✔Syndrom Eweliny

By D_M_Williams

32.4K 5.1K 3K

Stare i trochę przerysowane opowiadanie, najlepiej czytać z dystansem. _____________ Studencki wykład na tema... More

0. Magda, jakich pełno
2. Katusze, czyli czego Magda nie lubi w lecie
3. Skarżyńska i Ostrowska
4. Bruce Lee kontra własne zasady
5. Kolec na sercu i bałwan
6. WyTrzymaj Show Time
7. Magda na dwa fronty
8. Druga twarz
9. Gwiazda opowieści na polu walki
10. Bilet w drugą stronę
11. Czerwony pies na czarnym tle
12. Dziurawe święta
13. Moc sprawcza
14. Karmelowy cukierek na zgodę
15. Padlina, Marcin i Martyna
16. Wędrówka Romea i Julii
17. Szefowa na polu chwały
18. Czerwone grochy
19. Alejandro na pomoście
20. Syndrom
Epilog, czyli ostatni dzwonek
Podziękowania

1. Bohaterka drugoplanowa

3.4K 439 196
By D_M_Williams

20 października, czwartek

Wyjęłam z plecaka książkę i ćwiczenia do historii, jednocześnie spoglądając przez okno na boisko. Julek z Wiktorem gestykulowali energicznie na jego środku, nie przejmując się tym, że było po dzwonku, a trzy czwarte klasy zdążyło już wejść do sali. Zazdrościłam im tak silnej przyjaźni od dziecka, ponieważ większość osób, które ja znałam od najmłodszych lat, wolała mieć mnie, za przeproszeniem, w dupie.
   — Madziu, zapomniałaś, gdzie posadzić tyłek?
   Ocknęłam się, spoglądając na nauczycielkę, a następnie na wszystkich dookoła. Siedzieli z otwartymi zeszytami, a ja stałam jak głupia z bałaganem na swojej części ławki oraz niewypakowanym piórnikiem, na dodatek popisanym przez połowę uczniów tej klasy. Nie to, żebym się z nimi przyjaźniła, po prostu gdy była okazja do strzelenia autografu na czyichś rzeczach, każdy to robił. Taka niepisana zasada.
   Uśmiechnęłam się nerwowo i zajęłam swoje miejsce, uprzednio wyjmując z plecaka przybory do pisania. Nie moja wina, że lubiłam czasami zapatrzeć się na ludzi tylko po to, by przeanalizować sobie ich życie w głowie, a następnie ocenić, jak bardzo jest ono lepsze od mojego. Ilekroć przychodziło mi siedzieć w miejscu publicznym, obserwowałam innych dosyć dyskretnie, aby nie poczuli się niekomfortowo. Najlepszą miejscówką do tego była kawiarnia, restauracja lub jakikolwiek lokal z idealnym widokiem na ulicę, chodnik czy park. Takie zawiłości zajmowały (i zajmują nadal) jakieś dwadzieścia pięć procent mojego mózgu.

   Po cichu wyrwałam kartkę ze środka zeszytu i nagryzmoliłam na niej prowizoryczny okrąg, który miał przypominać wykres kołowy. Kiedyś się jeszcze nauczę rysować ładną pętlę, ale do tego długa droga. Zaznaczyłam jedną czwartą wykresu. Poprowadziłam od wydzielonego kawałka, powiedzmy, "prostą" linię, przy której końcu dopisałam: "25% — życie znajomych", a całość podpisałam wielkimi literami jako: MÓJ MÓZG, podkreślając napis dwiema kreskami.
   — Ale ty głupia jesteś — powiedział siedzący obok Filip. Z cieniem uśmiechu wpatrywał się w moje dzieło godne pięciolatka, chociaż trzecioklasistka gimnazjum powinna mieć lepsze zajęcia podczas lekcji. Na przykład słuchanie nauczycielki.
   — Filipie — wspomniana kobieta zastukała wskaźnikiem w biurko. — Jak tak kochasz dogryzać koleżance, to dlaczego jesteś z nią w ławce? Magdo, czy prosiłam, aby coś notować?
   Mogłabym się cieszyć z upominania chłopaka, ale jako że wina spadła również na mnie, musiałam podzielić jego ciche "kurde", wyszeptane przez zaciśnięte zęby. Schowałam fioletowy długopis do piórnika, wsunęłam wykres tego samego koloru między kartki w książce i ułożyłam dłonie na kolanach niczym przedszkolak, siedzący na krzesełku w porze obiadowej.
   W tamtej chwili drzwi otworzyły się, a do środka wparowali Julek z Wiktorem. Zdyszani oraz czerwoni na policzkach, jakby dopiero co wrócili z tej samej kabiny w toalecie, wychwycili zdziwienie kobiety przy tablicy.
   — Eee... Przepraszamy za spóźnienie — jęknął Wiktor, ciągnąc swojego przyjaciela na ich miejsca. Mieli ogromne szczęście, że nie sprawdzono dokładnie obecności, a jedynie przepisano frekwencję z ostatniej lekcji, chociaż nauczycielka mogłaby wpisać owe spóźnienie, gdyby tylko miała zły humor. Albo gdyby ci dwaj byli mną.
   Spojrzałam na Julka, którego ciemne włosy opadły na twarz, kiedy schylił się, aby zawiesić plecak na haczyku. Starałam się wywnioskować, co było powodem, dla którego zostali dłużej na boisku, jednak daleko mi było do Sherlocka. Mogłam zostać najwyżej Watsonem, a w najgorszym przypadku Andersonem.
   — Podoba ci się? — szepnął Filip, idąc za moim wzrokiem. Wiedziałam, że żartował, ale czasami wolałam już posłuchać o tych Niemcach i ich wariactwach, zamiast śmieszkować z kolegą z ławki.
   — A jak spojrzę w ten sposób na nauczycielkę, też o to zapytasz?  — warknęłam, lecz na tyle cicho, by nikt poza nim tego nie usłyszał. — Nie gustuję w facetach z PMS.
   — Z czym? — prychnął, nachylając się w moją stronę, a ja wywróciłam oczami. On jednak nie rozumiał pewnych damskich spraw, chociaż akurat ta była dosyć popularna wśród żartów na temat kobiet. — To jakaś choroba? Ty też ją masz?
   — Tak, zaraz się zarazisz — odparłam. — Ja nie lecę na Julka, ale za to ty lecisz na Emila.
   Filip wzruszył ramionami.
   — Jestem w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach hetero, powinno ci to wystarczyć.
   Westchnęłam teatralnie, chcąc tym samym pokazać, jak bardzo mnie ten człowiek irytował, dlatego zajęłam się oglądaniem meczu na boisku szkolnym między klasami IB a IIC. Nie lubiłam grać w piłkę nożną (być może dlatego, że zwyczajnie nie umiałam), ale oglądanie tego sportu wydawało się przyjemne. To było sto razy bardziej interesujące niż nudna lekcja czy gadatliwy typek, znajdujący się obok mnie, który czasami nie rozumiał, że jego ławkowy współlokator lub współlokatorka nie ma ochoty na ciągłe rozmawianie.
   A jednak były jakieś plusy siedzenia przy oknie, gdyż miałam zawsze dobre światło. Niestety w lecie można się tam było usmażyć, a rolety były zawsze zepsute — akurat przy mojej ławce. I to nie tylko w sali od historii, także w pracowni fizycznej, a ja wszędzie zajmowałam to samo miejsce.
   Słońce nienawidziło mnie, ja nienawidziłam słońca. Układ idealny.

   — Rząd z prawej! Zasłonić wszystkie rolety, obejrzymy sobie krótki film — zakomunikowała nauczycielka, prosząc następnie wysokiego Maćka o uruchomienie projektora.
   Uśmiechnęłam się pod nosem. Co tam lekcja, mecz się dopiero rozkręcał.

♢♢♢

Od powrotu do domu dzieliła mnie już tylko jedna lekcja. Nie zamierzałam czekać na nikogo, by mu towarzyszyć w drodze powrotnej. Mój idealny schemat to ja, słuchawki oraz święty spokój jako najlepszy kompan do spacerów. Co z tego, że do domu miałam piętnaście minut jazdy autobusem, a podczas korków na ulicy godzinę? Samotność po szkole była i jest dla mnie czymś normalnym. Nie spotykałam się z nikim, nie robiłam "wypadów" po lekcjach, nie zostawałam często z ludźmi na placu zabaw (możecie mi wierzyć — gimnazjum uwielbiało place zabaw), ani żadne z tego typu rzeczy. Jeśli już miałam spędzić z kimś czas po szkole, wolałam, aby była to jedna osoba, nie dwie czy trzy, broń Boże jeszcze więcej. Długo zajmowało innym przekonywanie mnie do spędzenia z nimi czasu.
   Spakowałam się, po czym skierowałam krok do wyjścia z sali.
   — Madziu! — Ten głos należeć mógł jedynie do niej. Mojej wiernej fanki, a także przylepy, jakich mało, obrażalskiego grzyba oraz świetnej podpórki pod łokieć. Prawy łokieć, lewego nie lubię.
   — O co chodzi? — zapytałam, patrząc na Ewelinę.
   — Idziesz na WF?
   — Nie mam wyboru, muszę — syknęłam, przypominając sobie ostatnie biegi na zewnątrz. Ile to? Ach tak, bez limitu. "Biegajcie całą lekcję! Od czasu do czasu zróbcie sobie przerwę, ale w jej trakcie musicie CHODZIĆ, nie wolno wam się zatrzymać!" Moja kondycja była za słaba, jednak wolałam ją poprawiać stopniowo, a nie morderczym maratonem w pełnym słońcu. Często udawało mi się wyciągnąć od taty zwolnienia, chociaż i tak nic to nie pomagało, skoro trafiałam na najgorsze lekcje, takie jak biegi czy gra w siatkówkę. A gdzie koszykówka? Halo, tu Magda domaga się pomarańczowej piłki!
   — A Ty? — Poczochrałam włosy koleżance, kończąc swoje rozmyślania — wcale nie takie długie, jakby się mogło zdawać. Zazwyczaj monolog wewnętrzny prowadziłam przez dwie sekundy, od czasu do czasu rozwijając go w chwilach, kiedy nikt mi nie przeszkadzał. — Ćwiczysz dzisiaj?
   — Nie mam stroju.
   Teoretycznie mogłam jej pożyczyć swój oraz wziąć sobie "brak", ale WF-istka znowu by się przyczepiała, że nie chcę uczestniczyć w lekcji, przez co zawalam sobie frekwencję, za którą pod koniec roku musiała być dodatkowa ocena. Fakt, nie wykorzystałam jeszcze ani jednego "np", lecz przez ostatnie dwa lata zdążyłyśmy się znienawidzić i byłam pewna, że nic tego nie mogło zmienić. Musiałam jakoś przetrwać.

♢♢♢

   — Kurczę, ale was mało. — Kobieta pokręciła głową. Przebrałyśmy się tylko ja, Gabrysia, Ola, Julka i Anita. Reszta dziewcząt miała zwolnienia z ćwiczeń lub całkowicie do domu. — Nie ma sensu iść na boisko.
   Moje wnętrzności odtańczyły tango radości i szczęścia, mózg odstawiał salsę, wyobraźnię wysadziło w kosmos, natomiast twarz została niewzruszona.
   Przed Wami Magda-Mistrz-Poker-Face.
   — Dobra, dziewczyny, zostajemy tutaj — wymamrotała, po czym wskazała wolne stoły do ping-ponga. — Przyniosę wam rakietki.
   Odetchnęłam z ulgą.
   — Zazdroszczę — jęknął znajomy nam wszystkim głos, a już po chwili poczułam mocny uścisk jasnowłosego Emila. — Ja też chcę z wami zagrać.
   — Nie marudź i chodź na siatkówkę. — Filip oderwał go ode mnie. — Dobrze ci to zrobi.
   Blondyn z posępną miną powłóczył nogami na większą salę ze swoją obstawą... to znaczy — z Filipem. Musiałam jednak przyznać, że obaj potrafili grać zespołowo, przez co bycie z nimi w drużynie dodawało kopa każdemu. Nie to, co z babami na boisku.
   Obelgi pod moim adresem kierujemy tutaj, dziękuję. Czasem lubiłam sobie i koleżankom dowalać stereotypami, ale gdy widziałam, jak parę z nich zachowywało się jak kwiatuszki na boisku, miałam ochotę wyrwać im kudły. Nie dlatego, że ktoś serio był nieśmiały, nie lubił danego sportu lub się go bał, tylko dlatego, że miał w dupie całą drużynę.

   Widok zasłoniła mi jednolita plama w postaci nowej rakietki do tenisa stołowego.
   — Jedyna czerwonego koloru — powiedziała Ewelina. — Musi być ledwo kupiona, bo nikt jeszcze nie zeżarł brzegów. Dla ciebie.
   Chwyciłam sprzęt z uśmiechem, gdyż właśnie czerwony był jednym z moich ulubionych kolorów.
   — Nie mam z kim zagrać. Jest pięć ćwiczących, dziewczyny już się dobrały w pary. — Zerknęłam na stoły, słysząc odbijające się już piłeczki.
   — Właśnie, że masz z kim. Ze mną. — Dziewczyna uśmiechnęła się złowieszczo. — Orka siedzi w kantorku, nie zauważy mnie.
   Orka — tak nazywałyśmy WF-istkę, która potrafiła zahaczyć płetwą o drzwi do małej salki gimnastycznej, kiedy rozgrywałyśmy mecz hokeja, przy czym zasady określały się do bicia rywali po nogach kijkami i machania nimi na oślep, byle trafić do zielonej bramki.
   — To jak?
   Zerknęłam w stronę kantorka WF-istów. Może Orka odstawiała taniec godowy z Zeusem, trenerem chłopaków? Chociaż on oraz jego ksywka to zbyt dobry towar dla takiej kobiety.
   Zabrałam Ewelinie piłeczkę, po czym wskazałam wolny stół, znajdujący się najbliżej wejścia do sali gimnastycznej, gdzie chłopcy walczyli o pierwszy punkt, a moja koleżanka zdjęła różowo-białą bransoletkę z ręki i wsunęła do kieszeni, aby było jej wygodniej.

   Miałyśmy idealny widok na kolegów z klasy, a oni na nas, przy czym Filip za każdym razem posyłał nam różne spojrzenia, niektóre prowokujące, niektóre miłe z uśmiechem na doczepkę. Nie było w tym niczego złego. Nie mogłam przecież wiedzieć, że ten właśnie uśmiech przyniesie mi sporo zmartwień, jednak to nie ja miałam stać się główną ofiarą.

   Byłam tylko postacią drugoplanową.

Continue Reading

You'll Also Like

Nieznajomy By destroyed

Mystery / Thriller

439K 13.2K 22
17-letnia Cornelia prowadzi normalne życie, aż do pewnego momentu, kiedy wieczorem zostaje porwana, czy uda jej się przetrwać?
868K 24.2K 41
Nazywam się Amanda. Mam 19 lat, mieszkałam w Newcastle, jednak z niewiadomych mi powodów, przeprowadziłam się razem z moim bratem do Luton. Nie wie...
1.3M 13.1K 5
„Bo to my byliśmy gotowi na wszechświat, lecz to wszechświat nie był gotów na nas." 2 część trylogii „Secret" ~17.08.2021r. - 14.02.2024r.~ Dziękuje...
8.1M 262K 45
Gdy dwoje największych wrogów w szkole postanawia udawać parę. Tak, dramat murowany. ____________ © Pizgacz, 2016/2017; first version "Girls Love Ba...