Between worlds / Newt ( W TRA...

By Eff_infinty

171K 9.2K 3.8K

Nora. Z pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak s... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 29
Epilog
~ BOHATEROWIE ~

Rozdział 28

3K 181 60
By Eff_infinty


Starając się stłumić w sobie wszystkie złe myśli dotyczące naszej ucieczki z tego miejsca, która miała nastąpić za parę minut, włożyłam rękawiczki, które zawsze zakładałam przed wejściem do Labiryntu. Patrząc na moje dłonie i materiał, który je zakrywał, przypomniały mi się wszystkie wyprawy do sektora siódmego i to jak zostałam Zwiadowcą. Na krótko, ale jednak nim byłam. Moje paznokcie były wściekle fioletowe, jakby krew przestała mi już dopływać do palców. 

Przejechałam wzrokiem po zebranych osobach. Zostało nas tylko dwadzieścia. Dwadzieścia niewinnych dzieciaków. Po drugiej stronie tłumu zobaczyłam czuprynę Liama, która przebijała się ponad wszystkie osoby. Nic w tym dziwnego; był najwyższy ze wszystkich Streferów. Nie bardzo pewna czy mam do niego podejść, zaczęłam skakać z nogi na nogę i obgryzać paznokcie. Moje zdenerwowanie zauważył Minho, który przerywając na chwilę rozmowę z Newtem, podszedł do mnie ze zmartwioną miną. 

- Wszystko w porządku, księżniczko? 

- Tak. - Bąknęłam wymijająco. - Po prostu chcę mieć już to za sobą. - Odparłam. 

- Amen, siostro. - Azjata podniósł rękę do góry, drugą trzymając na klatce piersiowej. 

Normalnie bym się zaśmiała z jego głupoty, ale teraz moją głowę zaprzątały inne myśli. Nie mogłam wejść pomiędzy te mury, nie zamieniając z Liamem ani słowa.  Czułam się podlej niż zwykle, wiedząc, że za głupi pocałunek ukarałam chłopaka uderzeniem w twarz. Nie chciałam tego zrobić, a jednak zrobiłam. Poczułam się jeszcze gorzej, gdy w kieszeni spodni wyczułam drobną ozdobę.

Wiedząc, że za chwilę nie będzie odwrotu, zaczęłam przeciskać się przez tłum. Wyminęłam Ellie, która starała się coś do mnie powiedzieć i Newta, mówiący najbliższej grupie osób cały plan jeszcze raz. 

Stanęłam przed Liamem, który właśnie uzbrajał się w sztylety. Kiedy dostrzegł nad sobą cień, podniósł się z klęczek i stanął przede mną z obojętną miną. Musiałam zadrzeć głowę do góry, by na niego spojrzeć. W tym samym momencie otworzyłam buzię, by coś powiedzieć, ale z mojego gardła nie wyleciał żaden dźwięk. Odruchowo zamknęłam ją z powrotem. Kiedy ponowiłam próbę, sytuacja o wiele się nie poprawiła. 

- J... ja... ja... c...chcę... - Ale ze mnie idiotka! 

Chowając do kieszeni swoją dumę, stanęłam na palcach i przyciągając chłopaka do siebie, pocałowałam szybko w usta. 

- Przepraszam. - Bąknęłam. - Za ten policzek. 

Kiedy chłopak przytaknął tylko głową, wyciągnęłam z kieszeni ozdobę, którą uprzednio mi podarował.

- I dziękuję za naszyjnik. Skąd go wziąłeś? 

- Miałem go przy sobie, gdy pierwszy raz tu przybyłem. Nigdy się z nim nie rozstawałem. 

- Nie chcę ci go zabierać. - Odparłam i wyciągnęłam w jego stronę rękę z łańcuszkiem. Liam tylko pokręcił głową i dał mi znak ręką, żebym ją opuściła.

- Chcę, żebyś go miała. Proszę, zatrzymaj go. - Spojrzał na mnie niebieskimi oczami, błagając o to, bym już go dłużej nie zamęczała przeprosinami.

Kiwnęłam głową i schowałam rzecz głęboko do kieszeni tak, by nie wypadła mi podczas ucieczki.

Trochę obawiałam się o mój stan emocjonalny. Newt był dowódcą, a on sam ostatnio był dosyć nerwowy.  Starałam się stłumić złe emocje i skupić na misji wydostania się z tego więzienia. Sięgnęłam dłonią do plecaka i sprawdzając, czy jest zasunięty, zarzuciłam go sobie na ramię, poprawiając  go tak, by było mi w miarę wygodnie.  Dostrzegłam Thomasa i Teresę rozmawiającego z Patelniakiem. Ruszyłam w ich stronę, a gdy już dotarłam, wepchałam się między dwójkę czarnowłosych przyjaciół i splotłam palce z Tommym. Starałam się nie sprawiać wrażenia, jakbym właśnie o mało co z przerażenia nie zlała się w gacie, ale on chyba jednak zauważył mój strach. Pokręciłam tylko przecząco głową i w milczeniu oparłam się o jego ramię. 

- CZY WSZYSCY SĄ JUŻ GOTOWI?! - Usłyszałam głos Newta. 

Cała nasza gromadka przytaknęła zgodnie głowami. Parę osób niespokojnie się poruszyło w tłumie. 

- No to jazda! - Wskazał na nas dłonią i razem z resztą ruszyliśmy do przodu. 

Ustawiłam się obok Thomasa i Newta. Za nami stała Teresa i Minho natomiast trochę dalej dostrzegłam Liama z Ellie oraz resztę Streferów. Kiedy Wrota zaczęły się powoli rozsuwać, zacisnęłam mocniej dłoń przyjaciela. 

- Thomas, jak zginiemy, to cię zabiję! - Syknęłam do niego cicho. 

- Nie pozwolę by ci choćby igła z tego siana spadła. - Zaśmiał się i mocniej zacisnął pochodnię, którą trzymał w drugiej dłoni. 

- Dobra, znacie plan, wiecie, co każdy z was ma robić! Miejcie bronie w gotowości, a w razie czego walcie tam, gdzie popadnie. Nie ma czasu na szukanie słabych punktów u Bóldożerców. No i nie dajcie się zabić! Chcę widzieć jak najwięcej waszych mord po tym, jak już stąd wyjdziemy bezpieczni! -Minho wrzasnął, a jego krzyk przerodził się w echo, które odbiło się jak piłeczka pingpongowa po murach Strefy. 

- Wzruszające przemówienie. Bardzo nas tym zainspirowałeś. - Mruknął Newt. 

Podniósł się krzyk i wszystkie dwadzieścia dusz pragnących wolności ruszyło w głąb czarnego, niebezpiecznego Labiryntu. 



***



(THOMAS)

Utrzymywałem stałe tempo, nie chcąc, by Streferzy biegnący za mną ucierpieli, gdybym nagle się zatrzymał. Nie! O tym nawet nie było mowy! Nie mogę się zatrzymać! Nie ma na to czasu! Musimy dotrzeć do sektora siódmego, zanim Bóldożercy dowiedzą się o naszej nieobecności. Obok siebie czułem ciepło bijące od Nory. Niemalże mogłem usłyszeć każdy jej wdech i wydech, każde jej bicie serca, które mało co nie wyskoczyło z klatki. Bała się. Zresztą co tu więcej ukrywać, ja też się bałem jak cholera, ale byłem odpowiedzialny za swoich przyjaciół. Musiałem bezpiecznie doprowadzić ich do celu. 

Nagle Minho ostro zahamował. Okazało się, że dotarliśmy do zaułku. W oddali było już słychać ocierający się o siebie metal i zgrzytające przyrządy, pragnące kogoś rozerwać. Azjata podniósł dłoń, by uciszyć grupę i wskazał na zaułek i znajdującą się za nim ścianę. Była to ślepa droga, przez którą Bóldożercy z pewnością nie przejdą. Po paru sekundach wszyscy ściśnięci byli w małej dróżce, a odgłosy Dozorców z każdą sekundą coraz bardziej się przybliżały. Kiedy były już niemalże przy nas z gardła Ellie wydobył się krótki, aczkolwiek dosyć głośny pisk, co spowodowało, że Minho obdarzył ją cichym syknięciem. Niestety niespodziewany atak paniki Świeżucha dotarł do jednego z przechodzących kreatur. 

Usłyszałem szczęk metalu uderzającego o betonową posadzkę. Bliżej i bliżej. Nora, która stała na samym przodzie wcisnęła się we mnie najmocniej jak potrafiła, tak by nie było jej widać spoza ściany. Zamknąłem na chwilę oczy, lecz po chwili szeroko je otworzyłem, kiedy poczułem,  jak jej ciało zaczyna drżeć, a za mną zaczęły się rozlegać nieme okrzyki przerażenia. 

Zza ściany było widać ogromną igłę, która odbijała od siebie ostatnie promyki zachodzącego słońca. Końcówka zimnego metalu wplątała się we włosy przerażonej Nory. Serce podeszło mi do gardła, gdy nagle znikąd z igły zaczęły wystawać  kolce,  boleśnie kując dziewczynę w głowę. Nora syknęła z bólu. Wskazałem palcem, żeby postarała się być cicho i wyciągnąłem z kieszeni sztylet. 

- Odetnę ci włosy, dobrze? - Nie odpowiedziała, tylko ledwo widzialnie kiwnęła głową. Złapałem kosmyk jej włosów unikając kontaktu ze śmiertelnym przedmiotem i po chwili garść z jej brązowych włosów wylądowała na ziemi. Odnóże kreatury zaczęło się wycofywać, gdy usłyszeliśmy potężny wrzask. Po chwili odgłosy Bóldożerców zaczęły się oddalać, co dawało mi znak, że jak najszybciej powinniśmy wyruszyć w dalszą drogę.

- Okej, teren czysty. - Mruknąłem i wskazałem ręką, by szli za mną. 


(NORA) 

Byłam porządnie zmęczona, głodna i przerażona. Droga do sektora trwała bardzo długo ze względu na nasze przerwy. Zatrzymywaliśmy się w zaułkach w miarę jak odgłosy Bóldożerców się przybliżały i wyruszaliśmy, gdy praktycznie nie było już ich słychać. Nie byliśmy głupi i każdy z nas wiedział, że w Labiryncie z pewnością zostało parę Dozorców.  W każdej chwili mogliśmy na jednego w nich trafić i wtedy prawdopodobnie nie mielibyśmy tak dużo szczęścia, jak ostatnio. Po jakimś czasie zmęczyłam się prowadzeniem i opuszczając Thomasa pozwoliłam aby Minho mnie wyprzedził. Biegłam teraz tym samym tempem wraz z Newtem. Co chwila ocieraliśmy się o siebie, w miarę jak korytarze robiły się węższe. Za każdym razem dostawałam wielkich ciarek, które przechodziły mi po szyi i kończyły się na plecach. Jednak nie mogłam na niego spojrzeć. Było mi ciężko, tak jakby ból towarzyszący mi podczas rozstania, był całkowicie uzasadniony. Zatracona w swoich rozmysłach nie zauważyłam nawet, kiedy dotarliśmy do sektora siódmego. Zrozumiałam, że jesteśmy na miejscu dopiero wtedy kiedy z rozmachem uderzyłam o plecy Minho. 

- Auć! - Syknęłam niezadowolona, rozmasowując sobie nos. 

- Uważaj trochę. - Odpyskował mi. Już miałam mu coś odpowiedzieć, kiedy usłyszeliśmy wrzask pochodzący z ust Ellie. Odwróciłam się gwałtownie by sprawdzić, co się stało. Na chwiejących się nogach stała Ellie i palcem wskazywała na wielką, obrzydliwą postać Bóldożercy. Powoli jak na zwolnionym tempie z jego cielska zaczęły wysuwać się okropne bronie, na których widok snuła mi się po głowie tylko jedna rzecz; pragnęły kogoś rozerwać. Wszystko działo się tak szybko, że nie wiedziałam, kiedy byliśmy wszyscy otoczeni z każdej strony. Mieliśmy do wyeliminowania nie dwóch, ale czterech Dozorców. W chwili, gdy kreatury rzuciły się do ataku, Thomas złapał mnie za rękę, prowadząc w stronę panelu. 

Niespodziewany atak sprawił, że cała zwarta grupa Streferów rozproszyła się po kontach. W powietrzu wyczuwałam zapach metalu. Podczas przedzierania się w lawinie bojowych okrzyków i dźwięków uderzeń poczułam na ramieniu ostry ból. Miałam rozdartą bluzkę na rękawie i jedną wielką ranę, z której powoli sączyła się krew. 

- Szybko wpisz kod! - Thomas krzyknął za mną. Koło ucha usłyszałam brzdęk. Okazało się, że jeden z Dozorców otoczony Streferami zaczął w geście obrony wymachiwać wszystkimi drutami i kolcami. Jak w transie wpisywałam po kolei liczby, gdy nagle mnie zatkało. Zabrakło mi trzech liczb i nie potrafiłam sobie przypomnieć, jak one szły.

- Zapomniałam! - Krzyknęłam zrozpaczona. 

- Jak to zapomniałaś?! - Zrezygnowany i przerażony Thomas podniósł na mnie głos. 

- Nie pamiętam trzech ostatnich liter! Tommy, powiedz, że pamiętasz! 

- Nie pamiętam! Nora ja zajęty teraz jestem! - Krzyknął, odpierając ataki agresywnej kreatury. 

Myśl, myśl, Nora! Musisz sobie przypomnieć. 

Przez głowę zaczęły mi przemykać wszystkie dobre wspomnienia, których zaznałam w Strefie. Pośród wszystkich krzyków przez oczami uformował mi się obraz moich wspomnień. Pierwszy dzień w Strefie, pierwszy uścisk dłoni, pierwszy uśmiech i mój pierwszy sen, pierwsze łzy i mój pierwszy w życiu, niezastąpiony pocałunek. Po policzku spłynęła mi kropla. Musiałam wziąć się w garść! To ode mnie wszystko zależy! Thomas jest zajęty walką, podobnie jak Teresa i inni. Wszyscy oni chronią tak naprawdę mnie, bo tylko ja mogę wpisać ten cholerny kod. 3,8,5,2,4,1,6 i 7! Drżącym palcem wcisnęłam przycisk i przeraziłam się, gdy cały ekran pociemniał. Po paru sekundach pokazał się znak DRESZCZu i w wydrążonej ścianie pokazało się ciemne przejście. W groty wybuchł powiew zimnego powietrza i stęchlizny. 

- Udało się! - Krzyknęłam. 

Wszystkie pary oczu utkwiły we mnie, przez co straciliśmy troje kolejnych Streferów. Patrzyłam jak kolce przechodzą przez ciała tych, co polegli. 

- Nora! - Usłyszałam krzyk Thomasa. - Wciśnij guzik! 

- Co? - Spytałam podenerwowana. 

- Guzik! Wciśnij guzik! 

Desperacko zaczęłam szukać guzika, ale nigdzie go nie dostrzegłam. Dopiero po chwili zobaczyłam czerwony punkt w wiejącym czernią otworze. Niezdarnie przelazłam przez próg i wywróciłam się wprost na betonową posadzkę pokrytą przeźroczystym niemiłym szlamem. Szybko pozbierałam się i podbiegłam do czerwonego światełka. Guzik był wielkich rozmiarów, ale kiedy próbowałam go wcisnąć, nie drgnął nawet o milimetr. Zszokowana spojrzałam na moich walczących przyjaciół. Kolejny kolec z rozmachem uderzył w nieznanego mi chłopaka. Zagotowało się we mnie. Mogłam nie znać paru z nich, ale to wciąż jest moja rodzina! Z wściekłością wymalowaną na twarzy z całej pięści uderzyłam w jarzący się czerwienią przycisk. W tej samej chwili odgłosy maszyn ucichły, a sami Bóldożercy znieruchomieli. Wybiegłam z ciemnego korytarza i z ulgą spostrzegłam, że ani Teresie, ani Thomasowi, ani większości nic się nie stało. Niestety mój wzrok spoczął na przeciwległej ścianie, pod którą leżało ośmiu chłopców, z martwymi oczami utkwionymi w podłodze. 

- Nora, nic ci nie jest?! - Teresa podbiegła do mnie i zamknęła w szczelnym uścisku. Założyłam jej ręce na szyję i wtuliłam się w jej miękkie włosy. 

- To już koniec. - Odrzekł Thomas. Wykończony walką miał lekką chrypkę. 

Przymknęłam oczy, oddając się całkowicie Teresie i jej ciepłu. Jakie to szczęście, że się jej nic nie stało. Kiedy się od niej odsunęłam, spojrzałam na przyjaciół. Stało ich przede mną jedenaście. Z dwudziestu zostało jedenaście.  Patelniak miał rozdartą koszulę, Newt miał rozcięcie na policzku, A Liamowi lała się krew z nosa. 

- Chodźmy stąd. - Thomas mruknął, wskazując na ciemny otwór przede mną. 

Zanim jednak zdążyłam przejść przez próg, straciłam przytomność. 

Continue Reading

You'll Also Like

92.9K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
61.5K 4.5K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...
16.4K 1K 57
Siódmy kwietnia niegdyś był to mój ulubiony dzień. Dzisiaj marzę o tym by nie istniał. Siódmego kwietnia zeszłego roku straciłam wszystko, co kiedyko...
8.9K 129 5
„Gdzież są twoje szklane domy?..."