Czterdzieści minut później siedziałam w salonie, rozkoszując się słonym posmakiem ulubionych chipsów. Evie siedziała po mojej lewej stronie, co chwila wkładając rękę do paczki.
Zdecydowałyśmy się obejrzeć Titanica, co okazało się złym pomysłem, ponieważ obie znałyśmy go na pamięć.
– Ten film jest nudny – mruknęła Evie, ziewając.
– Tylko dlatego, że widzimy go po raz setny! – wyjaśniłam, dźgając ją łokciem.
Kiwnęła głową, zabierając ode mnie paczkę chipsów. Po zjedzeniu okruszków, rzuciła ją na stół.
– Lepiej przygotuj się na sprzątanie tego – ostrzegłam, po czym ponownie skupiłam się na ekranie.
Evie miała rację, to było nudne.
Mama wyszła, aby przenocować u swojej siostry, zostawiając nas i chłopców samych. Nie mam pojęcia dlaczego akurat dziś postanowiła odwiedzić rodzinkę. Tym bardziej, że to wiązało się z pozostawienie sporej grupki nastolatków samych na noc.
Chłopcy jeszcze nic nie odwalili, ale moim zdaniem to kwestia czasu. Tacy już są.
– Idziemy do nich? – spytała Evie, jakby właśnie czytała mi w myślach.
Spojrzałam na nią zainteresowana,wpychając do buzi garść słonego popcornu.
– Po co?
– Nie wiem.. – mruknęła, a jej policzki zaróżowiły się delikatnie. – Chciałabym zobaczyć co robi Cal.
– Cóż za szczerość – westchnęłam, kręcąc głową. – Ci chłopcy są źli, uwierz mi.
– Wiem, chciałabym tylko... wziąć to co chcę?
Parsknęłam śmiechem, chłopcy nigdy nie doprowadzali Evie do takiego stanu.
Natomiast moje życie towarzyskie było jeszcze inne. Miałam kilku chłopaków, za którymi się uganiałam. Miałam łamane serce jak każda nastolatka. Głównie wzdychałam do facetów, którzy wystarczali zaledwie na tydzień.
To było frustrujące.
– Możemy do nich zajrzeć, jeśli chcesz – zasugerowałam, patrząc jak się uśmiecha.
– Naprawdę?
Starałam się wyglądać na wesołą. Robię to tylko po to, aby ją uszczęśliwić. Ja naprawdę nie mam na to najmniejszej ochoty. Ruszyłam za Evie, która podekscytowana już biegła na górę, aby stanąć tuż przed pokojem Luke'a. Chciałabym być tak podekscytowana jak ona, ale po prostu nie potrafiłam.
Przecież oni byli takimi fiutami.
– No to wchodzimy – powiedziałam, naciskając klamkę i popychając drzwi do pokoju brata. – Luke? – powiedziałam cicho, robiąc niepewny krok naprzód.
Blondynek podniósł wzrok i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. Wyglądał jak debil, przysięgam.
– Hej Pandorararara! – krzyknął, powtarzając ostatnią sylabę w nieskończoność.
Stanęłam obok niego i popchnęłam tak, że upadł na plecy i zaczął się histerycznie śmiać. Na jego widok pozostali również się zaśmiali, patrząc się na Evie, która cały czas stała w progu.
– Kto to? – spytał Michael, sprawiając że policzki mojej przyjaciółki przybrały szkarłatny kolor.
– Ile już wypiliście? – zapytałam, ignorując Michaela.
Chłopcy patrzyli na siebie w zdezorientowaniu, próbując przeliczyć ile już wypili. Tak naprawdę nie oczekiwałam odpowiedzi, gdyż puste butelki wódki, porozrzucane po całym pokoju, mówiły same za siebie.
– Myślę, że to była odrobinka – mruknął Calum, udając że liczy na palcach.
Evie powoli wkroczyła do pokoju i stanęła obok niego, wplatając swoją rękę w jego.
– Chcesz się położyć? – spytała, kierując go w stronę łóżka Luke'a.
Calum mruknął rozzłoszczony, puszczając bąka i śmiejąc się bez opamiętania.
– Ew Calum! – warknął Michael, delikatnie chichocząc. – Ty świnio!
– Nie zrobisz lepiej! – odparł Calum i opadł na łóżko.
Pomogłam Luke'owi wstać i posadziłam go obok kolegi na łóżku, Miałam nadzieję, że za chwilę usnął na skutek zmęczenia. Niestety nie zasnęli. Po krótkiej chwili Luke poderwał się i wybiegł z pokoju, a jego kroki rozchodziły się echem, uderzając o schody.
– Możesz go złapać? – posłałam Evie błagalne spojrzenie.
Niechętnie skinęła głową i podążyła za blondynem, zostawiając mnie samą z trójką chłopców. Ashton opadł na podłogę, bujając się na boki tak, jakby był w transie. Michael stał na własnych nogach, biegając po pokoju jak podekscytowane dziecko. Zdecydowałam się pozbierać puste butelki po alkoholu w obawie, że może się skaleczyć.
Nie miałam takich planów na piątkowy wieczór.
– Gdzie ta dziewczyna poszła? – mruknął Calum, powoli wstając do pozycji siedzącej.
Zacisnęłam oczy, modląc się, żeby on zaraz zasnął.
– Pomalujesz mi włosy? – zapytał Michael, gapiąc się na mnie przenikliwe.
Zachichotałam, popychając go tak, by usiadł obok Caluma.
– Zmieniałeś kolor kilka tygodni temu.
– Już mi się znudził – krzyknął, marudząc jak małe dziecko. – Chcę wrócić do zielonego.
– No to tak zrób – odpowiedziałam,nie będąc pewna co powiedzieć.
Nigdy nie miałam do czynienia z pijanymi nastolatkami. Zwykle to moja mama się nimi zajmowała.
– Mogę wam zdradzić sekret? – zapytał Calum, skupiając na sobie uwagę.
– Dawaj – zachęcił Ashton, stając naprzeciwko przyjaciela.
W pewnym momencie zachwiał się i zaliczył bliskie spotkanie z podłogą, głośno przy tym przeklinając. Z trudnością posadziłam go obok jego przyjaciół. Moja klatka piersiowa szybko unosiła się i opadała z wysiłku.
Bicepsy Ashtona zdecydowanie za dużo ważyły.
– Kim jesteś? – mruknął, kładąc ręce na mojej talii.
Stanowczo go odepchnęłam, a sama usadowiłam się na krześle przy biurku Luke'a. Robiłam wszystko co możliwe, żeby zachować stosowny dystans.
Mogłam zdecydowanie uznać, że takie matoły nigdy nie powinny pić.
– Mam ochotę na seks – mruknął Michael, bawiąc się rąbkiem od swojej koszulki. – Jestem seksualnie sfrustrowany.
– Nie tylko ty – westchnął Ashton, leniwie mrugając oczami.
Michael spojrzał na Caluma, przybliżając swoją twarz do jego twarzy i kładąc ręce na jego policzkach.
– Jestem brzydki?
Calum zdecydowanie go odepchnął i pokręcił głową w rozbawieniu.
– Oczywiście, że nie!
Uśmiechnęłam się, próbując się nie roześmiać. Zdecydowanie byli najlepszymi przyjaciółmi.
– Michael, gdybym był dziewczyną to bym cię pieprzył – Ashton zaśmiał się, uderzając kolegę w plecy.
– To wiele dla mnie znaczy, Ashy.
Oglądałam chłopców jeszcze przez kilka minut, po czym zaczęłam się martwić. Evie jeszcze nie wróciła z Lukiem. Nie chciałam zostawiać chłopców samych, ale chyba nie miałam wyboru.
– Zostańcie tu – nakazałam, podnosząc się z krzesła i wychodząc z pokoju.
Po chwili cała trójka wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem, turlając się po łóżku mojego brata. Modliłam się tylko o to, aby żadne z nich nie zwymiotowało, bo wtedy czekałaby ich niemiła robota.
– Evie? – krzyknęłam, zbiegając po schodach.
Usłyszałam przytłumione głosy i ruszyłam za nimi w stronę kuchni. Stając w progu zauważyłam Evie i Luke'a siedzących na wyspie kuchennej. Luke popijał szklankę wody, a Evie delektowała się filiżanką herbaty, śmiejąc się z jakiegoś dennego żartu blondyna.
To zdecydowanie pogorszyło mi humor.
– Co do cholery? – wrzasnęłam, skupiając na sobie ich uwagę. – Utknęłam na górze z trzema upitymi pajacami, a ty siedzisz tutaj popijając herbatkę z moim bratem?
Evie westchnęła cicho, odstawiła filiżankę i powoli zeszła z blatu.
– Myślałam, że dobrze mu zrobi szklanka wody.
Przenosiłam wzrok z Luke'a na przyjaciółkę i z powrotem. Chciałam się na nich gniewać, ale nie potrafiłam.
– Po prostu chodźcie na górę, proszę?
Mruknęli w niezadowoleni, ale skierowali się w stronę schodów. Luke potknął się kilka razy na stopniach, ale Evie dzielnie go podtrzymywała.
Zaczynałam myśleć, ze on jej się podoba, ale gdy tylko jej wzrok napotkał Caluma, uznałam moje przypuszczenia za kompletne bujdy.
– Wszystko w porządku? – zmartwiła się siadając obok.
Burknęłam, nie interesując się tym. Sam się tak upił to niech teraz sobie radzi.
– Jestem cholernie zmęczony – ziewnął Luke, przeskakując z nogi na nogę.
– To idź spać! – wrzasnęłam, popychając go na łóżko.
Westchnął, wślizgując się pod kołdrę obok Michaela. Ashton natomiast siedział na obrotowym krześle, kręcąc się i śmiejąc jak małe dziecko.
– Ashton, jesteś śpiący? – spytałam, łapiąc go za rękę.
Pokręcił głową, ale to zignorowałam. Zaniosłam go do zatłoczonego łóżka, ponieważ potrzebowałam, żeby wreszcie zasnął.
– Pandora, czy oni nie powinni leżeć na boku? – zapytała Evie, przygryzając dolną wargę.
– Prawdopodobnie.
– Nie jestem śpiący! – protestował, ale ja tylko pokręciłam głową i przyłożyłam palec do ust.
– Ashton, idź spać.
– Ale...
– Ashton...
Burknął coś pod nosem i zwinął się w kłębek, powoli zamykając oczy. Poczekałam kilka sekund i poszłam do siebie, kładąc się na własnym łóżku.
– O mój Boże – westchnęłam, przecierając zmęczone oczy. – Musieli wybrać akurat dzisiejszą noc.
– Wiesz jakie są piątki – zachichotała Evie, podnosząc torbę i wyjmując z niej piżamę.
Odwróciłam wzrok, gdy się przebierała, skupiając się na studiowaniu swoich paznokci. Nie mam zamiaru się przyznawać, że martwię się o chłopców, nawet jeśli taka jest prawda.
Co jeżeli naprawdę powinni spać na boku? To będzie moja wina jeśli umrą?
– Chcesz żebym z nimi spała? – zapytała Evie, związując włosy w niezdarnego kucyka.
Zmarszczyłam brwi, przeczesując ręką włosy.
– Po co?
– No nie wiem, będzie bezpieczniej? – przewróciła oczami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Zaprotestowałam, klepiąc pustą przestrzeń obok mnie.
– Śpisz na moim łóżku, ja do nich pójdę.
– Jesteś pewna?
Potwierdziłam, kierując się do pokoju naprzeciwko.
– Dobranoc.
Evie odpowiedziała mi cicho, po czym zamknęła się w mojej sypialni, zostawiając mnie samą na środku korytarza.
Na co ja się do cholery zgodziłam?
*~*
Witajcie! Wiecie, że w ciągu ostatnich kilku dni znalazłam jeszcze przynajmniej dwa polskie tłumaczenie tego ff, a tylko to jest aktywne? XD
Jeszcze raz, serdecznie zapraszam na poje ff "Zapomniana" o sosach oraz "Wake Up Beside an Angel" o Luke'u (podobno jest cudowne)
Jakby coś, możecie mnie również znaleźć na twitterze jako @Crush_Ash (link zewnętrzny). Miło by było, jakbyście czasem tweetnęli coś pod #ProjectDaddyPL. Może więcej osób znalazłoby to ff?
Do zobaczenia xx