Surrender ─ Zuko

By astroglobinka

75.7K 4.9K 626

"Gdy Sana zdobywa się na ucieczkę od swojego największego koszmaru, rzeczy nie idą tak łatwo, jakby chciała... More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
epilog

11.

3.2K 216 16
By astroglobinka

Z perspektywą czasu postrzegam te fanfiction jako typową dramę, i dostrzegam pewne błędy i głupoty, ale mam nadzieję że nie przeszkadzają wam takie akcje. Nie dodawałam rozdziałów bo jechałam autokarem równe dwadzieścia pięć godzin, a resztę dnia nie miałam internetu. Do końca książki rozdziały powinny pojawiać się regularnie, zapraszam do czytania.

Ps. Kocham wasze miłe komentarze, nie przestawajcie ;)

- Sana! Gdzie byłaś? Nic ci nie jest?

- Wszystko jest w  porządku, spokojnie. Musiałam coś przemyśleć. - brunetka przytuliła chłopaka - Przepraszam za to co wczoraj powiedziałam. Nie powinnam o tym mówić, masz swoje problemy i to rozumiem.

- Nie, to ja przepraszam. Faktycznie cię nie słuchałem. Od teraz ty jesteś najważniejsza.

- Gołąbeczki? - Katara weszła do pokoju, w którym Sana miała spędzać noce w świątyni - Przerwę wam na chwilę. Nie wiem dlaczego Ona ci ufa, ani dlaczego Aang i reszta uwierzyli w twoją magiczną transformację, ale ja nie dam się tak podejść. Zgodziłam się tylko dlatego, że cię potrzebujemy, ale jeśli choć raz spróbujesz skrzywdzić Aanga, obiecuję ci, że nie będziesz już miał żadnego przeznaczenia. Nigdy. - brunetka spojrzała na Sanę - A ty na niego uważaj. Nie zasługuje na ciebie.

Wyszła, trzaskając drzwiami i zostawiając dwójkę skołowanych przyjaciół samych.

.

Sana obróciła się niespokojnie we śnie. Kurczowo trzymała się koca i łkała, przypominając sobie wszystko o Nori.

Był środek nocy, gdy wnętrze ich domu rozświetliło się przez płomienie trawiące drewno. Mała dziewczynka skuliła się, słysząc ciężkie buty wchodzące do pokoju. Obiecała Nori, że będzie cicho gdy nieznajomi będą z nią rozmawiać. Pytali się o nią. Szukali dziewczynki w wieku dziewięciu lat, z brązowymi oczami i włosami. Sana zadrżała, gdy najwyższy mężczyzna uderzył kobietę w twarz a następnie klęknął obok niej, trzymając w dwóch palcach płomień. Zbliżył go do jej twarzy, ponownie pytając się o dziewczynkę. Sana z przerażeniem obserwowała twarz jej cioci, która wykrzywiła się w bólu, gdy żołnierz stracił cierpliwość. Pomieszczenie wypełnił krzyk, a następnie cisza, gdy kobieta upadła na ziemię, trzymając się za brzuch. Wojownicy wyszli z domu, zostawiając za sobą kolejne płomienie, które trawiły chatkę. Sana zapłakała gorzko, wychylając się zza szafy. Nori nie żyła. Przez nią.

- Nori! Nori, proszę, wstań...

- Nori! - Sana zacisnęła ręce na materiale, czując czyjąś dłoń na ramieniu - Nori, przepraszam...

Zuko cofnął rękę, nie będąc pewnym co zrobić. W końcu potrząsnął jej ramieniem, cicho mówiąc jej imię. Sana usiadła gwałtownie, chowając twarz w dłoniach. Drżała, a Zuko przyglądał się jej, gdy odwróciła się od niego i oparła policzkiem o ścianę.

- Już nie zasnę, Zuko. Możesz iść.

- Na pewno?

- Tak, dam radę.

- Możesz do mnie przyjść jeśli coś się stało...

- Nie ma takiej potrzeby.

Chłopak wstał, rzucając przyjaciółce zmartwione spojrzenie i wyszedł z pokoju, zostawiając ja samą. Sana oparła się czołem o ścianę, oddychając głęboko, by się uspokoić. Nie miała koszmarów od paru miesięcy i bardzo chciała, żeby tak zostało. 

Po chwili wstała, zauważając, że zostało jej parę godzin do świtu. Ustawiła się w pozycji bojowej, którą najczęściej widziała u swojego przyjaciela i odetchnęła, uderzając. Cofnęła rękę i uderzyła ponownie. Kontynuowała ruchy, nie widząc żadnego efektu. Nie poddawała się, dopóki nie ujrzała małej iskry wydostającej się z pomiędzy jej palców zaciśniętych w pięść. Z każdym uderzeniem iskier było więcej, gdy w końcu powstał płomień. Sana obserwowała jak zaczarowana, jak twór znika. Jednak potrafiła tkać ogień. 

Usiadła na macie, oglądając swoje dłonie. Nie mogła uwierzyć, że to się faktycznie stało. Przecież pochodziła z królestwa ziemi... Nori.

Szybko wyrzuciła tą myśl z głowy, uznając ją za niedorzeczną. Nori była dla niej jak druga matka i opiekowała się nią gdy tamta zginęła. To było niemożliwe.

Słysząc kroki na korytarzu, wstała i otworzyła drzwi. Tak jak się spodziewała, zobaczyła Aanga i Zuko idących na swój pierwszy trening. Naprawdę nie chciała przeszkadzać Awatarowi, ale nie chciała być bezsilna podczas starcia z Ozai'em. I na to było tylko jedno rozwiązanie.

- Zuko, zaczekaj! - podbiegła do nich - Chciałabym dołączyć do treningu. Nie będę wam przeszkadzać, obiecuję.

- Jeśli chcesz, ja nie mam nic przeciwko - Aang uśmiechnął się w jej stronę, a ona spojrzała błagalnie na przyjaciela

- Dobrze, ale pamiętaj że to Aang jest teraz naszym priorytetem, więc nie będę mógł zwracać na ciebie zbyt dużo uwagi.

Sana przytaknęła, wiedząc na co się pisze. Ruszyła za nimi, przysłuchując się przyjacielowi, który tłumaczył im czym jest i na czym polega tkanie ognia.

- Najważniejszy jest oddech. Nie musicie być silni i umięśnieni, by dobrze wykonywać ruchy. Chodzi o oddech, który jest źródłem ognia. Nie możecie również stracić kontroli, musicie zachować spokój.

Zdążyli dojść na półkę, która byłą wystarczająco duża by ich pomieścić. Aang i Sana ustawili się obok siebie, obserwując bruneta pokazującego im jak powinien wyglądać pierwszy ruch.

- Końcowy efekt powinien wyglądać tak... - z jego ręki wydobyły się żałośnie małe iskierki, tańcząc na wietrze i znikając - Co jest?

Spróbował jeszcze raz, lecz efekt był taki sam. Rozgniewał się, próbując innego ruchu, który również nie zadziałał tak, jak powinien. Odetchnął, by się uspokoić i odwrócił w stronę Aanga.

- Obawiam się, że całkowicie straciłem umiejętność tkania magii ognia, Aang. Dopóki jej nie odzyskam, nie mogę cię uczyć.

.

Cała trójka podeszłą do ogniska, nad którym powoli gotowała się zupa Katary.

- Tak jakby mamy złą wiadomość. Straciłem moją rzecz.

- Ja nie ruszałam twoich rzeczy. - Toph odwróciła się, wyjmując stopy z fontanny.

- Chodzi o moją moc.

Katara parsknęła śmiechem, zwracając na siebie uwagę wszystkich wokół.

- Przepraszam, ale nie dostrzegacie tej ironii? Przydałoby się, żeby zniknęła dawno temu.

- Nie do końca zniknęła, ale z jakiegoś powodu jest słabsza.

- Może nie jesteś tak dobry ja myślisz - mruknęła, chwytając miskę z zupą

- Ałć.

- Wydaje mi się, że to przez moją zmianę stron.

- Ta jasne. - brunetka spojrzała na niego podejrzliwie, a Sana przypomniała sobie o jej groźbie. Nie wierzyła mu.

- Wydaje mi się, że Zuko ma rację. Jego moc od zawsze płynęła z wściekłości, a teraz ma jej po prostu za mało w sobie. - Aang wziął do ręki miskę.

- Czyli musimy go zdenerwować? - Sokka wziął do ręki kij z ziemi i zaczął przytykać go do różnych części ciała bruneta, który widocznie tracił cierpliwość. Sana zaśmiała się na ten widok, lecz ukryła chichot gdy Zuko spojrzał się na nią wściekły.

- Przestań! nie chcę polegać na agresji i gniewie. Musi być inne wyjście.

- Musiałbyś zacząć czerpać energię z innego źródła. Oryginalnego źródła.

- Czyli powinien wskoczyć do wulkanu? - Sokka podrapał się po głowie, gdy parę osób spojrzało na niego z pobłażaniem - No co?

- Oryginalnym źródłem mocy magów ziemi są borsuki. To od nich się wszystkiego nauczyłam, bo mamy wspólną cechę - jesteśmy ślepi.

- Dla narodu ognią oryginalnym źródłem są smoki. - spuścił głowę ze smutkiem - Ostatni z nich zginął zanim się urodziłem.

- W moich czasach żyło wiele z nich, Nawet Roko miał jednego.

- Po prostu ich już nie ma, okej? Ale jest chyba inne wyjście. Mam na myśli wojowników słońca.

- Oni na pewno nie żyli gdy byłem mały.

- Nie, wyginęli setki lat temu, zostawiając po sobie ruiny. Może krótkie zwiedzanie coś nam powie.

- Mnisi zazwyczaj mówili mi, że czasami cienie przeszłości wydają się rzeczywistością. Warto to sprawdzić - powiedział, wyciągając biały gwizdek w kształcie latającego bizona.

- Uważaj na siebie, Zuko.

Brunet uśmiechnął się w odpowiedzi, ruszając za awatarem w stronę Appy.

Sana podeszła do Katary, widząc że dziewczyna jest w bardziej niż złym humorze. Z wściekłością siekała warzywa małą formą wodną unoszącą się w powietrzu.

- Możemy porozmawiać? - Sana usiadła obok niej - Chciałam ci tylko...

- O co chodzi? - przerwała jej ostro Katara, trafiając w drewno niebezpiecznie blisko jej dłoni.

- Chcę ci powiedzieć, że Zuko naprawdę się stara.

- Mam dość słuchania o tym, jak bardzo się zmienił, że teraz jest dobry! Dobrze wiesz, co się stało gdy ostatnio mu zaufałam, i jeśli trzeba to będę ci to wypominać do końca życia! - wstała gwałtownie z furią w oczach - Nic do ciebie nie mam Sana, ale Zuko namieszał ci w głowie. Jesteś dla niego taka dobra, przecież to widzę. A on co ci dał od siebie?

Sana nie odzywała się. Katara miała po części rację, ale brunetka nie chciała sobie tego wmówić.

- Tak myślałam - powiedziała, odchodząc.

- Zuko uratował mi życie. Nie broniąc mnie przed czymś, ale opiekując się mną przez długi czas, mimo że mógł zostawić mnie na śmierć.

Katara przystanęła, a mimika jej twarzy zmieniła się z rozgoryczonej na zdumioną.

- Co masz na myśli?

- Zuko i Iroh przygarnęli mnie z drogi, gdy włóczyłam się po lasach w poszukiwaniu pomocy.  Nakarmili mnie, nawet zaprosili na herbatę. - Uśmiechnęła się, pamiętając zapach jaśminowego naparu - Gdy Zuko odprowadzał mnie do domu, przez przypadek upadłam, a On, łapiąc mnie, podrażnił moją ranę. Zajmowali się mną, naprawdę martwiąc się o moje życie. Powiedziałam im, że nie mam dokąd wracać, więc razem udaliśmy się do Ba Sing Se jako uchodźcy. Pracowaliśmy razem, żyliśmy razem. Były wzloty i upadki, ale w końcu los się do nas uśmiechnął i Mushi... Znaczy się Iroh otworzył swoją własną herbaciarnię. Azula wszystko zepsuła, zamykając mnie w więzieniu, a swojego brata kierując na złą ścieżkę. Miałam rację gdy mówiłam, że jest w nim dobro.

Katara usiadła z powrotem na miejscu ze skruchą. Pomyślała nawet, że może pomyliła się co do księcia. Osoba, która ścigała Aanga przez pół świata nie zrobiłaby czegoś tak... dobrego.

- Przepraszam. Myliłam się, przepraszam. Nie zaufam mu tylko dlatego, że ty mu ufasz, ale postaram się go zrozumieć.

- Dziękuję, Kataro. To dla mnie wiele znaczy. Ale proszę, nie mów tego nikomu, to bardzo osobiste i nie wiem dlaczego dałam ci zobaczyć tą część mojego życia, ale jeśli już to zrobiłam, dochowaj tajemnicy. Szczególnie przed Zuko. 

- Obiecuję. 

Continue Reading

You'll Also Like

205K 6.3K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
4.2K 198 13
"Ludzie połączeni przeznaczeniem zawsze się odnajdą" 💖 Miłość to najsilniejsze zaklęcie, które potrafi wszystko połączyć i wszystko zniszczyć. Czkaw...
22.6K 1.6K 18
Historia opowiada o dziewczynce. Jej tata jest bardzo szanowanym shinobi w wiosce Liścia. Przez co mam mniej czasu dla swojej rodziny. *Reszta w opo...
133K 6.6K 21
Przeprowadzasz się do Paryża. Nowe otoczenie i nowi ludzie. W szkole poznajesz Marinette Dupain-Cheng i Alyę Césaire. Zostajecie najlepszymi przyjaci...