When i see your face... JB Fa...

By Edi6STRINGER

5.3K 308 57

- Wiesz co? - powiedziałem, posyłając jej sympatyczny uśmiech. - Będziesz sie ze mną droczył? - zaśmiała s... More

WSTĘP
1. Early Bird
2. Sexy chick that caught my eye
3. What the fuck just happened?
4. Real angel, pure perfection
5. Then, the reality came back
6. Lizzy
7. Drug that i want to take
8. I fucked up
9. Everybody has a secrets, right?
10. Darker side of Liz
11. She's a black widow
12. I was that sucker
13. We're becoming bad
14. Is this a good time for changes?
15. Believe, Justin...
16. Perfect
17. Trouble
18. Another lies
20. Nobody can know about us
21. My life really changed
22. Party in Trenton
23. Barbie girl, such a whore
24. Sometimes, it's better to dont know
25. I wanna fuck this girl all night
26. She's only a dream?
27. Maybe i'm a piece of motherfucker?
28."Not bad"
29. I cant go back
30. My life is a mess
31. I'm falling. And i don't want her to fall with me
32. Future
33. Fresh start
34. We've grown up
35. Night worth remembering
36. She wanted to change a world for me
37. Living the moment
38. Let's get crazy
39. Now, we're free
40. Whole world, future, oxygen, heartbeat
Konkurs "Skrzydlate Słowa"
Informacja

19. Relax, Justin

71 6 0
By Edi6STRINGER


Wyszedłem z domu około godziny 19. Zjadłem obiad, wziąłem prysznic i założyłem świeże ciuchy. Zabrałem portfel, telefon i klucze. Mam nadzieję, że mama nic nie podejrzewa.

Wiadomo, po raz kolejny ja okłamałem. Sam nie wiem, jakoś obecność Lizzy sprawia że o tym nie myślę. Traktuje te wszystkie oszustwa jako zło konieczne. O ile wogole jako zło. Bo ostatnio bardzo często kłamię.

W nieco ponad 20 minut doszedłem na Webster Avenue. Paliłem papierosa, którego właśnie wyrzuciłem.

Minąłem warsztat Ryana i podwórko. Naprzeciw budynku, po drugiej stronie ruchliwej czteropasmówki, znajdowało się wzgórze. Zwykle krzyczy wyróżniającą się zielenią i podziwiam drzewa tam rosnące. Jednak, teraz, w ciemności którą rozdzierają tylko światła aut i pojedyncze neony migające na niektórych budynkach, wzgórze jest tylko ciemna plamą.

Przyszedłem na drugą stronę ulicy. Na E 205th St. Wysoki budynek ze żłobioną fasadą, choć była to tylko umiejętnie położona szara cegła, i masą ciemnych okien. Teraz akurat paliło się tam światło. W mieszkaniu Ryana także. Chłopak ma szczęście, żeby pójść do pracy musi tylko wyjść za róg i przekroczyć przejście dla pieszych.

Na zadbanych klatkach schodowych paliły się lampy naścienne. Drzwi do większości mieszkań były solidne, drewniane. Zapukałem do tych na 4 piętrze.

Gdy tylko sie otworzyły, stanęła w nich uśmiechnięta. Jej ciemne włosy były rozpuszczone, makijażu sie nie pozbył a ubrania... zmieniła na lepsze.

- Cześć - mruknęła, skanując mnie wzrokiem. Nie mogłem przestać na nią patrzeć. Wyglądała zjawiskowo. Lepiej niż kiedykolwiek. 

Rozkloszowana sukienka do kolan opinała jej piękne kształty. Była w odcieniu grafitu, ciemnego, prawie czarna. Do niej dziewczyna dobrała złote szpilki a w uszy włożyła duże, srebrne kółka. Dopasowała makijaż... i jest moją Miss Universe.

- Nieźle wyglądasz - wydukałem, wiedząc że tylko na to czeka. Wie już, że jestem zachwycony. Oszołomiła mnie tym wejściem.

Mrukneła coś tylko, zadowolona. Wpuściła mnie do mieszkania, które znałem na pamięć. Bardzo często przesiadywałem u Ryana.

Poszedłem za nią do jej pokoju. Nic się nie zmieniło od ostatniego razu. Może jedynie fakt, że na podłodze paliły się świecie, które klimatycznie oświetlały pokój...

Stanąłem jak wryty, wyczuwając obecność Lizzy za sobą.

Nie pasowałem do niej. Miałem tylko bluzę z kapturem i dżinsy... Powinienem był ubrać garnitur, ale nie uprzedziła co zamierza.

Od razu się wczułam. Gdy tylko położyła dłoń na moim ramieniu, a z głośników jej wieży zaczęła płynąc jakaś wolna melodia.

- Co to za kawałek? - wskazałem na urządzenie.

- To? Rihanna! - odpowiedziała Lizzy, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. W tym samym czasie delikatnie ciągnęła moją dłoń.

- Nie znam, nie słucham... - mruknąłem tylko, gdyż dalej mnie onieśmielała i paraliżowała. Uniosłem wzrok, gdy wolno stawialiśmy kroki wgłąb pokoju.

- A czego słuchasz? - zapytała, gdy w końcu odważyłem się spojrzeć jej w twarz.

- Ale ty jesteś piękna... - wypaliłem. Dziewczyna uśmiechnęła sie i zbliżyła swoje ciało do mojego.

Myślałem że eksploduję, jednak ona uspokoiła moje emocje, kładąc ręke na mojej szyi i wpijając mi się w usta.

Znów czułem że latam. Zamknąłem oczy i dałem jej się prowadzić.

Całowała mnie, gdy równocześnie kołysaliśmy się w rytm muzyki. Mógłbym tak trwać i trwać, jednak w końcu odsunęła sie...

Stanęła kawałek dalej, gdy ja tylko na nia patrzyłem. Była perfekcyjnym obrazem, który napewno zapamiętam do końca życia.

Chodzący ideał, jak nazywałem ją na początku.

I pomyśleć że ona jeździ Hammerem. W tym wydaniu powinna jeździć Lexusem albo inną limuzyną.

- Może by tak gdzieś wyskoczyć? - odezwała się po chwili ciszy.

Wiedziałem że tą noc zapamiętam na długo.

Po krótkiej przejażdżce autobusem, znaleźliśmy się w Luna. Jest to klub na Bronxie. Nigdy tam nie byłem, ale Lizzy stwierdziła że ma nosa do fajnych miejscówek i napewno będziemy się dobrze bawić.

Przy wejściu, jak zwykle, surowym spojrzeniem powitał nas ochroniarz. Ten był czarnoskóry, o sylwetce typowego goryla.

- Cześć. Dawno się nie widzieliśmy... - powiedziała Lizzy. Gdy tylko ten facet ją zobaczył, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wyglądał już mniej złowrogo.

- Lizzy. Kopę lat! - Przytulili się do siebie, po czym zaczęli coś szeptać.

Doskonale wiedziałem o co chodzi. Przecież my jesteśmy w liceum, 3 klasa! 19 lat!

- Wchodźcie - usłyszałem cichy głos ochroniarza. Lizzy zawołała mnie i pociagnęła do wewnątrz przez przeszklone drzwi.

Z szatni, z której nie skorzystaliśmy, przeszliśmy do jednego z pomieszczeń klubu. Oświetlało je niebieskie światło, a perfumy wielu obecnych tam kobiet mieszały się w atmosferze. Był zakaz palenia, przynajmniej nie śmierdziało fajami.

Stoliki z krzesłami barowymi po prawej stronie były pozajmowane. Przy barze, który świecił neonem, wolny był tylko jeden stołek. Chyba ten klub jest popularny.

- Skąd znasz tego ochroniarza? - zapytałem Lizzy, gdy szliśmy do następnego pomieszczenia. Muzyka tu nie była głośna, można było swobodnie rozmawiać mimo elektronicznej sieczki lecącej z głośników.

- Alfredo... Byłam tu już kiedyś. Z Michaelem. Jego znajomy - odpowiedziała dziewczyna.

- Z Michaelem? - zapytałem, a w myślach od razu przypomniałem sobie słowa tego chłopaka. Żeby uważać na Liz, bo nie jest warta zachodu i rzuci cię zanim sie rozkręcisz.

Atmosfera tego miejsca była dla mnie nierzeczywista. Może dlatego że nie bywam w klubach. Ale w następnym pomieszczeniu poczułem się nieswojo. Przez szerokie drzwi weszliśmy do kolejnego pokoju, o wiele większego... i tłocznego.

Niczym sardynki w puszcze, ludzie ściśnięci ocierali się o siebie i wyginali ciała w tańcu. Pary, single, szukający szczęścia eleganccy mężczyźni po 40tce, nawet tacy. Lizzy pociągneła mnie w ten tłum.

Obijając się o wiele pośladków i ud, w końcu znalazłem wolny kawałek podłogi. Lizzy zaczeła skakać obok mnie, dobrze się bawiąc przy głośnej muzyce. Mi, akurat ona nie odpowiadała.

- Mogliby puścic coś wolniejszego... - pomyślałem.

Spojrzałem na Lizzy i z bólem serca, zaproponowałem "Może pójdziemy sie napić?".

Widziałem jak dobrze sie bawi i nie chciałem jej tego psuć. Ciekawiło mnie, czy dziewczyna ma tu takie układy żeby załątwić drinka?

Na szczęście, za barem krzątała się młoda dziewczyna. Może byłą niewiele starsza od nas. Włosy spięte w kucyk, eleganckie czarno białe ubranie i delikatne rysy twarzy.

- Cześć Anette - Zagadała Lizzy, siadając na stołku barowym. Na szczęście, jakaś para już wyszła, zwalniając dwa miejsca. Usiadłem obok mojej partnerki.

- Anette, zrobisz nam Sex On The Beach? - zapytała Lizzy, machając trzymanym w dłoni banknotem.

- Nowy chłopak? - Barmanka odezwała się po raz pierwszy, przelotnie na mnie zerkając. Zatrzymała wzrok na Liz.

- Tak, tak... Justin.

Wokół panowały gwarne rozmowy, jednak usłyszałem słowa dziewczyny gdy podała mi ręke.

- Anette Malinsky, miło mi - powiedziała. Zabrała się również za mieszanie naszych drinków. Po dosłownie chwili, kieliszki napełnione do pełna bladoróżowym napojem stały przed nami. W obu były czarne słomki.

- I jak, podoba ci sie tu? - zapytała Lizzy, zgrabnie i z gracja ujmując kieliszek. Pociągnęła przez słomkę.

- Wiesz... jest fajnie - odparłem. Przecież nie powiem jej że czuję sie tu obco? I mój strój chyba nieco odbiega od standardów.

Zobaczyłem na twarzy Liz tajemniczy uśmieszek. Sięgnęła po coś do małej torebki na łańcuszku, która miała ze sobą.

Patrzyłem jak wyjmuje mała tabletkę. Rozgryza ją na pół.

Zbliżała się do mnie, po czym wprost w moje usta wyszeptała "Rozluźnij się, Justin".

Pocałowała mnie, wpychając w moje usta połowę tabletki. Połknąłem, pytając dopiero po fakcie co to.

Liz pociągnęła łyk drinka. Uśmiechnęła się szeroko, odpowiadając "Ekstaza".

Znów się napiłem, patrząc jak zajebiście wygląda moja dziewczyna. I wiedziałem, że zabawa dopiero się zaczyna.


Cześć. Mam nadzieję że rozdział wam sie podoba. Nasi bohaterowie poszli na randkę. Jak myślicie, jaki będzie jej finał? ;p

Do następnego, trzymajcie się :)










Continue Reading

You'll Also Like

641K 32.2K 24
↳ ❝ [ ILLUSION ] ❞ ━ yandere hazbin hotel x fem! reader ━ yandere helluva boss x fem! reader ┕ 𝐈𝐧 𝐰𝐡𝐢𝐜𝐡, a powerful d...
38.7K 318 15
[fanfiction] [love interests: lando norris and Charles leclerc] As an independent woman with a business you often find yourself considering how relat...
27.7M 703K 42
Natalie Chambers didn't know about her father's gang, that is until he sold her. What Natalie didn't know is that he sold her to, one of the most dan...
1.4M 61.9K 73
Meet swetha.. Simple girl who only wanted onething in her life. A loving husband. She is well known in her locality and relatives for being rejected...