Rozdział 23

3.6K 221 129
                                    



Zaraz po sprowadzeniu Newta do Strefy, Jake i Alex przenieśli go do kliniki. Ogółem chłopak był w okropnym stanie. Newt leżał na łóżku i zwijał się z bólu, wpółżywy i zmęczony. Na początku nie chcieli mnie do niego wpuścić, obawiając się jego reakcji. Newt został użądlony przez Żukolca, co nigdy wcześniej się nie zdarzało. Te stworzenia nie były agresywne i tak wielkie. Prawdę mówiąc, były to małe pełzające roboto-jaszczurki, które świeciły po oczach czerwonym światłem i zawiadamiały Dozorców o ruchu w Labiryncie. Prawdopodobnie dlatego wszyscy przeżyli taki szok. Po długiej kłótni w końcu udało mi się przekonać ich, że nic mi się nie stanie i że w razie czego będę krzyczeć. W głębi duszy ufałam jednak, że Newt nie odważy się mnie skrzywdzić i jestem bezpieczna. 

Sprawdzałam stan Newta codziennie, raz na parę godzin. Wierzyłam, że potrzebuje snu i odpoczynku. Wszystko wskazywało na to, że Newt przechodzi przez przemianę, ale sprawa z Żukolcami wciąż się nie wyjaśniła. Płyn, którym został zainfekowany, zdawał się być taki sam jak jad Bóldożerców. Nie mieliśmy pojęcia co podać Newtowi by uśmierzyć ból. Żadne z nas nie wiedziało też, czy ukłucie było śmiertelne. Kiedy jednak zaczął zwijać się w spazmach bólu, ze zdezorientowania podaliśmy mu Serum, które w gruncie rzeczy zadziałało. Teraz leżał i spokojnie spał. 

Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zrozumiałam, że gdy Newta nie ma w Strefie, wszystko jest inaczej. Ja czułam się inaczej. Jako zastępca Newta, stawałam się przywódcą Strefy podczas jego nieobecności. Dokładnie wiedziałam jak Newt musiał się czuć po stracie Alby'ego. Wszystko to było jakimś koszmarem. Nie mogłam trzymać Julie wiecznie w Ciapie, bo było to wbrew zasadom, więc musiałam ją wypuścić i żyć z myślą, że łazi po Strefie bez konsekwencji. Bez Newta, wszystko się rozwalało i brakowało porządku. Całe dnie spędzałam rozmawiając z Patelniakiem o wszystkim, co ostatnio wydarzyło się w Strefie. Sam przyznał, że lubi, gdy mu towarzyszę. 

- Naprawdę nie mam bladego pojęcia, dlaczego Julie tak bardzo mnie nienawidzi. - Odparłam, biorąc kęs jabłka. Fry popatrzył na mnie, po czym wrócił do obierania ziemniaków. 

- Może coś jej zrobiłaś, zanim zostaliśmy tu zesłani i tego nie pamiętasz, a ona tak? 

- A może ona po prostu jest zazdrosna o Newta i chce mi go odbić? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie. 

- Nieosiągalne. - Odparł po krótkiej chwili. - Za bardzo wypyszczona i nachalna. A poza tym pikolić ją. Jest brzydka jak...

- Przyjęłam, nie kończ. - Przerwałam mu, dokładnie wiedząc jakiego porównania może użyć. 

Jadłam w milczeniu, przyglądając się sprawności, zwinności i szybkości przyjaciela. Teraz kroił marchewki. Robił to tak szybko, że nie wiedziałam kiedy, a cała była już w kawałkach. Wyobrażałam sobie, że te marchewki to Julie, a ja kroję ją na kawałeczki. 

- Wiesz co? Chyba pójdę sprawdzić co z Newtem. Myślisz, że wszystko już z nim w porządku? 

- Nie mam pojęcia. Ciężko będzie się dowiedzieć. Bądź co bądź, nie wiemy do końca, co się tam stało i jakie konsekwencje mogą się przypałętać. 

Zsunęłam się ze stołka i westchnęłam. 

- Jednak wolę się sama upewnić. 


( Możecie sobie puścić muzyczkę dla większych ciarek przy czytaniu ;) )


 Skierowałam się w stronę kliniki. Ciche skrzypienie drzwi sprawiło, że przygryzłam wargę. Nie wiedziałam co Newt w tym momencie robi, ale jeśliby spał, to wolałabym go nie budzić. Wchodząc, zobaczyłam bladego i zmęczonego nastolatka, leżącego jak kłoda w łóżku, przykrytego do połowy kołdrą. Jego wzrok wbity był w okno. Nawet nie drgnął, gdy weszłam do środka i zamknęłam drzwi za sobą. Podeszłam do łóżka i przysunęłam sobie krzesło. Przełknęłam ślinę, bo były to moje pierwsze odwiedziny, kiedy byłam tutaj całkiem sama, a on był przytomny. Zastanawiałam się, czy się odezwać, ale cisza jednak wydawała się być lepsza. Nie mogłam jednak przez cały czas siedzieć cicho. Przyszłam do niego przecież po to, by porozmawiać. 

Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )Where stories live. Discover now