Rozdział 16

4.7K 276 44
                                    


Siedziałam w klinice i opatrywałam dziewczynie rany, które nabyła prawdopodobnie przez Pudło, a które wciąż krwawiły i jakimś dziwnym cudem się nie goiły. Co dziwniejsze było to, że krew powinna już dawno skrzepnąć. Jakieś pół godziny temu Liam przyszedł, by sprawdzić jak mi idzie. Dziewczyna była nieprzytomna przez cały tydzień, a ja nie odstępowałam jej nawet o krok. Czułam się dziwnie, ale wiedziałam, że coś mnie do niej przyciągało. Przez cały ten czas nie rozmawiałam z żadnym Streferem. Nawet Newta zbywałam coraz częściej. Mocno oddychając, ostatni raz przejechałam mokrą gąbką po jej ranie i wstałam, by wylać lekko zabarwioną na czerwono wodę. 

- T...Thom...as

Odwróciłam się jak oparzona. Podbiegłam szybko do łóżka, pewna, że słyszałam delikatny dziewczęcy głos. Wpatrzyłam się w jej  spokojną, bladą twarz. Nagle z jej gardła wydobyły się słabe odgłosy. 

- T...mas. 

Jak nakręcona zabawka, zaczęła w kółko powtarzać imię Thomasa. Gdy dotknęłam jej ramienia, by upewnić się, że nie śnię, dziewczyna zerwała się do pozycji siedzącej, otworzyła oczy i mocno zaczerpnęła tchu. 

Odsunęłam się od niej, przerażona tą chwilą na tyle, że przewróciłam taboret. Nie widziałam siebie, ale byłam pewna, że moje oczy wychodzą z orbit. Dziewczyna przeniosła na mnie wzrok. Jej niebieskie tęczówki spotkały się z moimi i w tym momencie przeszył mnie mocny ból. Zamknęłam oczy, a przez moją głowę zaczęły przetaczać się wyblakłe wspomnienia. 


Znów byłam w pomieszczeniu z komputerami. Siedziałam przy jednym z nich, gdy drzwi z napisem "pokoje sypialniane" otworzyły się, a w nich stanęła dziewczyna. Dziewczyna, która właśnie przybyła do Strefy. Zobaczyłam, jak do niej podchodzę, cała uśmiechnięta. 

- Wszystko w porządku? - Zapytałam ją. 

Podeszłam bliżej, by widzieć lepiej siebie i dziewczynę. Wciąż czułam się dziwnie, gdy patrzyłam na swoją osobę. 

- Tak, są zmęczeni. Niektórzy wciąż nie rozumieją niczego. 

- Tak. Sądzę jednak, że nie powinnyśmy im mówić o wszystkim. Nie powinni wiedzieć. Labirynt jest ich schronieniem. 

- Czy twój tata mówił ci już, kiedy mamy ich wysłać? 

- Mamy zdążyć w ciągu tygodnia. Dalsze przeciąganie nie miałoby sensu. DRESZCZ pewnie teraz planuje ich odbicie. Jeśli dłużej tutaj zostaną, prawdopodobnie DRESZCZowi uda się tutaj wedrzeć, a wtedy wszystko szlag trafi. - Mój głos był wyjątkowo smutny, a oczy pozbawione jakichkolwiek uczuć na plus. 

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że moja matka pracuje dla DRESZCZu. 

Druga ja uniosła głowę na dziewczynę. 

- Tak, to smutne mieć matkę za wroga. 

- Dlaczego ona to robi? 

- Nie mam pojęcia. - Pokręciłam głową. - Sama nie rozumiem. 

- Trwa wojna między DRESZCZem, a nami. Cierpią na tym ludzie, którzy przeżyli rozbłyski. Czy oni nie rozumieją, że robią źle? 

- Na świecie od zawsze istniało dobro i zło, ale nie zawsze dobro wygrywa. 

- Sądzisz, że przegramy? 

- To nie gra. To wojna. Wojna o przeżycie. Jeśli się im poddamy, zrobią z nas króliki doświadczalne, a następnie przerobią nasze mózgi na papkę, jak oni to uważają ... w imię nauki. Na Pożogę nie ma lekarstwa. 

Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )Where stories live. Discover now