〷●Jestem Kanda Yū●〷

By SukimaYu

19.7K 1.4K 313

Historia o tym, jak przypadkowe spotkanie zmieniło moje życie. O tym, jak wiele musiałam utracić, by zyskać t... More

〷●Nagła zmiana●〷
〷●Szkic kwiatu●〷
〷●Z Kandą na gondoli, Yami się...●〷
〷●Nieprzewidywalność Yū●〷
〷●Nagromadzone uczucia●〷
〷●Dziewczyna z oczami w kolorze kwiatu●〷
〷●Księga ze wspomnień●〷
〷●Mroczna bezsenność●〷
〷●Charity Bell i irytujący dźwięk●〷
〷●Wspomnienie i spotkanie●〷
〷●Uśmiech●〷
〷 ●Kwiat lotosu●〷
〷●Ruda Krewetka●〷
〷●Otchłań umysłu●〷
〷●Szloch●〷
〷+Dodatek na 10K+〷
〷●Świt trupa●〷
〷●Legenda●〷
〷mas: D.Santa-man 〷
〷Plany:Grudzień2018/styczeń2019〷

〷●Nieskończoność●〷

858 78 2
By SukimaYu

- ,,Kryształ Bogów (Innocence) jest niezwykłą materią, która może zmienić się w potężną broń przeciwko Akumom, pod warunkiem, iż jej użytkownik jest kompatybilną osobą. W przeciwnym razie, mimo wszelkich starań... - wodziłam zmęczonymi oczami po tekście, starając się zignorować coraz głośniejsze tykanie zegarka. - ... Innocence nie będzie w stanie spełniać swojego zadania. Jest to broń, którą posługują się egzorcyści podczas walki z Milenijnym Earlem." - ziewnęłam przeciągle i przetarłam oczy. - Czyli mamy 109 fragmentów kostki i musimy ją my - Egzorcyści znaleźć przed Hrabią Tysiąclecia - podsumowałam, przymrużając powieki.

Nagle usłyszałam pukanie w ścianę. Błyskawicznie się podniosłam i zaczęłam rozglądać.

- Weź już idź spać, bo jutro będziesz biadolić - warknął mężczyzna i zamilkł.

- Przecież byłam cicho - burknęłam.

- Słyszałem to.

Wzdrygnęłam się na myśl, jak bardzo Kanda ma wyostrzone zmysły. Palnęłam coś o tym, że już kończę i wtuliłam się w miękką pościel.

- Czy ty już kompletnie do niczego się nie nadajesz?! - krzyknęła.

- Odczep się ode mnie! Gdy coś dobrego zrobię, to nawet tego nie zauważacie! - syknęłam rozwścieczona.

Znowu kłóciłam się z matką. To uczucie wewnętrznej wojny nie dawało mi spokoju. Było mi gorąco. Zawsze, gdy słyszałam obelgi i nie dopuszczano mnie do słowa.

Nagle kobieta zamilkła.

- Y...a...mi - wyjąkała, a z kącików jej ust wypłynęły stróżki czerwonej mazi.

- M-mamo? - wydusiłam, otwierając szerzej oczy i unosząc brwi. - Mamo? - zapytałam głośniej.

- Na..j..go..r...sza cór...ka - palnęła łamanym głosem i wyzionęła ducha.

- Nie mów tak! Jestem twoją jedyną córką! Mamo! - zastygłam w bezruchu i patrzyłam na trupa rodzicielki.

,,Dlaczego umarła?", ,,Dlaczego mnie tak nienawidziła?". Zadawałam sobie raniące mnie pytania i gubiłam się w natłoku myśli.

- DLACZEGO MNIE ZOSTAWIACIE?!

- Hę?

Siedziałam w swoim nowym pokoju. Czułam się okropnie. Wszystko mnie bolało, a po moim ciele ściekały krople potu.

- Tssh, znowu to samo - parsknęłam i postawiłam stopy na podłodze.

Musiało być jeszcze bardzo wcześnie, bo promienie słońca ledwo oświetlały podłogę i były bardzo słabe.

Wyjrzałam przez okno i westchnęłam.

- Tu wschód słońca wygląda inaczej. - delikatnie się uśmiechnęłam i przeczesałam dłonią włosy.

W głębi swojej nieco mrocznej duszy cieszyłam się, że wstałam wcześniej niż planowałam i uniknęłam zaspania pierwszego dnia.

Uchyliłam drzwiczki szafy i zerknęłam na swój mundur. Na moment przed moimi oczyma zagościł uśmiech dziadka i prośba o pokazanie mu się jako pełnoprawny Egzorcysta. Chciałam by poczuł dumę spoglądając na mnie. Nie. To było mi potrzebne, tak jak rybie woda.

Włożyłam ubrania i rozczesałam włosy, by następnie zawiązać je w kucyka. Powtórzyłam też co nieco materiału, bo wczoraj do późna czytałam, byleby skończyć wszystko. Potem wyszłam.

Byłam niesamowicie głodna, ale nie wiedziałam, gdzie znaleźć jakieś jedzenie.

- Och! Kanda, przepraszam, ale możesz mi powiedzieć, gdzie jest stołówka? - zapytałam go, kiedy akurat wychodził z pokoju.

- Jest...a czekaj. Nie możesz tam teraz iść - odparł po chwili bez jakichkolwiek emocji.

- Dlaczego? Jakiś remont czy coś? - zdziwiłam się i uniosłam nieznacznie brew.

- Nie - przeciągnął i westchnął ciężko. - Zawołają cię, jak będzie można.

- Tylko mi nie mów, że jakieś przyjęcie przygotowują, bo to nie dla mnie - burknęłam po dłuższym zastanowieniu.

Jednak po zobaczeniu miny mężczyzny, zdałam sobie sprawę, że trafiłam w dziesiątkę w ciemno.

- I co ja mam teraz robić? - pomyślałam zażenowana i przetarłam twarz ręką. - Jak bardzo masz wyostrzony słuch? - zagaiłam, gdy cisza zaczęła mnie irytować.

- Dla twojej wiadomości, przez te ściany praktycznie nic nie słychać. - uśmiechnął się delikatnie, ale jednak złośliwie. - Po prostu jesteś przewidywalna - dokończył wzruszając ramionami.

- Tssh - parsknęłam i zmarszczyłam czoło, ledwo powstrzymując się przed nagłym wybuchem mojego wewnętrznego wulkanu, który od pewnego czasu pozostawał uśpiony.

- Jeszcze sprawię, że będzie mnie szanował - obiecałam sobie i zacisnęłam pięści, tak mocno, że aż zbielały mi knykcie.

Miałam w nosie szacunek kierownika czy też tych roześmianych nastolatków - chciałam, ba - musiałam za wszelką cenę pokazać Yū Kandzie, że jestem coś warta.

- To idę do Tiedo... - zaczęłam - znaczy się do mistrza - oświadczyłam dygocąc z rosnącej złości i zaczęłam się zastanawiać w którą iść stronę, bo jeśli pójdę w złą, to Kanda na bank rzuci jakimś tekstem o mojej głupocie.

- Zgaduję, że nawet nie wiesz, gdzie on się podziewa - uprzedził moje przypuszczenia, podsycając szalejącą we mnie furię.

- No zabije, ku*wa, zabiję - szepnęłam ni to do siebie, ni do niego i wbiłam paznokcie w skórę głowy, powstrzymując w ten sposób chęć mordu. - Dlaczego nie sposób się z tobą dogadać?! Po dobroci - nie. Na spokojnie - nie. Szukając wspólnego tematu - nie! - niemal wrzasnęłam zaciskając powieki. - Święta nie jestem, ale przynajmniej się hamuję! - dokończyłam, patrząc na niego złowrogo i biorąc płytkie wdechy.

Przez jakiś czas patrzył się na mnie jak na wariatkę, ale zarazem szukał jakby znaczenia moich słów. W tym czasie lekko ochłonęłam i nie musiałam już powstrzymywać ciała przed niekontrolowanymi ciosami. Byłam nerwusem z natury, ale tyle w tym dobrego, że zdawałam sobie sprawę, że miałam paskudny charakter. Oczywiście Kandy nawet nie uwzględniałam w moim rankingu, bo bezkonkurencyjnie wygrywał.

- Czyli mam rozumieć, że starałaś się ze mną... dogadać? - odparł nieco zbyt zobojętniałym tonem, lecz z nutką niedowierzania oraz nikłym zainteresowaniem.

- Objawienie miałeś? - burknęłam, przestępując z nogi na nogę.

- Ale ty jesteś wkurzająca!

Już miał coś powiedzieć, ale powstrzymał go przed tym głos zielonowłosej siostry kierownika.

- Och, Yami. Czyli byłaś z Kandą - zaczęła - Dogadujecie się?

- Hę?

- Chyba śnisz. Ten szczeniak jest wkurzający i jeszcze mnie nachodzi z rana - palnął rozzłoszczony mężczyzna i wbił wzrok w drzwi.

-Tssh... Kto tu kogo wnerwia - parsknęłam równie zdenerwowana i odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku.

- Jesteście do siebie podobni, bardzo podobni - zaznaczyła Lenelee i uśmiechnęła się szeroko.

- Nigdy! - krzyknęliśmy jednocześnie, co wywołało u mnie falę złości.

Prychnęłam i ruszyłam przed siebie, ale oczywiście musiałam zabrać książki do odniesienia i jednocześnie zachować godność, więc udałam, że odsunęłam się by się uspokoić i wróciłam po te nieszczęsne lektury. Nie obyło się oczywiście bez pogardliwego spojrzenia szermierza i nerwowego śmiechu dziewczyny, ale miałam to w nosie. Książki były pieruńsko ciężkie i gdyby Kanda nie pomógł mi wczoraj ich nieść, to pewnie padłabym w połowie drogi. Z racji, że duma jest, była i będzie u mnie na pierwszym miejscy, przenigdy nie poprosiłabym go o pomoc. Już wolałam to tachać z miną greka i znosić narastający ból dłoni.

- Pomóż jej Kanda - mówiła Lenelee spokojnym głosem, ale wyrażał on również zażenowanie.

- Ani mi się śni - mruknął w odpowiedzi.

- Masz ją odciągnąć od stołówki, tak długo na ile się da! - fuknęła i poszła w swoją stronę.

Nie słuchałam ich ,,wymiany zdań", bo byłam już zbyt daleko i czułam już jak krople potu spływają mi po skroniach.

Nagle poczułam czyjąś obecność. Domyśliłam się kto to i wykorzystałam pozostałe zapasy energii, by się wyprostować i przynajmniej sprawiać wrażenie, że ciężar ksiąg w ogóle mnie nie męczy.

- Oczekujesz, że ci pomogę? - palnął nagle szermierz, oczywiście nawet na mnie nie patrząc.

- Od ciebie? - prychnęłam - Chyba jesteś ostatnią osobą, którą bym o to posądziła - wycedziłam dumnie i również na niego nie spojrzałam.

- Nauczyłaś się już tego, że odnosisz wszystko? Pff... głupota - burknął ni to do mnie, ni do siebie.

- A żebyś wiedział - zaczęłam pewnym siebie głosem. - Dla twojej wiadomości, mam bardzo dobrą pamięć.

- Czyżby? - udał zaciekawionego. - To może cię przetestuję, co?

Zastanowiłam się przez chwilę i w tym momencie wpadł mi do głowy sprytny plan, wliczający w rachubę przekazanie obciążenia mężczyźnie i pastwienie się nad nim, jeśli nadarzy się okazja.

- Dobrze... Jeśli udowodnię, że już wszystko umiem, to TY będziesz to tachał do biblioteki, a ja będę szła obok - powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się nikły, choć iście szatański uśmieszek, natomiast moje oczy zapewne przypominały czarne dziury, w których można było zginąć.

-Na ile części rozpadła się Kostka? - zaczął tym samym przyjmując wyzwanie.

- Sto dziewięć - odparłam bez wahania.

Zadawał pytania, na które zawsze byłam w stanie odpowiedzieć, a nawet jeśli nie byłam pewna, to potrafiłam jakoś zgrabnie je ominąć lub powiedzieć przynajmniej coś z sensem.

- To może zacytujesz jakiś fragment, który mówi coś o ,,Potopie" - wypalił niemal paląc się ze złości, która sprawiła, że żyłka na jego czole niebezpiecznie pulsowała.

-,,(...) Twórca tejże Kostki stworzył ją, mając na celu przeciwstawienie się złu jakie szerzył Milenijny. Nasi przodkowie dzielnie walczyli, z trudem odpierając wszelkie ataki wroga, co zaowocowało poprzez pokonanie samego Pana Tysiąclecia. To właśnie w tym czasie nastał chaos, który w Starym Testamencie określany jest jako „Wielki Potop". Jak podaje Kostka – nastały wtedy 3 dni ciemności, które nadejdą ponownie w przyszłości. Pomimo klęski jaką odniósł Earl powrócił on do świata ludzi, aby ponownie stoczyć walkę i pokonać samego Boga. To właśnie do tego celu stworzył on armię Akum, które potrafią ewoluować na wyższe poziomy.(...)" - wyrecytowałam - I co, K-a-n-d-a ? - zmarszczyłam brwi i podałam mu stertę książek. Przecież nie przyznałabym, że trochę jednak improwizowałam.

Ruszyliśmy w stronę biblioteki. Ja - zadowolona, on - wściekły nawet bardziej niż zwykle, a do tego został pokonany przez początkującą dziewczynę.

- Kanda - zaczęłam.

- Wal się - syknął poprawiając chwyt.

- To wolisz może, żebym mówiła Yū? - zapytałam od niechcenia i zabrałam z wierzchu dość ciężką księgę.

- Nie nazywaj mnie po imieniu, bo zabiję - warknął, a mnie aż przeszły ciarki przez ten złowieszczy ton.

- Nie lubisz, gdy ktoś się tak do ciebie zwraca? - powiedziałam nieco niepewnie, ale nadal sprawiałam wrażenie opanowanej. Przynajmniej tak chciałam, by było.

- Ale spostrzegawcza jesteś - burknął.

- Spokojnie - zmrużyłam lekko powieki. - Jeśli sobie tego nie życzysz, to będę do ciebie mówiła Kanda. - odparłam.

W końcu dotarliśmy na miejsce i przekazaliśmy książki ,,bibliotekarce", by mogła je odłożyć na odpowiednie miejsca. Przyjemną ciszę ogromnego pomieszczenia przerwało burczenie w moim brzuchu.

- Nie no, pokaż mi, gdzie jest stołówka, bo zdechnę z głodu - zaczęłam, przeklinając w umyśle swój pusty żołądek. - Wiem, że byś tego chciał, ale pamiętaj, że musiałbyś znosić wtedy jęki rozpaczy mistrza Tiedolla - dokończyłam marszcząc czoło i przygryzając lekko dolną wargę.

- Jeszcze nie, ale wydaje mi się, że twoja broń powinna być już gotowa - skwitował i skierował się do wyjścia.

Niby się ucieszyłam, że zniknie mi z oczu, ale wiedziałam, że ta długowłosa menda celowo nie powiedziała mi, gdzie to jest!

-Tssh... Zdajesz sobie sprawę z tego, że kompletnie nie wiem, gdzie co jest, nie? - parsknęłam, krzyżując ręce na piersi oraz lustrując go pełnym złości wzrokiem.

Ględził coś jeszcze o wścibskości i braku samodzielności pod nosem, ale ostatecznie zgodził się, a raczej zrobił mi łaskę i zaprowadził do odpowiedniego miejsca.

- Yami dobrze, że jesteś - zawołał chłopak w dużych, okrągłych okularach i kręconych włosach. Skojarzył się się z typowym smarkaczem i piątym kołem u wozu, ale zachowałam to dla siebie. - Jak ją nazwiesz? Swoją broń przeciw Akumom, znaczy? - ciągnął i patrzył na mnie wyczekująco.

Musiałam przyznać, że wyglądała wręcz cudownie. Broń lśniła od światła lamp i wydawało mi się, że może przeciąć wszystko, łącznie z kłakami Kandy. Miałam ochotę to zrobić, ale spodziewałabym się utracić swoje ciemnofioletowe włosy.

Wspomniałam słowa dziadka ,,Podnoś się zawsze, choćby przez wieczność" i wyciągnęłam rękę przed siebie. Pomyślałam wtedy, że nie widzę końca ostrza i zdecydowałam.

- Bugendai *(Nieskończoność) - oświadczyłam po chwili z powagą i zarazem dumą.


無限大 Bugendai - nieskończoność. Znaczy to samo co 無限Mugen (Innocence Kandy). Jak widać, znaki się powtarzają. Choć Mugen oznacza tu iluzję.


- Chyba sobie żartujesz - usłyszałam za plecami ciche narzekanie Kandy i odgłos zaciskanych pięści.

- Co ci nie pasuje? - burknęłam, przyjmując od członków wydziału naukowego specjalny pas na Innocence.

- Nieważne - wycedził - Możesz już iść żreć, tylko żebyś nie utyła - dociął mi w najgorszy możliwy (dla kobiety) sposób.

W tym momencie zdecydowałam, że przechodzę na dietę.

C.D.N.

2050 słów

 Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale myślę, że ta seria będzie dosyć długa. Ciężko jest zachować charakter postaci (tu Kandy) stworzonej przez kogoś innego (tu Katsury Hoshino). Ona cokolwiek z nim zrobi, będzie to automatycznie ,,on" .

Continue Reading

You'll Also Like

6.2K 457 26
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w ktorym mieszkal cale swoje zycie, wiec m...
6.7K 351 21
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
20.9K 1.1K 42
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
224K 8.2K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...