógł oddychać. Nie reagował na wołania ani na dotyk Ruddigera. Jego ciało nie było już jego własnym, jego umysł był pusty. Mógł tylko płakać i płakać, przytłoczony mieszanymi uczuciami.

Pamiętał swoją mamę. Pamiętał jej twarz, bardziej dzięki portretowi w swoim domu niż wspomnieniom, ponieważ był wtedy tak młody. Nie wiedział, czy to z powodu trucizny czy z powody zmęczenia, ale jedyne co widział, to moment w którym wysoka postać upadła na podłogę, a twarz jego mamy mieszała się z twarzą królowej. Nie potrafił stwierdzić, kto był kim. Po prostu wiedział, że chce je spowrotem.

Proszę, wróć. Wróć i przytul mnie jeszcze raz, błagał czterolatek, który wciąż mieszkał w złamanym nastolatku.

**********

Kiedy Arianna w końcu otworzyła oczy, Fryderyk poczuł jak ogarnia go fala ulgi. Oczywiście wcześniej Reymus sprawdził, czy wszystko z nią w porządku, ale nie mógł powstrzymać swojego zmartwienia dopóki jej powieki wciąż były zamknięte.

"Fryderyk?" wymamrotała. "Co się stało?"

"W porządku, kochanie. Zemdlałaś i nie było cię prawie godzinę. Musisz się uspokoić."

"Godzina?" wysapała, próbując usiąść. "Varian ! A co z Varianem? Jak z nim jest?"

"Poprosiłem Reymusa, żeby informował mnie co godzinę, więc powinien wkrótce tu być. Uspokój się, kochanie, proszę. Ponieważ nie przyszedł wcześniej, myślę, że można bezpiecznie powiedzieć, że chłopiec dalej żyje."

Ale to nie wystarczyło Ariannie.

Rzuciła koc i zaczęła wstawać.

"Arianno..."

"Nie, Fryderyku. Znasz sytuację, w której się  znajduje. Jeśli myślisz, że możesz mnie tu zatrzymać..."

"Nie to chciałem powiedzieć, kochanie."

Wstał i podszedł do rogu pokoju, gdzie był wózek inwalidzki.

"Chciałem tylko zasugerować, że sam Cię do niego zabiorę", wyjaśnił z delikatnym uśmiechem.

Arianna zaniemówiła z wrażenia. To było niespodziewane. Spojrzała na niego pytająco.

Fryderyk westchnął.

"Kochanie, szczerze mówiąc, dalej nie wiem, co co zrobić z chłopcem. Był zagrożeniem dla królestwa i bezpośrednio dla nas. Ale szanuję też to, co dla niego robisz, pomimo tego wszystkiego co się wydarzyło. Wciąż nie potrafię tego zrozumieć, ale... zdałem sobie sprawę, że ostatnio popełniłem wiele błędów. Na razie, póki chłopiec nie wyzdrowieje- będę ufać twojemu osądowi i robić co uważasz za słuszne, Arianno", podsumował zbliżając się do niej i wyciągając rękę. 

Wizja Arianny stała się zamazana. Podała mu dłoń z promiennym uśmiechem kiedy pomagał jej wsiąść na wózek inwalidzki.

^^^^^^^^^^

Cześć wam ! 

Tak, żyję ! Nie zapomniałam o tym tłumaczeniu. 

Prawdopodobnie nie zostało tu wielu czytelników po.... uch... półrocznej przerwie... Większość pewnie już zapomniało o egzystencji tego tłumaczenia albo poodchodziło z fandomu...

Ale ja się nie zrażam ! Zaczęłam tłumaczyć to ff, to dojdę do ostatniego rozdziału choćby nie wiem co ! No chyba, że w pewnym momencie umrę ale mam nadzieję, że tak się nie stanie.

Tak, tak... Już ostatnio obiecałam, że będę tłumaczyć to regularnie, ale i tak spieprzyłam. Dlatego tym razem nic nie obiecuję, po prostu mam nadzieję, że w trakcie mojego wolnego czasu zdołam znaleźć motywację do robienia czegokolwiek produktywnego, której dotychczas nie miałam.

Cóż, jeśli jest tu jeszcze jakiś wytrwały czytelnik- dziękuję za uwagę i życzę miłego dnia ! 


Ps: Sorry, ale za nic nie potrafiłam sensownie przetłumaczyć tytułu tego rozdziału ...

Continue Reading

You'll Also Like

184K 5K 42
" She is my wife, stay away from her!" " Keep trying she will remain mine. " " Show me your scars, I want to see how many times you needed...
167K 5.8K 42
❝ if I knew that i'd end up with you then I would've been pretended we were together. ❞ She stares at me, all the air in my lungs stuck in my throat...
221K 4.6K 47
"You brush past me in the hallway And you don't think I can see ya, do ya? I've been watchin' you for ages And I spend my time tryin' not to feel it"...
282K 9.5K 107
She was a capitol elite. He was the youngest victor in history. Their friendship was frowned upon, but their love was forbidden. Extended Summary Ins...