Rozdział 15

1.8K 101 3
                                    

Równo o dziewiątej ruszyłam ścieżką do wyznaczonego miejsca spotkania.Nie miałam pojęcia,dlaczego Luke kazał mi tu przyjść ale byłam tym mile zaskoczona,ponieważ bardzo polubiłam to miejsce.Przypominało mi o czasach z dzieciństwa kiedy jeszcze wszyscy byliśmy szczęśliwi.Często przesiadywaliśmy w ogródku babci Rose która kochała kwiaty,przez co jej malutki ogródek zawsze był przepełniony słodką wonią,nie dorównywał jednak tym ogrodom królewskim,gdzie wszystko było urządzone ze stylem i gracją. 

W połowie drogi usłyszałam głośny śmiech,który brzmiał jakby dławiła się kaczka.Zrobiłam jeszcze kilka kroków i moim oczom ukazał się Ashton turlający się po trawie.Jak się okazało to on wydawał te ,,dziwne odgłosy".

Gdy podeszłam jeszcze trochę bliżej i chłopak również mnie zauważy,wcale nie miał zamiaru przerywać swoich wygłupów.Towarzyszyła mu także reszta tej bandy dziwaków.Nie miałam pojęcia o co tutaj chodzi i co oni wszyscy tutaj robią. 

-Cześć chłopaki -przywitałam się i usiadłam na kocu rozłożonym na trawie.Spojrzałam po ich twarzach i poczułam się,jakby ominęło mnie coś wyjątkowo interesującego.

Michael był cały czerwony jak burak,przez śmiech,który próbował w sobie zdusić.Ashton'a lepiej pominąć,za to Calum był...obrażony?A przynajmniej próbował,by tak to wyglądało.Jego twarz nie była stworzona do obrazy,bardziej do motywu pajaca lub niegroźnego pedofila.

-Widzę,że ominęło mnie coś godnego uwagi-postanowiłam zacząć rozmowę.

-Nic wielkiego-odpowiedział Calum,próbując zachować swoją postawę.

-Charlotte,żałuj że nie przyszłaś tu dziesięć minut prędzej,gdy Cal opowiadał nam o swoich podbojach miłosnych-bełkotał przez śmiech Ashton.

-Obiecaliście,że nie będziecie się śmiać-odparł Calum z pretensjami-Tymczasem twój śmiech było słychać w każdym zakątku królestwa Irwin!

-Potwierdzam-wtrąciłam się do rozmowy-Ale twój śmiech brzmiał bardziej,jakby dusiła się kaczka,która połknęła gwizdek

-Nie wspominaj o  kaczkach.Nienawidzę ich!-wyznał chłopak.

-Przepraszam,że przerywam wam wasze wygłupy,ale gdzie jest Luke?-spytałam w końcu.

-A więc my ci już nie wystarczamy?Po co ci ten przygłup-wypytywał rozbawiony wciąż Michael

-Podobno jesteście przyjaciółmi,ale jak widzę, to nie ogranicza was od wyzywania się,a  o Luke'a pytam,bo to on kazał  mi tu przyjść,nie wiadomo po co.

-Robimy piknik!-wrzasnął Calum

-Już ci przeszło?-spytałam zdezorientowana,na co on machnął tylko dłonią.

-W piątki jak zawsze spotykamy się tu razem i gramy w piłkę,ale jak widać na dziś przewidziano inne  plany.Na początku,gdy to usłyszeliśmy,myśleliśmy,że to jakiś głupi żart-mówił Michael w imieniu wszystkich.-Kazał nam tu przynieść koc i czekać na siebie,ale jak widać znów się spóźnia.

-Proponuję zabić czas,powtórnie słuchając historii Calum'a,poza tym Charlotte jeszcze jej nie słyszała-zarządził Ashton.

-Jestem za-krzyknęłam i po dłuższych prośbach udało mi się przekonać chłopaka by powiedział co takiego mu się przydarzyło.

Już po chwili śmiałam się w niebo głosy nie potrafiąc się powstrzymać.

-Przestańcie!Skąd mogłem wiedzieć,że będzie mieć siedemdziesiąt lat,na portalu brzmiała przekonująco,poza tym mówiła,że jest młodą,energiczną kobietą-bronił się Calum.

PrinceWhere stories live. Discover now