Czerwone kakao

By leonia18

78.4K 8.9K 3.5K

Druga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taeh... More

Notka od autorki
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
Rozdział 17.
Rozdział 18.
Rozdział 19.
Rozdział 20.
Rozdział 21.
Rozdział 22.
Rozdział 23.
Rozdział 24.
Rozdział 25.
Rozdział 26.
Rozdział 27.
Rozdział 28.
Rozdział 29.
Rozdział 30.
Rozdział 31.
Rozdział 32.
Rozdział 33.
Rozdział 34.
Rozdział 35.
Rozdział 36.
Rozdział 37.
Rozdział 38.
Rozdział 39.
Rozdział 40.
Rozdział 41.
Rozdział 42.
Rozdział 43.
Rozdział 44.
Rozdział 45.
Rozdział 46.
Rozdział 47.
Rozdział 48.
Rozdział 49.
Rozdział 50.
Rozdział 51.
Rozdział 52.
Rozdział 53.
Rozdział 54.
Rozdział 55.
Rozdział 56.
Rozdział 57.
Epilog

Rozdział 58.

1.2K 145 41
By leonia18

- Nie ruszaj się, Jungkookie.- poprosił mnie Jimin spokojnie. - Muszę naprawić twój wygląd.

Westchnąłem i oparłem się wygodnie na krześle spoglądając na pochylającego się chłopaka. Jimin ostrożnie smarował moje usta jakąś mazią, na co zmarszczyłem brwi. Zapach był ładny, coś jak zioła. Moje ugryzienie trochę bolało, ale to było nic w porównaniu z dolną częścią ciała. Starałem się o tym nie myśleć i w obecności chłopaka udawać, że wszystko jest w porządku.

- Gotowe.- powiedział Jimin, po czym odłożył maść i spojrzał na mnie z góry. Uśmiechnąłem się do niego i chwyciłem za rękę, pociągając go ku sobie. Usiadł na moich kolanach, na co odrobinę się skrzywiłem, ale najwyraźniej tego nie zauważył. Całe szczęście. - Wiem, że cię boli.- oświadczył nagle i spojrzał prosto w moje oczy.

- Jiminnie, nic mi nie jest.- mruknąłem, tuląc go do siebie. - Ty pewnie czułeś się podobnie.

Parsknął cicho na moją uwagę, po czym delikatnie dotknął mnie w szyję. Czułem jego ciepłe wargi na swojej skórze. Jimin westchnął i oznajmił spokojnie:

- W moim przypadku to co innego, bo jestem przyzwyczajony do bólu. Ale ty nie.

Na moment wstrzymałem oddech, bojąc się, że nagle wrócą jego złe doświadczenia. Tak się jednak nie stało. Przyglądałem mu się poważnie, lecz chłopak nie powiedział nic więcej. Uśmiechnął się do mnie ciepło i pocałował w czoło.

- Nikt już cię więcej nie zrani.- zapewniłem go pewnie. - Obiecuję ci.

Jimin spoglądał w moje oczy, a ja nie potrafiłem się uspokoić gdy patrzył na mnie w ten sposób. Jedyne o czym mogłem myśleć to głęboka miłość i wzajemna troska. Byliśmy dla siebie właśnie tacy.

*************

Podczas świąt moja mama nagle zaprosiła Jimina oraz Lyn na obiad. Nie dowierzałem co się jej nagle stało, ale widocznie zaczynała rozumieć, że moje uczucia są poważne i nigdy się nie zmienią.

- Jestem przekonany, że go lubi.- oznajmił Taehyung przez telefon.- W końcu jak można nie lubić Jimina? 

No, tak. Miał rację, ale bałem się jak zareaguje chłopak na docinki mojej mamy. Ona wcale nie była taka tolerancyjna jak Lyn, z którą mogłem rozmawiać o uczuciach, bo ona sama doświadczyła kiedyś napaści i samotności. Lyn wiedziała czym jest prawdziwy ból i rozpacz. Zupełnie jak Jimin.

- Zgaduję, że spędzasz czas z Yooną? - zapytałem przyjaciela, w tle słysząc dziewczęcy śmiech.- Dobrze się bawicie?

- Wspaniale. Yoona jest niesamowita.- zapewnił mnie ożywiony. - Jin ma randkę z Chizuką, wiesz? Widocznie dobrze się ze sobą dogadują.

- Naprawdę miło słyszeć.- odparłem, po czym wyjrzałem przez okno. Dostrzegłem idącego Jimina i jego mamę.- Słuchaj, muszę kończyć.

- Dobra, pozdrów Jimina.- poprosił Tae, po czym rozłączył się szybko.

Poprawiłem jeszcze ubranie i przeczesałem włosy, a potem poszedłem otworzyć. Moja mama była w kuchni, lecz gdy otworzyłem drzwi i zaprosiłem gości do środka, nagle pojawiła się w korytarzu. 

- Witam, proszę do środka.- zaświergotała jak skowronek, a ja aż uniosłem brwi w zaskoczeniu. Udawała taką miłą czy naprawdę się zmieniła? 

- Dzień dobry, nazywam się Park Lyn.- oświadczyła mama Jimina i podała rękę mojej mamie. - Miło mi panią poznać.

Moja mama zamrugała zaskoczona, lecz uścisnęła jej dłoń.

- Ja..cieszę się, ale..nie spodziewałam się, że jest pani taka młoda.- zauważyła, a Lyn posłała jej promienny uśmiech.

- No, cóż. Życie lubi nas zaskakiwać.- stwierdziła. 

Dobrze powiedziane. Spojrzałem na mojego aniołka. Jimin uśmiechał się trochę niepewnie, a gdy spotkaliśmy się wzrokiem, lekko się zarumienił. Nieśmiało przywitał moją mamę, a kobieta uśmiechnęła się spokojnie.

- Bardzo się cieszę, że przyszliście. Proszę, tędy.- wskazała drogę do salonu.

Podążyłem za nimi jak zjawa, a w momencie gdy zajęli miejsce przy stole, moja mama oznajmiła pogodnie:

- Za chwilkę podam obiad, a w międzyczasie możemy się lepiej zapoznać.

Tylko nie to. Miałem nadzieję, że nie zacznie swojego przesłuchania. Już wcześniej jej oświadczyłem żeby nie robiła niczego takiego.

- A pani mąż? - spytała Lyn, rozglądając się dokoła.

- Och, niestety pracuje.- odparła mama, ale po chwili powróciła jej zwyczajna energia. - Rozumiem, że Jimin ma tylko panią?

- Mamo.- mruknąłem ostrzegawczo, ale nawet na mnie nie spojrzała.

Lyn przytaknęła, lecz wydawała się spokojna. Natomiast Jimin przygryzł usta, jak gdyby nagle poczuł, iż jest w jakiś sposób oceniany.

- Mamo, nie psuj tego spotkania.- poprosiłem ją cicho, a ona spojrzała na mnie zdumiona.

Lyn westchnęła i spokojnie oświadczyła:

- Nic nie szkodzi, Jungkook.- spojrzała na mnie przelotnie, po czym skierowała oczy na moją mamę.- Jeżeli to pani nie przeszkadza, to lepiej będzie jeśli porozmawiamy na osobności. 

Moja mama uniosła brwi, ale skinęła głową. Poszły do kuchni, a ja w tym czasie opuściłem miejsce i usiadłem obok Jimina. Spojrzał na mnie trochę niepewnie.

- Jiminnie, nie przejmuj się tym.- wyszeptałem cicho.- Ona nie ma pojęcia o delikatności. Zawsze była nierozważna.

Jimin uśmiechnął się do mnie i chwycił moją rękę.

- Chyba jesteś bardziej podobny do swojego taty, prawda? - zapytał mnie.

- Tak, myślę, że tak.- przyznałem.- Junghyun ma charakter mamy, jest bardziej wybuchowy.

Jimin przysunął się do mnie i oparł o moje ramię. Słyszałem jak oddycha cicho, a potem pogłaskałem go po włosach.

- Aniołku, dasz radę tu wytrzymać? - spytałem cicho.- Jeśli odczuwasz lęk, to..

- Nie, wszystko jest w porządku.- szepnął i spojrzał na mnie. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, a gdy nachylił się w moją stronę, zamknąłem oczy i pocałowałem go ostrożnie. Jimin mruknął coś do siebie, a ja przyciągnąłem go za szyję. Chłopak rozchylił usta bardziej więc nie wahając się dłużej, pocałowałem go bardziej gwałtownie.

Słysząc cichy okrzyk mojej mamy, odsunąłem się od Jimina. Chłopak starał się nie patrzeć w stronę kobiety.

- Widzisz? Mówiłam, że się kochają ponad życie.- wyszeptała Lyn, przyglądając się nam z uśmiechem.

Jakim cudem już przeszły na ty? Kobiety widocznie rozumiały się w pół słowa. Wystarczyło zaledwie parę minut, aby się polubiły. Mimo to, jakoś mi to nie przeszkadzało.

- No, tak. Rzeczywiście.- oznajmiła moja mama.- Chyba muszę do tego przywyknąć.- stwierdziła spokojnie, patrząc na mnie. Jej oczy powędrowały w stronę Jimina, a gdy uśmiechnęła się lekko, pomyślałem, że chyba śnię. Najwyraźniej nie udawała i naprawdę zaczynała go lubić.

************

Po spokojnym obiedzie Lyn i moja mama usiadły w salonie i zaczęły rozmawiać. Nie chcąc im przeszkadzać, pociągnąłem Jimina za sobą i zaprowadziłem do pokoju.

- Jungkookie, nie do wiary.- szepnął, patrząc na Tori.- Jak ona urosła. To nieprawdopodobne.

Uśmiechnąłem się i stanąłem za nim, obejmując chłopaka w pasie. Jimin przyglądał się królikom biegającym w klatce.

- Są śliczne.- wyszeptał cicho. Jego głos dotarł do mojego wnętrza, a ja poczułem przypływ uczuć.- Wiesz, nie spodziewałem się, że to wszystko się tak potoczy.- szepnął i odwrócił się do mnie.

- To znaczy? - zapytałem, patrząc z uwagą w jego piękne oczy.

- Moje życie.- odpowiedział, a jego usta lekko zadrżały.- Nie spodziewałem się, że doświadczę tyle miłości i będę w stanie kogoś kochać. Nie spodziewałem się, że bycie tak blisko ciebie może mi dać tak niesamowitą radość i poczucie spełnienia. Ja..

Uśmiechnąłem się do niego, delikatnie głaszcząc po policzku. Jimin zamilkł, patrząc na moją sunącą rękę.

- Wiesz...jeszcze wielu rzeczy doświadczymy, Jiminnie.- odparłem cicho i nachyliłem się, aby go pocałować.

**************************************************************************************

Już prawie dotarliśmy do końca tej historii. Moja wena się wyczerpała i myślę, że czas kończyć. To była niesamowita przygoda pisać tak dużo rozdziałów i tworzyć tyle zawiłych akcji. Cieszę się, że zostaliście do końca:) Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam i wam się podobało;)




Continue Reading

You'll Also Like

17.9K 1.2K 48
~Życie zaskakujące bywa, prawda? Wszystko może okazać się zupełnie Inne, niż z możliwych wersji każda. Zła matka, niezacny brat namiesza pewnie. Każd...
26.5K 1.4K 21
Paring; JIkook Poboczny: Vhope, YoonMIn Pisane z :JineQ
85.6K 6.1K 39
Jimin Park - twórca magazynu Jimin's i światowej sławy nowojorski projektant mody, musi zatrudnić syna znanej modelki, którym jest Jeongguk Jeon, nie...
47.3K 1.8K 41
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...