Rozdział 28

3K 180 60
                                    


Starając się stłumić w sobie wszystkie złe myśli dotyczące naszej ucieczki z tego miejsca, która miała nastąpić za parę minut, włożyłam rękawiczki, które zawsze zakładałam przed wejściem do Labiryntu. Patrząc na moje dłonie i materiał, który je zakrywał, przypomniały mi się wszystkie wyprawy do sektora siódmego i to jak zostałam Zwiadowcą. Na krótko, ale jednak nim byłam. Moje paznokcie były wściekle fioletowe, jakby krew przestała mi już dopływać do palców. 

Przejechałam wzrokiem po zebranych osobach. Zostało nas tylko dwadzieścia. Dwadzieścia niewinnych dzieciaków. Po drugiej stronie tłumu zobaczyłam czuprynę Liama, która przebijała się ponad wszystkie osoby. Nic w tym dziwnego; był najwyższy ze wszystkich Streferów. Nie bardzo pewna czy mam do niego podejść, zaczęłam skakać z nogi na nogę i obgryzać paznokcie. Moje zdenerwowanie zauważył Minho, który przerywając na chwilę rozmowę z Newtem, podszedł do mnie ze zmartwioną miną. 

- Wszystko w porządku, księżniczko? 

- Tak. - Bąknęłam wymijająco. - Po prostu chcę mieć już to za sobą. - Odparłam. 

- Amen, siostro. - Azjata podniósł rękę do góry, drugą trzymając na klatce piersiowej. 

Normalnie bym się zaśmiała z jego głupoty, ale teraz moją głowę zaprzątały inne myśli. Nie mogłam wejść pomiędzy te mury, nie zamieniając z Liamem ani słowa.  Czułam się podlej niż zwykle, wiedząc, że za głupi pocałunek ukarałam chłopaka uderzeniem w twarz. Nie chciałam tego zrobić, a jednak zrobiłam. Poczułam się jeszcze gorzej, gdy w kieszeni spodni wyczułam drobną ozdobę.

Wiedząc, że za chwilę nie będzie odwrotu, zaczęłam przeciskać się przez tłum. Wyminęłam Ellie, która starała się coś do mnie powiedzieć i Newta, mówiący najbliższej grupie osób cały plan jeszcze raz. 

Stanęłam przed Liamem, który właśnie uzbrajał się w sztylety. Kiedy dostrzegł nad sobą cień, podniósł się z klęczek i stanął przede mną z obojętną miną. Musiałam zadrzeć głowę do góry, by na niego spojrzeć. W tym samym momencie otworzyłam buzię, by coś powiedzieć, ale z mojego gardła nie wyleciał żaden dźwięk. Odruchowo zamknęłam ją z powrotem. Kiedy ponowiłam próbę, sytuacja o wiele się nie poprawiła. 

- J... ja... ja... c...chcę... - Ale ze mnie idiotka! 

Chowając do kieszeni swoją dumę, stanęłam na palcach i przyciągając chłopaka do siebie, pocałowałam szybko w usta. 

- Przepraszam. - Bąknęłam. - Za ten policzek. 

Kiedy chłopak przytaknął tylko głową, wyciągnęłam z kieszeni ozdobę, którą uprzednio mi podarował.

- I dziękuję za naszyjnik. Skąd go wziąłeś? 

- Miałem go przy sobie, gdy pierwszy raz tu przybyłem. Nigdy się z nim nie rozstawałem. 

- Nie chcę ci go zabierać. - Odparłam i wyciągnęłam w jego stronę rękę z łańcuszkiem. Liam tylko pokręcił głową i dał mi znak ręką, żebym ją opuściła.

- Chcę, żebyś go miała. Proszę, zatrzymaj go. - Spojrzał na mnie niebieskimi oczami, błagając o to, bym już go dłużej nie zamęczała przeprosinami.

Kiwnęłam głową i schowałam rzecz głęboko do kieszeni tak, by nie wypadła mi podczas ucieczki.

Trochę obawiałam się o mój stan emocjonalny. Newt był dowódcą, a on sam ostatnio był dosyć nerwowy.  Starałam się stłumić złe emocje i skupić na misji wydostania się z tego więzienia. Sięgnęłam dłonią do plecaka i sprawdzając, czy jest zasunięty, zarzuciłam go sobie na ramię, poprawiając  go tak, by było mi w miarę wygodnie.  Dostrzegłam Thomasa i Teresę rozmawiającego z Patelniakiem. Ruszyłam w ich stronę, a gdy już dotarłam, wepchałam się między dwójkę czarnowłosych przyjaciół i splotłam palce z Tommym. Starałam się nie sprawiać wrażenia, jakbym właśnie o mało co z przerażenia nie zlała się w gacie, ale on chyba jednak zauważył mój strach. Pokręciłam tylko przecząco głową i w milczeniu oparłam się o jego ramię. 

Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )Where stories live. Discover now