Rozdział 6

2.3K 148 65
                                    

Jack

Budzik zadzwonił równo o piątej rano. Od razu odrzuciłem kołdrę i wstałem. Nieco rozciągnąłem ciało po zaledwie trzech godzinach snu. Na więcej nie wystarczyło czasu, ponieważ musiałem przygotować się na dziś nagraniowy, który tym razem nie odbywał się
w studiu telewizyjnym.

To był weekend poświęcony zdrowiu, więc stacja wymyśliła, że wszyscy pojedziemy
do ośrodka Spa połączonego z hotelem. Jako że mieliśmy spędzić w nim dwa dni, szefostwo wynajęło nam pokoje. Wyjazd zaplanowałem na szóstą trzydzieści. O tej porze panował niewielki ruch, ale wolałem znaleźć się szybciej na miejscu.

Nagranie zaczynało się punkt dziesiąta. Jak każde telewizyjne show, to również wymagało odpowiednich przygotowań. Dla mnie one były najmniej przyjemną częścią; zwłaszcza,
że chcąc czy nie, musiałem poddawać się pewnym zabiegom „upiększającym".

Nic nie mogło się błyszczeć, być zaczerwienione. Twarz miała wyglądać, jak po najlepszym zabiegu Photoshopa. Czułem się jak wymalowana dziwka, ale to była cena, którą należało zapłacić, żeby pokazali cię w telewizji.

Po prysznicu nie zostało mi wiele czasu, dlatego od razu ubrałem się w przygotowane dzień wcześniej ciuchy. Torba czekała już spakowana w korytarzu na szafce przy drzwiach wejściowych.

O szóstej dwadzieścia pięć, po sprawdzeniu, czy na pewno wszystko wziąłem, opuściłem mieszkanie. Poranek był wyjątkowo rześki i już się zastanawiałem, kiedy wreszcie zrobi się ciepło.

Wsiadłem do auta, poczekałem, aż się nagrzeje i ruszyłem w drogę. Jak zwykle nie oszczędzałem na gazie, a kiedy wjechałem na wylotówkę, pognałem na złamanie karku. Zupełnie, jakby mieli rozpocząć program się beze mnie, dokładnie za pięć minut. Lubiłem szybką jazdę, nic na to nie poradzę. Ośrodek nie znajdował się daleko stąd. Zajechałem
do niego dokładnie o siódmej. Jeszcze nie miałem okazji tu być, ale miejsce już mi się podobało. Luksus było widać na każdym kroku, lecz skoro właściciele chcieli przyciągnąć klientów,
to musieli im najpierw udowodnić, że dostaną wszystko, czego tylko zapragną. Wszedłem
do budynku i spokojnym krokiem ruszyłem do ciemnowłosej recepcjonistki, która uśmiechnęła się do mnie zza lady.

- Dzień dobry. Nazywam się Jack Foster – przedstawiłem się, opierając ramieniem
o kontuar. – Na moje nazwisko został zarezerwowany pokój.

- Dzień dobry, panie Foster. Tak, oczekiwaliśmy pana. Czy mogę prosić o prawo jazdy? – spytała z uśmiechem na twarzy. Nieoczekiwanie pomyślałem, że może go jej przykleili. Ledwo się powstrzymałem, żeby nie parsknąć śmiechem. Mogłoby to głupio wyglądać.

- Oczywiście – odparłem krótko i wyciągnąłem z portfela dokument. Brunetka szybko sprawdziła, czy widnieję w systemie i oddała mi go z powrotem.

- Proszę, to pana karta do pokoju. Gdyby miał pan jakieś życzenia, jestem do dyspozycji. – Gdy przelotnie musnęła moją dłoń przy podawaniu kawałka plastiku, spojrzałem
na nią uważniej. W jej oczach dostrzegłem zainteresowanie. Byłem pewien, że gdybym też je okazał, dziewczyna stawiłaby się za dziesięć minut w moim pokoju, ryzykując tym nawet utratę pracy. Z żalem pomyślałem, że nie mogę tego zrobić.

Emma, kilka dni po naszej ustawionej randce, poinformowała media społecznościowe,
że jesteśmy w sobie do szaleństwa zakochani. Na dowód prawdziwości swoich słów wstawiła na Instagram nasze zdjęcie – jedno z wielu, do których musiałem z nią pozować, żeby związek wyglądał wiarygodnie.

W sumie to naprawdę byliśmy w związku. Oboje wyraziliśmy na to zgodę, licząc
na obiecywane profity. Musiałem przyznać, że już zrobiło się o nas głośno. Ostatni program Emmy minimalnie zwiększył oglądalność. Kobieta była szczęśliwa i wierzyła, że to dopiero początek lepszych dni. A ja czekałem na swoją kolej.

Zła strona nieba (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now