Rozdział 8

2.1K 141 22
                                    

Kiedy opuściliśmy pokój, Natalie kipiała ze złości, a ja zdawałem sobie sprawę, że wina leżała po mojej stronie. Rzucałem jej prowokujące spojrzenia – niestety Mała nie dała się więcej wyprowadzić z równowagi. Szkoda, bo lubiłem patrzeć, jak krzyczała, wyzywała mnie, czy nawet chciała uderzyć, a już dwa razy usiłowała to zrobić.

Żadna kobieta przed nią nie odważyłaby się na coś takiego, nawet Emma. Mogłem się podobać Natalie, ale równocześnie uważałem, że zrobiłaby wszystko, byleby się odgryźć. Co często jej się udawało. W windzie musiałem powściągnąć cięte riposty – nie znajdowaliśmy się w niej sami. Zresztą rudowłosa udawała, że mnie nie znała. Po rozsunięciu się drzwi wybiegła z niej, jakby się za nią paliło. Wymeldowała się i oddaliła w stronę wyjścia. Chyba nie mówiła poważnie o tej taksówce?

Gdy znalazłem się na zewnątrz, Natalie czekała na mnie u podnóża schodów. Jej włosy pięknie powiewały na wietrze. Spoglądała gdzieś w dal i wydawała się obojętna na całe otoczenie –
w tym również na mnie. Przechodząc obok, lekko musnąłem jej ramię swoim. Dopiero wtedy zwróciła uwagę na to, co się działo dookoła.

- Chodź za mną – odezwałem się i skierowałem kroki na parking. Otworzyłem auto
i włożyłem do bagażnika walizki, a Natalie, nie czekając na mnie, wsunęła się
na miejsce pasażera. Zamknąłem klapę i wsiadłem za kierownicę. – Jakie masz plany na dzisiaj? – spytałem, kiedy wyjeżdżaliśmy na drogę. Spojrzała na mnie
z pomarszczonym czołem, ale zaraz przybrała normalną minę.

- Nie zaprzątaj sobie tym swojej ślicznej główki – fuknęła.

- Mam śliczną główkę? – Uśmiechnąłem się, co musiało ją jeszcze bardziej zdenerwować. Prawdopodobnie, gdybym właśnie nie kierował samochodem, spróbowałaby uderzyć mnie po raz trzeci. Może w końcu by się jej udało, bo istniało powiedzenie, że do trzech razy sztuka. W radiu puścili jedną z piosenek, które naprawdę lubiłem, więc zacząłem ją nucić. Natalie obdarzyła mnie nienawistnym spojrzeniem. – No co? Przecież nie fałszuję – zachichotałem. Mojej uwadze nie umknął fakt, że jej piersi zaczęły się gwałtownie unosić pod wpływem przyspieszonego oddechu. Od razu sobie przypomniałem ich wielkość i gładkość w dotyku. I tak, jak wcześniej przypuszczałem, były bardzo jędrne.

- Możesz przyspieszyć? – syknęła przez zaciśnięte zęby, zamiast odpowiedzieć
na pytanie. Roześmiałem się i puściłem do niej oczko. Im bardziej się denerwowała, tym chętniej z nią igrałem.

- Lubisz szybką jazdę, Nat? – Moim aluzjom nie było końca. Przypuszczałem, że zaraz usłyszę kolejne hasło z jej zestawu powiedzonek, ale niestety się pomyliłem.

Dziewczyna zamilkła i zaczęła grzebać w torebce. Wyjęła komórkę oraz słuchawki, podłączyła je do telefonu, po czym założyła sobie na uszy. Poczułem się zawiedziony, że nie zamierzała uczestniczyć w dalszej rozmowie, lecz nie planowałem na nią naciskać. I tak miałem wyborny humor.

Jechaliśmy przed siebie. Chociaż celowo nie pędziłem tak szybko jak zawsze, to już po godzinie zatrzymaliśmy się pod domem Nat, która dopiero wtedy zdjęła słuchawki.

- Dziękuję, że mnie odwiozłeś. Otwórz bagażnik i zaraz zniknę ci z oczu – starała się mówić wypranym z emocji głosem, ale byłem pewien, że pod złudną fasadą uprzejmości, nadal się wściekała.

- Przyjemność po mojej stronie – odpowiedziałem spokojnie, wysiadając. Wyjąłem jej bagaż, a kiedy próbowała go odebrać, nie pozwoliłem na to.

- Jack, daj spokój. Nie mam czasu na kolejną zabawę. – Zmroziła mnie wzrokiem. Ominąłem ją, a następnie skierowałem się w stronę furtki prowadzącej do domu.

Zła strona nieba (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now