– Łał! Ale świetnie rysujesz morskie stworzenia! Co to? – zapytał Jack, wskazując na jeden z rysunków w zeszycie dziewczyny.
– To meduza. Śliczna, prawda? – odparła radośnie Annie, zadowolona, że podobały mu się rzeczy, które nazywała bazgrołami.
– Wygląda naprawdę interesująco na twoim rysunku. – kontynuował schlebianie jej, a ona z przyjemnością słuchała i przyglądała się, jak Jack cieszy się niczym dziecko z jej szkicownika. Annie jednak nie była jedyną, która mu się przyglądała. Chłopak robił niemały rozgłos po klasie i intrygował innych tym, na co patrzył. W rezultacie dużo osób chciało zobaczyć te “bazgroły”. No, może z wyjątkiem Laney, ale to nie dlatego, że już je widziała. Ona patrzyła na Jacka i dąsała się trochę, że nigdy nie widziała, aby chłopak tak reagował na jej rysunki.
– Laney! – zawołał któryś z chłopaków, śmiejąc się pod nosem. – Twój chłopak przyszedł cię zobaczyć. – oznajmił, a na twarzy każdego pojawił się nieznaczny uśmieszek. Dziewczynie jednak nie podobało się takie żartowanie, Jackowi chyba zresztą też, bo skarcił wzrokiem tamtego chłopaka.
– Cześć! – Will wpadł do klasy po zapowiedzi i szybko przedostał się do ławki Laney. – Emm… – ciężko mu było coś powiedzieć, czując na sobie wzrok wszystkich gapiów.
– Przyszedłeś się umówić na randkę? Odważnie! – zawołała jakaś dziewczyna.
– Ej! Dajcie spokój, zajmijcie się sobą – zagrzmiał Jack, a reszta, przyzwyczajona już do takich zachowań blondyna, zrezygnowała. Niektórzy pokręcili głowami i spojrzeli w jego stronę z protekcjonalnym wyrazem twarzy.
– Już spokojnie, starszy braciszku – rzucił pobłażliwie chłopak siedzący niedaleko niego i parę osób zachichotało, ale zainteresowanie dwójką się skończyło.
– Dałaś mi złą książkę… – nieśmiało zaczął Will, wyciągając przed sobą wspomniany przedmiot.
– Ach! Rzeczywiście! Przepraszam… – zaczęła szukać właściwej książki. Tymczasem Will kiwnięciem głowy powitał niedaleko siedzącego Jacka, który skanował go wzrokiem. Will przeniósł wzrok na Annie, która opowiadała coś blondynowi. On podążył za jego spojrzeniem.
– ...To naprawdę magiczne miejsce! Słowo daję, robi taki klimat, że aż głowa mała! – Annie zakończyła, czekając na komentarz ze strony Jacka, ale on próbował właśnie rozszyfrować, o czym przed chwilą mówiła.
– Też byłem w tym oceanarium. Tym tuż obok restauracji “Chwilka”, prawda? – wtrącił się Will, a dziewczyna uradowała się, że ma z kim podzielić się swoją opinią.
– Tak! Kapitalne, co nie? – zapytała entuzjastycznie, a chłopak przytaknął lekko.
– O, dzięki. – Will przyjrzał się okładce swojej książki.
– Tę drugą muszę oddać do biblioteki, wybacz za tę pomyłkę! Mam parę książek na raz i nie rozróżniam trochę, która to która. – zaśmiała się Laney.
– ...To jak? Chcesz się wybrać? – zapytała Annie, a Jack przytaknął jej, nie zważając na to, o co pyta. Skupiony był na rozmowie kogo innego. – Kapitalnie! – zawołała radośnie, po czym spojrzała w tę samą stronę, co jej rozmówca.
– Też chciałabyś się wybrać do oceanarium? – zapytał Will, mając szansę. Gdyby wzrok Jacka mógł ćwiartować, Will pewnie byłby już w tysiącu kawałków.
– Wspaniały pomysł! – zachwyciła się Laney i zamyśliła.
– No to wybierzmy się całą czwórką – uśmiechnął się Jack, wysyłając ostrzegawcze spojrzenie Willowi.
– Świetnie – odwzajemnił oba Will.