Between worlds / Newt ( W TRA...

By Eff_infinty

171K 9.2K 3.8K

Nora. Z pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak s... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Epilog
~ BOHATEROWIE ~

Rozdział 18

4.9K 295 66
By Eff_infinty


Bierzcie ten rozdział z przymrużeniem oka :) 


Gdybym była tak niezależna, jakbym chciała, wszystko byłoby dobrze. Niestety. Na niektóre rzeczy, muszę zawalczyć, nawet jeśli są one nie tylko dla mnie dobre. Newt jest przywódcą i nie liczyło się to, że jestem jego zastępcą. Jego słowo jest święte, a ja nie mogę go podważyć.  Właśnie to było powodem, dla którego nie mogłam zostać Zwiadowcą. Minho jako przywódca Zwiadowców zgodziłby się, ale bez zgody Newta, nie ma takiej możliwości. W mojej głowie działo się mnóstwo rzeczy. Walka z sobą, by nie rzucić się na blondyna i nie rozszarpać go na mak, była jak coś, co cholernie trudno było zwalczyć. 

Siedziałam w pokoju Newta, na jego łóżku, a on sam chodził przede mną w tę i we w tę. Doprowadzało mnie to do gorączki, zwłaszcza gdy wiedziałam, że rozzłościłam go tak, jak jeszcze nigdy przedtem i swoją złość, i emocje, najprawdopodobniej wyładuje na mnie. 

- Nie pozwolę ci być Zwiadowcą i koniec!

- Dlaczego?! Wszystko może mi się zdarzyć, nawet kiedy jestem w Strefie! Twoją pracą nie jest ochranianie mnie!

- Nie obchodzi mnie to czy jest, czy nie! Nie pozwolę na to, żeby coś ci się stało, a tam nie mogę cię chronić!

- Przecież nie idę tam sama! Tommy też jest Zwiadowcą! A Minho? Jest najlepszy! 

- Sądzisz, że ufam im na tyle, by powierzyć im twoje życie!?

- To nie moja wina, że nie potrafisz nikomu do końca zaufać! Dlaczego chociaż raz, nie mogę zrobić tego, co chcę!?

- I co ty sobie myślisz? Pozwolę ci być Zwiadowcą, ty szczęśliwa wbiegniesz tam, a pod koniec dnia te dwa sztamaki wrócą, niosąc twoje martwe ciało?! Co ty sobie myślisz!?

- Myślę, że powinieneś przestać być tak cholernie upartym! Nie możesz ochronić całego świata, a tym bardziej mnie!

Wyszłam z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Miałam dość kłótni z Newtem i wiedziałam, że on nie odpuści. Tak jest zawsze i z dnia na dzień staje się coraz bardziej surowy i niedostępny. Przestał przypominać mi tego miłego chłopaka, którym był wcześniej. Prawdą było to, że kiedy tu przybyłam, również nie był za miły, ale teraz to nie była tylko niedostępność. Teraz chciał sobie podporządkować całą Strefę. Nie mogłam na to pozwolić, by cokolwiek go tak odmieniło i nie mogę pozwolić na to, bym stała się zależna od niego. 

- Hej! Dziewczyno, przystopuj trochę! - W moją stronę szedł Minho. Uśmiechnięty i jak zwykle sarkastyczny. 

- Minho. - Bąknęłam, rozdrażnionym głosem. Kłótnia z blondynem wyprowadziła mnie z równowagi, do tego stopnia, że zaczęłam się nawet trząść. 

- Co się stało? - Spytał, choć prawdopodobnie dobrze wiedział, o co chodzi.

- Newt! Jak zwykle ma gdzieś opinie innych! - Wyżaliłam się, starając się zapanować nad gniewem. 

- Nie mam pojęcia, co powiedzieć, z jednej strony ma rację, bo możesz ucierpieć i wszystkim będzie szkoda, a z drugiej ... - Zaczął wyliczać na palcach za i przeciw. 

- Zamknij się! - Warknęłam. Spojrzał na mnie szybko i równie szybko zamilkł. - Ty mianujesz mnie Zwiadowcą i nie obchodzi mnie to, co Newt sobie myśli! 

- Nie uważasz, że ...

- NIE! - Krzyknęłam jeszcze raz, odwracając się gwałtownie i włosami uderzając Minho w twarz. 

- Dobra, dobra! - Minho podniósł ręce w geście samoobrony. 



***



Od trzech dni Minho przygotowywał mnie do zostania Zwiadowcą wbrew woli Newta. Blondyn był wkurzony, kiedy się dowiedział i chciał nawet wrzucić Azjatę do Ciapy za niewykonywanie poleceń, ale powstrzymał się, kiedy cała Strefa się zbuntowała. Martwiłam się o niego i mimo iż złość na niego mi już przeszła, on zdawał się z dnia na dzień mieć w sobie coraz więcej agresji. Tak bardzo chciałam do niego podejść, przytulić go, powiedzieć, że już jest dobrze i zakończyć ten spór, ale gdybym to zrobiła, w jego oczach stałabym się kimś, kogo można kontrolować. Na to nie mogłam pozwolić. 

- Trzymaj prosto. - Thomas pokazywał mi jak sprawnie posłużyć się bronią. Zaczynałam ze sztyletami. Tommy trochę się namęczył, zanim je wyciągnął z tajemnej skrytki z bronią, ale poradził sobie z całym pudłem żelastwa. Dokładnie naprzeciwko mnie znajdowała się tarcza do rzucania. Co jakiś czas Minho stojący na końcu i wyciągający sztylety, którymi trafiałam do celu, przesuwał tarczę o parę kroków dalej. Za każdym razem trafiałam kilka milimetrów od środka. Właśnie kolejny raz chybiłam. 

- Co za cholerna tarcza! Ja pikolę! Minho przestań to przesuwać! - Wydarłam się na chłopaka.

- Spokojnie. - Tommy położył mi rękę na brzuchu, a drugą złączył z moją. Na szyi poczułam jego ciepły oddech. - Przymknij jedno oko. - Znów przesunął ręką, trafiając do mojej dłoni. Czułam się dziwnie, czując jego ciało przylegające do mojego. - Skup się i traf. 

Przymknęłam oczy, by po chwili otworzyć tylko jedno z nich. Wzrokiem wyszukałam środek tarczy i wyciszyłam się. Nagle przestałam słyszeć otaczający nas gwar pracy w Strefie. Istniała tylko tarcza i ja. Rzuciłam i sztylet utkwił między linią środka a pierwszym okręgiem.

- Jeszcze raz? - Zapytał, na co tylko przytaknęłam głową. 

- Thomas! - Newt zawołał go, stojąc w niedużej od nas odległości. - Chodź tutaj, sztamaku!

Thomas spojrzał na niego, przewrócił oczami i odezwał się do mnie.

- Ktoś nie jest tutaj szczęśliwy ... zaraz wracam. - Jego dłonie opuściły moje biodra i nagle zrobiło mi się zimno.

Patrzyłam dyskretnie kątem oka jak Thomas podchodzi do Newta pewny siebie i opanowany. Wyciszyłam się, by choć w małej mierze usłyszeć, o czym rozmawiają. 

- Myślisz, że co ty robisz? - Newt warknął w jego stronę.

- Pomagam Norze w przygotowaniach? - Odparł, pytaniem na pytanie. 

Newt przejechał sobie otwartą dłonią po twarzy. 

- Mówiłem ci wcześniej, idioto. Nie chcę, by była Zwiadowcą, więc nawet nie próbuj jej szkolić, bo bez mojej zgody nie może wbiec do Labiryntu.

- Już raz to zrobiła. Dlaczego nie chcesz, by została Zwiadowcą? Jest dobra. Przeżyła noc w Labiryncie. Poza tym potrzebujemy kogoś takiego, jak ona, więc dlaczego tak się upierasz przy swoim?

- To zbyt niebezpieczne! - Newt wybuchnął. - Może jej się coś stać albo zostanie dziabnięta przed Bóldożercę, albo Bóg jeden wie, co się jeszcze może stać! Myślisz, że jestem na tyle głupi, by pozwolić na to?

- Nie sądzę, żebyś martwił się co się jej stanie, a przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim insynuujesz. Sądzę, że nie chcesz jej na to pozwolić, bo ją lubisz, z resztą jak każdy z nas. Nie chcesz, żeby była gdzieś, gdzie nie możesz nad nią czuwać. Widzę, jak na nią patrzysz a poza tym sprawy między nią, a tobą są czyste i raczej jasne. 

Newt spojrzał hardo na niego i ścisnął usta w wąską linię.

- Nie. Powiedziałem, że nie, Thomas. Nie chcę, by została Zwiadowcą. To tyle co, mam do powiedzenia.



***



Obróciłam się na łóżku. Włosy Teresy łaskotały mnie w nos. Podniosłam się do pozycji siedzącej, powstrzymując się od kichnięcia. Powoli przeniosłam wzrok na okno, ale wtedy moje oczy szybko się rozszerzyły, a zmęczenie zniknęło całkowicie. Wstałam z łóżka mimo strasznego zimna i wgapiłam się w Strefę. Delikatny, malutki, biały puszek pokrywał wszystko niczym mięciutki dywan. Nie było go dużo. Warstwa była maciupeńka, ale wystarczyło tylko trochę, by zamienić Strefę w cudowne białe królestwo. 

- Śnieg! - Krzyknęłam, rzucając się na Teresę i szarpiąc ją za ramię, by ją zbudzić. 

Brunetka jęknęła w geście niezadowolenia i przetarła oczy, które ledwo co uniosła. 

- O czym ty bredzisz? - Mruknęła. 

Wskazałam palcem na okno, jednocześnie wskazując na maleńkie wirujące na niebie płatki. Teresa przetarła jeszcze raz oczy i otworzyła buzię ze zdziwienia. Bez namysłu zeskoczyłam z łóżka, porwałam bluzę z kapturem, która należała do Newta (a których miał sporo) i wciągając buty na nogi, potykając się o własne sznurówki, szybko zbiegłam po schodach, by zobaczyć wszystko na własne oczy.  Wybiegłam i pierwszy raz, nie pamiętam już od jak dawna, poczułam na sobie zimną zamarzniętą wodę. Bardzo szybko moje włosy stały się mokre i sfalowały się jeszcze bardziej od wilgotnego powietrza. Kiedy fascynacja przeszła, kątem oka zauważyłam sporą grupkę Streferów stłoczoną przy Pudle. Z bijącym sercem zaczęłam iść w ich kierunku, nie czekając na Teresę i modląc się, by nie był to kolejny świeżuch. 

- Ciężkie to jak cholera! - Już z dali usłyszałam Winstona. 

- We dwóch nie damy sobie rady! Minho! Chodź krótasie, pomóż! 

Przepchałam się między chłopakami i stanęłam obok Liama. Spojrzałam w dół. Zobaczyłam Aleksa, Minho i Winstona, którzy zawzięcie coś starali się podnieść. W środku były trzy części czegoś owiniętego w siatkę i parę naprawdę dużych pudeł. 

- O co chodzi? - Szepnęłam do przyjaciela. Liam wyglądał tak, jakby się zastanawiał czy im pomóc, czy jednak nie. 

- Przed chwilą włączył się alarm. Pudło przywiozło jakieś pierdoły. - Mruknął w odpowiedzi. 

Odgarnęłam włosy z czoła i odetchnęłam z ulgą. 

- Dobrze, że to nie nowy świeżuch. - Burknęłam. - Nie zniosłabym kolejnej ślicznotki w naszym okręgu. - Te słowa niemal wysyczałam. 

Kolejne dziesięć minut zajęło chłopakom wyciągnięcie wszystkich rzeczy z Pudła. Minho pobiegł po nożyczki, którymi chwilę potem jak opętany rozrywał siatki i pudła. Widząc Azjatę rozpruwającego te wszystkie opakowania, ciarki przechodziły mi po plecach. I jeszcze te nożyczki ...

- To jakiś żart? - Jake pochylił się nade mną. - Czy to jest to, co myślę? 

- Tak, Jake. - Odparłam. - To trzyczęściowa składana choinka. 

- Na co nam takie gówno? - Jedna z brwi Thomasa podjechała do góry. 

- Wie ktoś, który jest dzisiaj? 

- Dwudziesty trzeci księżniczko. - Patelniak wtrącił się do rozmowy. Kiedy uważnie się im wszystkim przyjrzałam, doszłam do wniosku, że nikogo tutaj nie zdziwił śnieg ani całkiem nowe anomalie pogodowe. 

- Grudnia? - Zapytałam ponownie. 

- No, tak. - Liam podrapał się po karku. 

- No to chyba wiem, na co nam to potrzebne. Co jest w tych pudłach, Minho? 

- Jakieś światełka, parę ubrań ... - Chłopak podniósł do góry jedną z bombek. Była intensywnie niebieska z pozłacanymi zdobieniami. 

- Serio? - Nade mną rozległ się głos. Newt stał jak zahipnotyzowany i gapił się w nowe rzeczy. - Chcą, żebyśmy sobie urządzili święta? A wigilię to co? Z Bóldożercami mamy zjeść? - Jego ironiczny ton głosu doprowadzał mnie do białej gorączki. 

- Newt, sztamaku! Coś ty taki pesymistyczny! - Thomas uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu. - Pomyśl. Może to jednak dobry pomysł. Jutro jest dwudziesty czwarty grudnia. W tamtym roku  nie mieliśmy takich świątecznych rzeczy, a w tym roku mamy. To świetny sposób na chwilowe odejście od kłopotów.

- Coś za bardzo optymistyczny jesteś, Tommy. - Fuknął Newt. 

- Jak to w tamtym roku? - Zapytałam, podnosząc się. - To znaczy, że już wcześniej świętowaliście Boże Narodzenie? - To pewnie dlatego nie zdziwił ich śnieg. 

Newt przeniósł wzrok na mnie, a potem wbił go w Thomasa. 

- Dobra. Wy zajmijcie się rozłożeniem tego piekielnego drzewa. - Wskazał na trójkę Streferów. - Reszta niech postara się coś porobić i ten, kto może, niech pomoże Patelniakowi w kuchni. Jasne? 

- Ogay. - Mruknęli wszyscy, aż po Strefie rozniosło się echo. 

- Ty, Nora. - Burknął, patrząc na mnie. - Wybierz sobie jakieś ciepłe ubrania stąd i idź się ubierz. 

- Ale Newt ...

- Powiedziałem ci coś, prawda? - Blondyn cofnął się o krok, a za nim rozległ się jęk. 

- Newt! Do cholery, patrz, jak łazisz! - To była Teresa. Teraz stała na jednej nodze i rozmasowywała sobie drugą stopę.

- Sorry. 

Wywróciłam oczami i szybko pobiegłam się przebrać, łapiąc w biegu jakiś biały sweter, rękawiczki bez palców i ciepłe zakolanówki. Szybko przebrałam się w nowe rzeczy i wróciłam równie szybko, co znikłam. Nie było mnie tylko przez chwilkę, a Stefa już wyglądała inaczej. Obok stołówki stała wielka choinka, którą właśnie mocowali do podłoża Liam z Thomasem. Sporo ludzi kręciło się też obok Patelniaka, prawdopodobnie przygotowując jedzenie na jutro. Czy Newt rzeczywiście tak łatwo i szybko zgodził się na cały ten występ? Spojrzałam w stronę Pudła. Paru Streferów ciągle podchodziło i wrzucało do środka kartki. Kartki zazwyczaj wrzucaliśmy, gdy czegoś chcieliśmy od Stwórców. Dawali nam zazwyczaj to, o co poprosiliśmy, co nadal pozostawało dla mnie zagadką. Nagle zerwałam się biegiem w stronę swojego pokoju, uświadamiając sobie, że już niedługo i Pudło odjedzie. No przecież! Prezenty! Można prosić o prezenty! Tylko co mogę chcieć podarować Newtowi? Czy czegoś mu brakuje? Kiedy nie wymyśliłam nic, co mogłabym mu podarować, odpuściłam. Było mi wstyd, bo bardzo chciałam mu coś dać. Wracając, właśnie się na niego natknęłam. Szarpał się z lampkami, które sprawiały wrażenie, jakby sam największy i najbardziej niegrzeczny  chochlik sam je zaplątał. Newt szarpał je na wszystkie strony, walił w nie rękami i ciągle przeklinał. Odetchnęłam i postanowiłam zainterweniować, zanim  jeszcze rozwali. 

- Nie rzucaj się tak na nie. - Usiadłam obok niego i położyłam mu rękę na dłoni. Pod wpływem mojego dotyku nieco się uspokoił. 

- Purwa! Cholerne lampki! Co za debil je tak zawiązał!? 

- Daj mi je. - Odparłam i wyswobodziłam sznur z jego rąk. Spojrzałam na nie i od samego widoku już mnie zemdliło. Były w takim nieładzie, że nie wiedziałam, od czego zacząć. Wzięłam pierwszą lepszą część i powoli zaczęłam ją rozplątywać. Proste sznury podawałam Newtowi, które trzymał w tak wielkiej odległości od siebie, że wyglądał przekomicznie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Resztę dnia pracowałam z nim przy lampkach w kompletnej, ale jednak magicznej ciszy. 



***



Na kolejny dzień Strefa mieniła się w różnych kolorach i niemal wszystko, pokryte było światełkami. Od rana do południa śmiałam się z Streferów, bo zupełnie nie mieli pojęcia, że światełka nie są tylko i wyłącznie na pokrywanie każdego centymetra Strefy. Prawdopodobnie, gdyby mogli, to pewnie nawet Bóldożerców by przystroili. 

W Strefie bardzo szybko zapanowała ciemność i obok stołówki rozpaliliśmy ogień. Stoły ustawiliśmy wokoło ogniska, by było nam cieplej. Zbliżała się pora kolacji. Wigilijnej kolacji, której jako jedynej nie pamiętałam z życia poza Strefą. Nie miałam ani jednego wspomnienia o niej, a jednak wiedziałam, że istnieje takie coś jak święta i wigilia. 

- W porządku? - Thomas uśmiechnął się i poklepał miejsce obok siebie. Naprzeciwko mnie usiadł Newt. Gula podjechała mi do gardła, gdy na niego spojrzałam, a gdy zobaczyłam, że Julie zasiadła się obok niego, momentalnie się wkurzyłam. Niech tylko spróbuje choćby na niego spojrzeć, nie mówiąc o dotykaniu, to ją normalnie rozszarpię! Poczułam uścisk na ramieniu, przez co musiałam przerwać kontakt wzrokowy. Obok mnie usiadła Teresa. 

- W porządku? - Zagadnęła. Powtórzyła te same słowa co Tommy. Przytaknęłam tylko głową i gdy Patelniak przyniósł jedzenie, bez słowa zaczęłam jeść. 

- Teresa? - Szepnęłam, gdy zorientowałam się, że powoli przychodzi pora prezentów. 

- Hm? - Mruknęła, patrząc w stronę wrót Labiryntu. 

- Masz dla kogoś jakiś prezent? 

Spojrzała na mnie jak na wariatkę. 

- Żartujesz? A niby po co? - Burknęła. - Nie dbam o takie rzeczy. Nie liczy się prezent, tylko to, że jesteśmy tu wszyscy razem. 

- Tak. Tak, masz rację. - Zgodziłam się. Spuściłam głowę. Kątem oka zobaczyłam, że Julie daje Newtowi prezent, po czym uśmiechając się, jeszcze go pocałowała! Zawrzało we mnie. Chęć zabijania wzięła nade mną górę. Teresa jakby wyczuwając moje emocje, położyła mi rękę na ramieniu, by nieco mnie uspokoić. 

Chwilę potem przede mną leżały trzy prezenty. Jeden od Liama, Thomasa i Minho. Nie miałam siły i odwagi ich otwierać. Nawet nie musiałam. Teresa wszystko mi wypaplała, bo widziała, co wkładali do paczek. Liam wsadził tam parę swoich rysunków, Minho podarował mi buty do biegania, prawdopodobnie te, o które go prosiłam, a Thomas dał mi jeden z najostrzejszych sztyletów. Zaniosłam prezenty do pokoju, po czym wróciłam, by jeszcze na chwilę porozmawiać z przyjaciółmi. Nagle ktoś złapał mnie za za nadgarstek i pociągnął w tył, dobry kawał od ogniska. Odwróciłam się przerażona, choć wiedziałam, że to nie mógł być nikt inny jak jeden ze Streferów. Okazało się, że to Newt. 

- Oszalałeś?! - Wyrwałam rękę z jego uścisku. - Wystraszyłeś mnie! 

- Przepraszam. - Odparł. Znajdowałam się od niego w dużej odległości, którą bardzo chciałam zmniejszyć. Newt wyciągnął zza pleców małe pudełeczko. 

- Co to? 

- Prezent. Dla ciebie. 

Odebrałam od niego pudełko i uważnie się mu przyjrzałam. 

- Nie otworzysz? 

Spojrzałam na niego, a chwilę potem pociągnęłam za sznurki. Uniosłam do góry wieczko i aż mnie zatkało. 

- Mam nadzieję, że się spodoba. - Burknął. 

- Jest piękny! - Krzyknęłam, hamując napływające mi do oczu łzy. W środku znajdował się łańcuszek z maleńką zawieszką w kształcie serduszka. Urocze.

- Mogę? - Zapytał, wskazując na moją szyję. Przytaknęłam i odsunęłam włosy. Newt zapiął mi go na szyi, a następnie złapał mnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę. 

- Wesołych Świąt, księżniczko. 

Uśmiechnęłam się. Poczułam, jak pieką mnie policzki. Chciałabym mieć coś, co mogłabym mu dać w tej chwili, ale nie miałam nic. 

- Poza tym mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. 

- Naprawdę? - Przełknęłam ślinę i spojrzałam mu wprost w czekoladowe oczy. 

- Wiem, że ostatnio nie byłem miły, ale mam swoje powody. Bardzo się o ciebie martwię. To miejsce jest niebezpieczne i może ci się coś stać. 

- Ale przecież to wszystko jest niebezpieczne! A co z innymi? Co z Tommym? Jemu też może się coś stać, a pozwalasz mu tam wchodzić. 

- Ale oni nie są tobą! - Wyrzucił ręce do góry, wściekły, że nie chcę go posłuchać. - Nie obchodzą mnie inni Zwiadowcy! Obchodzisz mnie ty ! Nie dbam o nich tak bardzo, jak dbam o ciebie! Jeżeli coś ci się stanie... - Przełknął ślinę. - ...nie wiem, co bym wtedy ze sobą zrobił. 

Spojrzał na mnie smutnymi oczami, jakbym właśnie się z nim żegnała. 

- Kocham cię. Kocham cię tak, jak nikt nigdy nikogo. Kochałem cię już od pierwszych chwil, kiedy cię poznałem i wiem, że ty nie czujesz do mnie tego tak mocno, jak ja, ale...

Położyłam mu palec na ustach. 

- Przecież wiesz, Newt. Wiesz, że cię kocham. - Odparłam. 

- Dlatego, że cię kocham, ufam ci i... i pozwolę ci być Zwiadowcą, o ile przysięgniesz mi, że będziesz się trzymać z dala od kłopotów. 

Rzuciłam mu się na szyję, Jednocześnie oplatając go nogami w pasie. Zacisnęłam się na nim, jak pętla na szyi, jednak on podtrzymał mnie rękami, zupełnie jakby mu to nie przeszkadzało.

- Dziękuję, dziękuję! - Krzyczałam, mając ochotę się śmiać i płakać jednocześnie. 

- Pamiętaj, że masz wracać żywa! - Ostrzegł mnie, gdy się od niego odsunęłam, patrząc mu w oczy. Postawił mnie na ziemi, ale wciąż trzymał mnie w uścisku. 

- Obiecuję. - Szepnęłam. Po krótkiej chwili milczenia postanowiłam jednak się odezwać. - Newt?

- Tak? 

- Przepraszam. 

- Za co? 

- Nie mam dla ciebie prezentu... chciałam coś ci dać, ale nie miałam pojęcia co. 

Newt uśmiechnął się. 

- Żartujesz? Dałaś mi najpiękniejszy prezent na świecie i nawet o tym nie wiesz.

- Co?

Newt pochylił się i skubnął zębami mój płatek ucha. 

- Twój piękny, uśmiech, cudowne włosy... - Zjechał na szyję i zaczął ją powoli całować. - ...piękne ciało i niebiańskie oczy... cudowny charakter i najsłodsze usta. 

Spojrzał mi w oczy i ponownie się uśmiechnął. 

- Jesteś moja i to jest najlepszym dla mnie prezentem. Ty. 

Wyszczerzyłam się i mocno go pocałowałam. Ten pocałunek był najbardziej słodki, najbardziej romantyczny i najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek z nim miałam. Całowaliśmy się... może piętnaście minut, może godzinę. Straciłam kontakt z rzeczywistością, gdy jeszcze raz wymówił te dwa słowa.












Continue Reading

You'll Also Like

159K 5.7K 200
bo jest tego mało na wattpadzie (Nie autorskie) #69 memy - 4.08.21
134K 7.4K 51
Świat oszalał. Trawi go susza, głód i choroba, która zabija. Choroba, która zdaje się być niezwyciężona. Tylko nieliczni są w stanie wyrwać się z jej...
30.9K 1.5K 34
Aspołeczna Claire Folk z dużym temperamentem i żyjąca we własnym świecie, wkracza w drogę szkolnej gwieździe, intrygując sobą Jasona Blossoma. Los st...
61.4K 4.5K 87
yup, to kolejny instagram ode mnie • shipy: drarry, theobian (theo x OC), jastoria (astoria x OC), pansmione, pavender, Oliver x Cedric, linny, Daphn...