Rozdział 5

6.8K 355 184
                                    


Lekki dreszcz przeszył mnie całą, gdy wraz z Newtem szłam pod jedno z okolicznych drzew, łączących się z małym lasem. Wszyscy powoli kończyli robić swoje codzienne prace. Usiadłam obok blondyna na lekko mokrej trawie, która zdążyła już nasiąknąć wieczornym wilgotnym powietrzem. Starałam się nie drżeć, ale nie wychodziło mi to za dobrze. Ciągle zgrzytałam zębami, aż w pewnym momencie zaczęłam się martwić o to, czy mi nie wypadną razem z podniebieniem. Newt patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, a potem poczułam na swoich ramionach jakiś materiał. Spojrzałam na blondyna, ale on wyglądał na równie zdziwionego tak, jak ja. Przeniosłam wzrok trochę dalej i zobaczyłam odchodzącego Liama. To pewnie on musiał mi dać ten koc. Biedny, miałam ochotę mu odpowiedzieć, ale był już w takiej odległości, że pewnie by mnie nie usłyszał. Musiałam przyznać, że pomimo porannego incydentu, polubiłam go.

- No, opowiadaj. - Ponaglił mnie Newt, gdy już zaskoczenie minęło.

- Tak, tak. - Odparłam szybko. Odetchnęłam głęboko, starając się przywołać z pamięci jakieś kopie zapasowe mojego nocnego koszmaru.

- No, więc? Nie męcz mnie, gadaj, no szybko!

- Ok! Ok! No więc główną częścią było to, w jaki sposób się tu dostałam.

Chłopak uniósł brew i utkwił we mnie wzrok, który teraz był jeszcze bardziej natarczywy niż parę minut wcześniej.

- Na początku siedziałam w jakimś jasnym pokoju z kobietą. Mówiła mi, że Labirynt jest dla bezpieczeństwa. Wszystko działo się szybko. Do pokoju wpadł jakiś mężczyzna i oznajmił, że mają kłopoty. Na korytarzu były drzwi, do których ktoś się dobijał. Nie pamiętam już jego słów, ale pamiętam, że coś mówił. Potem ta kobieta pociągnęła mnie za sobą i doszłyśmy do jednego obszernego pokoju z kabinami wypełnionymi wodą. Kazała mi wejść do środka, a woda zalała całą kabinę. Widziałam też komputery... różne światła...

- Zaraz... - Przerwał mi gestem ręki, nakazując, bym się na chwilę zamknęła. - Wodą? Kabiny z wodą?

- Tak, a bo co?

- Pewnie to jest przypadek albo nie, ale ci którzy przeszli przez Przemianę, widzieli zupełnie to samo. - Na końcu języka miałam już pytanie na temat Przemiany i co to jest, ale jednak go nie zadałam, bo szybko usłyszałam odpowiedź. - Przemiana następuje wtedy, kiedy użądli cię jeden z tych cholernych Bóldożerców. Oczywiście, jeśli dostaniesz Serum, co z kolei oznacza, że Serum bólu ratuje twój tyłek przed śmiercią.

Wzruszyłam ramionami, niezbyt rozumiejąc jego tok myślenia. Postanowiłam kontynuować i wyjawić mu również to, że miałam pewne sugestie co do tej kobiety...

- Pamiętam, że ta kobieta płakała...

Newt szybko uniósł głowę i przestał grzebać palcami w ziemi, czasami odrywając kępkę trawy. Teraz, zaprzestał. Znieruchomiał zupełnie tak, jakby go kto wyłączył. Pokiwałam głową i zagryzłam wargę.

- Wiesz, Newt... wydaje mi się... to znaczy mam takie przeczucie...

- No? - Ponaglił.

- Mam takie przeczucie, jakby ta kobieta była moją matką.

- Matką?! - Na wpół wykrzyczał, na wpół zapytał, otwierając buzię.

- Cicho! - Zbeształam go. Nie miałam zbytniej ochoty, by wszyscy wiedzieli o tym, co działo się w mojej głowie. Gdybym chciała robić z siebie ofiarę, zrobiłabym to już dawno. - Tak, tak właśnie mi się wydaje. - Zmierzyłam go wzrokiem i poczułam kolejny dreszcz. Zawiał wiaterek i musiałam mocniej się opatulić kocem. Zataiłam przed nim fakt, że widziałam ich imiona i twarze i to, że należeli do DRESZCZu. Usłyszałam ciche jego westchnienie.

Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )Where stories live. Discover now