Rozdział 6

2.2K 131 3
                                    

Po śniadaniu,według umowy miałam czekać przy frontowych drzwiach na chłopaka.

Prócz sprzątaczki i kelnerki,teraz zostałam jeszcze zwierzątkiem,które wozi się po sklepach dla przyjemności.Swoją drogą,naprawdę zastanawiałam się,jaka jest moja rola w tym wyjeździe do centrum,ale nie zadawałam dużo pytań,bo wiem,że Luke tego nie znosi.

Po dłuższej chwili czekania,w końcu dostrzegłam na schodach blondyna.

-Co tak długo tam robiłeś-spytałam gdy stanął już obok mnie.

-Jaka była umowa?!-wrzasnął-Nie odzywasz się jeśli masz zamiar mnie obrażać-dokończył,wychodząc,a ja ruszyłam za nim.

Na zewnątrz czekał już na nas samochód z kierowcą.Usiedliśmy na tylne siedzenia a mężczyzna od razu ruszył.

-Jedziemy do Armadale,mam nadzieję,że zatankowałaś samochód Thomasie-oznajmił Luke,a ja zaczęłam się zastanawiać,dlaczego jedziemy tak daleko.

-Dlaczego nie jedziemy do miejscowego centrum-zapytałam

-Ponieważ tutaj wszyscy znają królewską rodzinę,a tam,w Armadale,mają swoich rządców,więc tamtejsza ludność będzie zupełnie obojętna w stosunku do nas-tłumaczył-Kiedyś wyrwałem się z Ashtonem z zamku,a następnego dnia,w gazecie byłem na każdej okładce z napisem ,,królewski syn tuła się po barach"

-Od tamtej pory,wolę unikać takich wypadów-włączył jakąś grę na telefonie i totalnie się wciągnął.

Po godzinnym siedzeniu w miejscu i patrzeniu w szybę,zaczęłam się nudzić,przejechaliśmy dopiero połowę drogi,w totalnej ciszy.Luke cały czas gapił się w ekran telefonu,a mnie jakoś nie specjalnie chciało się zaczynać temat.

Odwróciłam się w stronę chłopaka obserwując go uważnie,był skupiony na grze.Jego włosy jak zwykle,były idealnie ułożone.Luke był wyjątkowo przystojny,choć jego charakter zmieniał postać rzeczy.

Dostrzegłam uśmiech na jego twarzy,kiedy odwrócił głowę lekko w moją stronę,ja szybko spuściłam wzrok na swoje dłonie,ale już po chwili znów wróciłam do obserwowania chłopaka,który kontynuował grę.

-Mam coś na twarzy?-odezwał się,a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć,przecież nie spoglądał teraz w moją stronę,więc jak dostrzegł,że faktycznie się na niego gapię.

Nic nie powiedziałam odwracając się z powrotem w stronę szyby,w której zobaczyłam odbicie mojej czerwonej twarzy.

Usłyszałam jak chłopak się śmieje-Nie powiedziałem,że masz przestać się głupio gapić,spytałem tylko,czy mam coś na twarzy?-odwróciłam się na moment w jego stronę.

-Nie nic tam nie masz Hemmings,dokładnie tak samo jak w głowie-wybuchnęłam i wróciłam do podziwiania krajobrazu za oknem.

-Pierwszy minus,jeszcze dwa i wylatujesz-paplał za moimi plecami,ale w jego głosie nie było wyższości,powiedział to,żeby mnie wkurzyć.

Kiedy dotarliśmy już do galerii,chodziliśmy po sklepach jak cielaki.Luke oglądał nie wiadomo co,ewidentnie został zmuszony przez rodziców do kupna jakiegoś odpowiedniego stroju,jakim nie był czarne rurki i te jego dziwne koszulki,w jakie miał w zwyczaju się ubierać.Do mnie w ogóle się nie odzywał,jakby zapomniał,że tutaj jestem.

-Luke po cholerę jestem tutaj z tobą,rozumiem,że jestem twoją służącą,ale bez przesady-odezwałam się w końcu.

-Może to głupio zabrzmi,ale kompletnie nie wiem,czego oczekiwała ode mnie moja matka,mówiąc mi,że mam kupić przyzwoite ubrania na ten głupi bal.-wziął sukienkę z wieszaka i przyłożył do ramion.

-I jak? Myślisz,że to się nadaje-zatrzepotał rzęsami,a ja zaczęłam się śmiać.

-Myślę,że to twój styl.Teraz wyglądasz jak prawdziwa księżniczka-przyznałam.

-Śmiej się.Matka kazała mi cię wziąć ze sobą,bo stwierdziła,że ty będziesz wiedziała o co chodzi.-odłożył sukienkę z powrotem i spojrzał na mnie w oczekiwaniu.

-To ona w ogóle wie o moim istnieniu?-zapytałam ciekawa.Przecież królowa wraz z królem nigdy mnie nie widzieli.To lekki absurd,bo w końcu zajmuję jeden z ich królewskich pokoi.

-Owszem wiedzą,nie miałaś okazji ich zobaczyć,ale oni wiedzą o tobie wszystko-mówił przeglądając kolejne wieszaki.

-Dobra,zostaw już to-pociągnęłam go z rękę-przecież tu nie ma nic odpowiedniego,to sklep z normalnymi ciuchami,za to ty potrzebujesz,czegoś zupełnie nie w twoim stylu.-ciągnęłam chłopaka do sklepu na przeciw,gdzie na wystawie prezentowały się drogie i szykowne garnitury,ale co to na księcia,przecież ma pełną kieszeń pieniędzy.

Masz,idź przymierz ten-rzuciłam mu cały komplet,który od razu przykuł moją uwagę-chłopak rzucił mi zdziwione spojrzenie.

-No co?-zapytałam.

-Nie widzisz,że te spodnie są długością dopasowane na niemowlaka?-przyłożył spodnie,które kończyły się na połowie jego łydek.

-Och przepraszam panie Mam nogi dłuższe od swojego ego-westchnęłam chwytając się za głowę i w tym samym momencie uświadomiłam sobie,że mogłam tego nie mówić.

Blondyn posłał mi nienawistne spojrzenie.-Drugi minus ,jeszcze tylko jeden i będę miał cię z głowy-uśmiechnął się sztucznie.Wziął dłuższe spodnie i skierował się do przymierzalni,gdzie po chwili ruszyłam za nim,nienawidząc przy tym swojej niewyparzonej gęby.

Gdy Luke wyszedł z kabiny ubrany w garnitur,jaki wybrałam,zakrztusiłam się własną śliną.

-Spokojnie Crouse,bo cię zaraz stąd wywiozą,naprawdę jeszcze się nie przyzwyczaiłaś do mojego boskiego wyglądu-powiedział,poprawiając mankiety.

-Jak zwykle skromny-skwitowałam.

-Na trzecie mam skromny,zaraz po zajebisty-odpowiedział na moją docinkę,gdy podeszła do nas ekspedientka.

-Jeśli mogę coś doradzić,pani chłopak wygląda w tym doskonale-powiedziała z uśmiechem,a Luke się roześmiał.

On nie jest...-chciałam dokończyć ale chłopak mi przerwał.

-Słyszałaś kochanie,ta pani również sądzi,że wyglądam w tym jak Bóg-rzucił w moją stronę z uśmiechem.W mojej głowie,był już posiekany na miliony kawałeczków.

Chłopak wrócił do przymierzalni dumny z siebie.

Kiedy zapłacił za swoje nowe ubranie,postanowiliśmy,to znaczy Luke postanowił,że pójdziemy coś zjeść.Skierowaliśmy się do pizzeri,gdzie chłopak zamówił 2 duże pizze.



-Jest pyszna,ale już nie dam rady zjeść więcej-wybełkotałam z kawałkiem pizzy w buzi.

-No co ty zjadłaś trzy kawałki-zaśmiał się,kończąc ostatni kawałek swojej pizzy.

- Nie krępuj się,możesz zjeść resztę mojej-powiedziałam,a on od razu zabrał się do dalszego jedzenia.W tym czasie ja postanowiłam zajrzeć do sklepu,na przeciw,gdzie mój wzrok przykuła piękna,kremowa sukienka.

Luke

Po zjedzeniu pizzy,kupiłem jeszcze colę i skierowałem się w stronę sklepu,gdzie poszła Charlotte.

Dziewczyna oglądała jakąś sukienkę.Sukienkę,w której na moje oko,wyglądała by jak seks bomba.

Gdy zobaczyła,że czekam na nią przy wejściu,od razu ruszyła w moim kierunku,o dziwo...z uśmiechem.Mimo to żadne z nas nie miało sobie nic do powiedzenia.

W milczeniu wróciliśmy na parking,gdzie czekał na nas Thomas.Mimo dobrych humorów,powrotna droga również minęła w ciszy.

Zastanawiałem się,co będzie,jak dziewczyna dobije do trzeciego minusa.Czy naprawdę będę w stanie ją zwolnić.Jest w niej coś,co nie pozwoliło mi tego zrobić za pierwszym razem.To coś nadal powoduje,że nie chce by znów popełniła błąd.


PrinceWhere stories live. Discover now