✔Syndrom Eweliny

By D_M_Williams

32.4K 5.1K 3K

Stare i trochę przerysowane opowiadanie, najlepiej czytać z dystansem. _____________ Studencki wykład na tema... More

0. Magda, jakich pełno
1. Bohaterka drugoplanowa
2. Katusze, czyli czego Magda nie lubi w lecie
3. Skarżyńska i Ostrowska
4. Bruce Lee kontra własne zasady
5. Kolec na sercu i bałwan
6. WyTrzymaj Show Time
7. Magda na dwa fronty
8. Druga twarz
9. Gwiazda opowieści na polu walki
10. Bilet w drugą stronę
11. Czerwony pies na czarnym tle
12. Dziurawe święta
13. Moc sprawcza
14. Karmelowy cukierek na zgodę
15. Padlina, Marcin i Martyna
16. Wędrówka Romea i Julii
17. Szefowa na polu chwały
18. Czerwone grochy
19. Alejandro na pomoście
Epilog, czyli ostatni dzwonek
Podziękowania

20. Syndrom

989 213 138
By D_M_Williams

Byłam już prawie pewna, że to koniec. Wszystko na to wskazywało — lepsze kontakty, wyznanie na przystanku, śpiewanie na pomoście, chociaż widziałam po zachowaniu dziewczyny, że jeszcze coś miała do powiedzenia, jednak bała się zacząć temat... do czasu.

   Po przebraniu się w piżamy zaświeciłyśmy lampkę na małej szafce między naszymi łóżkami, lecz blondynka i tak przeniosła się do mnie. W pierwszej chwili uznałam, iż dziewczyna po prostu chce spać obok, jednak jej słowa trafiły we mnie mocniej niż cokolwiek w ostatnim czasie.
   — Od jak dawna podoba ci się Filip?
   Spojrzałam na nią zszokowana.
   — Że co, proszę?
   Blondynka odgarnęła włosy za ucho, wzruszając ramionami. Jej twarz nie wyglądała już tak przyjaźnie, a głos lekko drżał.
   — Bo nie byłaś zaskoczona, kiedy powiedziałam ci, że to ty podobasz się jemu. Więc teraz pytam. Może wiesz, może nie, ale zależy mi na nim, dlatego muszę wiedzieć, od jak dawna z nim kręcisz.
   Prychnęłam z drwiącym uśmiechem.
   — Nie ufasz mi? — zapytałam, powoli czując narastającą wściekłość. Miałam nadzieję, że nareszcie wszystko się między nami ułoży, a wyszło na to, iż szykowała się kolejna awantura. Nie trzeba było dużo czasu. — Czemu miałabym z nim "kręcić"? — zaakcentowałam ostatnie słowo, robiąc w powietrzu cudzysłów za pomocą palców.
   — Bo go lubisz i to widać.
   — Tak, jako kolegę.
   — Na pewno tylko kolegę? — prychnęła, wstając i patrząc na mnie z góry. — Słuchaj, nie po to starałam się być dla ciebie znowu miła, byś teraz kłamała mi prosto w oczy.
   Zamilkłam. Miałam wrażenie, że całkiem spora część mojego serca zaczyna się rozpadać w niesamowitym tempie. Czułam, że kłótnia byłaby najlepszym momentem na wyrzucenie z siebie wszystkich złych myśli.
   — Więc o to ci chodziło przez te wszystkie miesiące? — warknęłam, stając obok niej. Ucisk w gardle blokował mój głos na tyle, abym mogła krzyknąć i może to nawet dobrze. Jeszcze bym niepotrzebnie obudziła innych obozowiczów. — Nie odzywałaś się, bo myślałaś, że chcę ci ukraść chłopaka?
   — To nie jest mój...
   — Tym bardziej nie ogarniam — przerwałam ze łzami w oczach, wiedząc doskonale, co chciała powiedzieć. Twarda Magda miała się zaraz zamienić w miękką kluchę, która nie potrafi się opanować. — Chciałam się znowu z tobą zaprzyjaźnić. Wiedziałaś dobrze, że ten gość mnie nie interesuje. Nie, Filip mi się nie podoba i tak, lubię go tylko jako kolegę. A jeśli nie zamierzałaś mi wierzyć, mogłaś nie udawać przez te kilka dni, że między nami wszystko w porządku. Daj znać, kiedy już dostaniesz okres i wyłączysz tryb bycia suką, dobra? — dodałam przyciszonym głosem, pragnąc powiedzieć cokolwiek na zakończenie tej rozmowy.
   Zignorowałam lekki ból brzucha, szybko wciągnęłam na siebie jeansy, wsunęłam stopy w trampki i wyszłam na zewnątrz, zabierając wcześniej komórkę oraz niewłaściwą bluzę. Narzuciłam ją ze względu na chłód, chociaż zapach słodkiego dezodorantu Eweliny przyprawiał mnie o mdłości. Może właśnie dlatego jeszcze bardziej chciało mi się płakać?
   Faktycznie miałam ten pieprzony syndrom. Nie dość, że dowiedziałam się o jakimś podobaniu jako ostatnia, to jeszcze od osoby, która była w to wmieszania i z którą były same problemy. I mogłam to ogarnąć sama dużo wcześniej, ale się po prostu bałam zniszczyć naszą relację jeszcze bardziej. Była już wystarczająco poszarpana, żeby w ogóle próbować ją cerować, bo od samego dotyku mogła się rozlecieć. Cholerne rozterki gimnazjalistów. Hormony się odezwały, super. Bo nie można już sobie w ogóle ufać. To dlatego blondynka miała ze mną taki dobry kontakt od momentu wyjechania z miasta? Czyżby chciała się przyczaić i dowiedzieć, czy również wzdycham do tej samej osoby, żeby w razie czego móc mnie zgnoić? Dobrze, udało się jej. Tylko dlaczego to mnie tak zabolało? Naprawdę byłam taka ślepa, aby niczego nie zauważyć? Nie chciało mi się wierzyć w nieszczerość Eweliny, nie była chyba aż tak dobrą aktorką. Dlaczego parodiowałyśmy Lady Gagę na mostku? Dlaczego dziewczyna dotrzymywała mi towarzystwa, kiedy zwijałam się z bólu, dlaczego tak dobrze się przy niej czułam? I w końcu — dlaczego nie mogłam przestać żyć w hiszpańskiej telenoweli dla małolat?

   Zapukałam do Hermiony, chatki Emila. Po chwili zauważyłam zapalające się światło lampki nocnej. Chłopak otworzył drzwi, poprawiając chyba dopiero co narzuconą koszulę w kratę, która była na niego nieco za duża.
   — Coś nie tak? — zapytał zaspanym głosem. — Możesz wejść, chłopaków nie ma.
   — Gdzie się podziali? — mruknęłam, przekraczając próg. — I z kim ty w ogóle mieszkasz, bo nawet tego nie kojarzę?
   — Bartuś jeden-zero i ten jakiś Antek z młodszej klasy poszli do Olafa, Filipa i Kacpra. Mówię ci, noc bez nich to błogosławieństwo — szepnął, rzucając się na swoje łóżko. — Chcieli mnie wyciągnąć ze sobą.
   — Ale? — dopytałam, kładąc się obok bez najmniejszego skrępowania.
   — Ale jestem mistrzem wymówek, jeśli chodzi o tę dwójkę. Łykają wszystko, nawet to, że boli mnie głowa codziennie o tej samej porze. Chociaż... czasami tak faktycznie jest. Wieczorami nie nadaję się do życia.
   — Ty potworze — powiedziałam z uśmiechem, czując powracający spokój. Blondyn odwrócił się w moją stronę.
   — No to dawaj. O co chodzi?
   Westchnęłam, chcąc przekazać tym powagę sytuacji. Miałam tylko nadzieję, że rano nikt nie będzie się nam przyglądał — w końcu chłopak z dziewczyną w jednym domku? Sami? Na noc? To mogłoby wyglądać podejrzanie, ale w tamtej chwili marzyłam tylko o jednym.
   Musiałam się wreszcie komuś wygadać.

♢♢♢

— I on tak na poważnie? — dopytałam po tym, jak opowiedziałam chłopakowi wszystko; od momentu, kiedy sprzątałyśmy z blondynką mój pokój do chwili, gdy wyznała mi, że jej sympatia w ciągu ostatnich dni nie była do końca szczera. Musiałam też wspomnieć o mojej wizji Marcina z blondynem na mostku, co na moment rozluźniło atmosferę. — Niby ja mu się podobam? Rety, to brzmi jak Trudne Sprawy.
   — Nie mam pojęcia, szczerze mówiąc. Nie kłamię, naprawdę! — dodał szybko w obawie, że nie zamierzam mu wierzyć. — Ja ciągle myślałem, że on żartuje, dlatego czasami robiłem przy was takie aluzje. Nie sądziłem, że on to wziął sobie do serca.
   Wzruszyłam ramionami.
   — Ale zachowanie Eweliny...
   — No właśnie, Ewelina! — syknęłam. — Jak zwykle! Gratulacje dla niej, świetna gra aktorska! Znalazła się, gwiazda, a ja to niby publiczność? I to taka niezadowolona z występu. Żałująca, że w ogóle kupiła bilet, bo nie podobało się jej zakończenie, chociaż w zamiarach miało ono być tym dobrym. Utożsamiam się z bohaterami, którzy w kulminacyjnej scenie dostając cios nożem w plecy. Zachciało mi się bawić w superbohaterkę, co chce chronić dziewczynę przed złamanym sercem, a tu proszę, ona jednak myśli, że to tak celowo z mojej strony, bo niby on mi się podoba. Kiedyś to rozrysuję, tylko nie mam talentu, więc będziemy... patyczakami.
   — Madziuś, stop — powiedział Emil, przytykając mi palec do ust. — Wygłaszasz zabawne epopeje, ale wcale nie jest ci do śmiechu. Nie musisz na siłę udawać twardej. Powoli. Nie ucieknę przecież. I nie wydaje mi się, by to, co powiedziała Ewelina, było nieszczere. Może faktycznie źle postąpiła, ale na pewno nie udawała aż tak dobrze sympatii do ciebie — dodał ze zmartwioną miną. — Na pewno gdzieś tam w środku chciała się z tobą ponownie zaprzyjaźnić.
   — Mhm — mruknęłam, ignorując ostatnie zdanie oraz przymykając na chwilkę oczy. — Jakbym zasypiała, to mnie budź.
   Blondyn przytaknął, podnosząc się do pozycji siedzącej, po czym oparł się o ścianę.
   — No to tak — zaczęłam jeszcze raz, tym razem panując nad oddechem. — Chciałam być dla niej taką superbohaterką. Autorytetem. Ale nie każdy bohater ma pelerynę i umie wszystko przewidzieć. Nawet jego sojusznicy potrafią go zdradzić, o czym czytelnik lub widz dowie się dopiero przed finałową bitwą... która w tym przypadku zakończyła się źle dla obu stron. Nikt nie wygrał. Polegliśmy wszyscy. Mogłam to naprawić dawno temu, ale uciekłam z pola bitwy w obawie przed przegraną. Albo masz rację, albo to przez ten okres.
   Było mi trochę głupio, że moje słowa zaczęły przypominać jakiś wywód filozofa.
   — Teraz to brzmi lepiej — szepnął, krzyżując ręce. — Tylko trochę przesadziłaś, bo chyba pogubiłem się w tych metaforach. Kto jest sojusznikiem?
   — Ewelina. Ona była sojuszniczką... to znaczy... aj, no teraz już sama nie wiem — fuknęłam. — To twoja wina.
   — A kto autorem? — dopytał, ignorując moje "oskarżenie".
   — Nie wiem. Pewnie jakiś śmieszny anioł, który spisał scenariusz Boga.
   — Metatron. — Emil pokiwał głową z uśmiechem, przywołując na myśl skrzydlatą postać z serialu.
   — Brzmi jak imię dla jakiegoś transformersa.
   — No wiem. Nazwę tak swojego kota.
   Zaśmialiśmy się, a chłopak ponownie opadł na poduszkę.
   — Madzik, cokolwiek by się nie działo między tobą a Eweliną, masz przecież mnie, Julkę, Olę, Olafa... czekaj, kogo jeszcze... O, Monikę w sumie też.
   — Dobra, dobra — powiedziałam z uśmiechem, po czym sięgnęłam do lampki i wyłączyłam ją. — Wy mi wystarczycie w pełni.
   Przytuliłam się do chłopaka ze spokojem w sercu. Miał rację. Miałam dookoła siebie zaufane osoby, które były gotowe mi pomóc oraz rozbawić każdego, kto tego mocno potrzebował. Nie musiałam być uwięziona w toksycznej relacji z Eweliną, nieważne, czy powiedziała kilka słów za dużo pod wpływem emocji czy naprawdę nie obchodziła jej moja osoba. Nadal czułam wielką pustkę w sercu i liczyłam na to, że inni ją wypełnią na tyle, bym mogła myśleć o blondynce bez stresu. Zastanawiałam się, jak mogłabym z nią porozmawiać na następny dzień. Spokojnie. Jeszcze raz, bez krzyku. Przecież nie mogło to być takie trudne. Nasza separacja w ciągu ostatnich miesięcy pomogła mi się przyzwyczaić do życia bez dziewczyny u boku i chyba tylko dlatego nie wpadłam do dołka o nazwie "chwilowa depresja". Gdybym miała z nastolatką dobre kontakty od czasu Halloween, prawdopodobnie po naszej kłótni (która po godzinie wydawała się po prostu śmieszna oraz żywcem wyjęta z "Dlaczego ja?"), zamieniłabym się w jeszcze większego dementora.
   Nie chciałam odcinać się w stu procentach od kogoś, kto swoją obecnością stale mi szkodził, i nie umiałam przyjąć do siebie wiadomości, że czułabym się znacznie lepiej, gdybym przejrzała na oczy. Wiedziałam, że do wyleczenia się z tego cholernego syndromu jeszcze długa droga, jednak miałam dla kogo to zrobić.
   Dla moich prawdziwych przyjaciół.

Continue Reading

You'll Also Like

9.8K 540 14
Uwaga! Zawiera nawiązania do niewolnictwa. Nie lubisz, nie czytaj! Tutaj znajdują się memy do moich poprzednich książek o tematyce panxniewolnik, wię...
402K 6.1K 10
● Wraz z jego odejściem upadło piekło, w którym trwała nasza bajka● @only_maleficent 2019/2020. Okładkę wykonałam sama, książkę również napisałam w t...
185K 6K 45
~ Byliśmy głupcami, którzy nadepnęli na cienki lód, myśląc, że mając siebie, mają wszystko. Szkoda, że rozpalając swoje lodowate serca, zapomnieliśmy...
364K 10.2K 35
Dwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie? Czy zwykły bal charytatywny przerodzi...