Between worlds / Newt ( W TRA...

By Eff_infinty

173K 9.2K 3.8K

Nora. Z pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak s... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Epilog
~ BOHATEROWIE ~

Rozdział 24

3.7K 211 37
By Eff_infinty


- Newt szybko wstanie na nogi, mówię serio. W końcu to Newt, prawda? 

Nic nie odpowiedziałam. Siedziałam na stołówce, mając przed sobą pełen talerz jedzenia, które nieszczególnie mnie kręciło. Zamiast tego, przygryzałam nerwowo paznokcie, głowiąc się nad tym, co zrobić z Julie. Z Newtem byłam poważnie pokłócona i nic nie wskazywało na to, że w najbliższym czasie się to zmieni. Kiedy przyszłam do Thomasa z nietypowym pytaniem, wyobraziłam sobie co teraz Newt może robić i od razu pożałowałam wszystkiego, co powiedziałam. Wróciłam się więc do jego pokoju, ale Alex nie pozwolił mi wejść, mówiąc, że nie chce mnie widzieć. Byłam poruszona, owszem, ale nie potrafiłam się zdobyć na odwagę i zawalczyć o chwilę rozmowy, bo nie widziałam już w tym żadnego sensu. W ogóle słowo "my" straciło sens. 

- Zjedz coś. - Bąknął Tommy, kończąc jeść jabłko. Wyglądał na naprawdę głodnego. 

- Nie mam ochoty. - Odpowiedziałam cicho, jeszcze mocniej obgryzając paznokcie. Patrzyłam się pusto w jedzenie i choć w brzuchu mi burczało, nie mogłam się zmusić do choćby kęsa. Wciąż miałam okropne przeczucie, że jeszcze coś się wydarzy, co zmieni całkowicie mój punkt widzenia. Przeniosłam wzrok z talerza i zobaczyłam w oddali, czarne, rozwichrzone włosy i zgrabną sylwetkę. 

- Chyba sobie dzisiaj nie posiedzisz. - Teresa usiadła obok mnie, podsuwając sobie pod nos mój talerz. Nie byłam o to zła. Teresa doskonale wiedziała, kiedy coś mnie gnębiło i pamiętała wszystkie moje zachowania w danych sytuacjach. Prawdopodobnie była niemal pewna, że nic nie zjem i zresztą miała rację. 

- Dlaczego tak sądzisz? - Bąknęłam i wydałam z siebie potężne ziewnięcie. Tej nocy po raz pierwszy od dawna znów spałam w swoim pokoju razem z Teresą. Było mi strasznie niewygodnie bez Newta przy sobie. 

- Julie wypuściła z zagrody Hot Doga. Teraz biega po całej Strefie i szczeka praktycznie na wszystkich. 

Podniosłam głowę i zmrużyłam oczy. 

- O czym ty do jasnej cholery mówisz? - Bąknęłam niezrozumiale. Albo się przesłyszałam, albo Teresie się coś pomieszało. 

- Jak to o czym? Czego w poprzednim zdaniu nie zrozumiałaś?

- Wszystkiego. - Odparłam beznadziejnie. - O jakim Hot Dogu mówisz? Co ci w łeb strzeliło? Fry ci rozgrzaną patelnią przyłożył? 

Tym razem to Teresa się zmieszała. Przeniosła powoli wzrok na Thomasa, który wzruszył tylko ramionami i zaczął się dławić ze śmiechu. Dziewczyna tylko się zarumieniła i krzyknęła. 

- Nie powiedziałeś jej! Przez ciebie wychodzę na totalną idiotkę! 

- To nie moja wina. - Odparł spokojnie Tommy z wielkim bananem na ustach. Przyłożyłam rękę do czoła i odetchnęłam głęboko. 

- Czy ktoś mi wyjaśni, o co tutaj chodzi? - Zazgrzytałam zębami ze zniecierpliwienia.

- Nie denerwuj się. Już ci mówię. - Thomas podniósł rękę w geście samoobrony. - Pies Winstona. Wiesz, o którego psa chodzi? 

- Mamy tylko jednego psa. W zagrodzie Mordowni. - Burknęłam. - Co z nim?

- Ja, Minho i Teresa nadaliśmy mu imię Hot Dog. Piękne, prawda?

Przyłożyłam sobie dłoń do policzka, patrząc na niego z politowaniem. Boże! Jego umysł chyba nie działa prawidłowo! Do tej pory sądziłam, że to Minho jest największym idiotą, ale chyba się myliłam. Nazwać psa Hot Dog? Mam nadzieję, że będzie jeszcze szczekał, kiedy Patelniak postanowi nam dać tzw. "hot dogi". 

- I ten pies teraz biega po Strefie? 

- Dokładnie to biega pomiędzy Budolami i gryzie im sznury, przeszkadza w pracy. Winston chyba nawet nie zauważył jego zniknięcia. - Teresa położyła dłonie po obu stronach bioder. 

Ze świstem wypuściłam powietrze z płuc i odetchnęłam głęboko. Naprawdę nie nadawałam się do tej roboty. Nie potrafiłam zarządzać całą Strefą jak Newt, bo nigdy jakoś nie przywiązywałam szczególnej uwagi do tego, że Newt wszystkim rządził. Właściwie to nie rządził, bo Streferzy robili dokładnie to, co mu się podobało, a on nawet nie musiał się odzywać. Albo czytali mu w myślach, albo tak dobrze go znali. 

- Tommy, rusz swoje cztery litery i szoruj do Opiekunów, by się zbierali, zanim cię tam kopnę.

- Ale po co? - Thomas przerwał jedzenie i zastygł z nim w buzi, patrząc na mnie piwnymi oczami. 

- Po to, że zwołuję zgromadzenie. Nie zniosę kolejnego dnia bez pomocy Newta i  z myślą, że łazi po Strefie i uprzykrza nam życie. Mam jej już po dziurki w nosie. 

Teresa upuściła na wpół zjedzone jabłko na ziemię, posyłając mi przerażone spojrzenie. 

- Chyba nie chcesz zrobić tego, co mam na myśli?

- Znaczy czego? - Znudzona leniwie przekręciłam oczami. 

- Jeśli ją wygnasz, Newt będzie wściekły, że podjęłaś jakąkolwiek decyzję bez jego zgody. Poza tym nie oszukujmy się, księżniczko. Nie byłabyś w stanie żyć bez wyrzutów sumienia. Kto jak kto, ale ty z pewnością je będziesz mieć i będą cię one gnębić tak długo, aż się psychicznie nie wykończysz. - Thomas gwałtownie wstał, kładąc mi rękę na ramieniu i posyłając mi spojrzenie "lepiej tego nie rób, bo będziesz żałować".

- Przeginasz, smrodasie. - Warknęłam. - Nie moją winą jest to, że Newt ustanowił mnie swoim zastępcą! Nie jestem na tyle rozwinięta psychicznie, żeby utrzymać Strefę w całości. A tak poza tym, chyba lepiej będzie, jeśli ta wredna krowa przestanie się wałęsać i starać się nas pozabijać w najmniej oczekiwanych momentach. Pilnuj lepiej swojego nosa i wykonuj polecenia, bo poleci ci za to na reputacji. 

Wyminęłam totalnie zdezorientowanego chłopaka i ruszyłam w stronę Mordowni, gdzie czeka mnie już dosyć niemiła pogawędka z Winstonem, na temat utrzymywania zwierząt w zagrodach. Bardziej niż złość na przyjaciela, wypełniała mnie złość na Julie, którą najchętniej zrzuciłabym z szybu Pudła. I, tak czy siak, będę musiała ją znaleźć, bo bez niej, ciężko będzie zadecydować, co z nią począć. 

Najpierw sprawdziłam kuchnię. Ta dziewczyna lubiła mieszać składniki Patelniakowi, który codziennie przed robieniem czegokolwiek,  najpierw zawsze wykładał wszystko na blat. Parę razy złapaliśmy ją razem z Liamem na mieszaniu składników, gdy Fry grzebał w lodówce. Niestety, tam jej nie zastałam. 

Drugim miejscem był teren Budoli. Julie zawsze starała się tam wepchać, bo tam miała swoją grupkę znajomych, z którymi trzymała. Był to trój osobowy skład, w który wchodziła ona i dwójka innych chłopców. Nie znałam ich za dobrze. Praktycznie wcale, ale nie przejmowałam się brakiem tej znajomości. Szczerze mówiąc, w ogóle nie chciałam mieć z nimi nic do czynienia. Mogli być ok, ale byli bliskimi znajomymi osoby, której nie darzę wielką sympatią, ze względu na zrujnowanie mi życia, jakby mało już było pokomplikowane. Przy okazji, oddałam psa Winstonowi i sprawdziłam Mordownię, choć nie byłam przekonana, by chciała tu przebywać. 

Tak zleciało mi trzydzieści minut, zanim ją znalazłam. Obeszłam całą Strefę dookoła, byłam w lesie i na Pogrzebowisku, ale zastałam tam tylko stado much. Denerwowałam się, bo w ten czas Thomas na pewno pozbierał już wszystkich i z pewnością już czekali. Znalazłam ją dopiero w klinice. Nie spodobało mi się to kompletnie, bo w klinice przebywała akurat tylko jedna osoba. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Jakkolwiek mogłam nie być z nim pokłócona, to nie chciałam mu przerywać snu, czy innej czynności. Julie siedziała na łóżku Newta i opowiadała mu jakieś żarty. Zamarła jednak w pół zdania, gdy usłyszała, że ktoś jest w pokoju, a widząc mnie, całkowicie się przymknęła. 

- Przepraszam, że przeszkadzam. - Bąknęłam, siląc się na dosyć obojętny ton, po którym nie było widać, że mam ochotę ją zabić. - Potrzebujemy cię w sali spotkań. - Wbiłam w nią chłodne i stanowcze spojrzenie. 

- Mnie? 

- Tak, ciebie. Musimy zadecydować co z tobą począć. - Odparłam ciszej. W jednej chwili zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze robię, widząc zdziwione spojrzenie Newta. Wiedziałam, jaka będzie jego reakcja na to, co zaraz usłyszy. 

- Począć ze mną? O co chodzi? - Zmieszana i lekko wystraszona wstała ze skrzypiącego łóżka i wbiła we mnie wzrok, mówiący tylko to, że w tym momencie naprawdę się boi. 

Przełknęłam gulę, która stanęła mi w gardle i odchrząknęłam. 

- Wywaliłaś to miejsce do góry nogami o sto osiemdziesiąt stopni. Snujesz się i psujesz wszystkim pracę, zatruwasz życie. Poza tym wszystkim starasz się zabić osoby, których nie darzysz wielką sympatią. Jest o czym gadać. 

Julie przeniosła wzrok na blondyna.  Nie podobał mi się sposób, w jaki na niego patrzyła. Ewidentnie szukała pomocy, ale jej nie znalazła. Spuściłam głowę i dodałam ciszej. 

- Czekają już na nas. Idź. 

Wstała i z drżącymi dłońmi odstawiła szklankę na stolik. Podejrzewam, że pewnie musiała z niej pić, co wynikałoby z tego, że siedziała tu przez dłuższy czas, skoro złapało ją pragnienie. Wyminąwszy mnie, usłyszałam jej nierównomierny oddech, prawdopodobnie spowodowany niezapowiedzianą niespodzianką; niemiłą i taką, co może nie skończyć się dla niej dobrze. 

- Co ty wyprawiasz? - Newt tylko zapytał, wciąż mnie obserwując. - Popełniasz błąd. Wygnanie to nie jest dobry pomysł. Będziesz tego żałować, a wyrzuty sumienia nie dadzą ci spokoju. 

- Thomas mówił mi to samo. Poradzę sobie, dzięki. 

- Zastanów się, co robisz. 

Odwróciłam się z zamiarem wyjścia, gdy jednak zawróciłam i spojrzałam prosto w jego intensywnie brązowe oczy. 

- Najważniejszy jest porządek. Sam to mówiłeś. 

- Tak, ale...

- Pa, Newt. 

Zamknęłam drzwi. Miałam tylko nadzieję, pierwszy raz nie chciałam, żeby za mną wybiegł. Był na tyle silny, że bez trudu mógł się poruszać po pokoju, ale miał problemy z dalszym chodzeniem. Byłam pewna, że przynajmniej mi nie przeszkodzi. 



***



Tego samego dnia wieczorem, Newt wyszedł z pokoju, zbywając wszelkie zakazy Plastrów. Nie zdziwił go fakt, że w Strefie jest spokojnie i nigdzie nie może dostrzec osoby Julie. Spotkał moje spojrzenie, ale pokręcił tylko głową, a ja faktycznie zaczynałam dostawać wyrzutów sumienia. Sam fakt wygnania kogoś był okropny i ledwo znośny, a dodatkowy fakt, że ucierpiały na tym moje relacje z chłopakiem, na którym naprawdę mi zależało, tylko pogarszały sprawę. Czułam się podle i fałszywie. Mimo obecności Teresy przy mnie nie byłam w stanie się uspokoić. Tylko jedna osoba mogłaby to wszystko naprawić i akurat ta osoba nie chce mnie znać. Tęskniłam za Newtem. Za jego obecnością i samym faktem, że w każdej chwili mogę do niego pójść, a on mnie wysłucha, przytuli, przykryje kocem, pocałuje mnie w czubek głowy i szepnie mi takie słowa, które utwierdzą mnie w przekonaniu, że wszystko będzie dobrze, i że kiedy stąd wyjdziemy, nic nie stanie już nam na drodze. 

Teraz nie mogłam tego mieć i straciłam okazję do tego. Już nie czułam się tak, jakbym miała mieć kiedyś z nim pewną przyszłość i przekonanie, że razem spędzimy kolejne parę lat, aż się zestarzejemy. Teraz wszystko przykryła maska ciemności i niepewności co do samej mojej osoby, a co dopiero do całego mojego życia. 

Siedziałam oparta o ramię Teresy i patrzyłam się tępo w ścianę. Przykryta kocem, drżałam z zimna, ale nie odważyłam się iść do pokoju blondyna. Wolałam marznąć, niż dać się znów upokorzyć. Zastanawiałam się tylko, czy on tęskni za mną tak, jak ja za nim, czy woli, abym nigdy się nie urodziła. 



***



(NEWT)

Próbowałem zasnąć, przyklejony do poduszki niczym Frypan do swojej kuchni. Jakkolwiek nie starałem się zasnąć, nie potrafiłem. Ta noc była cholernie wyjątkowo zimna, a jeden z koców oddałem kiedyś Norze. Byłem na nią tak wściekły, lecz mimo to, nie potrafiłem nie przyznać, że mi jej nie brakuje, bo brakowało. Lubiłem te chwile, kiedy co noc przychodziła do mnie taka lekka i delikatna, wsuwała mi się pod kołdrę i kładła głowę tuż przy mojej klatce piersiowej. Ja zazwyczaj wtedy uśmiechałem się pod nosem i wsadzałem nos w jej gęste, brązowe włosy, które w nocy były porozrzucane po całej poduszce. Zawsze wtedy zastanawiałem się, jakby wyglądało życie z nią, poza murami Strefy. Wyobrażałem sobie, co by było, gdyby...

Z rozmyślań wyrwał mnie głośny alarm. Oderwałem głowę od poduszki jak oparzony, a na mojej twarzy zaczęły tańczyć czerwone promienie światła. Sytuację można było określić jednym słowem. Alarm. To z kolei znaczyło, że Pudło coś przywiozło. Tylko co? Wyszedłem szybko spod kołdry i ubrałem na siebie bluzę. Na korytarzu byli już wszyscy, a gdy zbiegłem na dół, przy frontowych drzwiach stała Teresa i Nora. Obydwie mocno zaspane z potarganymi włosami. Spojrzałem na Tommy'ego, ale nie odnalazłem w jego oczach odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Skinąłem tylko na niego głową i razem z drepczącym za nami Minho, pobiegliśmy w stronę Pudła. Gdy klapa się otworzyła, nie mogłem wydukać słowa. Na dnie leżała kolejna dziewczyna. Zastanawiałem się, jakie jeszcze niespodzianki nas czekają. 

Continue Reading

You'll Also Like

806K 53.7K 67
Pisane w roku: 2018 Thomas od dziecka był uczony jak polować na wilkołaki. Były to stworzenia bardzo groźne i nie powstrzymywały się przed tym by zab...
52.7K 2.5K 51
obudziłam się w ciemnej klatce, która wydawała się jechać w górę prowadząc do nikąd. tak trochę jak z życiem, też nie wiem dokąd to wszystko prowadzi...
129K 19.4K 34
❝Wszystkie róże stracą swoje płatki.❞ Jest takie miejsce, gdzie każdy kolejny dzień przynosi na nowo niepokój. Są tacy ludzie, którzy za wszelką c...
3.3M 333K 106
🍊 Callie Irving nie jest zbytnio lubianą czarownicą w Hogwarcie, ale wie, że może winić za to tylko siebie i swoje złośliwości, które wśród Ślizgonó...