Project Daddy || a.i [Tłumacz...

By CatchLastBreath

119K 9.5K 6.8K

- Możesz nazywać mnie Tatusiem. - Kurwa, ty chyba nie mówisz poważnie. Oryginał należy do @Esmereldah More

Project Daddy ||a.i [Tłumaczenie]
Wstęp
Rozdział 1 || To było moje dziecko
Rozdział 2 || Kocham cię tatusiu
Rozdział 3 || Ona zrobi panu loda
Rozdział 4 || Ona cię zabije
Rozdział 5 || Jestem sfrustrowany seksualnie
Rozdział 6 || Możemy się pieprzyć?
Rozdział 7 || Weź to Luke
Rozdział 8 || Baw się moim tyłkiem
Rozdział 9 || Podgrzaliśmy je
Rozdział 10|| Lubisz obie strony
Rozdział 11 || Lashton to fałsz
Rozdział 13 || Profesor Przytulas
Rozdział 14 || Lubię, gdy mnie tak nazywasz
Rozdział 15 || Blondi i Tatuś
Rozdział 16 || Zaśpiewał ci piosenkę miłosną?
Rozdział 17 || Stalker
Rozdział 18 || Chcę wódki (część I)
Rozdział 18 || Chcę wódki (część II)
Rozdział 19 || Dziecko...wymsknęło się?
Rozdział 20 || Cholerne uczucia
Rozdział 21 || Pewnego dnia będziesz to krzyczeć
Rozdział 22 || To zależy od ciebie Romeo
Rozdział 23 || Jesteś słodki Blondi
Rozdział 24 || Michael musi iść (część I)
Rozdział 24 || Michael musi iść (część II)
Rozdział 25 || Pieprzyć to
Rozdział 26 || Przyjacielska randka
Rozdział 27|| Zaufaj mi skarbie
Rozdział 28 || Zdejmij. Je. (część I)
Rozdział 28 || Zdejmij. Je (część II)
Rozdział 29 || Oddychaj
Rozdział 30 || Kim jesteś? Jego matką?
Rozdział 31 || Przyjaciele z korzyściami?
Rozdział 32 || Niegrzeczna wersja
Rozdział 33 || Doszedł?
po tych wszystkich latach
Rozdział 34 || Francuski tenis

Rozdział 12 || Zrób to dla Tatusia

2.9K 255 207
By CatchLastBreath

-Pandora-


- No dawaj Pandi, tylko jeden lód!Zrób to dla tatusia!

- Pieprz się, Ashton - warknęłam,podnosząc misia i rzucając nim prosto w jego głowę. - Próbuję napisać nasz raport.

- Dobrze, poczekam - uśmiechnął się, podnosząc misia z podłogi i przytulając go do swojej klatki piersiowej.

Przewróciłam oczami i kontynuowałam pisanie, skrobiąc kłamstwo po kłamstwie, aby zadowolić pana Blackwella. Nie tylko nakarmiliśmy dziecko raz przez cały tydzień,ale też upuściliśmy je, zgubiliśmy, a nawet prawie upiekliśmy.

Jeżeli to nie złe rodzicielstwo, to ja nie wiem co to może być.

Ciche pukanie rozległo się w mojej sypialni. Zanim zdążyłam otworzyć, zdenerwowana Evie stała już w progu.

Nie wiem co zrobiłam, ale musiałam zrobić coś naprawdę poważnego.

- Cześć, Evie... - zaczął Ashton,ale dziewczyna przerwała mu, wkraczając jak burza na środek pokoju.

Jej szkolne ciuchy przylegały niewygodnie do skóry, a z czoła ciekły stróżki potu. Wyglądała jakby spędziła cały dzień na opalaniu się w czterdziestostopniowym upale.

- Hej.. - spróbowałam, ale spojrzała na mnie ze złością.

Była jak dzikie zwierzę, nie licząc tego, że to dzikie zwierzę było moją najlepsza przyjaciółką.

- Gdzie ty kurwa byłaś? - syknęła, jej oczy płonęły gniewem.

- Tutaj? - odparłam, patrząc z desperacją na Ashtona.

Przytaknął szybko, potwierdzając moje słowo i dając mi do zrozumienia, że będzie trzymał moją stronę.

- Z tym sukinsynem? - szczeknęła,wskazując palcem na Ashtona. - Z tym, który znęcał się nad tobą przez całą szkołę?

- Hej! - zawołał Ashton, podnosząc ręce w obronie. - Zmieniłem się.

- Kilka dni temu wrzuciłeś do internetu jej zdjęcie z dopiskiem "oink, oink, głupia dupa" - warknęła, jej słowa ociekały jadem. - Lepiej przyjrzyj się definicji znęcania.

- Moment, Evie - zaczęłam delikatnie, jakbym mówiła do dziecka. - Wiem, że myślisz, że cię zostawiam, ale to nieprawda. Ashton jest tutaj, aby pomóc mi....

- Zabawiać - poprawił mnie, zawiązując bandamkę. - Jestem tutaj, byśmy nie pomarli z nudów. Od pisania tego gówna jesteś ty.

Evie uniosła jedną brew, wpatrując się w to z niedowierzaniem. Chciałabym, aby zaczęła tolerować Ashtona trochę bardziej. Może wtedy mogłabym się spotykać z ich dwójką naraz, nie ryzykując Trzecią Wojną Światową za każdym razem. On jednak mi w tym nie pomagał, muszę przyznać.

- Czekałam na ciebie - syknęła,ciągnąc nerwowo za dół koszulki - Przed klasą. Dwadzieścia pieprzonych minut.

Moje serce zwolniło, stykając się z rzeczywistością. Czułam się jakby ktoś włożył mi do buzi tysiąc wełnianych kulek.

Nie mogłam uwierzyć, że zapomniałam się z nią spotkać.... znowu.


- Tak mi przykro! - powiedziałam ze skruchą - Rozmawiałam z Michaelem i tak jakoś...

- Jakoś?! - warknęła, powoli kręcąc głową. - Jakoś zapomniałaś się spotkać ze swoją przyjaciółką?Tak jak ostatnim razem! Czułam się jak idiotka.

- Wiem, wiem - mruknęłam, krzywiąc się na dźwięk swojego nieczułego głosu. - Naprawdę mi przykro, Evie. Obiecuję, że następnym razem będę pamiętać.

- To samo mówiłaś tydzień temu - powiedziała, opierając ręce na biodrach. - I nadal zapominasz.

- W jej obronie mogę powiedzieć, że Michael opowiedział jej żart o Titanicu. Wiesz jak to jest... -wtrącił się Ashton.

- Nie, właśnie nie wiem - odparła opryskliwie - Nie jestem w twoim fandomie Ashton, w przeciwieństwie do tej idiotki.

- Hej! - krzyknęłam, czując się obrażona. - Nie jestem jego fanką!

- Och, zapomniałam. Teraz jesteś kimś więcej. - Evie uśmiechnęła się sarkastycznie. - Jesteś dziwką!

- Odwołaj to! - warknęłam, patrząc na nią ze złością. Ashtonowi lekko opadła szczęka.

Evie lubiła mi dokuczać, ale dzisiaj trochę przesadziła. Przez te miliony lat, kiedy używałyśmy Ashtona przeciwko sobie, nikt nigdy nie wspominał o seksie z nim!

- Chcę tylko wyjaśnić, że mój penis nigdy nie był w Pandorze - powiedział Ashton, przytulając nerwowo misia, którym w niego wcześniej rzuciłam.

- Każ mu się zamknąć - nakazała Evie, patrząc na niego ostrzegawczo.

Podniósł ręce w geście obronnym, ale gdy tylko Evie się odwróciła, on zaczął ją przedrzeźniać, powodując że wybuchnęłam śmiechem.

Nie czułam się winna. Jeśli ona zachowywała się jak suka, to ja też mogłam.

- Przynajmniej mogę z nimi gdzieś wyjść! - odparłam, podnosząc się z łóżka - Kochasz Caluma od czterech lat i nic z tym nie robisz!

- To trudne gdy jest się jak niewidzialny! - krzyknęła, ciągnąc za końcówki swoich włosów- Oczywiście ty nie masz o tym pojęcia, widząc jak każda pieprzona dziewczyna w szkole chce cię zamordować!

Chciałam błysnąć jakąś ripostą,ale szybko się powstrzymałam, gdy dotarło do mnie znaczenie jej słów.

Patrząc na Ashtona, on chyba też je zauważył.

- Co masz na myśli, mówiąc "zamordować"?

- No wiesz - mruknęła, robiąc się czerwona ze złości. - Chcą wepchnąć ci zęby w dziąsła i pokroić twoją łechtaczkę na małe kawałeczki. Ten typ morderstwa.

- Boże - westchnęłam, siadając z powrotem na łózko - Potrzebuję tego, tak... bardzo.

- Skąd wiesz? - zapytał powoli Ashton, podnosząc się z krzesła przy biurku i idąc w moją stronę.

Evie przewróciła oczami, wydając się być znudzoną tą rozmową.

- Każda dziewczyna o niej mówi. Nie słyszałeś?

Posłaliśmy sobie zdezorientowane spojrzenia, kręcąc głowami. Ashton usiadł koło mnie, co okazało się bardzo wygodne i potrzebne w tej chwili.

- Więc, przez dziewczyny, rozumiesz te fajtłapy czy te popularne?

- Głupi faceci, jak ci się wydaje? -krzyknęła, siadając na krześle obrotowym i podjeżdżając do nas. - Mam na myśli dziewczyny. Te wszystkie pieprzone dziewczyny.

- Pandora, masz przejebane - powiedział Ashton, ściskając mnie za rękę.

Skrzywiłam się i odepchnęłam go, zauważając jak Evie patrzy na nas podejrzliwie. Wiedziała, że coś jest na rzeczy, ale to akurat było jedno z moich najmniejszych zmartwień.

Miałam całą szkolną bandę przeciwko sobie, a ich bronią będą sprośne komentarze i długie, pomalowane paznokcie.

Mogłabym się sama zbić teraz niż czekać na tą mękę.

- Nienawidzę cię przez niego - Evie westchnęła, posyłając Ashton'owi nienawistne spojrzenie - On tylko przynosi kłopoty, Pandi.

- Hey, Pandi to moja ksywka dla niej! - oburzył się, kładąc swoją rękę na moich plecach - Znajdź swoją własną!

Zadrżałam na kontakt z jego skórą, ale nie protestowałam, próbując zignorować fakt, że jego ręka zataczała kółeczka wzdłuż mojego kręgosłupa.

Nie wiedziałam po co to robił i jakie były jego intencje, ale podobało mi się.

- Jestem za młoda żeby umierać - mruknęłam, powoli kręcąc głową. - Co mogę zrobić by ich powstrzymać?

- Nic - Evie westchnęła, oblizując swoją dolną wargę. - Masz przejebane.

- A co jeśli przestanie się z nami zadawać? - zapytał Ashton - Co wtedy?

- Wszystko, kurwa - powiedziała, na co pisnęłam. - Jest za dużo plotek abyście mogli tak nagle przestać.

- W skali od jeden do dziesięciu, jak złe są te plotki? - zapytałam, przygryzając wargę tak długo aż zaczęła mi lecieć krew.

Ashton zauważył to i szturchnął mnie przyjacielsko. Zignorowałam to i przebiegłam językiem po świeżej ranie, krzywiąc się na dosyć spore rozcięcie.

Może gryzienie siebie nie było dobrym pomysłem.

- Pandoro, obie wiemy, że ja tego nie wymyśliłam - powiedziała Evie, przejeżdżając ręką po swoich blond włosach. - Chcę cię tylko ostrzec. Połowa dziewczyn w szkole myśli, że on zabrał twoje dziewictwo.

- Co?! - krzyknęłam, moje oczy płonęły gniewem. - Czemu ludzie w ogóle o tym mówią?

- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Niektórzy myślą, że jesteś w ciąży, ale to już kompletna plotka.

- O kurwa - zaśmiał się Ashton, pocierając swój kark - Podnieśli ten cały "projekt dziecko"na wyższy poziom.

- To gówno - splunęłam, pociągając za końcówki włosów. - Zagadałam do chłopców na kilku lekcjach, a teraz jestem w ciąży z dzieckiem Ashtona. Znaczy, co do kurwy?

- Dobra, przepraszam, Pandoro. - Evie mruknęła, posyłając mi sympatyczny uśmiech. - Ale jeśli bawisz się ogniem, to wiadomo, ze się poparzysz.

Posłałam Ashton'owi rozdrażnione spojrzenie, na co on tylko wzruszył ramionami, uśmiechając się lekko.

- Lubie być blisko ognia. Sprawia, że jest mi ciepło.

- Zostanę w domu przez resztę tygodnia - zadecydowałam, przytulając poduszkę. - W ten sposób skończę raport, unikając mojej śmierci. To wygrana sytuacja.

- Co z dramatem? - oburzyła się Evie, zakładając ręce na piersi - Nie zostawiaj mnie samej z Michaelem!

- Co z panem Blackwellem? - krzyknął Ashton. - Nie będę się z nim męczył sam na sam!

- Bardzo mi przykro - westchnęłam,posyłając im mały uśmiech. - Nie będę ryzykować dla was życia, idioci.

- Ashton! - głos, który zdawała się należeć do Luke'a, dochodził zza drzwi.

Spojrzałam na chłopca z kręconymi włosami, który burknął coś pod nosem, wstając z mojego łóżka. Zanim w ogóle otworzył drzwi, Luke wtargnął do środka. Coś wielkiego chowało się pod jego mundurkiem szkolnym.

Patrzyliśmy zdezorientowani jak zamykał za sobą drzwi i usiadł na moim łóżku, krzyżując nogi.Ashton ponownie usiadł tuż obok mnie, a Evie oparła się o zagłówek mojego łóżka, patrząc na to wszystkie z ogromną ciekawością.

Cokolwiek Luke chował pod mundurkiem, zgaduję, nie było niczym dobrym.

- Więc, kto jest ojcem? - Evie zapytała, patrząc na dużą bryłę.

Luke zmarszczył brwi, podążając za jej wzrokiem do swojego brzucha i rumieniąc się lekko. Szybko zdjął sweter, pozwalając zagadkowemu przedmiotowymi opaść na moje łóżko.

Pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagę była paczka papierosów, a obok niej leżała zapalniczka.

Oczy Ashtona skupiły się na małej paczuszce, która prawdopodobnie zawierała narkotyki. Evie chyba żałowała, że ujrzała to wszystko i teraz siedziała z oczami mocno zaciśniętymi.

- Skądś ty to do cholery wytrzasnął?- zapytałam, zbyt zszokowana, by się denerwować.

Luke posłał mi mały uśmiech i wzruszył ramionami, podświadomie przygryzając swój kolczyk w wardze.

- Luke, co ty kurwa zrobiłeś? - Ashton zmarszczył brwi, jego głos był przepełniony irytacją.

Luke mrugnął do niego z uśmiechem i przyciągnął paczkę papierosów, wyjmując z niej cztery sztuki i wystawiając do nas.

Nerwowo trzymałam swój, podczas gdy Evie spojrzała na używkę leżącą przed nią, od razu zamykając oczy.

- Zabierz to świństwo ode mnie.

Luke posłuchał jej i wepchnął papierosa z powrotem do paczki, swojego zaś, włożył między zęby.

Miałam nadzieję, że to tylko jakaś cholerna metafora i w rzeczywistości on nie pali, ale podpalił końcówkę i zaciągnął się. Było widać, że nie robi tego pierwszy raz.

- To jest jakieś chore! - splunęłam, patrząc jak Ashton kopiuje mojego brata, wypuszczając z ust pierścienie dymu. - Nie powinniście palić.

- No i co zrobisz? Powiesz mamie? -zaśmiał się Luke, wydmuchując dym prosto w moją twarz.

Zakaszlałam kilka razy, przytakując iż całych sił próbując nie wdychać dymu. Byłam narażona na śmierć, przebywając z nimi i raczej mi się to nie podobało.

- Jeśli muszę, to tak.

- Przestań, Pandi - zagruchał Ashton,dając mu kuksańca w bok. - Powinnaś spróbować.

- Spasuję - warknęłam, odpychając go.

Zaśmiał się tylko, wyciągając swojego papierosa w moją stronę. Jego ramię co chwila trącało moje.

- Wiesz, że chcesz.

Zmarszczyłam nos, odpychając jego rękę i napotykając spojrzenie Evie. Sygnalizowała mi, że coś tutaj kompletnie nie gra.

Mój brat wszedł do mojego pokoju,położył na łóżku papierosy i narkotyki i zaproponował nam poczęstunek.

On nie chciał dzielić się szamponem,więc jakim cudem dzieli się prochami?

- Ash, to obrzydliwe - powiedziałam, wykrzywiając się od okropnego smrodu.

- Pandoro, twój pokój teraz cuchnie śmiercią - dodała Evie, zatykając nos. - Mam nadzieję, że wy chłopcy, jesteście z siebie zadowoleni.

- Zamknij się - krzyknął Luke, odpychając jej krzesło w złości. - Twój pierdolony chłopak pali, ale ty masz to w dupie.

- Nie jest moim chłopakiem - syknęła, patrząc na nich z furią.

Luke przewrócił oczami, ponownie zaciągając się używką. Tym razem wydmuchał dym nosem, tak jak wściekły byk w kreskówkach.

- Co, do diaska, powie mama jak do mnie wejdzie? - zapytałam, opierając głowę o ścianę. - Tu cuchnie dymem!

- Nie wiem, zapal pieprzoną świeczkę czy coś - splunął Luke, kręcąc głową w rozdrażnieniu. -Przysięgam na Boga, jesteście idiotami.

- Hej, ja nic nie mówiłem! - oburzył się Ashton, mocno zaciskając swoją rękę na mojej

Wzdrygnęłam się. Przez cały ten czas nie odepchnęłam jego ręki. Zignorowałam zdezorientowane spojrzenia, które Evie i Luke sobie posłali. Jeśli mój brat myślał, że nie jesteśmy wystarczająco dobre to tego gangu, to niech pomyśli jeszcze raz.

- Jesteś pewna, że nie chcesz spróbować? - zapytał delikatnie, ponownie wystawiając do mnie papierosa. - To tylko kolejna z rzeczy, którą mogłabyś odhaczyć na liście rzeczy do spróbowania.

Spojrzałam zdenerwowana na Evie, po czym ponownie na zmniejszającego się papierosa. Miliony myśli krążyły w mojej głowie.

Jeśli to wezmę, będę się czuła na maska źle.

Jeśli tego nie wezmę, będę się czuła na maksa źle.

To skomplikowana decyzja.

- Dawaj, Pandoro! - uśmiechnął się Luke, przygryzając lekko dolną wargę. - Nie umrzesz od tego.

Wydałam się z siebie ciche westchnienie, zabierając papieros z palców Ashtona i ignorując potępiające spojrzenie, które Evie mi posłała. Cała sytuacja wydawała się niewłaściwa i obrzydliwa, ale ciekawość wzięła górę, sprawiając, że miałam ochotę spróbować.

Jeden mały wdech nie może być aż tak zły, prawda?

Wzięłam papierosa w zęby, krzywiąc się jak dym drażnił mi nozdrza i oczy. Spojrzałam zdezorientowana na Ashtona, który się zaśmiał.

Nawet jeśli śmiał się z mojej głupoty,to on nadal mnie pociągał, a to mnie wkurzało najbardziej.

- Musisz to zassać - westchnął Luke, demonstrując.

Powoli pokiwałam głową, kopiując to co zrobił, Poczułam jak ciężki dym wypełnił moją buzię i poleciał dalej do moich płuc, zatruwając mnie od środka. Byłam zafascynowana, zdegustowana i niepewna w tym samym czasie.

Chłopcy przyglądali mi się z zaciekawieniem, a Evie zakryła dłonią usta.

- Pandora, masz to wydmuchać - zaśmiał się Ashton, zaciskając zęby na swojej dolnej wardze.

Wzięłam gwałtowny wdech, patrząc na jego piękno, dopiero po chwili zdając sobie sprawę co zrobiłam.Dym zjechał moim przełykiem do brzuch, przez co zaczęłam się dławić.

I właśnie wtedy weszła moja mama.

Continue Reading

You'll Also Like

5.7K 474 20
Modern AU Edgar po długim pobycie w psychiatryku po próbie samobójczej wraca do codziennego życia. Idzie do nowej szkoły gdzie nie zna nikogo. Jak ży...
10.9K 543 18
Bo takie "zing" zdarza się tylko raz... w większości to jest FLUFF, lecz wystąpują wrażliwe tematy, te rozdziały będą oznaczone ! BRAK scen 18+, mogą...
72.5K 2.5K 43
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
34K 2.1K 35
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.