My Best Friend

By taeteapot

711K 22K 4.7K

"- Tak bardzo boję się, że przyjdzie taki dzień, gdy już cię nie zobaczę. Że znikniesz jak każdy kto był dla... More

Przedstawienie postaci
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdzdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Epilog
To znowu ja!

Rozdział 24

11.3K 386 37
By taeteapot

*Skyler*
Po tym jak Zack wyszedł od mnie z domu nie wiedziałam zbytnio co mama ze sobą zrobić. Niby chciałam iść teraz do Bellamiego, ale pomijając fakt, że nie wiedziałam gdzie jest, to bałam się rozmowy z nim. Po prostu bałam się, że go stracę, o ile już się to nie stało.

Około 22 kiedy w miarę się już ogarnęłam nie wiedząc w sumie co ze sobą zrobić postanowiłam zrobić, to co zawsze mi pomagało kiedy źle się czułam. Postanowiłam iść pobiegać.

Tak przecież to był wspaniały pomysł żeby nastolatka, która nie obroniłaby się nawet przed kaczką, poszła biegać sama, w nocy, po mieście.

Ubrałam się w swój strój do biegania, zarzuciłam na to bluzę, włosy spięłam w wysokiego kucyka i po wyjściu z domu ruszyłam biegiem w stronę parku. Kiedy zauważyłam to jezioro do którego wpadłam i tą ławkę na której siedzieliśmy zebrało mi się na sentymenty i zaczęłam płakać siadając na ławce. Nienawidzę tego, że jestem taka wrażliwa.

I co z tego, że w tej chwili każdy mógł mnie porwać, zgwałcić i zabić. Ja po prostu siedziałam na ławce i płakałam z tęsknoty za moim chyba jeszcze chłopakiem tak długo aż usłyszałam cichy głos jakiegoś chłopaka, który przywrócił mnie do rzeczywistości.

- Ej, dziewczyno wszystko okej? - zapytał mnie miły chłopak.

Pomimo tego, że bardzo chciałam nie mogłam przyjrzeć się jemu wyglądowi, bo jedyne co widziałam w ciemności to, że był niewiele wyższy ode mnie i mniej więcej w moim wieku.

- Wszystko jest zajebiście kuźwa! - odparłam szorstko chociaż nie chciałam wyjsć na wredną sukę.

- Ejejej spokojnie. - zaśmiał się, co rozluźniło atmosferę. - Nie musisz mowić jeśli nie chcesz. - posłał mi przyjazny uśmiech i usiadł obok mnie na ławce w takiej samej pozie.

- Ugh, przepraszam... Nie chciałam być nie miła po prostu... - w sumie dlaczego by mu nie powiedzieć? Przecież i tak nic z tym faktem nie zrobi, a Bellamiego na pewno nie nie zna. -  Mam problem z chłopakiem.

Opowiedziałam mu wszystko z najmniejszymi szczegółami, a kiedy skończyłam on pokiwał głową na znak, że rozumie i zaczął chyba myślec nad swoją odpowiedzią.

- Wiesz, myśle, że skoro cię kocha i ty też go kochasz to dojdziecie do porozumienia i znów będziecie razem. - odparł kiedy szliśmy już w stronę mojego domu.

- Dzięki. Eh, wydajesz się naprawdę miły, spotkamy się jeszcze kiedyś? - zapytałam kiedy staliśmy już pod moim domem.

- Jasne, mi też się miło gadało. Zapisz mi swój numer to do ciebie napiszę. - podał mi telefon, a ja mu się wpisałam.

- To cześć, do zobaczenia. - ruszyłam w stronę drzwi kiedy coś mi się przypomniało. - Yy czekaj! W sumie głupia sprawa, ale zapomniałam cię spytać o imię i w sumie sama się nie przedstawiłam. - podrapałam się zakłopotana po głowie i spojrzałam nieśmiało na chłopaka.

Teraz pod światłem latarni widziałam, że jego włosy były rude, a oczy niebieskie jak ocean. W sumie śmieszne połączenie. Do tego był nieziemsko przystojny, a z lekko podwiniętych rękawów od bluzy na prawdę ręce wystawało mu kilka tatuaży. No i w końcu znałam kogoś kto był w moim wzroście, a nie dwadzieścia centymetrów wyższy.

- Luke, Luke Horan. - podał mi dłoń jakbyśmy właśnie zobaczyli się po raz pierwszy.

- Skyler Jonson. - cii przecież nie musi wiedzieć o istnieniu mojego okropnego, drugiego imienia. - No to dobranoc Luku Horanie. - dałam mu buziaka w policzek i oddaliłam się w głąb domu zamykając za sobą drzwi.

To dziwne uczucie, że ktoś nieznajomy wie więcej o tobie niż niektórzy twoi przyjaciele...

***
Minął tydzień od poznania Luka Horana, a ja muszę przyznać, że bardzo się z nim zaprzyjaźniłam. On jest naprawdę przesympatyczną i pozytywną osobą. Co do Bellamiego, to ciagle nie mam z nim kontaktu, nie wiem gdzie jest i przeokropnie się o niego martwię.

- Hej Sky. - odezwał się promienny głos Luka w słuchawce.

- Cześć Luki. - odparłam gryząc kawałek tosta i patrząc na zegarek. Równiutka 10:00. - Co u ciebie, po co dzwonisz? - zapytałam ciagle konsumując swoje śniadanie.

- Em, to dosyć ważne.. - no teraz się trochę zaczynam bać, szczególnie przez jego ton głosu. - Mogłabyś jak najszybciej przyjechać do parku, tam gdzie zawsze?

- Tak pewnie, będę góra za dwadzieścia minut. - odpowiedziałam i żegnając się krótko rozłączyłam się.

Trochę zdziwiona właśnie umówionym spotkaniem posprzątałam naczynia po zjedzonym śniadaniu i poszłam założyć buty. Na szczęście dzisiaj ubrałam się jeszcze przed zjedzeniem śniadania więc nie musiałam teraz marnować na to czasu. Założyłam fluxy i wyszłam z domu zakluczając drzwi po czym udałam się w stronę parku. Szłam szybkim tempem więc dotarłam na miejsce po 10 minutach. Kiedy zbliżyłam się do umówionego miejsca zauważyłam, że Luke nie stoi tam sam. Stał z nim ktoś jeszcze, ale nie wiedziałam kto, bo chłopak mi go zasłaniał, w każdym razie ta druga osoba właściwie siedziała na ławce, a nie stała.

- Cześć Sky, eeeh, to chyba twoja zguba. - powiedział drapiąc się po rudych włosach chłopak i przesunął się ukazując postać za nim.

Na ławce siedział Bellamy. Ale jakim cudem? W sumie Luke kojarzył Bellamiego, bo pokazywałam mu zdjęcia, ale co on robił z nim w parku? I czemu brunet tak dziwnie się zachowywał?

- Znalazłem go idącego gdzieś na ulicy, w sumie w niefajnej dzielnicy. Był całkiem schlany i nie wiedział co robi, z resztą nadal jest. - odparł i wzruszył ramionami zrezygnowany.

- O Boże Luke dziękuje! - wykrzyknęłam przytulając mocno chłopaka. - Jezu nie wybaczyłabym sobie gdyby coś mu się stało. Jejku, ale dlaczego on się tak schlał...

- Em, nie chce wnikać w wasze sprawy, ale wydaje mi się, że mogło to być z twojej przyczyny Sky... - powiedział trochę zakłopotany chłopak.

Miał rację. To napewno było z mojej przyczyny.

- Przepraszam, że cię tak wykorzystam, ale mógłbyś odwieść nas do domu? - zapytałam załamana swoim chłopakiem, byłym chłopakiem? Cokolwiek.

- Oczywiście, nie ma problemu księżni... - spiorunowałam go wzrokiem, bo dobrze wiedział jak tego nie lubiłam. - Ee, miśka. - uśmiechnęłam się na co on mi odpowiedział rownież uśmiechem i wspólnie śmiejąc się poszliśmy do jego samochodu prowadząc Bellamiego.

Continue Reading

You'll Also Like

329K 16.1K 30
Usiadłam na łóżku i zalogowałam sie na Facebooka. Zaczęłam przeglądać nowe posty kiedy dostałam zaproszenie do znajomych. Nie sprawdzając kto to przy...
6.1K 85 62
Są pewni ludzie w życiu, którzy sprawiają, że śmiejesz się trochę głośniej, uśmiechasz trochę szerzej i żyjesz trochę lepiej. Jeśli jesteście ciekaw...
1.6M 103K 80
Od dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale...
404K 18.3K 42
- Plan jest prosty. Ty pomożesz mi, a ja pomogę tobie. - A jeżeli się nie zgodzę? - To zostaniesz dziewicą do końca życia, cukiereczku. - Zaśmiał się...