Prince

Por Lolisza

60.5K 3.5K 309

Piękne dziewczyny powinny żyć w zamkach-być księżniczkami. Lecz nie tym razem. W tym świecie to on jest panem... Más

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11 Cz.1
Rozdział 11 Cz.2
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział14
Rozdział 15
Info!
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Przepraszam
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27 (Epilog)
Dziękuję
Prince 2 !!!
Come back!
Witajcie

Rozdział 20

1.7K 106 6
Por Lolisza

Wczesnego ranka obudziło mnie głośne,nieustępliwe chrapanie.Przez resztę nocy zdążyłam zapomnieć o śpiącym na kanapie Calumie,ale denerwujące odgłosy jakie teraz wydawał przywróciły mnie do rzeczywistości.Pierwszą myślą jaka przyszła mi do głowy,to czy Luke i reszta wrócili z powrotem i momentalnie się za to skarciłam.Dlaczego wciąż myślę o tym idiocie,nie jest nawet wart choćby jednej małej myśli krzątającej się w mojej głowie.

Powoli wygramoliłam się z łóżka,wzięłam orzeźwiający prysznic i już po kilkunastu minutach wyglądałam jak człowiek.Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo słonecznie więc postanowiłam założyć śliczną granatową sukienkę w plamki do której dołączony był pasek.Od początku przykuła moją uwagę w szafie i prezentowała się naprawdę nieźle.Do tego ubrałam moje ulubione czarne sandałki na koturnie.

Wszelkie hałasy nawet na moment nie zbudziły Caluma.Wiedziałam,że gdy wstanie będzie miał niezłego kaca,więc postanowiłam przynieść mu tabletki.

Dochodziła dwunasta w południe,a ja nie miałam zamiaru zaniedbywać mojej pracy.Wiedziałam,że prędzej czy później będę musiała wejść do pokoju księcia,żeby jak zwykle posprzątać cały bałagan,który z każdym dniem wydawał się nie mieć końca.

W jadalni,gdy kończyłam już moje śniadanie zaczepiła mnie Ann,która jak zwykle wszystko już wiedziała.

-Książę i jego małpki nieźle wczoraj zabalowali-oznajmiła na przywitanie-gdy tylko chwiejnym krokiem przekroczyli próg zamku od razu dało się usłyszeć wrzaski i głośny śmiech.

-Nie wiem dlaczego mi o tym mówisz Ann,nie obchodzi mnie to.Jestem jego służącą a nie niańką czy mamusią.-odpowiedziałam oschle.Może trochę przesadziłam,bo w końcu biedna Ann nie zrobiła niczego złego.

-Przepraszam-wyszeptałam przytulając się do niej,ona natychmiast ścisnęła mnie pocieszająco.

-Nie wiem co ci zrobił,że nagle jesteś aż tak wrogo do niego nastawiona,ale pamiętaj,od takich jak Luke,trzeba trzymać się z daleka.Nie zasługują na niczyje szczęście-nic nie odpowiedziałam,bo nie wiedziałam jak.Zawsze sądziłam,że każdego da się uratować,że każdy zasługuje na drugą szansę.Wyciągamy pomocną dłoń do osób,które utknęły w życiowym dołku,by pokazać im jak mylne mogą być ich wyobrażenia.Jak wielka jest nasza satysfakcja i radość,gdy uda nam się wyprowadzić tą osobę na prosto.Kierując się sercem i umysłem,nie mogłam zostawić Luke'a na środku ciemnej drogi.Nigdy nie przepraszał,a ja i tak zawsze byłam gotowa wybaczyć mu  najgorsze rzeczy.Można by rzec,że jestem naiwna,ale każdy dzień i mały krok do przodu daje mi nadzieję na to,że jednak zostało w nim coś z człowieka.

-To nie ja Annie.Ja się nie poddaje-posłałam jej odważny uśmiech i wyszłam z jadalni.Skierowałam się na trzecie piętro gdzie do posprzątania miałam cały ten bałagan.

Gdy pewnie otwarłam drzwi,o mało co nie trzasłam nimi Ashtona w głowę,który spał na wejściu śliniąc podłogę.Przekroczyłam go ostrożnie,starając się pominąć również każdą stertę ubrań leżących na ziemi.

Na wstępie postanowiłam odgarnąć zasłony i otworzyć okna,gdyż to co kłębiło się w tym pokoju,nie można było już nazwać powietrzem.

To sprawiło,że Luke leżący na łóżku oczywiście jedynie w samych bokserkach i Michel,który również zagrzewał tam kawałek miejsca z głową zwisająca z łóżka,skrzywili się natychmiastowo.

-Kimkolwiek jesteś,przestań-wymruczał w poduszkę Michael,a ja nie miałam zamiaru dać im spokoju.Czubkiem buta trąciłam lekko w ramię leżącego na podłodze Ashtona.

-Kac morderca nie ma serca,wstawaj Ash!-wrzasnęłam.Spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu.

-Nasza kochana Charlotte.Nie ładnie,poszłaś w tango z Calumem i zostawiłaś naszą księżniczkę samą-chichotał jak zawsze.Kompletnie zignorowałam jego uwagę i zaczęłam sprzątać pokój,chcąc jak najszybciej z tym skończyć.Nie miałam zamiaru pokazać im,że przejmuję się nimi jakkolwiek. 

Chłopcy nie dźwignęli się przez następne dwadzieścia minut,w tym czasie ja zdążyłam doprowadzić to miejsce do porządku,nie odzywając się do nich ani jednym słowem.

Gdy skończyłam na dziś swój przydział pracy,wybiła szesnasta.Według danej obietnicy postanowiłam zarezerwować trochę czasu dla mojego nowego znajomego.Gdy weszłam do pokoju z zamiarem znalezienia wczorajszej kartki z numerem telefonu zobaczyłam nagiego Caluma który...tańczył?Jak widać niektórych alkohol trzyma dłużej...

-Calum,fuuu ubieraj się w tej chwili-pisnęłam zasłaniając twarz rękami-nie jesteś u siebie idioto!

-Wybacz,myślałem że jeszcze nie wrócisz-spokojnie i bez krępacji owinął się ręcznikiem i wszedł do łazienki,a na jego twarzy nie dało się dostrzec choć krzty zakłopotania.Gdy byłam już pewna,że nie stoi mi na drodze podeszłam do komody,gdzie wciąż leżała karteczka.Wyciągnęłam telefon i szybko spisałam numer.

-Tak w ogóle,dziękuję-powiedział wychodząc z łazienki,tym razem już ubrany-Wczoraj było ze mną źle.Nie wiem jak trafiłem do domu,ale domyślam się,że to twoja zasługa.

-Dzięki mała-przytulił mnie wdzięcznie,czochrając po włosach.Powiedział,że zajrzy jeszcze,jak mają się chłopaki i zniknął.

Odblokowałam telefon i napisałam SMS

Do:Dylan  

Tu twoja dłużniczka,kiedy masz czas na kawę? :)

Od:Dylan  

Jeśli to ci odpowiada,to nawet za 20 minut  :3

Do:Dylan

Będę czekać przed bramą 

Schowałam telefon do kieszeni i przejrzałam się w lustrze.Mój strój prezentował się dobrze,zatem rozczesałam tylko włosy i wzięłam sweter na wypadek chłodu.

Nigdzie po drodze nie minęłam Luke'a.Najprawdopodobniej nadal gnił w łóżku.Nie spytałam,czy mogę wyjść,ale jakby nie było,moja praca została na dziś skończona,a nie jestem tu przecież żadnym więźniem.

Po chwili dostrzegłam podjeżdżające,znajome auto.

-Cześć-przywitałam się wchodząc do środka pojazdu.

-Witaj,ślicznie wyglądasz-jak zawsze był pełen energii z szerokim uśmiechem na twarzy,który odwzajemniałam.

-Dokąd jedziemy?

-Znam pewna kawiarnię,gdzie kawa na pewno ci zasmakuje-odpowiedział i ruszył,a ja znów zdałam sobie sprawę,jak strasznie można prowadzić samochód.

Po kilku minutach dotarliśmy w wyznaczone miejsce.Była to mała,przytulna kawiarenka.O tej godzinie było tu zaledwie kilka osób.Zamówiliśmy dwa kubki cappuccino i usiedliśmy przy stoliku obok okna.Spojrzałam przez nie,wyglądając na ruchliwą ulicę,pełną aut i ludzi w nich siedzących.Każda z tych osób zmierzała dokądś z pośpiechem.Do swojego wyznaczonego celu.Pomyślałam sobie,że nie widzę siebie w tłumie tych ludzi.Jestem zagubiona i przez pewien moment w życiu naprawdę przystanęłam,odłączając się od reszty.

-Jesteś taka zamyślona.Przez cały czas-przyznał z rozbawieniem spoglądając na mnie.Wróciłam wzrokiem w jego stronę.

-Tak,to prawda.Po prostu ja...próbuję znaleźć swoje miejsce i jest mi naprawdę ciężko,bo mam wrażenie,że nigdzie nie pasuję.Spisałam swoje życie na straty od momentu,kiedy postanowiłam pracować na zamku dla ,,trudnego" księcia-westchnęłam,gdy kelnerka przyniosła nasze kawy.

-Tak,Luke taki już jest i chyba nikt nie jest w stanie go zmienić.Jego emocjonalne nastawienie i ciągłe wybuchy gniewu,doprowadzają do szału i rozpaczy wszystkich,którzy się wokół niego znajdują-skwitował upijając cappuccino.

-Chwila,skąd tak dobrze znasz Luke'a-trochę się zdziwiłam,wiedziałam,że może znać go z widzenia,no bo w końcu był księciem i znał go chyba każdy mieszkaniec Melbourne,ale skąd wiedział o całej reszcie,tak jakby miał z nim styczny kontakt?

-Nie powiedziałem ci jeszcze wszystkiego-oznajmił,odstawiając szklankę z napojem.





Dziś trochę krótszy      

Jak podobał wam się rozdział?Osobiście oceniam go na bardzo słaby i przejściowy,ale tutaj zawsze coś musi się dziać zatem nie obawiajcie się !


Wasze komentarze są dla mnie bardzo ważne nie zapominajcie o nich! 




   

Seguir leyendo

También te gustarán

72.3K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
5.2K 240 80
❝Jak podejść Cressworth❞, czyli talksy z serii „Stalking Jack the Ripper" autorstwa Kerri Maniscalco. Zagłębmy się w naszą ukochaną relacje Audrey Ro...
15.2K 484 143
Preferencje The walking dead Zapraszam !☺️ -Rick Grimes -Glenn Rhee -Daryl Dixon -Negan Smith -Carl Grimes -Rosita
24.6K 1.6K 40
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...