Rozdział 18

1.8K 136 49
                                    

Jack

Jechałem do Natalie tak podniecony, jak rzadko kiedy. Nie mogłem się doczekać, gdy wezmę ją w ramiona i zabiorę do łóżka. Już w salonie z trudem nad sobą panowałem, ale rozumiałem, że tam nie mogliśmy się kochać. Nie planowałem jej odwiedzić, lecz byłem w pobliżu, więc zareagowałem spontanicznie. Nie zamierzałem wracać do siebie wcześniej niż nad ranem. Emma nie odzywała się od niedzieli, a ja nie dociekałem powodów jej milczenia, bo czułem się z tym dobrze. Liczyłem, że już niedługo zakończę z nią związek, bo – przyznam szczerze – zajebiście mnie to męczyło.

Jak zwykle zaparkowałem auto w pewnej odległości od domu Małej. Za każdym razem zmieniałem lokalizację i piechotą pokonywałem resztę drogi. Na myśl, że Nat czekała na mnie rozpalona, tylko przyspieszyłem kroku. Zapukałem do drzwi. Cisza. Zapukałem jeszcze raz. W końcu usłyszałem, że dziewczyna przekręciła klucz w zamku. Po chwili stanęła przede mną zapłakana i cała rozdygotana.

- Nat? Dlaczego płaczesz? – Podszedłem do niej z zamiarem przytulenia do siebie.

- Ja... oni... – jęknęła, po czym wybuchnęła nową falą płaczu. Nie zastanawiałem się dłużej, po prostu zagarnąłem ją w ramiona. Podniecenie zaczęło opadać, musiałem się dowiedzieć, dlaczego znalazła się w takim stanie. Zabrałem ją na kanapę i usadziłem na swoich kolanach. Dziewczyna chwyciła się mnie jak ostatniej deski ratunku.

- Spokojnie.

Głaskałem Nat uspokajająco po plecach. Zawsze jawiła mi się jako silna osoba. Sądziłem, że wiele potrzeba było, żeby złamać jej siłę. Dwie godziny temu była radosna i nie mogła się doczekać – tak jak ja – aż wylądujemy w łóżku. Co zaszło podczas mojej nieobecności? Czekałem cierpliwie, aż da radę coś powiedzieć. Minęło kilkanaście minut, gdy przemówiła:

- Zwolnili mnie...

Wydawało mi się, że źle usłyszałem. Popatrzyłem na jej zapłakane oblicze, w oczach dostrzegłem rozpacz. Mówiła prawdę. Tym bardziej nie potrafiłem tego zrozumieć.

- O czym mówisz? – zapytałem ostrożnie. – Dlaczego mieliby cię zwolnić? Przecież jesteś najlepsza, przyciągasz nowych klientów. Tym bardziej po programie!

- Mark dowiedział się o naszym romansie. Powiedział, że przyniosłam im wstyd... – Jej glos znowu się załamał i Natalie na powrót zaczęła płakać. A ja powoli trawiłem jej słowa. Jakim cudem nasz związek mógł wyjść na jaw? Jednak bardziej wkurwiło mnie to, jak ten kutas ocenił Nat.

- Ty im? – Poczułem wzbierającą we mnie furię. Na bok zepchnąłem fakt, że ktoś obcy o nas wiedział. Obiecałem sobie zająć się tym później. – Skurwysyn! – warknąłem.

- To koniec, Jack... Uwielbiałam tę pracę. Zawsze byłam dyspozycyjna, starałam się, żeby klienci do mnie wracali. Tylko ten jeden raz złamałam zasady.

- O czym ty mówisz? – spytałem zdumiony jej słowami. – Jakie zasady?

- Nie wolno nam było spoufalać się z klientami – wydukała zapłakanym głosem.

- Słucham? Zabraniali wam umawiać się z klientami, gdyby coś zaiskrzyło między jedną a drugą stroną? – To musiał być ponury żart, jednak Natalie obecnie nie była skora do wygłupów.

- Tak.

- Nie płacz. – Na powrót przytuliłem ją do siebie. Przepełniała mnie wściekłość z wielu powodów.

Raz, że jakiś gnojek, udający dobrodusznego szefa, zwolnił Małą za coś, co nie miało nic wspólnego z pracą. Dwa – Mark powiedział swojej pracownicy, że przyniosła im wstyd. Nigdy nie miał lepszej masażystki, a dzisiaj się jej pozbył. Musiałem ją przekonać, że nic na tym nie straciła, a wszystko się jeszcze ułoży. Nie martwiłem się, że wieść o naszym romansie mogłaby przedostać się do mediów. Jeśli Mark cokolwiek zrobiłby w tym kierunku, zamierzałem oskarżyć go o pomówienie.

Zła strona nieba (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz