〷●Jestem Kanda Yū●〷

By SukimaYu

19.7K 1.4K 313

Historia o tym, jak przypadkowe spotkanie zmieniło moje życie. O tym, jak wiele musiałam utracić, by zyskać t... More

〷●Szkic kwiatu●〷
〷●Z Kandą na gondoli, Yami się...●〷
〷●Nieprzewidywalność Yū●〷
〷●Nieskończoność●〷
〷●Nagromadzone uczucia●〷
〷●Dziewczyna z oczami w kolorze kwiatu●〷
〷●Księga ze wspomnień●〷
〷●Mroczna bezsenność●〷
〷●Charity Bell i irytujący dźwięk●〷
〷●Wspomnienie i spotkanie●〷
〷●Uśmiech●〷
〷 ●Kwiat lotosu●〷
〷●Ruda Krewetka●〷
〷●Otchłań umysłu●〷
〷●Szloch●〷
〷+Dodatek na 10K+〷
〷●Świt trupa●〷
〷●Legenda●〷
〷mas: D.Santa-man 〷
〷Plany:Grudzień2018/styczeń2019〷

〷●Nagła zmiana●〷

2K 98 6
By SukimaYu

Jestem Yami, jeszcze niewiele zostało i będę obchodziła osiemnaste urodziny. Mam ochotę...no, nie mam ochoty na nic...

Siedziałam sobie samotnie na starym pniu znajdującym się na pagórku obok lasu i wpatrywałam w niebo, gdy do moich uszu dotarł dziwny dźwięk. Mimo wszystko wstałam i skierowałam wzrok w stronę, z której dobiegały odgłosy. Dostrzegłam unoszące się nad ziemią kłęby dymu, do tego dochodziły przeraźliwe krzyki ludzi. Mieszkałam w małej wiosce położonej z dala od cywilizacji. Nieopodal znajdowały się jednak dwie opuszczone chaty, w których składowano siano i tym podobne. To właśnie tam wszystko się teraz rozgrywało.

 To nie mój interes - pomyślałam. Tak w rzeczywistości, to nikt się mną nie przejmował. Rodzina nawet nie zauważa czy mnie nie ma, czy jestem. - Pewnie znowu coś przewrócili i panikują.

Nagle wszystko ucichło. Mieszkańcy pewnie o niczym nie wiedzieli... Trudno.

Zaczynało się już powoli ściemniać, więc niechętnie zeszłam z pagórka i powolnym krokiem dotarłam do wąskiej, głównej ulicy.

- Ygh...zapomniałam swetra - burknęłam i zawróciłam.

Było już trochę ciemno, ale znalazłam zgubę. Niespodziewanie usłyszałam czyjeś głosy i zza drzew wyszło trzech mężczyzn. Pierwszy, najstarszy, miał siwe, kręcone włosy i okulary. Drugi był wręcz ogromny. Miał ciemną skórę i słuchawki na uszach. Trzeci z kolei wyglądał na wkurzonego. Miał dość długie, granatowe włosy i miecz przy boku.

- Jakie piękne widoki! - mówił najstarszy.

- Nie po to tu jesteśmy - warknął szermierz.

- Och! Przepraszam panią, jest tu może jakaś wioska? - dostrzegł mnie starszy mężczyzna. Mówił to w sposób, który najzwyczajniej mnie irytował.

Westchnęłam cicho i wskazałam palcem na oddalone od nas domy.

- Proszę nie nazywać mnie ,,pani" - wypaliłam bez emocji i ruszyłam w kierunku domu. Jednak kiedy w końcu dotarłam, nikogo nie było widać. Pewnie już kładli się do łóżek.

- Przepraszam panią - powiedział ten sam głos co wcześniej, - czy wie pani, gdzie można tu znaleźć nocleg? - zapytał, a ja uderzyłam się w czoło z taką siłą, że odgłos rozniósł się echem po okolicy.

- Mówiłam już, proszę mnie tak nie nazywać - mruknęłam i wzięłam głęboki wdech. - To niewielka wioska i nie mamy tu gospód. Niech pan popyta - dokończyłam, a następnie wzruszyłam ramionami i ruszyłam przed siebie.

Stanęłam przed dębowymi drzwiami i wzięłam głęboki wdech. Za drewnem znajdował się korytarz, po drodze dwa pokoje i na końcu kuchnia. Dalej łazienka i wejście na ganek. Ściany były kremowe, a podłoga zimna. Dziadkowie i rodzice najpewniej jedli kolację. Otworzyłam drzwi i bezdźwięcznie weszłam do środka. Natychmiast otoczyło mnie ciepłe powietrze, więc pomyślałam, że na pewno pali się w piecu. Zdjęłam buty i weszłam na pierwszy stopień.

- Wróciłam - oznajmiłam w miarę głośno. Jednak...nikt nie odpowiedział. Pokonałam schody i dostałam się na piętro. Po lewej widniały drzwi na strych, tam przebywałam rzadko. Można tam było znaleźć jakieś stare zdjęcia oraz nieco zniszczone meble i ubrania. Na prawo znajdowały się jasne drzwi do mojego pokoju. Od razu weszłam do mojego schronienia. Był taki mały, ale zarazem przytulny. Okno było zasłonięte i panował tu półmrok. Opadłam na łóżko i przymrużyłam oczy.

Ten cudowny spokój przerwało pukanie do drzwi.

- Otwórz! - krzyknęła moja mama, więc zwlokłam się po chwili i zeszłam na parter. - OTWÓRZ, dziecko!

- Nie nazywaj mnie dzieckiem! - wrzasnęłam i otworzyłam drzwi ze złością na twarzy.

Aż się wzdrygnęłam.

- Szukamy nocle...

- Hę? - wydusiłam i zmarszczyłam czoło.

- To znowu TY? - prychnął ciemnowłosy. Już odtworzyłam usta, by mu odpyskować, gdy zostałam z premedytacją odepchnięta przez babcię. Zakołysałam się i uderzyłam w głowę. Gotowałam się ze złości. Zacisnęłam pięści tak mocno, że aż zbielały.

- Szukasz noclegu? - zapytała starsza kobieta z nadzwyczajną uprzejmością.

- Właściwie, to jest nas trzech - powiedział jakby od niechcenia.

- Z chęcią was przyjmiemy - dołączyła się do rozmowy moja matka.

Kilkanaście minut później wszyscy byliśmy już w kuchni.

- Och, to ciebie spotkaliśmy wcześniej w pobliżu lasu - zagaił. - Nie przedstawiłem się, jestem Froi Tiedoll, a to moi uczniowie - dodał oraz wskazał na chłopców, czy może raczej mężczyzn.

- Nazywam się Noise Marie - odezwał się w przyjazny i spokojny sposób ten ze słuchawkami.

- Przedstaw się - szepnął i szturchnął szermierza starszy człowiek.

- Jestem Kanda Yū - powiedział to tak, jakby tymi słowami robił komuś łaskę.

- A Ty, co?! Już nawet nie możesz się przedstawić?! - wypaliła moja mama, szarpiąc mnie za rękę. - Twój kuzyn, rówieśnicy i...

- Przestań mnie wreszcie porównywać do innych! - warknęłam oraz wyrwałam się. Już nie mogłam tego znieść. - Jestem Yami*! - wypaliłam, a wtedy zapadła cisza. Było słychać tylko krople deszczu na szybie.

| Yami - ciemność, mrok. Odniesienie do nieco -jak na razie- mrocznego charakteru|

Wyszłam z wściekłością z pomieszczenia, a kiedy już znalazłam się w swoim pokoju trzasnęłam drzwiami. Otworzyłam okno i weszłam na dach, gdyż w sumie nie padało zbyt mocno.

  Chyba dziś nie pooglądam sobie gwiazd - pomyślałam ze smutkiem.

- Twoja matka powiedziała, że masz mi znaleźć posłanie - powiedział ciemnowłosy, gdy wszedł do pomieszczenia. Przez chwilę był zdziwionym tym, że mnie tu nie ma, więc niechętnie weszłam do pokoju.

- I świetnie - burknęłam, ale omijając go wyszłam z pokoju i poszłam po posłanie.

Wróciłam z całkiem porządną, błękitną kołdrą oraz prześcieradłem. Następnie wróciłam na strych po materac, który był okropnie ciężki.

- Trochę Ci to zeszło - oświadczył nieco oschle i zdjął z moich włosów pajęczynę.

- Wybacz, ale przytachałam tu...z resztą nie ważne - odpuściłam sobie sprzeczkę. Wzięłam z mojego łóżka poduszkę w kratkę i podałam mu ją. - Trzymaj - powiedziałam bez emocji. - Jakbyś czegoś potrzebował to mów. - dodałam i znów wyszłam na dach.

Chłopak wziął poduszkę bez słowa.

W nocy nie mogłam zasnąć.

  Jestem pewna, że gdzieś już widziałam ten symbol...mieli go na mundurach - myślałam. - Kiedy byłam bardzo mała i byłam z dziadkiem, spotkaliśmy kobietę, która jak się okazało, była egzorcystą i ostrzegała nas przed Akumami. Widziałam ich już mnóstwo - wracałam myślami do przeszłości. Zamknęłam oczy i oderwałam się od tego nudnego świata.

Śniło mi się, że jestem z dziadkiem. Mamy wiosnę i oboje siedzimy pod kwitnącą jabłonią. Ciągle się uśmiecham. Nagle dziadek wstaje i zaczyna iść w mrok. Staram się go dosięgnąć, ale...

Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek.

- Czwarta trzydzieści - mruknęłam i otarłam czoło z potu. Nie mogłam już zasnąć, więc ubrałam się i bezdźwięcznie wyszłam przez okno. Zabrałam ze sobą jedynie coś ciepłego i prezent od dziadka. Przeszłam cicho po dachu i zsunęłam się po rynnie. Wychyliłam głowę zza domu i rozejrzałam się. Pusto. Lekko uniosłam kąciki ust i pobiegłam do lasu. Z prawej strony promienie wschodzącego, pomarańczowego słońca zaczęły razić mnie w oczy, ale nie przejmowałam się tym i przyspieszyłam tylko. Po niemal kwadransie zatrzymałam się przed lasem i usiadłam na zwalonym klonie.

- Ach, chciałabym znów ćwiczyć z dziadkiem władanie bronią palną, ale jeszcze bardziej bronią białą! - westchnęłam i wsłuchałam się w ciszę poranka. W oddali dostrzegłam dwie sarny przechadzające się w wysokiej trawie. - Ciekawe czy....Przypomniałam sobie! - powiedziałam sama do siebie, - oni muszą być egzorcystami z tego zakonu, o którym mówił dziadek. W końcu sam tam pracował jako poszukiwacz, ale w końcu z powodu zdrowia przeszedł na emeryturę. O wszystkim opowiadał tylko mi... - mówiłam przyciszonym głosem.

Wtem jakiś dźwięk dotarł do moich uszu. Wstrzymałam oddech i nawet nie drgnęłam.

- Chyba coś słyszę - odezwał się pierwszy głos.

- Akuma?

Kojarzyłam ten ton.

- Och, jaki cudowny widok! Jaki ten świat jest cudowny!

No... to był na bank pan Froi Tiedoll. Jakże on mnie irytował. Co pięknego w tym świecie?

- Generale - warknął Kanda.

- Dobrze, sprawdźmy - odpowiedział zawiedziony.

 Nie, nie, nie! Nie leźcie tu! - zaklinałam w myślach, wstając powoli i zaczęłam się cofać.

- Ruszyło się - oznajmił Noise Marie. - Chyba nas widzi - dodał, kładąc dłonie na słuchawkach.

- Ruszam - burknął szermierz.

- No to pięknie - palnęłam pod nosem.

- NIE! Kanda stój, to... - nie dokończył Marie, bo ciemnowłosy był już bardzo blisko mnie. Na nieszczęście poślizgnęłam się, bo poranna rosa nadal pokrywała ziemię i spadłam. Po chwili miałam przed nosem miecz.

C.D.N.


Słowa: 1350+

Continue Reading

You'll Also Like

55.9K 1.2K 41
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
32.9K 1.4K 92
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
94.4K 7.3K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
75.3K 5.8K 65
Severus i Elizabeth zostali rozdzieleni po tragedii, a w Świecie Magii zapanowały mroczne i niepewne czasy.