Rozdział 16

1.8K 137 80
                                    

Jack

Kiedy towarzystwo zniknęło nam z oczu, spojrzałem wściekły na Emmę.

- Mogę wiedzieć, co to miało być? – wycedziłem przez zęby, starając się nad sobą panować, i nie mówić podniesionym głosem, chociaż miałem na to wielką ochotę.

- O czym mówisz, Jack? – Kobieta przybrała swobodną postawę, uśmiechając się od ucha do ucha. – Ładnie odegrałam zakochaną w tobie dziewczynę, prawda? To część planu. Pamiętasz jeszcze o tym? No, chyba że nie chciałeś, żeby twoi znajomi uznali nas za parę – dodała po chwili, a w jej głosie dało się słyszeć ostrzegawczą nutę.

- Nic podobnego – zaprzeczyłem, kłamiąc.

- Na pewno? – Przez chwilę przyglądała mi się podejrzliwie. – Jakoś dziwnie się przy nich zachowywałeś.

- Wydawało ci się. Cały czas byłem sobą. – Straciłem ochotę na grę, na kolację, a już z pewnością na wieczór w towarzystwie Nelson. Niestety stała się podejrzliwa, więc należało opanować sytuację.

- To dobrze. Swoją drogą, dziwni ci twoi znajomi. Ta para jeszcze, jeszcze. Ale Natalie...

- Co z nią? – zapytałem, nim zdążyłem ugryźć się w język. Na szczęście Emma zdawała się nie zwracać uwagi na ekspresję w moim głosie.

- Nie uważasz, że pracując w salonie, w którym ma się styczność z ludźmi, chcącymi o siebie zadbać, Natalie powinna lepiej się prezentować? Twarz i tak dalej w porządku. Tylko, jak na mój gust, jest jej trochę za dużo. Pewnie z tego powodu nie posiada chłopaka.

- Kiedy zdążyłaś się tego dowiedzieć, że wysnuwasz tak idiotyczne wnioski? Według mnie wszystko z nią w porządku. – Starałem się brzmieć lekceważąco, lecz przychodziło mi to z wielkim trudem. Jak nigdy chciałem rzucić to wszystko w diabły. Tylko z drugiej strony ciężko pracowałem na swój sukces. Miałbym go poświęcić dla przyznania się do romansu z Natalie i zaprzepaszczenia wszystkiego, co do tej pory robiłem?

- Czy ty jej bronisz?

- Ja? Skądże. Po prostu nie obchodzi mnie wygląd Natalie. Ważne, że dobrze masuje. – Wzruszyłem ramionami. Odniosłem wrażenie, że ostatnio wszyscy testowali moją cierpliwość.

- Oczywiście, najważniejsze są umiejętności. Może pewnego dnia zechcę je wypróbować i przekonać się, ile prawdy zawierają twoje słowa – dodała po chwili. – Idziemy na kolację?

- Jasne. – W myślach odliczałem do stu. Starałem się nie zaciskać szczęki, żeby moja partnerka nie poznała, jak bardzo byłem wkurwiony.

Na szczęście później Emma zachowywała się już bezbłędnie, skończyła wypytywać o Natalie i jej przyjaciół. O ile można to było tak określić, o tyle reszta wieczoru upłynęła w miarę przyjemnie. Poprawka. Reszta wieczoru byłaby przyjemna, gdybym wyluzował. Musiałem się pilnować. Udawać, czego coraz bardziej nie znosiłem. Na szczęście nadszedł kres moich męczarni. Odwiozłem Emmę, a gdy chciała zaprosić mnie na górę, skłamałem, że będę pracował nad przepisem do sobotniego programu.

Przyszło mi na myśl, żeby napisać do Natalie, ale zrezygnowałem z realizacji tego pomysłu. Zastanawiałem się, co robiła, a także z czym przyjdzie mi się zmierzyć, gdy odwiedzę ją następnym razem. Kiedy to miało nastąpić? Sam nie wiedziałem. Zgodnie z obietnicą, którą sobie złożyłem, nie mogłem jeździć do niej tak często, jakbym chciał. A chciałem i to bardzo. Nie rozumiałem tego, zwalając wszystko na chemię i ogromne pożądanie, które przy Nat szybowało do góry. Nie zamierzałem się nad tym niepotrzebnie głowić – pragnąłem się z nią spotykać.

Zła strona nieba (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now