When i see your face... JB Fa...

By Edi6STRINGER

5.3K 308 57

- Wiesz co? - powiedziałem, posyłając jej sympatyczny uśmiech. - Będziesz sie ze mną droczył? - zaśmiała s... More

WSTĘP
1. Early Bird
2. Sexy chick that caught my eye
3. What the fuck just happened?
4. Real angel, pure perfection
5. Then, the reality came back
6. Lizzy
7. Drug that i want to take
8. I fucked up
10. Darker side of Liz
11. She's a black widow
12. I was that sucker
13. We're becoming bad
14. Is this a good time for changes?
15. Believe, Justin...
16. Perfect
17. Trouble
18. Another lies
19. Relax, Justin
20. Nobody can know about us
21. My life really changed
22. Party in Trenton
23. Barbie girl, such a whore
24. Sometimes, it's better to dont know
25. I wanna fuck this girl all night
26. She's only a dream?
27. Maybe i'm a piece of motherfucker?
28."Not bad"
29. I cant go back
30. My life is a mess
31. I'm falling. And i don't want her to fall with me
32. Future
33. Fresh start
34. We've grown up
35. Night worth remembering
36. She wanted to change a world for me
37. Living the moment
38. Let's get crazy
39. Now, we're free
40. Whole world, future, oxygen, heartbeat
Konkurs "Skrzydlate Słowa"
Informacja

9. Everybody has a secrets, right?

145 8 1
By Edi6STRINGER


Czując jednocześnie motylki w brzuchu i dziwny ucisk w żołądku, zbliżyłem się do Lizzy. Spostrzegła mnie dopiero gdy byłem tuż obok.

Miała rozpuszczone włosy, mocny ale nie nadto makijaż i ubrania w czarnym kolorze: legginsy, skórzaną kurtkę, podkoszulek bez nadruku i trampki.

Taka naturalna a jednocześnie zjawiskowa.

Chyba ją przestraszyłem, gdyż posłała mi dziwne spojrzenie mówiąc "Cześć".

- Cześć. Nie chciałem przeszkadzać - wypaplałem na szybko, lecz ona mnie uciszyła.

- Cii... Patrz lepiej czy nikt nie idzie - mówiła, malując wzory na betonowej ścianie. Spieszyła się, co było widać. 

Szybko przekazałem Jamiemu który stał na rogu że ma pilnować tyłów, a ja wróciłem by chociaż chwilę z nią pogadać, mimo że ma swoje zajęcie.

- Widze że artystka z ciebie - zagadałem z nieśmiałym uśmieszkiem. Iskierek w moich oczach i tego całego szczęścia chyba nie widziała. 

- Za dwa grosze chyba - zaśmiała się.

- Nie no... całkiem ładny... piesek - powiedziałem, przyglądając się chwilę mordzie buldoga która powstawała na murze.

- Słodki i niebezpieczny. Nie wiem czego ale uwielbiam buldogi - odparła, odstawiając puszkę, po czym sięgnęła po inną i kontynuowała dzieło - Może dlatego że są jak ja.

- Jak ty... Cóż za porównanie. Ty i niebezpieczna - wyrechotałem. 

- Nie znasz mnie, Justin. I w sumie nie wiem czy byś chciał - Gdy mówiła te słowa,  ja czułem się dziwnie. Może dlatego że brzmiały złowrogo i ich nie rozumiałem?

- Pewnie że bym chciał. Tak fajnie nam sie gadało - mówiłem, byle tylko nie dać jej do zrozumienia że mnie spławiła. 

- A jesteś gotów na konsekwencje? - Powiedziała, w końcu odrywając się od swojej pracy. Wierciła wzrokiem dziurę w moich oczach, jakby chciała wypalić moje wnętrzności.

Nie rozumiałem jej intencji, ale byłem gotów na wszystko byle tylko zdobyć jej zaufanie.

- Jestem gotów... Nie wiem o czym mówisz ale...

- To chodź - Niespodziewanie, sztywno złapała moją dłoń i pociągnęła za sobą, idąc wzdłuż budynku szkoły. 

Nie myślałem co z Jamiem, ani z lekcjami... Interesowało mnie wnętrze tej dziewczyny bo chyba jej nie poznaje. 

Szła pierwsza, przystając na rogu szkoły. Wyjrzała, czy nigdzie nikogo nie ma i wolnym, dumnym krokiem, wkroczyła na parking. 

Szedłem za nią, ona miała krótką kurtkę i legginsy... Miałem dobry widok i troche wstydząc sie tego, patrzyłem tylko w jeden, zgrabny i piękny punkt na jej ciele... Jestem może zboczony ale ona za bardzo mi sie podoba. 

Mijaliśmy samochody, najczęściej zostawiane tu przez uczniów. W końcu, Liz zatrzymała się przy jakimś starym, lecz ładnym Jeepie. Nie był to ten Hammer z parku.

Wsiadła do niego, ja zrobiłem to samo.

- Twoje auto? - zapytałem, zapinając pas. W głowie miałem różne myśli. Co powie mama, co nauczyciele... Bo co mówi mi serce to już wiem. Gdybym go nie słuchał, nie siedziałbym z nią tutaj. 

- Moje, moje... Ale Ryan o niczym nie wie. Przysięgnij że mu nie powiesz - rzekła, nim odpaliła silnik. Chodził dość głośno, dobrze przeczuwałem że to auto jest stare. 

Mówiła serio. Była jakaś inna niż wczoraj. 

- Tak, oczywiście. Ale gdzie ty mnie wogóle porywasz? - spytałem, uśmiechając sie serdecznie. 

- Wiesz, że każdy ma jakieś tajemnice,nie? - Mówiąc to, wkładała papierosa do ust. Damn, nawet nie wiedziałem że pali.

I wygląda z tym szlugiem cholernie seksownie.

Gapiłem się na nią dłuższą chwilę z uczuciem gorąca rozchodzącym sie po moim ciele. 

- No, tak - powiedziałem, słysząc nagle tą cisze między nami. 

Dźwięk otwieranego Zippo przywrócił mnie do rzeczywistości, wyprostowałem się nagle, gdyż cały czas nachylony, gapiłem sie na nią jak w obrazek. 

- Zamierzam pokazać ci jedną z moich - powiedziała, wyjeżdżając z parkingu. Wyglądała jak niegrzeczna dziewczynka, z papierosem w ustach i za kółkiem czarnej fury. 

Wyjechaliśmy na ulicę, kierując się jedną z głównych dróg. Znałem ją, jeżdżę tędy autobusem. 

Liz włączyła jakieś przypadkowe radio i muzyka wypełniła auto. Nie odzywałem się, odkąd opuściliśmy teren szkoły. 

Czułem się jakoś dziwnie. W liceum ani razu nie uciekałem ze szkoły. A teraz... Co mama powie?

...

Szczerze, mam to gdzieś.

Kiedy o tym pomyślałem, mimowolnie sie uśmiechnąłem. Liz zobaczyła to, biorąc na ostro kolejny zakręt. Bez hamulców, bez zatrzymywania się. Jej styl jazdy był nieco inny niż ten spotykany na ulicach miast. 

- Co cieszysz jape? - spytała, ukazując piękne zęby w uśmiechu. 

- Nic, nic... Po prostu nigdy jeszcze nie nawiałem ze szkoły - spojrzałem na nią, wiedząc że lekko sie zarumieniłem. Miałem już wtedy pewność, że jej życie jest o wiele ciekawsze od mojego. 

- Zawsze musi być ten pierwszy raz - powiedziała, nonszalancko sie uśmiechając. 

- Jak chcesz fajke to w schowku są - dodała po chwili ciszy.

Miałem ochotę. Nim sięgnąłem po papierosa, spostrzegłem że jesteśmy na przedmieściach, w okolicy której nie znam. I wyjeżdżamy z miasta...

- Gdzie my jedziemy, Liz? - spytałem, otwierając schowek. Byłem lekko spięty, ale nie dałem tego po sobie poznać.

- W miejsce gdzie poznasz prawdziwą mnie - zastygłem, wyjmując fajkę... Jej słowa napełniły mnie dziwną aurą, której nie znałem. Jednak wiedziałem już wtedy że nie ma odwrotu.

Ale z drugiej strony... znam ją jeden dzień... i jakoś nie jestem pewien czy dobrze robię wchodząc z butami w jej życie. 

Po chwili niezręcznej ciszy, kiedy dzięki nikotynie odrobinę się odprężyłem, zapytałem w końcu "A dlaczego właściwie chcesz mi pokazać swoje tajemnice?".

Chciałem aby to zabrzmiało jak żart, ale jednak słowa brzmiały poważnie. Nadal byłem poddenerwowany. 

Lizzy westchnęła głośno. 

- Bo czuje że można ci ufać.I że nie zawiode sie na tobie, tak jak na wielu osobach z przeszłości.

Wryła mnie w fotel i skrępowała nerwy. Siedziałem tak, trwając w ciszy.

Co miała na myśli? I jakie osoby z przeszłości? Niby zabrzmiało to jak komplement ale miało też nutkę tajemnicy w sobie. 

Zaparkowała samochód... na obrzeżach lasu. 

Nigdy tu nie byłem. Rozglądając sie, wysiadłem z auta razem z nią. 

- Gdzie my jesteśmy? - spytałem, obserwując jednakowe sosny ciągnące się obok asfaltówki. 

- Zobaczysz - powiedziała śpiewnie i ruszyła ścieżką w głąb lasu. 

Po chwili zboczyła z wydeptanej dróżki i nasze buty szły po ściółce. Deptaliśmy zeszłoroczne liście i kolki, widząc przed sobą ten sam krajobraz. Tylko drzewa i drzewa... gdzie ona mnie ciągnie?

Nie odzywałem się, nie tracąc jej z oczu, będąc krok w krok za nią.

Po krótkim spacerze, naszym oczom ukazał się domek w środku niczego. Pośród drzew, stała niewielka drewniana chatka. 

Z tarasem, z kominem, z oknami na froncie... Słodki domek. 

Liz szła do niego.

Gdy sie zbliżyliśmy, spostrzegłem że na wyrandzie, na leżakach, spoczywało dwóch chłopaków. Widać, znajomi Liz bo krzyknęła do nich "Cześć!".

- Cześć - odparł jeden, zdejmując kaszkiet z oczu. Najwidoczniej spał. 

- Kurwa! - krzyknął ten drugi. Obaj poderwali się, przez co lekko sie przestraszyłem. 

Niespodziewanie, wyciągnęli broń zza pasków. I wycelowali we mnie.

- Kurwa, nie strzelać! - krzyknąłem, automatycznie podnosząc ręce. 

Nie znałem tego uczucia, ale teraz wiem co to znaczy być sparaliżowanym strachem. 

- Coś ty szmato za jeden?! - wydarł się któryś.

- To mój kumpel, ogarnijcie dupy! - krzyknęła Liz, stojąc w drzwiach chatki. 

Chłopaki wydawali się zaskoczeni, gdyż wolno opuścili pistolety, patrząc na siebie nawzajem. 

- Chodź, Justin - usłyszałem słodki głos Liz.

Nadal w szoku, przestraszony, wolno wszedłem na wyrandę, mijając tyh dwóch typów i dołączając do Liz która była już w środku. 

Hejka, cześć wam :)

Znalazłem chwilę, w przerwie od pracy i muzyki, aby napisać ten rozdział. Mam nadzieje że taki obrót sprawy wam sie spodoba. Gwiazdkujcie i komentujcie, to daje ogromną motywacje :) Dzięki

Continue Reading

You'll Also Like

642K 32.2K 24
↳ ❝ [ ILLUSION ] ❞ ━ yandere hazbin hotel x fem! reader ━ yandere helluva boss x fem! reader ┕ 𝐈𝐧 𝐰𝐡𝐢𝐜𝐡, a powerful d...
720M 11.4M 114
Tessa Young is an 18 year old college student with a simple life, excellent grades, and a sweet boyfriend. She always has things planned out ahead of...