Zła strona nieba (ZAKOŃCZONE)

By jowinchester86

65.1K 4.1K 1.7K

Czy kobieta o mocno apetycznych kształtach musi być z góry skazana na nieszczęśliwe życie? Otóż nie! Prawdziw... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Epilog

Rozdział 6

2.3K 148 65
By jowinchester86

Jack

Budzik zadzwonił równo o piątej rano. Od razu odrzuciłem kołdrę i wstałem. Nieco rozciągnąłem ciało po zaledwie trzech godzinach snu. Na więcej nie wystarczyło czasu, ponieważ musiałem przygotować się na dziś nagraniowy, który tym razem nie odbywał się
w studiu telewizyjnym.

To był weekend poświęcony zdrowiu, więc stacja wymyśliła, że wszyscy pojedziemy
do ośrodka Spa połączonego z hotelem. Jako że mieliśmy spędzić w nim dwa dni, szefostwo wynajęło nam pokoje. Wyjazd zaplanowałem na szóstą trzydzieści. O tej porze panował niewielki ruch, ale wolałem znaleźć się szybciej na miejscu.

Nagranie zaczynało się punkt dziesiąta. Jak każde telewizyjne show, to również wymagało odpowiednich przygotowań. Dla mnie one były najmniej przyjemną częścią; zwłaszcza,
że chcąc czy nie, musiałem poddawać się pewnym zabiegom „upiększającym".

Nic nie mogło się błyszczeć, być zaczerwienione. Twarz miała wyglądać, jak po najlepszym zabiegu Photoshopa. Czułem się jak wymalowana dziwka, ale to była cena, którą należało zapłacić, żeby pokazali cię w telewizji.

Po prysznicu nie zostało mi wiele czasu, dlatego od razu ubrałem się w przygotowane dzień wcześniej ciuchy. Torba czekała już spakowana w korytarzu na szafce przy drzwiach wejściowych.

O szóstej dwadzieścia pięć, po sprawdzeniu, czy na pewno wszystko wziąłem, opuściłem mieszkanie. Poranek był wyjątkowo rześki i już się zastanawiałem, kiedy wreszcie zrobi się ciepło.

Wsiadłem do auta, poczekałem, aż się nagrzeje i ruszyłem w drogę. Jak zwykle nie oszczędzałem na gazie, a kiedy wjechałem na wylotówkę, pognałem na złamanie karku. Zupełnie, jakby mieli rozpocząć program się beze mnie, dokładnie za pięć minut. Lubiłem szybką jazdę, nic na to nie poradzę. Ośrodek nie znajdował się daleko stąd. Zajechałem
do niego dokładnie o siódmej. Jeszcze nie miałem okazji tu być, ale miejsce już mi się podobało. Luksus było widać na każdym kroku, lecz skoro właściciele chcieli przyciągnąć klientów,
to musieli im najpierw udowodnić, że dostaną wszystko, czego tylko zapragną. Wszedłem
do budynku i spokojnym krokiem ruszyłem do ciemnowłosej recepcjonistki, która uśmiechnęła się do mnie zza lady.

- Dzień dobry. Nazywam się Jack Foster – przedstawiłem się, opierając ramieniem
o kontuar. – Na moje nazwisko został zarezerwowany pokój.

- Dzień dobry, panie Foster. Tak, oczekiwaliśmy pana. Czy mogę prosić o prawo jazdy? – spytała z uśmiechem na twarzy. Nieoczekiwanie pomyślałem, że może go jej przykleili. Ledwo się powstrzymałem, żeby nie parsknąć śmiechem. Mogłoby to głupio wyglądać.

- Oczywiście – odparłem krótko i wyciągnąłem z portfela dokument. Brunetka szybko sprawdziła, czy widnieję w systemie i oddała mi go z powrotem.

- Proszę, to pana karta do pokoju. Gdyby miał pan jakieś życzenia, jestem do dyspozycji. – Gdy przelotnie musnęła moją dłoń przy podawaniu kawałka plastiku, spojrzałem
na nią uważniej. W jej oczach dostrzegłem zainteresowanie. Byłem pewien, że gdybym też je okazał, dziewczyna stawiłaby się za dziesięć minut w moim pokoju, ryzykując tym nawet utratę pracy. Z żalem pomyślałem, że nie mogę tego zrobić.

Emma, kilka dni po naszej ustawionej randce, poinformowała media społecznościowe,
że jesteśmy w sobie do szaleństwa zakochani. Na dowód prawdziwości swoich słów wstawiła na Instagram nasze zdjęcie – jedno z wielu, do których musiałem z nią pozować, żeby związek wyglądał wiarygodnie.

W sumie to naprawdę byliśmy w związku. Oboje wyraziliśmy na to zgodę, licząc
na obiecywane profity. Musiałem przyznać, że już zrobiło się o nas głośno. Ostatni program Emmy minimalnie zwiększył oglądalność. Kobieta była szczęśliwa i wierzyła, że to dopiero początek lepszych dni. A ja czekałem na swoją kolej.

Jeśli chodziło o wierność, niczego nie obiecywałem. Lubiłem Emmę, ona lubiła mnie i seks wychodził nam całkiem niezły, co wcale nie znaczyło, że zamierzałem tkwić przy niej jak piesek, który czekał, aż obiecana kość wreszcie trafi do jego miski.

Musiałem tylko zyskać pewność, że mój romans w żaden sposób się nie wyda, a niespecjalnie ufałem recepcjonistce, która mnie rozpoznała. Zależało jej na przespaniu się z Jackiem Fosterem, gwiazdą telewizji. Dobrze znałem ten schemat.

Zabrałem kartę i udałem się do windy. O ósmej mieliśmy spotkać się w hotelowej restauracji
i stamtąd ruszyć do sali, którą hotel nam udostępnił. Wcześniej jednak chciałem napić się kawy. Dlatego ledwo rozpakowałem się i przebrałem w pokoju, a zaraz go opuściłem.

W lokalu tylko dwa stoliki były zajęte. Mało kto zrywał się o takiej godzinie, przyjeżdżając
do Spa, aby odpoczywać i poddać się zabiegom. Zamówiłem napój i rogaliki, które wkrótce zostały mi podane. Upiłem łyk i westchnąłem zadowolony. Uwielbiałem chwile, kiedy
w samotności mogłem delektować się ulubionymi rzeczami. Nieoczekiwanie wróciłem myślami do czegoś bardzo przyjemnego, co przytrafiło mi się w poniedziałek. Natalie Marshall.

Ta dziewczyna mnie zaskakiwała. Pierwszy raz spotkałem kogoś takiego. Raz potrafiła być oschła i nieprzyjemna, a za chwilę przemieniała się w uroczą istotę. Tak, jak to miało miejsce w moim mieszkaniu tydzień temu.

Nie pierwszy raz kobieta zdarła ze mnie ręcznik po prysznicu. Ale pierwszy raz obejrzała mojego członka i odeszła, jakby w ogóle jej to nie ruszyło. A ja uważałem, że to nie było prawdziwe. W dodatku gryzło mnie, co tak naprawdę miała na myśli. Do tej pory się tego nie dowiedziałem. Już wcześniej planowałem pojechać na masaż, lecz po tej akcji chciałem
go jeszcze bardziej. A Natalie z miłej dziewczyny, którą była w sobotę, znów przeistoczyła się w zołzę. Nie, żebym poczuł się rozczarowany. O nie, nie wierzyłem, że cały czas pozostanie miła. Nawet pasowało mi jej zachowanie.

Nie starała się wkupić w moje łaski, jak większość kobiet, które napotykałem na swojej drodze. Owszem, zauważyłem, że podobam się jej fizycznie – tego po prostu nie potrafiła ukryć. Niemniej nawet pomimo tego, nie umiała pozbyć się kpiącego tonu ani nie przepuszczała okazji, żeby mi dogryźć, gdy tylko mogła.

Nie dawałem się sprowokować. Czułem, że na to liczyła i bawiło mnie to. Im szerzej się uśmiechałem i okazywałem zadowolenie, tym bardziej ona się wściekała, jakbym robił jej tym krzywdę. Zupełnie jak ja tydzień wcześniej.

Podobało mi się, jak mnie dotykała. Znała się na masażu i naprawdę potrafiła rozluźnić moje ciało. Wychodziłem od niej jak nowo narodzony. Jednak zanim opuściłem gabinet, nabrałem ochoty, by ją pocałować. Myślałem o tym przez pół zabiegu, gdy widziałem, jak Nat zaciskała usta. Nie wiedziałem, co we mnie wstąpiło. Może to była chęć wprawienia jej w osłupienie. Widziałem, że się tego nie spodziewała. Mogła mnie nie lubić, ale jej ciało nie kłamało. Znałem to z doświadczenia.

Musiałem przyznać, że sam siebie zaskoczyłem. Ten pocałunek spodobał mi się równie mocno jak jej. Usta Natalie zdawały się być stworzone do całowania, a ona tak żywiołowo reagowała. W normalnych warunkach kontynuowałbym to, co zaczęliśmy, aż wbiłbym się w nią
i doprowadził do orgazmu. Byłem przekonany, że masażystka uległaby mi bez wahania.
No, może trochę powalczyłaby, tak dla zasady.

Lecz to nie były normalne warunki. Zostawiłem ją w takim stanie i wyszedłem stamtąd,
bo jeszcze chwilę i nic nie mogłoby mnie powstrzymać. Podnieciłem się.

Nat nie należała do posłusznych kobiet. Gdyby nie uległość ciała, pewnie odtrąciłaby mnie
i pozbawiła części uzębienia. Zamiast tego ochoczo odpowiadała na żądanie moich ust.
A później po prostu się ewakuowałem. Przypuszczalnie to nie było zbyt miłe zostawiać
ją w takim oszołomieniu, ale cóż... Ja z reguły nie byłem miłym facetem. Jednak pocałunek zapadł mi w pamięć. Może jeszcze w międzyczasie odwiedziłbym ją, lecz miałem tak zawalony tydzień, że niestety nie udało mi się.

I teraz ten weekend. Czy poczułem jakiekolwiek wyrzuty sumienia wobec Emmy? A skąd!
Co prawda zostaliśmy parą, udawaliśmy zakochanych, aby zwiększyć naszą popularność. Niemniej jeśli trafiłaby się okazja na dyskretny romans, na pewno nie przepuściłbym takiej okazji.

Czy brałem pod uwagę Natalie? Kusiło mnie jak cholera, ale niczego nie przyjmowałem
za pewnik. W życiu nie istniało nic pewnego, a już z pewnością nie uczucia. Dlatego uważałem, że lepiej było mi bez nich. Gdyby tak Emma zakochała się we mnie, wszystko by się skomplikowało. Na szczęście miałem świadomość, że nic takiego się nie wydarzy. Kariera stała u niej na pierwszym miejscu i za to lubiłem Nelson.

Ja zadowalałem się samym seksem. Pod tym względem byłem prostym facetem. Zaspokoić potrzeby ciała, bo innych nie posiadałem. Nie licząc tych związanych z pracą.

Moje rozmyślania przerwało pojawienie się ekipy telewizyjnej. Kate, widząc mnie, pomachała radośnie. David tylko spojrzał, po czym odwrócił wzrok. Od kiedy dowiedział się o moim związku, darzył mnie jeszcze mniejszą sympatią niż poprzednio. Czyli spokojnie mogłem powiedzieć, że mnie nienawidził.

Wstałem i dostojnym krokiem podszedłem do nich. Żeby jeszcze bardziej wkurzyć pana Willmoore'a, objąłem Kate na przywitanie i ucałowałem ją w policzek.

- Kate, wyglądasz rewelacyjnie – przemówiłem, komplementując dziewczynę. Jak zwykle się zarumieniła. Była do bólu przewidywalna. Właśnie dzięki temu tak bardzo pasowała do Davida.

- Ty jeszcze lepiej, zważywszy na porę dnia.

- Powinniśmy już iść. – David skinął głową w stronę drzwi. Wziął partnerkę pod rękę
i pierwsi ruszyli. Spojrzałem na niedokończoną kawę i tylko machnąłem niedbale ręką. Praca czekała. Później uprzyjemnię sobie pobyt.

Kiedy skończyliśmy transmisję, opuściłem tymczasowe studio jako jedna z pierwszych osób. Dochodziło południe i byłem już wolny. Wszystko poszło gładko, a nawet lepiej. Kilka razy udało mi się wyprowadzić Davida z równowagi. Poznałem to po jego oczach. Standardowo nic z tym nie zrobił, ale jego niechęć do mnie znacznie się pogłębiła.

Byłem w cudownym nastroju. Nie miałem żadnego planu, ale na pewno chciałem skorzystać
z jakichś zabiegów. Hotel musiał być zapełniony, bo wszędzie krzątali się ludzie. Znalazłem się w hallu i rozejrzałem. Ssało mnie w żołądku, więc najpierw zamierzałem go napełnić,
a dopiero później skorzystać z tutejszych atrakcji.

Tym razem restauracja nie ziała pustką jak o siódmej rano. Znalazłem wolny stolik w rogu
i usiadłem. Zaraz też zjawiła się kelnerka, która przyniosła kartę oraz zaproponowała coś do picia. Rozglądałem się dyskretnie po wnętrzu sali.

Wśród gości przeważały pary, co nieco mnie zirytowało, bo ja przyjechałem sam. Emma nie mogła mi towarzyszyć – miała dużo pracy. Obiecała wpaść jutro wieczorem do mieszkania. Cholera, a tak chętnie spuściłbym z krzyża.

Po posiłku doszedłem do wniosku, że najpierw udam się do sauny. Podszedłem do wielkiej tablicy, na której znajdowała się mapa kompleksu i zlokalizowałem pożądane przeze mnie miejsce. Właśnie odwracałem się, żeby uderzyć w odpowiednim kierunku, kiedy w oczy rzuciła mi się znajoma sylwetka i kręcone, rude włosy. Aż przystanąłem. Co ona tutaj robiła?

Zauważyłem, że z kimś rozmawiała i na pewno mnie nie widziała. Jakiś chłopak wdzięczył się do niej, przynajmniej tak to z daleka wyglądało.

Normalnie ominąłbym ich i poszedł tam, gdzie planowałem iść, ale obudził się we mnie duch przekory. Poprawka! On nigdy nie spał. Przybrałem na twarz jeden ze swoich najlepszych uśmiechów i ruszyłem w ich stronę. Czułem, że rozpętam wojnę, lecz tym bardziej tego chciałem.

- Kochanie? Co robisz? – Gdy stanąłem przy Natalie, natychmiast wsunąłem rękę na jej talię i przyciągnąłem dziewczynę do siebie. Momentalnie zesztywniała i spojrzała
na mnie zszokowana. O tak, nie spodziewała się mojej osoby w tym miejscu. – Znowu flirtujesz z nieznajomymi? Nieładnie tak testować moją wytrzymałość. Przecież ostatnio nie wytrzymałem i wybiłem jedynkę tamtemu panu, pamiętasz jeszcze? – zapytałem, przyglądając się kobiecie. Jej źrenice się powiększyły, a wargi rozchyliły, jakby zamierzała coś powiedzieć, jednak nie wydobyło się spomiędzy nich ani jedno słowo.

- Ja nie... nie wiedziałem... – Blondyn, który stał na wprost, zaczął się jąkać. Czyli trafiłem, przerwałem podryw.

- Nie jestem jego dziewczyną! On kłamie! – Natalie w końcu przemówiła, przy okazji mordując mnie spojrzeniem.

- No więc już wiesz i radziłbym oddalić się od mojej kobiety jak najszybciej. Chyba
że posiadasz dużą zniżkę u dentysty i koniecznie potrzebujesz wymienić uzębienie – mruknąłem do niego, przybierając groźną minę. – Kochanie, wiem, że lubisz odgrywać takie scenki. Wiem też, że cię rano zdenerwowałem i teraz mnie za to karzesz. Prawda, maleńka? – dopytałem, a Nat aż poczerwieniała na policzkach. Próbowała wyszarpnąć się z uścisku, lecz jej nie puściłem. Chłopak przyglądał się nam przez kilka sekund,
po czym musiał stwierdzić, że gra nie była warta świeczki. Odszedł bez pożegnania. Dopiero wtedy puściłem Natalie.

- Doszczętnie cię popieprzyło? – warknęła wściekła, zwiększając odległość między nami. Wyglądała uroczo i strasznie zabawnie, kiedy się tak wkurzała. – Dlaczego popsułeś mój podryw?

- Aż tak nisko mierzysz? – kontynuowałem, bawiąc się coraz lepiej. O ile było
to możliwe, dała się ponieść nerwom jeszcze bardziej. Dłonie zacisnęła w pięści. Chyba nie planowała mnie uderzyć? Przecież nie mogła zrobić mi żadnej krzywdy. – Słoneczko, nie znasz się na żartach? Myślę, że stać cię na znacznie więcej.

- Podsuwasz swoją kandydaturę? – fuknęła, a ja parsknąłem śmiechem.

- Nie dałabyś mi rady, Mała.

- Ach tak?! – syknęła. Tylko brakowało, żeby jej para poszła uszami. – Jakiś ty, kurwa, zabawny! Nie wiem, co tutaj robisz, ale naprawdę daj mi spokój! – Zostawiła mnie, kierując się w drugą stronę. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo właśnie znalazłem sobie zajęcie na dziś. Niespodziewanie zdobyłem okazję na spędzenie fajnego popołudnia.

- Kurczaczku, nie denerwuj się tak. Chłopak nie był wart twojego zainteresowania, skoro tak łatwo dał się przegonić. – Dogoniłem ją i zrównałem z nią krok. Nawet na mnie nie spojrzała.

- Odczep się, Jack! – Skierowała się do części, w której mieściły się gabinety zabiegowe, basen, sauna i różne inne atrakcje. – Głuchy jesteś czy co? – warknęła po raz kolejny, widząc, że zupełnie nie zareagowałem.

- Dlaczego? Tak sobie właśnie pomyślałem... – zacząłem, lecz natychmiast
mi przerwała.

- Nie myśl! Po prostu zrób, o co cię proszę i odczep się! O D C Z E P S I Ę! – przeliterowała, robiąc przy tym zabawną minę. Nic dziwnego, że nie wytrzymałem
i zacząłem się śmiać. Wtedy walnęła mnie w bok.

- Jesteś brutalna – jęknąłem, masując żebro, jednak nie przestałem się cieszyć.
To spotkanie sprawiło, że dzień nabrał żywszych barw i zapragnąłem go kontynuować. Dlaczego miałbym porzucić Natalie, kiedy dostarczała mi tak świetnej rozrywki? –
To dokąd idziemy? – spytałem niby od niechcenia.

- Ja nigdzie z tobą nie idę! Albo dasz mi spokój, albo...

- Utopisz mnie w basenie? – podpowiedziałem usłużnie, szczerząc się przy tym tak,
że na jej miejscu zrobiłbym sobie krzywdę za to drażnienie się z nią.

Zauważyłem, jak przymknęła powieki. Może sądziła, że kiedy je otworzy, to zniknę jak
za skinieniem czarodziejskiej różdżki? W kocu mój wzrok padł na jej usta i przypomniałem sobie nasz pocałunek. Pewnie gdybyśmy znajdowali się w bardziej ustronnym miejscu, bardzo chętnie bym to powtórzył. W korytarzu pełnym ludzi nie mogłem sobie na to pozwolić.

Przyjrzałem się rudowłosej. Ładnie wyglądała. Miała na sobie ciemnozieloną sukienkę
z krótkim rękawem i niewielkim dekoltem, do tego buty na obcasie, dzięki czemu różnica
w naszym wzroście nie była aż taka duża. Dziwiłem się sobie. Nigdy wcześniej nie zwracałem uwagi na kobiety o urodzie i figurze Natalie.

- Znajdź sobie inną ofiarę! – Znowu zacisnęła dłonie w pięści, a ja przezornie się odsunąłem. Jeszcze zachciałaby wycelować w moje przyrodzenie.

- Nie jesteś moją ofiarą! A może chciałabyś nią być? – Kiedy się oddaliła, chcąc mnie zostawić, ruszyłem zaraz za nią. Zgrzytnęła zębami, nie odzywając się ani słowem.

- Poszukaj sobie innego towarzystwa! – Gdy weszliśmy w korytarz, z jednego
z gabinetów wyszła wysoka szatynka. Uśmiechnęła się do Natalie, ale jej uśmiech zamarł na ustach, kiedy mnie zobaczyła. – Van, spływamy stąd – zwróciła się Nat
do tamtej, jednak kobieta nie zareagowała. Moja towarzyszka podeszła do niej i trąciła ją łokciem. – Vanessa, idziemy stąd! – powtórzyła.

- Jack Foster. – Skorzystałem z okazji i podszedłem do nieznajomej, która nie ukrywała zaskoczenia całą sytuacją. To musiała być przyjaciółka Natalie. Pewnie razem przyjechały do Spa.

- Vanessa Turner – odpowiedziała, podając mi dłoń, którą natychmiast ucałowałem. Potrafiłem zgrywać dżentelmena. Poza tym dla koleżanki rudzielca chciałem być miły, to gwarantowało pozostanie w towarzystwie. Na twarzy Nat dostrzegłem pogłębiającą się frustrację. – Co pan tu robi? – spytała, zerkając przy okazji na przyjaciółkę.

- Mów mi Jack. Kręciliśmy tu program – odparłem zgodnie z prawdą. – Dokąd idziecie, drogie panie? Bardzo chętnie dotrzymałbym wam towarzystwa – zaproponowałem. Liczyłem, że Vanessa wyrazi zgodę, dzięki czemu zyskam sojusznika. Nie pomyliłem się. Dziewczyna zareagowała uśmiechem i skinęła głową.

- Nie widzę żądnych przeciwwskazań – mruknęła, spoglądając na Natalie, która
na pewno nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji. Właśnie została na mnie skazana.

- Pożałujesz tego! – Wskazała na mnie palcem, aż Vanessa wytrzeszczyła na nią oczy, jednak Nat odwróciła się na pięcie i zaczęła się od nas oddalać.

Zapatrzyłem się na jej tyłek, opięty materiałem sukienki. Miała na czym siedzieć, oj miała.
I ten atrybut nieoczekiwanie mi się spodobał. Potrząsnąłem głową, próbując pozbyć się natrętnej wizji, podczas której wbijałem się twardym członkiem w jej ciasną dziurkę. Panna Turner poszła za przyjaciółką, a ja spokojnie ruszyłem ich śladem. Zapowiadał się naprawdę dobry dzień.

Natalie

Do hotelu przyjechałyśmy w piątek wieczorem. Z racji tego, że Vanessa dość późno zarezerwowała pokój, nie było za bardzo w czym wybierać i dostałyśmy apartament z łożem małżeńskim. Na szczęście to nie stanowiło żadnego problemu. Nie raz przyszło nam spać
w takich warunkach i byłyśmy już przyzwyczajone. Chociaż moja przyjaciółka nie zawsze czuła się szczęśliwa z tego powodu. Głównie chodziło o mnie, ponieważ we śnie rzucałam się po łóżku jak nawiedzona. Na przykład, potrafiłam przytulić się do niej, po czym po chwili odwracałam się tyłkiem, mrucząc coś pod nosem. Albo zabierałam kołdrę, zawijając się w nią jak w kokon. Takie to ze mną były przeboje.

W pierwszy wieczór postanowiłyśmy się rozejrzeć i zaplanować kolejny dzień. Chciałyśmy jak najwięcej skorzystać, bo w niedzielę do południa musiałyśmy wymeldować się z hotelu i wrócić do Lexington. Dlatego wybrałyśmy interesujące nas zabiegi i rano wstałyśmy zwarte, i gotowe.

Vanessa miała rację. To było wspaniałe uczucie oddać się w czyjeś ręce i korzystać
z dobrodziejstw tego miejsca. Przestałam myśleć o problemach, a zamiast tego zrelaksowałam się i poddałam magii, która tutaj panowała.

Leżąc na stole do masażu, doszłam do wniosku, że każdej kobiecie przydałby się taki weekend. Zrobiłam się przyjemnie rozleniwiona i wpadłam w cudowny nastrój. Wiedziałam, że jeśli kolejna część dnia będzie równie udana, jak ta do południa, to jutro wrócę do domu bardzo zadowolona. Nie przewidywałam żadnych komplikacji, a już na pewno nie w postaci Jacka Fostera.

Właśnie szłam z naszego pokoju, do którego udałam się, żeby przebrać rajstopy, bo niechcący rozdarłam poprzednią parę. Wtedy przypadkiem wpadłam na pewnego chłopaka. Nie zauważyłam go i weszłam na niego z całym impetem. Gdy się uśmiechnął, pomyślałam,
że ma ładny uśmiech. W ogóle wyglądał niczego sobie. Dlatego chętnie przystanęłam, żeby zamienić z nim kilka słów. Niczego sobie nie obiecywałam, ale dlaczego miałabym nie wykorzystać nadarzającej się okazji?

No a później nastąpiło coś, czego nie spodziewałabym się w żadnym śnie. Jack zjawił się znikąd i przepłoszył mojego towarzysza, udając, że jest moim facetem, a ja flirtuję na jego oczach. Tak mnie tym wkurwił, że przeszło mi przez myśl, aby rzucić się na niego i rozorać pazurami jego buźkę.

Niestety nie mogłam zrealizować mojej nieco krwawej wizji, więc tylko chciałam, żeby dał
mi spokój. Jednak Foster postanowił zabawić się moim kosztem, tłumacząc, że jego zachowanie przy chłopaku było żartem, na którym się nie poznałam.

Kolejna sprawa, że zaskoczył mnie swoją obecnością, a ja kompletnie nie zostałam
na to przygotowana. Ciągle miałam w pamięci nasz pocałunek, na wspomnienie którego nadal odczuwałam dreszcze. Cholernik jeden potrafił całować.

Tamtego dnia tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że zaliczenie Jacka Fostera było realne. Do samego piątku rozmyślałam, co w ogóle powinnam dalej zrobić i jak go skusić. Pocałunek mógł świadczyć o tym, że miałam spore szanse, ale nie stanowił żadnej gwarancji. Stwierdziłam, że pomyślę o tym po weekendzie.

I nagle spotkałam go tutaj. Gdy otworzył usta i zaczął mówić, że zabawiam się na jego oczach, wiedziałam, że się zgrywa, żeby podnieść mi ciśnienie. Później tylko się w tym upewniłam,
a on nawet się nie kłopotał, żeby wymyślić jakieś kłamstwo. Po prostu się przyznał, uznając przy okazji, że nie znałam się na żartach. Mało nie eksplodowałam.

Wkurzył mnie jeszcze czymś. Stwierdził, że nie dałabym rady go poderwać. Aż nabrałam ogromnej ochoty, żeby złapać go za koszulę, potrząsnąć nim i wysyczeć, że jeszcze się przekona, co potrafię. Ale w tamtym momencie prędzej zjadłabym kaktusa, niż spróbowałabym to zrobić. Byłam za bardzo wzburzona.

Pragnęłam go rozszarpać, a kawałki jego ciała wywieźć do lasu, aby pożarły je dzikie zwierzęta. Chciałam wrócić do Van i wyładować swoją złość, jednak Jack przykleił się do mnie jak rzep do psiego ogona. Tak mnie zdenerwował zgrywaniem się, że marzyłam wyłącznie o tym, żeby zniknął mi z oczu. Niestety Foster nie odpuszczał i na domiar złego odegrał przedstawienie przed Vanessą. A ona to kupiła i pozwoliła mu z nami zostać. W myślach zaczęłam liczyć
do tysiąca. Odwróciłam się od nich i poszłam przed siebie. Nie minęło kilka sekund, gdy usłyszałam kroki za mną.

Jak znałam Vanessę, pewnie pomyślała, że to świetna okazja, żebym zbliżyła się do Jacka. Jedyne, czego obecnie potrzebowałam, to po prostu pozbyć się niechcianego towarzystwa. Poza tym zepsuł mi weekend z przyjaciółką, na który tak bardzo się cieszyłam.

Miałyśmy iść na kawę, dlatego skierowałam kroki do restauracji. Słyszałam, jak Jack wypytywał Van, na jakie zabiegi warto pójść w tutejszym Spa. Moja towarzyszka była na tyle miła, że oczywiście odpowiadała na wszystkie pytania.

Kolejny raz zgrzytnęłam zębami i weszłam do przestronnej sali. Z daleka dostrzegłam wolny stolik. Nim zdążyłam odsunąć sobie krzesło, Jack zrobił to za mnie. Uśmiechnął się przy tym w sposób, który jedynie utwierdził mnie w przekonaniu, że wkurzanie mnie sprawiało mu mnóstwo satysfakcji. Robił to celowo i nawet się z tym nie krył. Zmroziłam go spojrzeniem, ale zadowolenie nie zniknęło mu z twarzy. Świetnie się bawił.

Przyglądałam się, jak czarował Vanessę swoją opowieścią. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Musiałam pozbyć się Fostera, a na to był tylko jeden sposób. Zdawałam sobie sprawę, że wtedy nici z typowo kobiecego weekendu, lecz Jack i tak już go zepsuł.

- Dokąd idziesz? – spytała przyjaciółka, gdy nagle wstałam.

- Do toalety – skłamałam, posyłając przy okazji Jackowi jeden ze swoich firmowych uśmiechów. Zauważyłam, że ściągnął brwi, lecz nie odezwał się ani słowem. Spokojnym krokiem odeszłam od stolika i kiedy znalazłam się poza restauracją,
z torebki wyciągnęłam komórkę. Od razu wybrałam numer Adama. Wiedziałam, że po tym, co planowałam mu powiedzieć, rzuci wszystko i przyjedzie do nas.

- Natalie? Stęskniłaś się za mną? Czy może masz już dosyć mojej dziewczyny
i potrzebujesz porozmawiać z kimś innym? – Adam uwielbiał stroić sobie żarty.

- W sumie to muszę cię o czymś poinformować. Po cichu liczyłam, że nie zostanę do tego zmuszona, ale nie mam innego wyjścia. – Rozmawiając przez telefon, jednocześnie zerkałam, czy Vanessa się nie zbliżała albo, co gorsze, Jack.

- Coś stało się Vanessie? – zapytał, a w jego głosie dało się słyszeć niepokój.

- Jej nic, jednak... – Miałam lekkie wyrzuty sumienia, że wkręcam Adama, lecz Jack nie zostawił mi innego wyboru. Wiedziałam, że Wilson mi wybaczy.

- Jednak co? – warknął. Zapewne wyobrażał sobie jakieś czarne scenariusze. Nie mogłam go aż tak katować.

- Przyczepił się do niej pewien prezenter telewizyjny. Nie wiem, skąd się tu wziął, niemniej cały czas chodzi za Van i nie rozumie, że ona jest zajęta.

- Co proszę? Jakiś dupek przystawia się do mojej kobiety? – wrzasnął Adam do telefonu, aż musiałam go nieco odsunąć. – To ja chętnie pomogę mu to zrozumieć! – Już miałam coś dodać, gdy przyjaciel nagle się rozłączył.

Najpierw spoglądałam na komórkę z lekkim niedowierzaniem, by po chwili przywdziać
na twarz zwycięski uśmiech. Byłam pewna, że Wilson zjawi się najszybciej, jak tylko zdoła
tu dotrzeć. Co jak co, ale o Vanessę był strasznie zazdrosny i, każdego faceta w jej towarzystwie, o ile nie był klientem w salonie, traktował jak potencjalnego wroga. Nie kontrolował jej, po prostu często zaślepiała go zazdrość. A Van to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Lubiła, kiedy Adam pokazywał jej, jak bardzo mu na niej zależało.

Schowałam telefon i wróciłam do restauracji. Van i Jack o czymś rozmawiali. Uniosłam kąciki ust, siadając z powrotem na swoje miejsce. Zauważyłam pytające spojrzenie mężczyzny. Nie zdawał sobie sprawy, skąd moja nagła zmiana nastroju.

- Pójdziemy na spacer po kawie? – zwróciłam się do Van, która obrzuciła mnie pytającym wzrokiem. Nie obawiałam się jej reakcji, bo wiedziałam, że gdy zobaczy Adama, złość od razu jej minie.

- Spacer? Myślałam, że wolisz iść na kolejne zabiegi – odpowiedziała, nie kryjąc przy tym zaskoczenia. Znała mnie jak nikt inny i z pewnością się domyśliła, że coś było nie tak. Oby tylko nie próbowała się ulotnić, zostawiając mnie z Jackiem sam na sam.

- Przyda nam się trochę ruchu. Spokojnie, przecież nie twierdzę, że już musimy iść.
Na razie mamy takie urocze towarzystwo... – dodałam po chwili, zwracając się
do Jacka. Ten popatrzył na mnie skołowany. Na pewno okrzyknął mnie etatową wariatką z zachwianiem równowagi emocjonalnej przez moje zmiennie nastroje.

- Natalie, cieszę się, że mnie za takie uznajesz – odrzekł, przyglądając mi się uważnie. Gdy wyobraziłam sobie, jak Adam rozkwasza mu nos, mój uśmiech automatycznie się poszerzył. Wyglądało to tak, jakbym przeznaczyła go dla Jacka. – Właśnie rozmawiałem z twoją przyjaciółką o tym, jak dobrą jesteś masażystką.

- Vanessa jest równie dobra.

- Nie wątpię w to. Jednak trafiłem do ciebie i to przy tobie zostanę – oznajmił dwuznacznym tonem. Van zachichotała, zapewne rozumiejąc to po swojemu. Jak
ją znałam, już pewnie robiła zakłady, kiedy trafię z nim do łóżka. W tej chwili miałam inne plany. Pozbyć się go i w samotności korzystać z reszty pobytu w Spa.

- Co za cudowna nowina. Nie mogę doczekać się kolejnej wizyty – obwieściłam słodkim tonem, podczas gdy tak naprawdę nóż w kieszeni mi się otwierał. Okropnie mi dzisiaj działał na nerwy! W sumie to zaczynałam się zastanawiać, czy nie powinnam zrezygnować z głupiego wyzwania, które sobie rzuciłam.

- Postaram się zjawić po weekendzie. Moje obolałe mięśnie potrzebują twoich rąk... – wymruczał, a ja spoglądałam na niego z niedowierzaniem. Prowokował mnie. Bałam się, że lada moment wybuchnę. Co za dupek pokrętny!

- Skończyłaś kawę? – spytałam, czując, że zaraz wykonam coś głupiego. Jeśli już miałam to zrobić, to nie przy tak licznej publiczności. Przyjaciółka musiała zauważyć, co się ze mną działo, bo od razu skinęła głową i wstała, a ja za nią. Niestety Jack też poderwał się z krzesła. Po cichu liczyłam, że Adam pędził po drodze niczym pirat drogowy i zjawi się tu lada moment.

- Oczywiście. Chodźmy – przytaknęła ochoczo. Wodziła wzrokiem ode mnie do Jacka. Wyszłam pierwsza, ona szła tuż za mną. – Jeśli zamierzasz iść na spacer, musimy wziąć kurtki z pokoju.

- Nie chcę, przecież żartowałam – zwróciłam się do niej, starając się ignorować obecność Fostera.

- Czyli lecimy na zabiegi? Bosko! – Przyklasnęła w obie dłonie, ciesząc się jak dziecko. – Pójdziemy do sauny?

- Sauna to wspaniałe miejsce – wtrącił się Jack. – Planowałem tam pójść, zanim spotkałem Natalie – dodał znacząco.

- Co za zbieg okoliczności – mruknęłam, wkładając w swoją wypowiedź nieco sarkazmu. Vanessa zmroziła mnie wzrokiem, za to mężczyzna zaczął się śmiać.

- Jak wiele rzeczy w naszym przypadku, nie uważasz? – spytał.

Zastanawiałam się, jakim cudem kobiety znosiły go dłużej niż przykładowo jeden dzień. Pomijając wygląd zewnętrzny, to charakter miał tragiczny. Ta pewność siebie, uwielbienie dla swojego ciała i to, co naprawdę sądził o kobietach.

Jego obecna dziewczyna albo posiadała anielską cierpliwość, albo jakiś mankament, który sprawiał, że jej to nie przeszkadzało. A może wkrótce zacznie przeszkadzać i rzuci go w diabły. Uśmiechnęłam się lekko do tej uroczej wizji. Z rozmyślań obudził mnie dźwięk telefonu.

- Tak? – odebrałam. Dzwonił Adam, więc żywiłam nadzieję, że był już na miejscu
i próbował poznać naszą dokładną lokalizację.

- Gdzie jesteście? – spytał, a w jego głosie usłyszałam tłumioną wściekłość. Wiedziałam, że zaraz przegoni Jacka.

- Obok sauny – odpowiedziałam krótko, nie patrząc na żadnego z moich współtowarzyszy.

- Czy ten człowiek nadal jest z wami? – padło drugie pytanie. Nie musiałam widzieć twarzy Van, żeby domyślić się, że właśnie się zastanawiała, z kim prowadziłam rozmowę i dlaczego ten ktoś próbował poznać moje położenie.

- A jak myślisz?

- Już do was idę. – Rozłączył się. Zerknęłam w stronę wejścia, którym właśnie
tu weszliśmy.

- Kto to był? – Vanessa, żeby zwrócić na siebie uwagę, trąciła mnie w bok.

Obdarzyłam ją lekkim uśmiechem. Wciąż nie miała pojęcia, co dokładnie wykombinowałam. Zaraz miała się o tym przekonać, a razem z nią Jack.

Zamierzałam coś zełgać, ale wtedy przyjaciółka spojrzała w kierunku, z którego przyszliśmy. Odwróciłam się i dostrzegłam Adama. Bardzo wściekłego Adama, który widząc nas, tylko przyspieszył.

- To on? – zwrócił się do mnie, wskazując Fostera.

Kiwnęłam głową na tak. Łypnęłam okiem na Jacka w momencie, gdy próbował się cofnąć. Widocznie szybko zdał sobie sprawę z tego, że Adam miał coś do niego. W końcu wzrok Wilsona nie pozostawiał złudzeń. Foster nic więcej nie zdążył zrobić, gdy pięść chłopaka Vanessy wyskoczyła w jego kierunku, trafiając idealnie w podbródek. Głowa Jacka odskoczyła do tyłu, a on sam poleciał na ścianę. Van krzyknęła i od razu stanęła przed swoim partnerem.

- Adam? Co ty tutaj robisz, do jasnej cholery? I dlaczego uderzyłeś tego biedaka? – warknęła, próbując poznać powód zachowania mężczyzny. Wyjrzałam zza niej, żeby zobaczyć, jak się miał prezenter. Aż się zdziwiłam, gdy w jego wzroku dostrzegłam chęć oddania Adamowi. O cholera! Jack właśnie próbował odsunąć Vanessę, która stała mu na przeszkodzie. Gdy tylko położył dłoń na jej ramieniu, gniew Adama buchnął nowym płomieniem.

- Łapy precz od mojej kobiety! – wrzasnął i tak samo zamierzał przesunąć Vanessę, tyle że za siebie, aby ją chronić. Ale kto jej nie znał, ten nie wiedział, że jeśli sobie czegoś nie życzyła, to nie dała się ruszyć za nic w świecie. To właśnie był ten moment.

- Uspokój się! I ty też! – zwróciła się do Adama i Jacka, którzy mierzyli się nienawistnymi spojrzeniami. – Najpierw dowiem się, o co tutaj chodzi. Mogę wiedzieć, co tu robisz i dlaczego bijesz obcego mężczyznę? – spytała Wilsona, który stał cały nabuzowany i gotowy do ataku. Patrzyłam lekko zaniepokojona, bo sprawa przybrała nieoczekiwany obrót.

- Ja mam się tłumaczyć? Ten kretyn łazi za tobą i z tego, co wiem, nie przyjmuje
do wiadomości, że jesteś zajęta! Ta kobieta należy do mnie, rozumiesz, głąbie? – Pogroził pięścią Jackowi, po którym nadal było widać, że chętnie by doprowadził
do małego rewanżu.

- Twoja laska mnie nie interesuje, ale za to marzę, żeby obić ci gębę! Pożałujesz, że mnie zaatakowałeś! – odgrażał się Foster. A ja właśnie nabrałam ochoty, żeby się stąd ewakuować. Może nie zauważą, że zniknęłam?

- Moment! Panowie, uspokójcie testosteron! – Vanessa zaczęła nimi komenderować niczym generał swoim wojskiem. – Skąd w ogóle wiedziałeś... – I w tym momencie spojrzała na mnie. – Ty!

- Ja nic nie wiem... – Przybrałam minę niewiniątka. W myślach klęłam na czym świat stał. Nic nie szło po mojej myśli.

- Natalie zadzwoniła, że kręci się koło ciebie jakiś prezenter. – Adam wskazał na Jacka, który słysząc tę rewelację, od razu skoncentrował na mnie uwagę. No to miałam przechlapane. – Podobno nie rozumiał, że masz chłopaka i cały czas chodził za tobą.

- Natalie, kochanie, czy masz nam coś do powiedzenia? – Tym razem to Vanessa się odezwała. Kurwa!

- Poniekąd to prawda. Wszędzie za nami łazi! – warknęłam. Mój świetny plan właśnie legł w gruzach.

- Przeszkadza ci to? – Jack zbliżył się nagle do mnie, omijając Vanessę. Przełknęłam ślinę. W obecności Adama nie obawiałam się, że zrobi mi jakąś krzywdę, ale patrzył tak, jakby chciał mnie rozszarpać. – Nie łaziłem, jak się wyraziłaś, za twoją przyjaciółką. Ona mnie nie interesuje! – wysyczał wściekły do Adama. Ten
za to wyglądał, jakby znalazł się w środku telenoweli brazylijskiej.

- Co tu się dzieje? Natalie? Wyjaśnisz mi to? – Znalazłam się w potrzasku. No szlag
by to jasny trafił!

- Przyczepił się i mnie wkurza! – Wskazałam palcem na Jacka, który dla odmiany uśmiechnął się szeroko, co jeszcze bardziej podziałało mi na nerwy. – Zepsuł
mi weekend z Vanessą, bo nie chciał sobie pójść.

- Dlatego zadzwoniłaś? Wkręciłaś mnie? – dopytywał Adam. Niechętnie skinęłam głową. Van zaczęła się śmiać. Dobrze, że chociaż ona mnie nie oceniała. – Czyli przyjechałem tutaj na darmo?

- Na darmo? – powtórzyła Vanessa, a wtedy Wilson ją przytulił.

- Kochanie, przecież wiesz, że nie mówię o tobie. Szalenie się cieszę, że mogłem cię zobaczyć. I tak właśnie myślę, że chyba tutaj zostanę. To całkiem przyjemny hotel.

- A gdzie będziesz spał? U nas stoi tylko jedno łóżko – mruknęłam, patrząc to na nich,
to na Jacka, który z pewnością już miał mordercze plany wobec mojej osoby.

- Jak ci na imię? – Adam zwrócił się do Jacka, a ten uniósł wysoko brwi.

- Co cię to obchodzi? Znowu spróbujesz obić mi twarz? Mogę cię zaskarżyć.

- Skończ pierdolić. Zaszła pomyłka i to nie z mojej winy. O imię pytałem. – Adam jak zwykle przejął dowodzenie całą sytuacją.

- I tak powinieneś odpowiedzieć za tę pomyłkę. – Jack był chyba jednym z nielicznych facetów, którzy nie padli ze strachu przed Adamem. Każdy, kto go znał, wiedział,
że lepiej nie wchodzić mu w drogę. Zwłaszcza, kiedy był zły albo gdy chodziło o jego dziewczynę.

- Stary, ja ci nawet kwiaty kupię w ramach przeprosin, ale pozwól mi skończyć. Czyli chodziłeś za Natalie, tak? – Wskazał na mnie palcem. Aż miałam ochotę mu go odgryźć.

- Wiesz, że tutaj stoję? – zwróciłam się do przyjaciela.

- Siedź cicho albo przełożę cię przez kolano i dostaniesz takiego klapsa, że przez tydzień na tyłku nie usiądziesz. To jak było?

- Nie chodziłem za twoją panną. Ona mnie nie interesuje – odpowiedział Jack wymijająco. Dlaczego się nie przyznał, że to mnie prześladował?

- I to jest dla ciebie dobra wiadomość. Gdyby się okazało, że Natalie miała rację, pewnie musiałbym skręcić ci kark. Ale przejdźmy wreszcie do rzeczy. Potrzebuję noclegu
w hotelu, a niestety cały jest zapchany. Już pytałem w recepcji – dodał, widząc nasze zaskoczone miny.

- Nie myśl, że zaproszę cię do swojego pokoju – burknął Foster.

- Nie musisz, śpię ze swoją damą. – Tu Adam pocałował Vanessę prosto w usta,
a ta zarzuciła mu ramiona na szyję. Pokręciłam głową.

- Na podłodze chyba. Zapomnij, że odstąpię wam łóżko – odparłam.

- Nat, skarbie. – Adam na moment puścił dziewczynę i podszedł do mnie. Bałam się takiego Adama. Nigdy nie wiedziałam, co głupiego przyjdzie mu do głowy. – Nikt nie każe ci spać na podłodze. Myślę, że Jack chętnie przyjmie cię do swojego łóżka. Prawda, Jack? – Tym razem uśmiechnął się do zaskoczonego mężczyzny. Nikt nie spodziewał się takiego zakończenia sprawy, a już na pewno nie ja. Osłupiałam,
w pierwszej chwili uważając, że to był głupi żart Wilsona.

- Chyba cię pogrzało! W życiu nie pójdę do jego pokoju! – wrzasnęłam po chwili, gdy ocknęłam się z pierwszego szoku.

- Dam ci później adres, żebyś wysłał te kwiaty – przemówił Jack, któremu niespodziewanie wrócił dobry humor. Vanessa zachichotała, ale poza tym nic się nie odzywała. – Natalie, bez obaw. Posiadam duże łóżko. – Puścił do mnie oczko. – Może od razu załatwimy wszystkie formalności i pójdziemy po twoją walizkę. Jestem pewien, że Adam pragnie odpocząć i spędzić z Vanessą kilka chwil w spokoju.

- Powiedziałam coś! – Przybrałam buntowniczą pozę i podparłam się rękami w talii. Musiałam wyglądać komicznie, bo Adam ryknął śmiechem.

Byłam wściekła, bo nie dość, że nie pozbyłam się Jacka, to jeszcze zostałam wyautowana
z pokoju. Owszem, mogłabym się kłócić albo po prostu pojechać do domu.

Ale po pierwsze – nie miałam czym. Przyjechałyśmy samochodem Vanessy.

Po drugie – nie musiałam wkręcać Adama. Chociaż i tak mu tego nie powiem, bo nie znosiłam przyznawać mu racji.

Po trzecie – Jack wyglądał tak, jakby dostał gwiazdkę z nieba pod choinkę. Ogólnie to wszyscy się śmiali, tylko ja zostałam ze złym humorem i rozwalonym weekendem.

Normalnie obraziłabym się – w końcu nikt nie miał prawa wyganiać mnie z pokoju, za który
w połowie zapłaciłam. Nikt też nie miał prawa mi mówić, że spędzę noc w pokoju Jacka, którego w tym momencie szczerze nie znosiłam. Chciałam po prostu trochę spokoju. Dlatego to wszystko wymyśliłam.

Patrząc na moją najlepszą przyjaciółkę i jej chłopaka, jakoś nie potrafiłam kazać mu spadać. Był zły ze słusznych powodów. Pozostawał Jack. Zerknęłam na niego – szczerzył się jak modelka na wybiegu. Tylko czekał, żeby ogłosić swoje zwycięstwo. A wygrałby, gdybym okazała, że boję się iść do jego pokoju. Czułam, że nie dałby mi żyć.

- Dobrze, przeniosę swoją walizkę.

- Przeniesiesz? – Jack powtórzył za mną niczym papuga. Vanessa wytrzeszczyła oczy,
a Adam uśmiechnął się tajemniczo.

- Tak, jak kiedyś ci powiedziałam, ewidentnie masz problemy ze słuchem – zwróciłam się do niego z uroczym, ale sztucznym uśmiechem. – Idziesz, czy mam czekać albo wysłać ci specjalne zaproszenie? Nie myśl, że z twojego powodu zrezygnuję z dalszego pobytu. Jeśli chcecie, zaczekajcie tu na mnie, za chwilę oddam wam kartę do waszego pokoju – obwieściłam przyjaciołom.

- Nat, przecież wiesz, że nie musisz... – Van wyglądała na przestraszoną. Posłałam jej uspokajające spojrzenie.

- Nic się nie stało. To ja odpowiadam za ten bałagan i to ja pójdę spać do pokoju Jacka. Nic mi się nie będzie. Jednak nie gwarantuję, że on się rano obudzi – dodałam z chytrym uśmiechem.

- Żyleta. Lubię takie. – Jack nie omieszkał skomentować.

Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam przed siebie. Oczywiście, że byłam zła, bo rozegrałam sprawę tak, że sama najwięcej straciłam. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że nie mogłam pozwolić wygrać Fosterowi. No i chodziło też o to, że gdybym wpadła w szał, to nie wyszłabym szybko z niego. Miałam jedną, główną wadę charakteru. Gdy dopadał mnie dół, bądź byłam wściekła, długo nie potrafiłam pozbyć się negatywnych emocji.

- Dlaczego od razu się poddałaś? – spytał Jack, gdy szliśmy do windy.

- A co, nie jesteś zadowolony? – Weszłam do kabiny, a wraz z nami kilka innych osób.

Nie odpowiedział, za to przybrał zamyśloną minę. Odwróciłam wzrok, czekając,
aż wysiądziemy na moim piętrze. Bez słowa opuściłam windę i ruszyłam do pokoju. Jeśli liczyłam, że Jack poczeka na zewnątrz, srodze się pomyliłam. Wślizgnął się za mną i zaczął rozglądać.

- Spałyście razem? – W jego głosie pobrzmiewało zaskoczenie. Zbyłam je. Podeszłam
do swojej walizki i otworzyłam ją, żeby powrzucać rzeczy, które zdążyłam wypakować. Przez cały czas czułam na sobie wzrok Jacka, ale starałam się go ignorować.

- Zamierzasz wspomnieć o tym w jutrzejszym programie? – Musiałam się opanować,
bo jedno zdążyłam zauważyć. Jack czerpał największą przyjemność z czyjejś złości.

- Jeśli zechcesz w nim wystąpić i opowiedzieć co nieco o swoich doświadczeniach w tej dziedzinie. – Wiedziałam, że żartował.

- Wiesz co, Jack? – Zamknęłam walizkę i podeszłam z nią do niego. – Dam ci dobrą radę. Nie idź do sauny, bo resztki twojego mózgu mogą w niej wyparować. – Nagle wcisnęłam mu rączkę od bagażu i przeszłam obok niego. Otworzyłam drzwi
i spojrzałam wymownie w jego stronę.

- To będzie interesujący dzień. – Posłał mi czarujący uśmiech, który wzbudził mój niepokój. Nie okazałam go na zewnątrz. – Zapraszam do windy. Pojedziemy piętro wyżej. – Wyglądał zabawnie, idąc z moją walizką w kwiatki, i normalnie wybuchnęłabym śmiechem, lecz razie nie było mi do śmiechu. Miałam tylko nadzieję, że to przetrwam, a jutro spokojnie wrócę do domu.

Jack

Takiego finału w żadnym wypadku się nie spodziewałem. Chciałem tylko trochę podrażnić Natalie, gdyż sprawiało mi to dziką przyjemność. Tymczasem zmierzaliśmy właśnie do mojego apartamentu, aby zostawić w nim jej bagaż. Dzisiejszą noc miała spędzić u mnie, a w pokoju stało tylko jedno łóżko, co oznaczało, że będzie musiała ze mną spać.

Otworzyłem przed nią drzwi. Weszła, rozglądając się powoli. Pomieszczenie było większe
od tego, które dzieliła z przyjaciółką. Podobnie umeblowane – w końcu standard hotelu mieścił się mniej więcej na jednakowym poziomie, nie licząc apartamentów z górnej półki. Z boku znajdowała się przestronna łazienka. Natalie zatrzymała się na środku, koncentrując wzrok
na łóżku. Nie było tu żadnej kanapy, jedynie dwa fotele i stolik między nimi.

- Chcesz się odświeżyć? Z chęcią na ciebie zaczekam. – Postawiłem walizkę pod szafą, dokładnie tuż obok swojej.

- Daruj sobie bycie miłym. Wracamy. Muszę oddać kartę Vanessie. – Jak zwykle próbowała mnie zbyć. Nie oślepłem, zauważyłem, że nie czuła się tu zbyt komfortowo.

- Co będziemy robić przez resztę dnia? – zagadnąłem, idąc z powrotem do drzwi. Zamknąłem je i pomknąłem za dziewczyną, która najwidoczniej liczyła, że zejdę jej
z drogi. O nie, tego na pewno nie miałem w planie.

- My? – powtórzyła. – Nie ma żadnych nas. Nie wyobrażaj sobie za dużo.

- Gdybyś zapomniała, to zostałaś na mnie skazana – przypomniałem jej ochoczo. –
No, chyba że po powrocie z zabiegów, zamierzasz szukać mnie po całym kompleksie albo czekać pod drzwiami pokoju. Podejrzewam, że wzbudzisz niezłą sensację.

- Posłuchaj uważnie! – Nie wytrzymała, podchodząc, i spojrzała mi głęboko w oczy. – Uwierz, że mogę uprzykrzyć ci życie, więc albo się wreszcie zamkniesz, albo po prostu utopię cię w basenie, kiedy będziemy obok niego przechodzić!

- Ale obiecasz, że najpierw pokażesz mi cycki? – zakpiłem i z nagłym zdziwieniem zauważyłem, że podniosła na mnie rękę. W ostatniej chwili złapałem jej dłoń. – Nie rób tego więcej, Nat.

- Bo co? Oddasz mi? – zadrwiła, przedrzeźniając mój głos.

- Nigdy nie uderzyłem kobiety i tego nie zrobię. – O wiele rzeczy można by mnie posądzić, jednak nie byłem damskim bokserem. Nat szarpnęła rękę, więc ją puściłem.

- Co za wspaniałomyślność z twojej strony. Długo jeszcze zamierzasz tak stać? Chciałabym wreszcie opuścić twój pokój.

- Od tej chwili to jest nasz pokój. Wedle życzenia, księżniczko. – Celowo użyłem lekceważącego tonu. Mała zacisnęła usta, ale już więcej się nie odezwała.

W milczeniu pokonaliśmy drogę do windy, zjechaliśmy na dół i skierowaliśmy się do Spa. Tym razem nie zwracałem uwagi na kobiety, które się za mną oglądały. Niektóre na pewno mnie poznały, bo trudno było nie dostrzec pokazywania mnie palcami.

Natalie zatrzymała się przed sauną. W tym miejscu musieliśmy się rozdzielić, żeby przebrać się w szatniach. Ciekawiło mnie, czy Natalie wszystko ściągnie, czy zostanie przynajmniej
w bieliźnie. Każdy wchodził inaczej. Niektórzy wstydzili się i siadali na półkach owinięci ręcznikami, mając majtki pod spodem. Inni niczym się nie krępowali i wchodzili tak, jak ich Pan Bóg stworzył.

Ja nie należałem do żadnej z wymienionych kategorii. Rozbierałem się do naga, zarzucając ręcznik na biodra. Gdybym wiedział, że będę sam na sam z Natalie, z pewnością pozbyłbym się i tego. Niestety nie mogłem sobie na to pozwolić, bo gdyby ludzie mnie tak zobaczyli,
ta informacja zaraz dostałaby się do prasy. Szokowanie podczas kręcenia na antenie to jedno, ale paradowanie nago w saunie to zupełnie inna bajka.

Gdy wszedłem do środka, Nat jeszcze nie było. Zająłem miejsce pod ścianą, naprzeciwko pary, która zerknęła na mnie przelotnie, po czym zajęła się sobą. Minęło dziesięć długich minut, kiedy rudowłosa wślizgnęła się do pomieszczenia. Rozejrzała się i nasze oczy się spotkały.
Od razu się domyśliłem, że zechce usiąść jak najdalej ode mnie. Jednak sauna nie była aż tak duża, więc wybór Małej został mocno ograniczony. Zwłaszcza, że mieliśmy towarzystwo.

Podeszła do półki i, nie patrząc mi w oczy, zajęła swoje miejsce. Co prawda na samym końcu, ale nie było aż tak źle. Ręcznik nie zakrywał całego ciała, dlatego zyskałem okazję, żeby się jej spokojnie przyjrzeć. Z pewnością nie zostawiła stanika, bo nie zauważyłem ramiączek. Obecności dolnej części bielizny nie potrafiłem jednoznacznie stwierdzić. Dziewczyna milczała, dlatego w pomieszczeniu słychać było tylko szepty pary siedzącej naprzeciwko. Przysunąłem się i z zadowoleniem stwierdziłem, że Natalie śledziła każdy mój ruch. Próbowała się odsunąć, jednak nie miała gdzie. Wtedy na nią spojrzałem.

- Spokojnie, nie rzucę się na ciebie. Wyglądasz jak spłoszona dziewica – szepnąłem jej do ucha, a ona obrzuciła mnie morderczym spojrzeniem. Jednego nie rozumiałem. Dlaczego wkurzanie jej sprawiało mi tyle radości? Zawsze miałem pokręconą osobowość i, odkąd pamiętam, lubiłem grać ludziom na nerwach. W jej przypadku
to się nasilało.

- A ty, jak podstarzały erotoman, polujący na wszystko, co się rusza i nie ucieka
na drzewo – odpowiedziała równie cicho. Zaśmiałem się.

- Jestem tylko kilka lat starszy. Poza tym, czy to oznacza, że chciałabyś, żebym na ciebie zapolował? Nie zauważyłem, żebyś uciekała. Myślę, że mógłbym zrobić wyjątek – prowokowałem ją coraz bardziej.

Zdziwiłem się po raz kolejny, że po takim tekście nie rzuciła się na mnie z pazurami. Za to jej oczy ciskały gromy w moją stronę. Nie mogłem się doczekać wieczoru, gdy zostaniemy sami w pokoju. Od kiedy zapadła decyzja, że Natalie będzie u mnie spała, zastanawiałem się, jak się zachowa.

- Marzę o tym – mruknęła, choć nie obyło się bez sarkazmu. – Gdybyśmy byli sami, znowu zdarłabym z ciebie ręcznik, ale tym razem nie poprzestałabym tylko
na patrzeniu... – Aż przeszedł mnie dreszcz po jej słowach. Na domiar złego Nat uśmiechnęła się kusząco i oblizała swoje ponętne wargi. Zakląłem siarczyście
w myślach. Mój przyjaciel od razu zareagował na taką propozycję. – Jak dobrze widzę, ty również chciałbyś, żebyśmy znaleźli się sam na sam. – Tu obrzuciła spojrzeniem ręcznik, który pod wpływem erekcji stworzył wybrzuszenie. Szlag by to trafił! Nie tutaj!

- Nat, przestań... – syknąłem, a ona w odpowiedzi jeszcze szerzej się uśmiechnęła.

- Nie marzysz o tym, żebym wsunęła go sobie do ust? I przejechała językiem po całej długości? – Ta cholera doskonale się bawiła. A nawet więcej niż doskonale. I mój namiot coraz szybciej się powiększał. Za chwilę zauważy go para z naprzeciwka. – Myślę, że tak. On na pewno. – Znów zerknęła na już sporą wypukłość.

- Nie prowokuj mnie! – Złapałem ją za nadgarstek, a ona, ku mojemu zaskoczeniu, nie szarpnęła się, za to przysunęła tak, że stykaliśmy się ramionami.

- Nie musisz udawać, Jack. Wiem, że bardzo tego pragniesz, ciała nie oszukasz. I wiesz co?

- Co? – spytałem, zanim zdążyłem ugryźć się w język. To nie tak miało wyglądać.

- Sądzę, że gdybyś przeszedł się korytarzem w hotelu, ucieszyłbyś niejedną kobietę.
A teraz wybacz, ale strasznie tu gorąco. Chyba pójdę się nieco ochłodzić. – Natalie wyszarpnęła dłoń, wstała i ruszyła do drzwi, zostawiając mnie samego.

Czułem tak ogromne podniecenie, że mało nie eksplodowałem. Miałem ochotę złapać
ją za włosy, zmusić, żeby uklękła, i wzięła go do ust! A później spełniła każdą moją fantazję. Zezłościłem się, bo zostawiła mnie maksymalnie nabuzowanego. I co mi pozostało? Przecież go nie wyciągnę i nie zacznę się masturbować!

Przymknąłem oczy, opierając się o ścianę. Zacząłem wyobrażać sobie Davida Willmoore'a, dostającego solowy program i mój fiut zaczął powoli opadać. Dziesięć minut później poszedłem do szatni.

Nie wiedziałem, czy Natalie na mnie czekała, czy może dokądś poszła. Chciałem ją udusić
za to, że doprowadziła mnie do takiego stanu. W tej chwili pragnąłem jednego – zemsty. Najlepiej szybkiej i skutecznej, lecz zdawałem sobie sprawę z tego, że to nie był dobry pomysł, ponieważ na pewno spodziewała się jakiejś reakcji z mojej strony.

Musiałem ochłonąć i poczekać na dogodną chwilę, a byłem pewny, że taka nastąpi. Wziąłem szybki prysznic i, gdy się przebrałem, wyszedłem na korytarz. Natalie stała oparta o ścianę
i czekała. Z jej twarzy nie schodził uśmiech. Gdy odpowiedziałem uśmiechem, jej czoło przecięła pozioma zmarszczka. A więc miałem rację – należało grać na zwłokę.

- Mam nadzieję, że długo nie czekałaś? – Podszedłem, zatrzymując się krok przed nią. Napięła się w oczekiwaniu na atak. Ten jednak nie nastąpił.

- Ależ skąd. Wszystko w porządku? – spytała niby normalnie, ale dobrze wiedziałem,
o co tak naprawdę jej chodziło.

- Jak najbardziej. Dokąd teraz idziemy? – Opanowałem się. Nat wyglądała na naprawdę zdezorientowaną.

- Dokąd tylko zechcesz – odpowiedziała.

- Chodźmy do jacuzzi. Masz strój, prawda? – Nieco zobojętniałem, wybijając ją tym
z rytmu. Punkt dla ciebie, Jack.

- W torbie – potwierdziła.

- Nie traćmy czasu. – Ruszyłem pierwszy i usłyszałem jej kroki za sobą. Uzbroiłem się w cierpliwość i wypatrywałem dogodnego momentu. Wiedziałem, że prędzej czy później nadejdzie.

Continue Reading

You'll Also Like

3.6K 356 42
* New Adult * Obyczajówka * elementy dramatu * i sensacji * Nikola, młoda nauczycielka, wiedzie spokojne życie w małym miasteczku. Nie zdaje sobie sp...
20.1K 1.1K 35
Dwudziestodwuletnia studentka wydziału zarządzania, z dnia na dzień dowiaduje się o spisku jej rodziców z ich przyjaciółmi. Wiele lat temu, aby chron...
3.8K 202 24
Milena miała kochającego męża, lecz po latach małżeństwa wszystko się zmieniło. Czy odnajdą drogę do rozwiązania swoich problemów? Jaką tajemnice skr...
2.9K 512 46
Sophie Cook ma wymarzone życie. Poukładane i spełniające jej oczekiwania. Żyje w cieniu swojego sławnego brata, ale nie widzi w tym żadnych minusów...